Wiecie co...chyba umieram xd.
PS. Jest tu może jakiś harcerz z hąrogwi łódzkiej lub z hufca Piotrków Tryb.?
Jesli tak, to macie ode mnie gigant uściski :D
Percy
Przez całą noc zastanawiałem się, jak zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie. Pomyślałem o pewnym momencie mojego życia, czyli o wycieczce wraz z Synem Hadesa, do podziemia. Odruchowo dotknąłem swojej tak zwanej "Pięty Achillesa". A może by tak...? Nie! To absurdalne. Nie ma na to szans, jeszcze zdarzy się coś złego....Chociaż....Eh! Muszę się poradzić Ateny. Czy stało by się coś złego, gdyby Annabeth i Lizzy zanurzyły się w Styksie? Tylko Bogini Mądrości będzie znała odpowiedź na to pytanie.
Zszedłem na dół i skierowałem się w stronę piwnicy. Otworzyłem drzwi w kolorze mahoniu i wszedłem do środku. Powitał mnie zapach wilgoci i ciemność. Ręką pogładziłem ścianę w nadziei, że znajdę włącznik światła. Po chwili w pomieszczeniu zrobiło się jaśniej. Zszedłem po kamiennych stromych schodach. Przed moimi oczami pojawiło się pomieszczenie podzielone na dwie części. Ściany pierwszej części pomalowane były na morski zieleń, była to domowa świątynia Posejdona. Natomiast druga część pomieszczenia była pomalowana na biało, jednak elementami dekoracyjnymi były złote sowy. To pomieszczenie było świątynią Ateny. Skierowałem się ku Stojakom na ofiary i wrzuciłem trochę winogrona do ognia. "Bogini Mądrości. Ja, Perseusz Jackson, proszę cię o radę. Chodzi o dobro mojej rodziny."
Stałem przez chwilę pod obrazem bogini i czekałem, na choć małą radę. Po chwili przede mną pojawiła się mama Annabeth.
- Percy. Czy ty myślisz, że bogowie nie mają prawa do wypoczynku? Znów zaczynam cię nienawidzić.- Odparła zdenerwowana bogini.
- Przepraszam, ale mam kilka pytań i muszę znaleźć na nie odpowiedzi, a tak się składa, że tylko ty możesz mi w tym pomóc.
- O co chodzi, synu Posejdona? Co cię gnębi? - Zapytała mrużąc oczy z zaciekawienia.
- Ostatnio wiele słyszę, że losy świata zależą od herosów, ale najwięcej od Elizabeth, ponieważ to ona ma (przynajmniej według przepowiedni) pokonać Uranosa. Chodzi mi o to, że nie chcę, by się jej coś stało, dlatego pomyślałem o "Pięcie Achillesa". Stało by się coś, gdyby Annabeth i Lizzy zanurzyły się w Styksie? - Usłyszałem, jak bogini mądrości westchnęła.
- Cóż, Percy. Szczerze się dziwie, że wpadłeś na taki pomysł. To może się okazać naprawdę bardzo niebezpieczne, ale wykonalne. Rzeczywiście, może sprawić, że moja córka i wnuczka będą bezpieczniejsze. Pamiętaj jednak, że sam nie możesz podjąć decyzji, jeśli chodzi o Elizabeth. Masz do niej takie same uprawnienia, jak moja córka i oboje powinniście podjąć odpowiednią decyzję.
- Jaką decyzję? - Za plecami usłyszałem głos Annabeth. Dziewczyna stała ze skrzyżowanymi rękami. Minę miała poważną, ale jednocześnie niepewną.
- Pomyślałem...pomyślałem, że Lizzy wraz z tobą mogłaby się zanurzyć w Styksie. Tak chyba było by bezpieczniej.
- Percy, czyś ty już do końca oszalał?! - Zapytała Annabeth ze zdziwieniem. - Ona ma się zanurzyć w Styksie? Przecież to jest strasznie niebezpieczne. Ona jest bardzo mała. To, że wygląda, jak
roczne dziecko, wcale nie znaczy, że nim jest.
