wtorek, 28 maja 2013

Pierwszy filmik!

Hejka! :)

Z tej strony Ola. Natalia poprosiła mnie (ok, właściwie to sama się zaoferowałam :D), żebym dodała tutaj na bloga pierwszy filmik, bo ona nadal nie może. No więc tak, w pierwszym filmiku jest Dżerr i Yuna, a w następnym pojawi się... Dżerr i ja! Opowiem wam co Natalia robi na lekcjach i w ogóle jak sie zachowuje w szkole itd. I mamy do was prośbę, zbieramy pytania do następnego filmiku także pytajcie o co chcecie pod tym wpisem. Pytania do mnie i do Dżerrki! 
Autorka tego bloga kazała mi napisać, że następny rozdział powinien pojawić się do poniedziałku także zaglądajcie tutaj!


Link do filmiku:

TUTAJ


1. Stronka o Dżerr na Fb TUTAJ 
2. Ask Dżerr TUTAJ 
3. Ask Yuny: TUTAJ
4. Ask Oli: TUTAJ

To tyle! Zadawajcie pytania do filmiku pod tym wpisem !
:)





piątek, 17 maja 2013

Percabeth story: Rozdział 17. - "Bitwa o sztandar!"

Hejo!
Dżerrka ma teraz zepsuty komputer i nie mogła do was wcześniej napisać. Teraz pisze do was Ola - koleżanka z klasy Dżerr.
Dżerr ma nadzieję, że rozdział się wam spodoba i liczy na komentarze!

Tak przy okazji zapraszam na mojego bloga TU ! ;)
________________________________________

