środa, 29 stycznia 2014

Percabeth Story: Rozdział 38 - "To były jej ostanie słowa, jakie do mnie powiedziała..."

        Percy

                   Annabeth była załamana. Niby pokonaliśmy potwora, ale czuła się,  jakby ojciec uważał ją za kogoś innego. Czuła się odrzucona, niechciana.
Obudziliśmy się w środku nocy. Ann zabrała wszystkie swoje rzeczy, pamiątki,  zdjęcia i płyty.  Ubrała Elizabeth, przygotowała dla niej jedzenie i napisała kartkę,  którą zostawiła na biurku w swoim pokoju. Ukradkiem zobaczyłem, że napisała przeprosiny. Przepraszała za to, kim jest. Wiedziałem,  że podjęła decyzje odsunięcia  się od ojca. W porównaniu ze swoim przyrodnim rodzeństwem była zupełnie innym człowiekiem,  ale według mnie nie jest to złą rzeczą, ponieważ jest to oznaka bycia wyjątkowym.
 Była druga po południu.  Powoli dojeżdżaliśmy na miejsce. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że jestem naprawdę głupi. Nie pomyślałem o najbardziej istotnej rzeczy. Gdy ja zanurzałem się w Styksie, musiałem myśleć o rzeczy, która najbardziej trzyma mnie przy życiu. Jak będzie z Elizabeth?  Dlaczego o tym nie pomyślałem? Ale...Przecież rozmawiałem z Ateną i ona uważała, że ten pomysł jest naprawdę dobry. Dlaczego nic nie powiedziała?
- Chyba jesteśmy na miejscu. - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Annabeth.
- Tak. - Zaparkowałem samochód na poboczu tak, aby nie przykuwał niczyjej uwagi.
Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę starego, opuszczonego studia filmowego. Weszliśmy do środka.  Jak zawsze zaczęło śmierdzieć stęchlizną. Spojrzałem na Annabeth. W jej oczach widać było mądrość, jaką  odziedziczyła po swojej matce - bogini mądrości. Mimo wszelkich przeciwności losu, Mądralińska zawsze potrafiła wybrnąć z trudnej sytuacji.
Wierzyłem, że w razie komplikacji, tym razem też jej się to uda.
Otrząsnąłem się. W pomieszczeniu wszędzie panowała ciemność,  która przyprawiała o gęsią skórkę.
- Herosi. Wyczuwam półbogów. - Usłyszałem cichy głos. Po chwili zapaliły się wszystkie pochodnie, które wisiały na ścianach. Dzięki temu lepiej mogłem skupić się na otoczeniu. Przed nami stał wysoki mężczyzna o bardzo bladej karnacji. Ubrany był w długi, czarno zielony płaszcz,  podobny do pałatki. Jego włosy płonęły czarnym dymem. Stopy miał bose. Tuż za nim, pojawił się mały otwór w ścianie, w którym widniała czarna jak słoma rzeka.
- Charon. - Powiedziała Annabeth.
- Żywi nie mają wstępu do świata umarłych.- Powiedział.
- A może jednak? - Zapytałem, mając nadzieję, że Strażnik zrobi dla nas wyjątek. Na marne. - Słuchaj. Jeśli chcesz, mogę ci zapłacić cały worek złotych drachm, ale musisz nas przepuścić.  Zbliża się wojna i zrobię wszystko, by Gaja i Uranos nie wygrali. - Po chwili milczenia przewodnik wyciągnął dłoń. W swoim plecaku znalazłem worek monet i podałem je tak, jak wcześniej obiecałem.
- Zapraszam. - Powiedział jeszcze bardziej rozszerzając utwór w ścianie,  aż ku naszym oczom ukazała się drewniana łódź.
Płynęliśmy na drugi koniec rzeki. Elizabeth kurczowo trzymała się szyi Annabeth. Dziewczynka rosła niesamowicie szybko. W tej chwili wyglądała na dwulatkę, choć miała tak naprawdę zaledwie około dwóch tygodni.
Po krótkiej chwili dobiliśmy do brzegu.
- I co teraz? - Zapytałem Annabeth. Przyznam, że bałem się wyniku całego zdarzenia.
- Działamy. - Odpowiedziała stanowczo. Usiadła na brzegu i nogi zamoczyła w rzece. Na jej rękach nadal leżała nasza córeczka.
- Pamiętajcie, że was kocham. Mocno trzymaj Elizabeth. Myśl o tym, co najbardziej trzyma cię w świecie żywych.  - Powiedziałem, po czym pocałowałem obydwie kobietki.
- Ja też cię kocham, Percy.  - To były ostatnie słowa, jakie od niej usłyszałem.