- Ale Annabeth, proszę zastanów się. To może jej kiedyś uratować życie.
- Percy, to ty się zastanów. Ledwo, co sam wypłynąłeś ze Styksu.
- Proszę, abyś, chociaż o tym pomyślała.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem.
- Proszę. - Powiedziałem łapiąc ją za rękę.
- Muszę to przemyśleć, ale nic nie obiecuję. - Powiedziała, po czym odwróciła się napięcie i wyszła z pomieszczenia.
Spojrzałem w stronę stojaka. Atena zniknęła. Cóż...Nie pozostało mi już nic innego jak z powrotem wrócić do sypialni i udać się do krainy snu.
Clara
Czułam się, jak wrak człowieka. Chociaż to głupie porównanie, ponieważ nie byłam już żywym człowiekiem. Mój dawny dom, to rzeka w świecie, w którym królem jest Hades - bóg zmarłych. Byłam jedną z tysięcy dusz, które pływały w Styksie w nadziei na trafienie do dobrego miejsca. Przez cały czas zastanawiałam się, jak tutaj trafiłam? Czy zginęłam na polu walki? A może zupełnie inaczej? Tego nie mogłam sobie przypomnieć. Byłam tylko duszą, która nie mogła nic zrobić. Nie ruszałam żadną częścią ciała. Z resztą już go nie posiadałam. Po prostu leżałam na plecach i pozwalałam, by prąd niósł mnie ku Elizjum, bo tam miałam nadzieję trafić. Hades, gdy stawałam przed sądem, powiedział, że tutaj czeka na mnie nowe życie. Może to dziwne, ale czułam, że chce wrócić do tego poprzedniego, choć nie wiele z niego pamiętałam. W mojej duchowej podświadomości słyszałam dziwne głosy, które wołały mnie do siebie. Czułam, że już kiedyś je słyszałam, ale jak na złość nie mogłam sobie przypomnieć, do kogo należą.
- Claro! - Z zamyśleń wyrwały mnie słowa Hadesa. - Claro, wypłyń. - Rozkazał. Zmusiłam się, by ruszyć swoimi "dłońmi" i "nogami". Po chwili ujrzałam boga podziemia. Ubrany był jak zwykły śmiertelnik. Miał na sobie czarne spodnie, czarny T-Shirt i czerwoną skórzaną kurtkę. Jego w miarę długie, kręcone włosy delikatnie powiewały, choć nie było wiatru. Swoim wyglądem przypominał mi chłopaka, którego znałam za czasów swojego życia. Jego imię zaczynało się na literę "N". Może to jego syn? Sama
do końca nie wiem.
- Twój czas w tym świecie dobiegł końca. Twoim przyjaciołom na tobie zależy. Musisz do nich wrócić. Gaja może wygrać. Od ciebie zależy, jaki będzie wynik.
Obudziłam się cała zdyszana. To tylko sen. Dziwny sen. Co on mógł oznaczać? Teraz nie mogłam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Wiedziałam jedno. Ten sen nie wróży nic dobrego.
Annabeth
Najbliższe wejście do Hadesu znajduje się w Hollywood, a to oznacza dwa dni drogi. Naprawdę nie wiem, dlaczego się zgodziłam. A co jeśli nam się nie uda? Co jeśli nie wrócimy? Oh, Annabeth weź już przestań. To twoje zamartwianie się staje się nudne, monotonne. Jesteś herosem, więc do jasnej cholery musisz się ogarnąć.
Super. Sama siebie upominam. Stałam się inna, gorsza. Zastanawiam się, co mnie tak zmieniło? Odpowiedzi do tego pytania nadal nagminnie szukam.
Gdy skończyłam rozmowę z Percym, szybko wróciłam do sypialni. Łóżeczko Lizzy przenieśliśmy do naszej sypialni, ponieważ malutka strasznie płakała. Nie podkurczała nóżek, czyli nie miała żadnej kolki. To
musiały być po prostu koszmary.
Po chwili poczułam jak ręka Percy'ego oplata moją talię. Zasnęłam.