Percy
    - Bitwa o sztandar! - Krzyknąłem próbując wystraszyć Annabeth, która stała na tarasie, spoglądając przed siebie. Nie mogłem odczytać jej wyrazu twarzy, o czym tak intensywnie myśli.
- Już? - zapytała uśmiechając się.
- Nom. Chodźmy. - złapałem ją za rękę i wyszliśmy na arenę.
- Widzę, że mamy już wszystkich - powiedział Chejron patrząc na nas oskarżycielsko. - Dzisiaj domek Ateny, Hadesa, Hestii i Apolla walczą przeciwko domkom Posejdona, Zeusa, Afrodyty i Hekate. Zwycięscy graja przeciw pozostałym domkom. Jak zawsze przegrani pomagają driadą w kuchni. Po bitwie mamy obiad, a następnie zawody. Będziemy latać na pegazach. Taki jest właśnie plan na dziś. Na miejsca herosi! Postarajcie się nie pozabijać. - Spojrzałem na swoją dziewczynę. Ona tylko uśmiechnęła się do mnie i szybko mrugnęła co było ledwie widoczne. Wcale się nie kryła, że jest zadowolona faktem, iż może przywalić swojemu kochanemu chłopakowi w tyłeczek. Miała taką przewagę, że wystarczyło iż się do mnie uśmiechnie, a ja już odpływałem w krainę miłości. Przeklęta Atena! Musiała "urodzić" tak piękną córkę? A może mnie się po prostu podobają wszystkie dziewczyny? Może odziedziczyłem to po ojcu? Nie! Mnie się podoba tylko i wyłącznie Annabeth. Nikogo innego!
    Pobiegłem ze swoją drużyną na naradę.
- Więc może tak. Kto atakuje? - zapytałem
- Ty Percy. Jesteś w tym najlepszy - powiedziała córka Hekate.
- Odpada. Ja zostaję tutaj i bronie naszego sztandaru. Annabeth robi to samo w drużynie, a to znaczy, że się raczej nie spotkamy i nikt mnie nie będzie rozpraszał. Niech Thalia idzie po sztandar, a reszta walczy. - Wszyscy z niepewnością spojrzeli na łowczynie Artemidy.
- Dasz sobie radę? - zapytałem
- Nom....myślę, że tak.
- W takim razie wszystko ustalone. Zaraz zaczynamy. Przygotujcie się - Uśmiechnięty ruszyłem na swoje miejsce. Wzrokiem poszukałem jakiejś skały lub wysokiego na drzewa, na które bez problemu mógł bym wejść. Po około dwóch minutach znalazłem wysoki świerk.
    Siedziałem znudzony wyczekując jakiejś akcji. Nagle za krzakami zobaczyłem swoją dziewczynę.
- No dalej kochanie! - powiedziałem. Annabeth rozejrzała się dookoła,  by zobaczyć skąd dochodzi dźwięk mojego głosu. Stwierdziłem, że beznadziejnie by było gdybym wydał tę kryjówkę. Skorzystałem z okazji i gdy mnie nie widziała, skoczyłem z grubej, w miarę wygodnej gałęzi. Stanąłem za nią i objąłem w tali.
- Mnie szukałaś? - zapytałem
- Skąd ty się tu...? - nie dokończyła
- Chwila nie uwagi córki Ateny może zdziałać naprawdę dużo. Wiesz, że przegrasz?
- Nie byłabym tego taka pewna
- Co ? - zapytałem zdziwiony. Annabeth dała mi z łokcia w brzuch, a ja miałem ochotę zwymiotować.
Moja narzeczona biegła już w stronę sztandaru. Nie mogłem pozwolić by jej drużyna wygrała. Jej tutaj w ogóle nie powinno być. Ona miała stać na straży swojego sztandaru. Z resztą w tej chwili było to najmniej istotne. Szybko się pozbierałem i biegiem ruszyłem za nią. Szybko podłożyłem jej nogę, a ona się wywróciła.
Czułem ból w sercu, że robię coś takiego. Chciałem ją przytulić i powiedzieć, że nie chciałem, ale teraz nie mogłem okazać chwili słabości.
- Wybierasz się chcesz? - zapytałem.
- Teraz już nie. - odpowiedziała poirytowana. Chyba doszło do niej, że nie ma już szans na wygraną. Wiedziałem, że taka wygrana nie należy do najwspanialszych. Podałem jej dłoń i przyciągnąłem do siebie. Annabeth była widocznie zszokowana moim zachowaniem, co było można wyczytać w jej oczach.
- Nie wygrałem. - Powiedziałem szepcząc jej do ucha.
- Ale..
- Chce z Tobą walczyć a nie patrzeć, jak leżysz na ziemi, ponieważ podłożyłem Ci nogę i się wywaliłaś.
Moja dziewczyna uśmiechnęła się i chwyciła swój sztylet.
Nie zdążyła się nawet ruszyć, ponieważ zabrzmiał dźwięk Konchy, który oznaczał, że moja drużyna wygrała.
Annabeth dziwnie zmrużyła oczy. Wyglądała jakby chciała mnie zabić, a jednocześnie się nad tym zastanawiała.
- Wygraliśmy kochanie! Przegrałaś.
- Nie jestem głucha, Percy. - Krzyknęła Ann po czym uciekła.
Co się z nią stało? Raz jest miła, a raz bez kija nie podchodź.
Nigdy się tak nie zachowywała. Co w nią uderzyło? Wiem, że na pewno nie poszło o naszą wygraną. Znam Annabeth i dobrze wiem, że nie o to chodzi. Zostało mi tylko pytanie " o co ? ". Może to jest właśnie ten czas dla dziewczyny, który nie...
Tak... To jest zdecydowanie ten czas w miesiącu, kiedy moja dziewczyna jest roztargniona i bardzo łatwo ją zdenerwować.
No Percy. Jesteś facetem. Ty nigdy nie pojmiesz zachowania kobiet. Byłem pewny, że to wina Afrodyty i muszę sobie z nią na ten temat poważnie porozmawiać. Chciałem pobiedź do Ann i w jakiś magiczny sposób ją rozweselić, ale nie mogłem, ponieważ wygraliśmy i przed nami  jeszcze jedna runda.