Annabeth

               
    Pierwsze uczucie - ból. Ból, który mógł mnie rozszarpać na strzępy. Wszystkie moje mięśnie zaczynały robić się bezwładne. Czułam, jak Elizabeth wyślizguje mi się z rąk. Niestety, nie mogłam nic z tym zrobić. Słyszałam powolne bicie własnego serca. Tętno zaczynało słabnąć. Umierałam, choć nie mogłam na to pozwolić. Musiałam ratować siebie i córkę.  Dla obozu, dla świata...Dla Percy'ego.
Zaczęłam przypominać sobie wszystkie dobre chwile, jakie kiedykolwiek mi się przydarzyły, ale przychodziło mi to z naprawdę wielką trudnością. W mojej głowie pojawiło się kilka obrazów.
W pierwszym klęczałam na ziemi pod obozową sosną. Na moich kolanach leżała dziewczyna o czarnych włosach. Miałam wtedy trzynaście lat. To był moment, gdy Thalia powróciła do naszego świata.
Drugim obrazem były poprzednie wakacje. Był to pocałunek. Pocałunek mój i Percy'ego, który odbył się w  bańce, pod wodą w obozowym jeziorze.
Ostatnim obrazem  była Elizabeth.  Po prostu ona. Moja kochana córka.
Ból zaczął ustępować. Znów poczułam w swoich mięśniach siłę. Próbowałam wypłynąć,  jednak coś złapało mnie za rękę. Nie coś, a raczej ktoś. To była Lizzy. Nie minęła chwila, a znalazłyśmy się na powierzchni.
- Bogowie dzięki.  - Powiedział Percy, po czym mocno nas przytulił. Nagle Elizabeth zaczęła płakać. Dopiero teraz zobaczyłam, jak bardzo się zmieniła. Wyglądała na czterolatkę. Jej ciałko pokryte było złotym pyłem. Nic nie rozumiałam. Złoty pył oznacza śmierć potworów, ale jak to możliwe? Skąd w Styksie znalazły się takie niebezpieczeństwa? Jak Lizzy sobie z nimi poradziła?

Atena

 - Jak to Annabeth i Elizabeth zanurzyły się w Styksie?! - Zapytał Posejdon unosząc się.  - Jeszcze ty im to doradzałaś? Lizzy jest małym dzieckiem, Ateno.
- Bracie, uspokój się. Daj Atenie dojść do słowa. - Wtrącił Zeus.
- Dziękuję ojcze. Więc,  nie bez powodu zawołałam tę naradę. Postanowiłam odwiedzić naszą wyrocznie Delficką. Wtedy usłyszałam przeznaczenie. Przeznaczenie dotyczące Elizabeth.  Przepowiednia brzmiała następująco:
W jej żyłach złota krew płynie. 
Nigdy nie wiadomo, kiedy dziecko zginie.

Jej przeznaczeniem Uranosa pokonać. 