Obudziłam się około godziny dziewiątej. Tej nocy nic mi się nie śniło. Po prostu słodka, idealna ciemność. To dobrze, ponieważ sny u herosa bywają naprawdę okrutne.
Odwróciłam głowę, by zobaczyć, czy Elizabeth już wstała. Jak się okazało, nie było jej w łóżeczku. Spojrzałam na poduszkę leżącą obok mnie. Percy'ego także nie było. Tym razem się nie martwiłam. Jeśli nie ma tej dwójki, to znaczy, że Lizzy jest razem ze swoim tatą.
Nagle drzwi do sypialni lekko się uchyliły. Usłyszałam cichy głos Percy'ego.
- Chodź obudzimy mamę. - Wtedy moje oczy ujrzały małą Elizabeth. Dziewczynka raczkowała po podłodze z uśmiechem na twarzy. Percy szedł za nią, asekurując. Taki widok był naprawdę niezapomniany. Wstałam i
wzięłam sobie Lizzy na ręce, a Percy'emu posłałam czuły uśmiech.
- Mimo prawie nieprzespanej nocy, Elizabeth jest dość żywa. - Powiedział syn Posejdona, rozkładając się na łóżku.
- Właśnie to zauważyłam, ale to chyba dobrze. Jadła coś? - Zapytałam. Percy odpowiedział mi przeczącym kiwnięciem głowy.
Lizzy już nie piła mleka matki, może to dlatego, że tak szybko się rozwija? Sama nie wiem.
- Co kochanie, czas na śniadanko? - Zapytałam, dając buziaka swojej córci. Uśmiech z jej twarzy wcale nie znikał.
Zeszłam na dół do kuchni i przygotowałam mleko dla Elizabeth. Przypomniała mi się nocna rozmowa z Ateną. Zanurzenie w Styksie. Czy rzeczywiście podjęłam dobrą decyzję? Czy Lizzy na pewno nic się nie
stanie? Nie byłam do końca przekonana, co do tego pomysłu.
- Percy. - Powiedziałam siadając przy stole w jadalni. - Jeśli mamy wyruszyć do Hollywood, to tylko dzisiaj. Zaraz po śniadaniu.
- Tak szybko? - Zapytał zaskoczony. W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową.
- W takim razie, dobrze.
Wybiła godzina dwunasta. Byliśmy gotowi do podróży. Ostatni raz sprawdziłam, czy w bagażniku znajduje się wszystko, czego będziemy potrzebować. Percy na tylną szybę przykleił znaczek "Jedzie z nami
dziecko" i usiadł za kierownicą. Po chwili ruszyliśmy w stronę Hollywood. Lizzy bezpiecznie spała na tylnym siedzeniu w swoim przenośnym nosidełku, przypięta pasami. Nikt, oprócz Ateny nie wiedział o naszych zamiarach. Stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej.
Pocałowałam Percy'ego w policzek, po czym oparłam głowę o szybę czarne mitsubishi. Zamknęłam oczy. Ciemność pod moimi powiekami, była niemal taka sama jak niebo nocą. Momentalnie zasnęłam.
- Dziś, czyli ósmego września powstanie nasza pani. Gaja się przebudzi i razem ze swoim mężem poprowadzi nas do walki z bogami i herosami. My Giganci i Tytani wygramy. Świat będzie należał tylko do nas. - Twarzy mówiącego nie widziałam. Był przedstawiony, jako czarna sylwetka, stojąca na szczycie wysokiego klifu i pobudzająca potwory do walki.
Gaja przebudzi się ósmego września. Właśnie wtedy dojdzie do wojny. Ziemia planuje na samym początku zaatakować nasz obóz. Wiedziałam, że są silni.
- Giganci, odwróćcie się. Tam, za wami stoi heros. Zabijcie go! - Nie wiedziałam, co się dokładnie dzieje. Wszystkie potwory biegły prosto w moją stronę. Po kilku sekundach poczułam, jak czyjś miecz
wbija mi się prosto w serce. Z ust wylała mi się krew i upadłam na ziemię.
Szybko otworzyłam oczy. Żyję. To tylko kolejny, okropny koszmar herosa. Ostatnimi czasy takie zdarzały mi się coraz częściej. Może po wojnie będzie lepiej i koszmary już nie będą mnie męczyć?