***

Annabeth

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Miałam intensywne zmiany humoru. Raz się śmiałam, a minutę później płakałam. Zaczęłam podejrzewać, że jestem w ciąży, ale wiem, że to niemożliwe ponieważ Apollo kiedyś mi powiedział, że póki moja rana po ciosie Nakamurej nie zniknie to... No będę bezpłodna, no chyba że za pomocą jakiejś magii, co w moim przypadku jest niemożliwe.
Annabeth! Weź się ogarnij! Co Ty sobie robisz?! Masz Percy'ego. Jesteś zakochana!
W Twoim życiu zmieniło się bardzo wiele, ale nie na gorsze. Musisz się wyluzować. Weź się zajmij tym co zazwyczaj robią dziewczyny. Zakupy!
No, ale jest jeden mały problem. Nie możemy ruszać poza obóz, chyba, że dostaniemy pozwolenie, a coś mi się wydaje, że jak powiem "zakupy" to nie uzyskam pozwolenia.
- Sądzę, że moja pomoc Ci się przyda - odwróciłam się i zobaczyłam Afrodytę.
Myślałam, że zaraz oczy mi wypadną z zachwytu. No w końcu nie codziennie patrzysz na najpiękniejszą Boginię na całym Olimpie. 
Już chciałam klęknąć, ale Afrodyta mnie powstrzymała.
- Wybieram się na zakupy i pomyślałam, że miałabyś ochotę mi towarzyszyć. Tutaj masz od matki gotówkę drahmy oraz karty kredytowe. Chciała też, żebyś później spotkała się z nią pod wieżowcem Olimpu. Chciała zabrać Cię na kawę. 
- Chyba wiem o czym chciała ze mną porozmawiać.
- O ich wyczynie wie już każdy na Olimpie - Powiedziała siadając na łóżku.
- Na prawdę? - Spytałam zdziwiona. 
Nie sądziłam, że Atena i Posejdon... Nawet nie chciałam o tym myśleć.
- To chcesz iść na te zakupy ? Skromnie powiem, że umiem bardzo dobrze doradzić Ci w wyborze ubrań, dodatków, kosmetyków oraz innych dupereli - powiedziała bogini podchodząc do mojej szafy i oceniając ubrania w skali od jednego do dziesięciu.
- Chcę. Tylko pozwolisz, że wezmę szybki prysznic oraz się przebiorę, ponieważ jestem po trningu.
- Jasne. Tylko mogłabym prosić byś założyła te jasne rurki, balerinki i tą bluzkę, która podkreśla twoją figurę. Twierdzę, że wyglądasz w tym bardzo ładnie, a my wychodzimy do ludzi.
- Jasne - uśmiechnęłyśmy się do siebie, po czym poszłam do łazienki.
Chyba właśnie takiego dnia potrzebuję najbardziej! Dnia śmiertelniczki. Czułam się dziwnie zaszczycona tym, że wybieram się na zakupy z samą Afrodytą.
Ubrałam się w strój wybrany przez boginię, włosy spięłam w kłosa, który lekko nachodził na moje ramię i zrobiłam delikatny makijaż.
- Jestem gotowa - powiedziałam wychodząc z łazienki.
- W takim razie wychodzimy. Za około dwie godziny Percy zadzwoni do ciebie przez iryfon. Co powiesz na zakupy w Hollywood?
- Hollywood?! To koszmarnie daleko! - powiedziałam zaskoczona propozycją. Do Hollywood są co najmniej 4 godziny drogi.
- Nie doceniasz mnie. Jestem przecież boginią. Ja potrafię bardzo wiele. - powiedziała nie przestając się uśmiechać.
Z kieszeni wyciągnęła błyszczyk do ust, którym się pomalowała, złapała mnie za rękę po czym wypowiedziała "Hollywood". Czułam jak po całym ciele przechodzą ciarki. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wokół siebie pełno samochodów. Razem z Afrodytą stałam na środku muszli. To było dziwne... no chociaż nie, bo właśnie tak bogini "powstała". Widziałam cały świat w zwolnionym tempie. Ciężarówki oraz samoloty, które w normalnych okolicznościach pędziłyby ze 160 km/h, teraz zdawały się poruszać w żółwim tempie. Piesi i dzieci zdawały się w ogóle nie poruszać. Teraz dokładnie mogłam się przyjrzeć, jak wygląda ten świat. Wszyscy jesteśmy inni. Każdy się od siebie różni, ale dopiero teraz zobaczyłam tyle różnic w jednym miejscu. Hiszpanie, czarnoskórzy, ludzie bogaci, a nawet bezdomni, którym czar życia prysnął i nie ułożyło im się. Teraz zobaczyłam jak bardzo się do siebie różnimy. W głębi serca, współczujemy, ale nie umiemy pomóc. Zawsze popierałam swoją matkę we wszystkim, ale gdy teraz otwartymi oczami spojrzałam na świat... Teraz zobaczyłam, że bogini mądrości może się mylić. Nie ważne jest to jakie mamy stopnie i to co mamy w głowach. Liczy się to, jacy jesteśmy w środku. Liczy się to, że umiemy pomagać, czy umiemy pomagać. Często zastanawiamy się dlaczego jest tak a nie inaczej. Może właśnie dlatego, że na takie zachowanie sobie zasłużyliśmy? Zanim się coś zrobi lub powie, należy to dwa razy przemyśleć. Moja matka twierdzi, że liczy się tylko to co mężczyzna ma w głowie. Właśnie tutaj się najbardziej myli. Żywym przykładem jest Percy. Nie ma on wspaniałych stopni. Nie jest super mądry, ale to co czyni sprawia go wyjątkowym. Dba o bezpieczeństwo innych, nawet jeśli grozi to jego śmiercią.
- Masz rację - powiedziała Afrodyta wyrywając mnie z zamyśleń.
- Ale o co chodzi? - zapytałam nie rozumiejąc jej słów.
- To o czym myślisz. Nie należy kierować się po wyglądzie, czy tak jak w przypadku Ateny, po osiągnięciach w nauce. Człowiek może być brzydki, człowiek może być głupi, ale to jego uczynki czynią go wspaniałym. Ty w miłości miałaś bardzo wiele szczęścia. Percy bardzo cię kocha i to widać.
- Czy... czy mogłabym się o coś spytać?
- No jasne - odpowiedziała nadal się uśmiechając - Tylko jeśli możesz to szybko, ponieważ zblirzamy się do Hollywood.
- Czy... czy widzisz Percy'ego ze mną u boku? - zapytałam, czując jak do oczu napływają mi łzy.
- Dokładnie nie wiem. W twoim życiu będzie wiele zamieszania to czy będziecie razem zależy tylko od ciebie.
- Chodzi o mój wybór prawda?
- Tak. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
- Ja też.
- Nie martw się już. Czas na zakupy! Rodeo Drive?
- Ty tutaj jesteś ekspertką. Zdaję się na ciebie.
- Wiem... w takim razie Rodeo Drive. Kocham tutejsze sklepy. Ubrania tutaj można znaleźć na każdą figurę. Pomyślałam, że możemy też lekko zmienić twoją fryzurę. Nie będziemy ich ścinać, ponieważ połowa kobiet oraz nastolatek chciałoby mieć taką długość jak ty.
- Czemu nie? - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Gotowa na shopping?
- Gotowa.
***