Z wielką zemstą musiała się uporać.  
Posejdonie, dzięki nam Lizzy się narodziła. Tak bardzo pragnęliśmy wnuczki, że poprosiliśmy o pomoc Hekate - bogini magii. - Powiedziałam, spoglądając na tron wymienionej bogini. - Jest jedno słowo kluczowe. - MAGIA. W córce Percy'ego i Annabeth drzemie moc, która może ją uratować, ale także zgubić. Lizzy została zanurzona w Styksie, ponieważ jej rodzice nie wiedzą o słowach przepowiedni. Po prostu się o nią martwili. Gdy Percy poprosił mnie o radę,  powiedziałam mu, że jest to dobry pomysł. W tej naradzie chodzi mi o jedną rzecz. Jeśli coś wyprowadzi Elizabeth z równowagi, może się to skończyć zagładą dla całego świata.
- Ateno, przecież to jest niewiarygodne.
- Ale prawdziwe, Zeusie.
-W takim razie, co mamy robić? - Zapytała bogini urodzaju.
- Musimy pilnować,  by Lizzy swojej mocy użyła tylko raz - gdy będzie zabijała Uranosa.
- Naradę uważam za zamkniętą. 

Clarisse

         
  Nareszcie. Percy i Annabeth wrócili. Wiedziałam, gdzie byli, ponieważ Percy mnie uprzedził o swoich zamiarach. Ja również uważałam, że jest to dobry pomysł.
Teraz musiałam ich poinformować o pewnej istotnej rzeczy. Dziś rano, od razu po śniadaniu, Rachel miała tę swoją "wizję" i powiedziała kolejną przepowiednie. Jednak te słowa,  które wypadły z jej ust razem z zielonym dymem mocno mnie przeraziły. Dotyczyły one Elizabeth.
Z tą dziewczynką byłam mocno zżyta. Mimo, że ma kilka tygodni, bardzo szybko się rozwija, choć dla nikogo nie jest to zaskakujące,  ponieważ od dawna wiemy, że Posejdon z Ateną maczali w tym palce. Sama byłam świadkiem,  jak zaczęła raczkować, a później wypowiadać wybrane słowa: mama, tata, babcia, dziadek, ciocia, wujek. Jednak, gdy zobaczyłam ją teraz, gdy wychodziła z samochodu, byłam mocno zaskoczona. Wyjeżdżała nie umiejąc chodzić,  a teraz?  Wyglądała zupełnie inaczej. Jakby woda z rzeki podziemia sprawiła,  że dziewczynka wydoroślała. Miała ciemnobrązowe włosy lekko za ramiona. Samodzielnie chodziła i mówiła.  Wyglądała na cztero lub pięciolatkę. Przypomniały mi się słowa Percy'dgo i Ann. Podobno, gdy będzie się zachowywała,  jakby miała pięć lat, stanie w miejscu i dopiero  po kilku latach zacznie normalnie dojrzewać.
- Ciocia Clarisse. - Usłyszałam, a po chwili dziewczynka wylądowała w moich ramionach.
- Hej maleńka. Widzę,  że przez te trzy dni sporo urosłaś. - Ta mała mnie odmieniła. Przez nią stałam się kimś innym. Nie byłam taka, jak dawniej. Przy niej nie potrafiłam być twarda.
Postawiłam Elizabeth na ziemi i podeszłam do jej rodziców. Wyczuli powagę sytuacji. Momentalnie ich miny zmieniły się i wyrażały zaniepokojenie.