- 8 września - Powiedziałam zdenerwowana. Ręce mi się trzęsły i nie mogłam nad nimi zapanować.
- Słucham? - Zapytał Percy marszcząc czoło.
- Gaja planuje atak na ósmego września. - Oznajmiłam.
- Skąd wiesz? - Zapytał spoglądając na mnie zdezorientowany. - Sny? - Dodał po krótkiej chwili.
- Tak. Męczą mnie prawie każdej nocy. Zawsze jest to coś, co jeszcze się nie wydarzyło.
- Nie myśl o tym. Jeśli rzeczywiście atak nastąpi 8 września, to mamy jeszcze trochę czasu. Jest dopiero czternasty sierpnia. Mamy czas.
- Rzeczywiście. - Odparłam nie do końca przekonana. Spojrzałam na tylne siedzenie. Lizzy już nie spała. Leżała w swoim nosidełku i bawiła się grzechotką, zawieszoną na rączce przenośnego łóżeczka.- Gdzie tak dokładnie jesteśmy? - Zapytałam rozkojarzona. Mogłam przysiąść, że już kiedyś widziałam to miejsce. Hmmm...ale czasami ja jestem głupia. Przecież to park w ...
- San Francisco. - Byłam tak blisko domu taty. Spojrzałam na zegarek. Godzina piata po południu, Domyśliłam się, co Percy planował. - Zaraz będziemy na miejscu. - Syn Posejdona skręcił w ulicę, na której znajdował się mój dom. Nie minęły trzy minuty, gdy samochód się zatrzymał.
Do reki wzięłam nosidełko, w którym leżała Elizabeth i ruszyłam w stronę swojego starego domu.
Przez chwilę stałam przed domem, zastanawiając się, czy zadzwonić dzwonkiem, czy może po prostu je otworzyć. Ostatecznie wcisnęłam mały przycisk znajdujący się przy drzwiach. Nie minęła minut, kiedy przede mną pojawiła się wysoka kobieta o długich blond włosach i kasztanowych oczach.
- Annabeth...Jak miło cie widzieć. Witaj, Percy. Rozumiem, że postanowiliście nas odwiedzić. Proszę, wejdźcie.
Jak zawsze powitał mnie zapach świeżutkich ciastek cynamonowych. Pamiętam, że jak byłam mała, to obiecałam sobie, że jak kiedyś założę rodzinę, to w moim domu zawsze będzie się roznosił taki sam zapach. Razem z Percym usiedliśmy na kanapie w salonie. Lizzy, która piła mleko z butelki leżała na kolanach Syna Posejdona.
- Annabeth? - Z przed pokoju dobiegł mnie dźwięk głosu taty. Wstałam i podeszłam do wysokiego mężczyzny o czarno-siwych włosach, - Wyglądasz wspaniale. - Powiedział, przytulając się. - Tęskniłem za tobą córeczko.
- Ja za tobą też tato.
Oboje poszliśmy do salonu, gdzie na stole leżało ciasto czekoladowe i ciastka. Zaczęłam rozumieć, dlaczego żona mojego taty była tata surowa wobec mnie, gdy byłam mała. Chciała mieć normalną rodzinę. Bała się, że moja obecność może sprowadzić niebezpieczeństwo. Ona najzwyczajniej w świecie bała się o swoją rodzinę, do której ja nie należałam.
- Pokażcie mi tego małego skarba. - Powiedział mój ojciec, spoglądając na podłogę, po której raczkowała Lizzy. Dziewczynka nagle usiadła na karmelowym dywanie i zaczęła płakać. Szybko do niej podeszłam i wzięłam na ręce. Niestety, to nie pomogło. Po chwili usłyszeliśmy głośny ryk. Ryk potwora. Wiedziałam, co mam zrobić.
- Do piwnicy! - Krzyknęłam.