Muszę przyznać, że zakupy były naprawdę fajne. Afrodyta zachowywała się jak typowa nastolatka lub może nieco starsza siostra. Doradziła mi bardzo wiele sukienek, bluzek, spodni oraz spódnic, które oczywiście kupiłam. Nabyłam również nowe bary butów. Chciałam kupić bardzo dużo obcasów, ale kupiłam zaledwie trzy pary, ponieważ bogini upierała się na płaskie. "Teraz modne są balerinki oraz sandałki. Jeszcze sobie zniszczysz kręgosłup". Ale ogólnie chyba takiego odpoczynku potrzebowałam.

Percy

Kolejną rundę bitwy o sztandar również wygrała nasza drużyna. Biedna Annabeth. Pewnie teraz siedzi w domku i czeka na porę obiadową, by móc pomóc driadą w przygotowaniach,. Jak najszybciej muszę z nią porozmawiać.

niedziela, 5 maja 2013

Siemcia ;)

Witajcie czytelnicy. Widzę, że już nie możecie się doczekać jednak nic na to nie poradzę. Mój komputer za przeproszeniem szlag trafił. Coś się z nim stało i przez jakiś czas nie będę miała możliwości pisania nowych rozdziałów. Wiem, że bardzo chcielibyście bym coś pisała, ale widzicie jak jest. Jeśli tylko będę miała możliwość to pojawi się nowy rozdział ;)