Percy

         
   Po polikach Annabeth spływały łzy, choć szybko je wycierała. Nie chciała się niczym przejmować, choć teraz nie zbyt jej to wychodziło. Wiedzieliśmy, że istnieje przepowiednia dotycząca naszej córki, ale nikt z nas nie przypuszczał, że  może ona być aż tak poważna. Wiedziałem, że musimy zrobić wszystko, by chronić Elizabeth. Wiedziałem też, że Clarisse nam w tym pomoże. Nigdy nie pytałem, dlaczego jest tak bardzo zżyta z naszą córką, ale pewnego dnia słyszałem, jak rozmawiała z Chejronem o przypisanym jej zadaniu. W tym świecie Fata nie oszczędzają nikogo. 
- Mama. - Usłyszałem cichy głos Lizzy, która wchodziła do salonu z pluszowym misiem w ręku. Spojrzałem na Annabeth, Córka Ateny ponownie otarła swoje policzki.- Dlaczego jesteś smutna? - Zapytała wdrapując się na moje kolana.
- Nie jestem, kochanie. - Odpowiedziała Ann wymuszając uśmiech.
- Mogę pojechać do babci Ateny? - Zapytała cichutko.
- Oczywiście, że możesz. Zaraz cię zawieziemy. - Lizzy uśmiechnęła się, zeskoczyła z moich kolan i poszła na górę do swojego pokoju.
- Ja spadam do obozu. - Powiedziała córka Aresa. - Jak odwieziecie małą to wpadnijcie.
- Nie ma sprawy. - Odpowiedziałem, po czym odprowadziłem ją do drzwi.

***

               Staliśmy pod drzwiami Wielkiej Sali na Olimpie. W domkach nie było ani jednego boga, dlatego przyszliśmy właśnie tutaj. Po chwili ogromne, złote wrota zostały otwarte, a naszym oczom ukazały się trony, na których siedzieli nasi rodzice. Gdy tylko Atena nas zobaczyła, szybko rzuciła kartki i długopis, które wcześniej trzymała w ręce, zniżyła się do rozmiarów zwykłego człowieka i szybko podbiegła do Elizabeth.
- Hej słoneczko. - Powiedziała całując ją w policzek. Dziewczynka odpowiedziała szerokim i promiennym uśmiechem.
- Lizzy bardzo chciała was odwiedzić. Mam nadzieję, że nie sprawi to problemu ani dla ciebie, ani dla Posejdona.
- Ależ skąd.- Odpowiedziała bogini mądrości. - Plan pracy Olimpu dokończymy innym razem. - W tym momencie spojrzała na Zeusa, który nie miał zbyt zadowolonej miny.
- Plan Pracy Olimpu? - Zapytałem nieco zaskoczony.
- Tak. - Odpowiedziała. - Musimy zaplanować, jak będziemy działać. No wiecie np. przeróżne uroczystości.
- Rozumiem. - Odpowiedziałem uśmiechając się.
- To ja i Posejdon zajmiemy się naszym małym skarbem, a wy skorzystajcie z wolnego czasu. Możecie odwiedzić obóz. Czuję, że mają wam coś ważnego do powiedzenia.
- W takim razie, przyjedziemy po Elizabeth wieczorem.
- Śpieszyć się nie musicie. - Usłyszałem za plecami. Chwyciłem Annabeth za rękę i wyszliśmy z Wielkiej Sali.