Podałam Lizzy swojemu tacie i razem z Percym wybiegłam na zewnątrz. Ku nam zmierzała Echidna, czyli stworzenie o pół kobiecych kształtach. Zamiast nóg ma łuski. Jej czarne oczy zawsze są żądne krwi herosa. Na szczęście w walce jest dość słaba.
- Co robimy? Jakieś sugestie?
- Tak. - Powiedziałam z uśmiechem. Nie wiedzieć czemu byłam zadowolona i pewna swojej wygranej. - Po prostu zaatakujmy oboje. Ona nie ma zbyt podzielnej uwagi i bardzo szybko się męczy. Jednak, żeby ją zabić, trzeba jej uniemożliwić poruszanie się, czyli trzeba jej odciąć te łuskowate kopyta.
- Nie ma sprawy. Ty ją podenerwuj, ja się zajmę resztą.
Podenerwować potwora, czyli jak zawsze grac na zwłokę. No Annabeth, przynajmniej w tym masz wprawę.
- Hej, ty! Myślałaś może nad weekendem w SPA? Sądzę, że by ci się przydał, bo wiesz...ta cera i te łuski...fuu. - Echidna spojrzała na mnie złowrogo. O to mi chodziło. Nawet nie zauważyła Percy'ego, który powoli się do niej skradał. - A przepraszam bardzo, ale czy ty się ostatnio ważyłaś? Wiesz, nie jestem dietetykiem, ale na moje oko powinnaś zrzucić co najmniej siedemdziesiąt kilogramów. Nic dziwnego, że wszyscy się ciebie boją, skoro tak wyglądasz. Polecam dużo marchwi i wody mineralnej. - Chyba teraz przegięłam, ponieważ potwór z wielką szybkością się na mnie rzucił. Percy jednak zareagował i po chwili rozległ się sie głośny ryk bólu, który zamienił się w pył.
________________________________
Eh...Tak szczerze, to zaczynam mieć już coraz bardziej poważne problemy. Wiele narzekacie, że mało czasu poświęcam blogowi, ale jednak dla mnie jest to dużo, zważając na to, że mam trochę rzeczy do roboty. Jednak bycie zastępową nie jest takie proste. Tak szczerze, to mam problemy w szkole, ponieważ hmmmm....mam cztery....zagrożenia. I to wszystko dlatego, że zamiast się uczyć ja wolałam czytać, pisać i chodzić na ZHP. Ale i tak z niczego nie rezygnuje. Po prostu się zaczynam uczyć, a nie codziennie pisać.
No więc, to koniec dzisiejszej notki. Nie składam póki co wesołych świąt, ponieważ mam zamiar dodać notkę (nie będzie wtedy rozdziału) dnia 24 grudnia :D
No więc póki co, mogę wam życzyć dużo odpoczynku.
- Natala
8 września to moje urodziny. Rozdział fajny. Musisz się uczyć, bo to jednak jest trochę ważniejsze.
OdpowiedzUsuńNie mam pretensji, właściwie to podziwiam cię bo ja nie potrafiłam połączyć nauki, przyjaciół, rodziny itp. Poczekam :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <33 Percy mnie rozczula wraz z Elizabeth :D
Wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku oraz pozdrowienia i dużo weny życzy:
JulkaKulka!
Też mogę poczekać. A powiesz, kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńkocham ten blog!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńtwój blog zainspirował mnie do napisania własnego podaję link
http://wswiecieherosow.blogspot.com/
Trochę nudny. Spodziewałam się czegoś lepszego, ale oczywiście rozumiem że musisz się uczyć;-) czekam n kolejny rozdział:-)
OdpowiedzUsuńWybacz, ale nie lubię Twojego stylu.
OdpowiedzUsuńPomijając te wszystkie literówki, historia jest przesłodzona, oklepana i nie mam pojęcia, dlaczego to się podoba tak wielu ludziom.
No proszę!
UsuńJestem, Anonimku drogi pod ogromnym wrażeniem.
To, czego ja nie powiedziałam w kilkunastu długich komentarzach, ty ująłeś/ujęłaś w jednym zdaniu.
Myślę tak samo.
Ale co do ludzi..., każdy ma własny gust.
Haha, dziękuję :)
UsuńJa wolę nieprzesłodzone historie z polotem, jak np. ta Merr. Nie wierzę, że właśnie napisała epilog! :( na szczęście będzie drugi sezon.
Masz rację, o gustach nie będziemy dyskutować :)
Pozdrawiam
Niepodoba ci się to nie czytaj.
UsuńWedług mnie rozdział jest bardzo fajny i wcale nie jest nudny!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak pójdzie im spotkanie w Podziemiu i ta sprawa z zanurzeniem w Styksie.
Czekam na następny rozdział :)
Ucz się w takim razie! Lepiej olewać bloga niż naukę!
OdpowiedzUsuńLepiej nauczyć się sobie radzić ze wszystkim, a nie ciągle się żalić :/
UsuńWiesz co ? Nie każdy może sobie radzić ze wszystkim, a Dżerka sobie radzi z różnym rzeczami, z którymi Ty "Anonimku" na pewno byś sobie nie poradził. Skoro jesteś takie odważny, że z Anonima piszesz takie rzeczy to napisz to ukazując kim jesteś. Nie wiesz co Ona ma, a ja tak. I w sumie bardzo ją wspieram.. Ona ma raka skóry, Drużynę jej zawiesili, nie może prowadzić zuszków i ma 4 zagrożenia, a jeżeli coś Ci przeszkadza w tym, że chce się pożalić to nie musisz tego czytać po prostu.
UsuńPiszę z Anonima, ponieważ nie mam konta Google.
UsuńJeśli chcesz wiedzieć, nazywam się Karolina Kozera :)
Pozwól, że to podsumuję:
-> tak się składa, że Dżerrka się niestety często żali. Rozumiem, że każdy ma swoje problemy, ale blog jest też odpowiedzialnością. Zamiast się żalić, niech go zawiesi, napisze rozdziały z wyprzedzeniem, a potem dodaje. Nic na siłę.
-> co do raka, nie wiedziałam. Mimo wszystko wrócę do punktu pierwszego: to po co bierze sobie tyle na głowę? To samo z zagrożeniami.
Wiem, że blog wymaga czasu. Jeżeli go nie ma, niech nie prowadzi i trochę odpocznie - proste.
Nie miałam zamiaru nikogo tym urazić.
Po prostu jest dużo zamieszania, a nie warto :/
Jeeju. Ogladam Titanica i czytam rozdział..Cudo..:-*
OdpowiedzUsuńSłodka Elizabeth <3
OdpowiedzUsuńRozdział fajny i strasznie jestem ciekawa jak im pójdzie z tym zanurzeniem w Styksie.
W między czasie zapraszam do mnie, choć historia nijak się ma do Percyego Jacksona :)
http://live-with-wings.blogspot.com/?m=1
Nadal robisz sporo błędów. Literówki, że już o przecinkach nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńMoże w punktach:
1. ANNABETH. Rozumiem, że jest matką, martwi się o Elizabeth, ale zmieniasz całkowicie cały jej charakter. I to już w ogóle nie jest ta sama Annabeth. I dlatego w Twoim wykonaniu jestem bliska kompletnego znielubienia tej postaci :(. Taka prawda.
2. WALKA Z ECHIDNĄ. Echidna była jednym z największych i najtrudniejszych do pokonania potworów. A oni zrobili to z niewyobrażalną łatwością. Echidna była niewiele gorsza od samego Tyfona, a Annabeth o niej mówiła, jakby miała w tym wszystkim ogromne doświadczenie i zabijała Echidnę dzień w dzień!!!
3. Tak zgodzę się, było nudno. Nawet jak na Twoje rozdziały! (I proszę bez komentarzy typu "możesz nie czytać", bo chcę).
Niby jest dużo akcji, ale nie ma niczego, co by spajało wszystkie wydarzenia. Po prostu to, co jest najważniejsze (czyt. Uranos i Gaja) zanika w tym wszystkim. I dlatego nieciekawie. Bez określonego celu jest nudno.
4. I na ostatku o użalaniu się. Moi poprzednicy wyczerpali temat. Są dzwie opcje.
Masz za dużo problemów, nie wyrabiasz, to zawieszasz.
A jeśli nie chcesz zawieszać, to mimo to się nie użalasz, bo to Twoja
indywidualna decyzja.
Proste
Pozdrawiam i życzę ORYGINALNEGO pomysłu :)
Jakby co nie mam konta, dlatego piszę z Anonima i miło byłoby, gdybyście się nie czepiali. Jak nie chcesz Anonimów, to usuń tę opcję.
Też proste.
Ostra krytyka nie jest najlepsza... zamiast dodawać jej odwagi i weny krytykujesz i wcale nie pomagasz. Zgodzę się, są potrzebne korekty, ale nie takie. Nie w ten sposób. Uważam, że ten rozdział był dobry mimo tego, iż wszystko jest zmienione. O to chodzi. O zmianę. Gdyby wszystko leciało jak z książki ten blog byłby nudny. Dzięki zmianie charakterów lepiej poznajemy pisarkę i jej styl. Możemy poznać co lubi a czego nie. Czego się boi. Poprzez ZMIANĘ charakterów podmiotów lirycznych pokazuje samą siebie.
UsuńP.S. Rozdział naprawdę fajny. O.M.
Drogi Anonimie,
UsuńPo pierwsze: ja mam w tej sprawie swoje zdanie i mam prawo je mieć.
Po drugie: w opowiadaniu NIE ma podmiotów lirycznych.
On **** niebył dobry mimo tego, on był wspaniały, cudowny ...
UsuńMimo tego a Dżerrka pisze wspaniale!
Super! Końcówka najlepsza!
OdpowiedzUsuńO.M.
Yyy.... Dżerrka zapomniałaś o takim mini mini problemiku... GDY PERCY MUSIAŁ SIĘ ZANUŻYĆ, CAŁY CZAS MUSIAŁ MYŚLEĆ O TZW. LINIE RATUNKOWEJ!!! Niewiem jak Lizzy ma cały czas myśleć o jednym miejscu na swoim ciele!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥:)
PS nie przejmuj tego jako krytyki, po prostu mówie.
Heey! ;3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - Super rozdział! Tak samo jak blog ;**
Po drugie - Nie zgodzę się z niektórymi komentarzami. W/g mnie blog nie jest przesłodzony. Nie bierz tych wszystkich uwag mocno do siebie!
Po trzecie - To, że napisałaś dlaczego Cię nie będzie itd. nie jest żaleniem się tylko wytłumaczeniem twojej nieobecności. Nie wiem tego na 100%, ale pisząc to chciałaś ominąć komentarze typu 'kiedy następny?" lub "dlaczego nie ma rozdziału?"
Po czwarte - Czytając ten komentarz można pomyśleć, że uważam twój blog za ideał. Nikt nie jest idealny. Robisz sporo literówek i błędów interpunkcyjnych. Możesz tego uniknąć "zatrudniając" betę. Taki pomysł.
Po piąte - przepraszam Cię, że komentarz tak późno, ale dopiero teraz dostałam maila od ciebie :)
Pozdrawiam i napewno będę trzymać za Ciebie kciuki. Jutro podczas Wigilii też o tobie pomyślę, aby wszystko Ci się ułożyło. Liczę na to, że wszyscy, którzy przeczytają ten komentarz też o tobie wspomną :*
Pozdrawiam jeszcze raz i życzę Ci wesołych świat, bo nie obiecuje, że uda mi się przeczytać jutrzejszą notkę :/
//Sonia
Wczoraj miała być notka i jak zawsze jej nie ma. Trudno. Wesołych świąt!
OdpowiedzUsuńMistrzu,
OdpowiedzUsuńJesteś zaje***ta ze skala zaje***tości cie nie obejmuje! Jaram sie tym rozdziałem jak ksiądz nowym ministarntem albo jak des nowym dresem!!! Skaładamy ci pokłony o Boginio Dżerrko! Bądz dla nas dobra i napisz szybko rozdział!
~Łodziki zespół katów pozdarawia
PS. Polecam ci równiez tego bloga :
http://zycie-prywatne-melissy-rose.blogspot.com/
Znowu obiecałas notke i jak zwykle jej nie ma
OdpowiedzUsuńJa Cię po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga trzy dni temu i codziennie zarywałam nockę, żeby tylko to przeczytać od początku :D Piszesz świetnie i nie waż mi się kończyć bloga ani zwlekać z pisaniem. Wiem, że masz dużo na głowie i nie chcę na Ciebie naciskać, ale Ty masz MEGA WIELKI TALENT - musisz pisać!
Dziękuję Ci za to, że przedłużyłaś moją ulubioną historię. Zakochałam się w książkach o Percym i bogach greckich i wgl mitologii i było mi smutno, że zakończyłam już to czytać. Dzięki Tobie odzyskałam nadzieję i moje życie stało się piękniejsze!
Chcę Ci powiedzieć, że będę tu wchodzić codziennie i nawet jak nie bd komentować to wiedz, że jestem z Tobą. Nie mam żadnych uwag do bloga, rozdziału... nasuwa się tylko jedno słowo - CUDO <333 Nie ma się do czego przyczepić.
Dżerrka - moja idolko, obiecaj mi, że nigdy się nie zmienisz i dalej będziesz tak wspaniałą pisarką <333
To jest jeszcze uzupełnienie do poprzedniego komentarza :D
OdpowiedzUsuńWalczysz z wieloma przeciwnościami losu - rozumiem Cię. Czasami nie masz czasu, żeby napisać rozdział - rozumiem. Każdy kto jest chociaż trochę normalny powinien Cię zrozumieć. Założyłaś tego bloga i to Ty bdz o nim decydować! Chcę przez to powiedzieć, że olej tych co mają do Ciebie pretensje (może jak założą bloga, który bdz choć w połowie tak świetny jak ten, to zobaczą ile czasu trzeba na to poświęcić) i nie przejmuj się hejtami. Trzeba umieć przyjąć krytykę, ale trzeba też umieć podążać własnymi ścieżkami i uczyć się na własnych błedach.
Uważam, że się nad sobą nie użalasz tylko chcesz jasno powiedzieć swoim czytelnikom z jakiego powodu nie możesz w najbliższym czasie napisać czegoś nowego. To się nazywa szacunek. BRAWO <3
nominowałam cię do nagrody Versatile Blogger Award więcej u mnie na blogu
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny z resztą tak jak wszystkie. Przyłòż się do nauki. A tak wogle to czy mogła byś zrobić rozdział o Thali i Nico? To moja 2 ulubiona parka.
OdpowiedzUsuńproszę wracaj szybko bo nie mam co już czytać :) jesteś wspaniała, bardzo zmienił się twój sposób pisania
OdpowiedzUsuńpostaram się, by było krótko, zwięźle i na temat.
OdpowiedzUsuńszczerze, to nie mam bladego pojęcia, jakim cudem ten blog posiada tylu obserwatorów. oczywiście nie mam nic do tego, co ile dodajesz notki, czy co tam się dzieje w twoim życiu prywatnym, ale chodzi o samą treść. wczytywałaś się kiedyś w rozdziały po napisaniu ich? dość często zdarzają się powtórzenia. w każdym rozdziale można na nie trafić. od czegoś w końcu są synonimy, tak?
poza tym czasami budujesz zdania bez sensu. znalazłam jedno: "Dziwiłam się, że przy nim zapominam o chłopaku, którego zaledwie zapominałam o chłopaku, którego zaledwie półtora tygodnia temu kochałam." rozdział 30, perspektywa Thalii. napiszę to jeszcze raz: czytaj, co bazgrasz. chociażby dla własnego dobra i reputacji.
do fabuły nie będę się doczepiać, bo każdy ma w swojej głowie wizję jakiejś historii i lepiej jej nie zaburzać.
mam nadzieję, że coś z tym zrobisz.
powodzenia.
"Zakochałam się w książkach o Percym i bogach greckich i wgl mitologii i było mi smutno, że zakończyłam już to czytać"
OdpowiedzUsuńDo tej osoby , która to napisała. Są jeszcze olimpijscy Herosi. Polecam