Thalia

             
  Naprawdę już nie mogłam wytrzymać tego wiecznego krzyku córek Afrodyty. Latają jak upośledzone po całym obozie krzycząc:, „W co ja się ubiorę na uroczystość?", "Tylko trzy dni do ślubu, a ja zgubiłam tusz do rzęs numer tysiąc dwieście sześćdziesiąt cztery”,  ”Nie mogę znaleźć butów pasujących do mojej kreacji". No bogowie! Zlitujcie się! Jedynie Silena była w miarę normalna...No może oprócz tego, że nagminnie próbowała mnie namówić, bym założyła spódniczkę lub sukienkę na ślub Percy'ego i Annabeth. Ostatecznie, pod namową Nico, zgodziłam się. 
W obozie po prostu trwał chaos. Plan dnia zawsze wyglądał tak samo, ale mimo tego wszystkiego, było ciekawie. 
Rano: Śniadanie, trening, bitwa o sztandar. 
Popołudnie: Obiad, wolne, trening, przygotowanie ceremonii.
Wieczór: Kolacja, trening, ognisko.
Za godzinę mam spotkanie z Synem Hadesa. Cieszę się, gdy przy mnie jest, choć samotność też mi nie przeszkadza. 
Zastanawiam się, czy Percabeth (większość obozowiczów tak na nich mówi) wiedzą o przepowiedni dotyczącej Elizabeth. Co ta mała dziewczynka może zrobić? Tego nikt z nas nie może być pewny. 
Codziennie też rozmawiam z Clarą. Dziewczyna chce wyruszyć do San Francisco, by odnaleźć swojego ojca. Jednocześnie boi się tego spotkania.
               Po ciekawych rozmyślaniach położyłam się na łóżku i w internecie, do którego zasięg w magiczny sposób znajdował się w domku Zeusa, zaczęłam szukać jakiegokolwiek stroju na uroczystość. W internetowym butiku Afrodyty znalazłam biały top w czarne czaszki, czarną skórzaną spódnice, czarną ramoneskę oraz czarne buty ze złotymi ćwiekami. Czemu nie? Sileno bądź ze mnie dumna.  Włożyłam części garderoby do koszyka i kliknęłam "kup", "Hermes express".
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - Krzyknęłam. Do domku wszedł Nico.
- Hej. - Powiedział uśmiechając się. - Jego oczy były lekko podkrążone. 
- Wyglądasz na zmęczonego. - Powiedziałam przytulając go. 
- Po prostu Chejron i Dionizos wymyśli sobie, że mam roznosić zaproszenia na ślub Percabeth, razem z Hermesem, ponieważ umiem się przemieszczać metodą cienia.
- Przecież to cię wykończy. - Powiedziałam. 
- Wiem, ale teraz nie warto o tym myśleć. - Syn Hadesa położył się obok mnie i włączył horror. 

Annabeth

               Byłam zaskoczona, W obozie już wszystko było gotowe. Co więcej...Oznajmiono nam, że za trzy dni razem z Percym przysięgniemy sobie miłość. Tak, byłam szczęśliwa, choć przepowiednia dotycząca mojej córki nadal tkwiła mi w głowie. Co więcej...Chejron powiedział, że coś złego dzieje się z dziećmi Aresa. Kłócili się ze sobą, a później  popełniali liczne samobójstwa. To wszystko było jedną, wielką zagadką, której po raz pierwszy nie mogłam, a raczej nie potrafiłam rozwiązać. 

__________________________________

No, więc drodzy Demigods. 
Już po feriach, więc z wielką chęcią do Was wracam. Jestem szczęśliwa, a przede wszystkim pełna energii. 
Mam nadzieję, że rozdział, choć troszkę się Wam spodobał. 
Szczerze? Jesteśmy coraz bliżej końca pierwszej części. Na tym blogu spędziłam ponad rok i nawet teraz tego nie żałuję. 
Chciałabym, abyście licznie skomentowali ten rozdział. 
Przede wszystkim dziękuję Wam za meile i za nowych obserwatorów. Jestem Wam bardzo wdzięczna. 
Teraz chciałabym Was zaprosić na parę blogów.
1. Story Of My Life blog mój i mojej przyjaciółki. Opowiada historię siedemnastoletniej dziewczyny z pasjami, która stara się rozwiązać rodzinne zagadki, które mogą doprowadzić do tragedii.
2. Przygody Wiki blog autorstwa Sjo. Dziewczyna dopiero zaczyna i fajnie by było, gdybyście ja wspomogli komentarzami 
3. Mroczna Strona Nieba blog kochanej Liw dziewczyny, którą razem z Merr poznałam będąc w nieciekawej sytuacji. Osobiście ten blog mi się bardzo podoba i serdecznie na niego zapraszam. Myślę, że nie pożałujecie. 
To chyba tyle.
Byłabym wam bardzo wdzięczna za komentarze. 
Pozdrawiam i ściskam 
Dżerrka 
PS Mam małe problemy ze czcionką, gdyż blogger się zbuntował xd. Więc przepraszam. 
Miła niespodzianka, ponieważ rozdział pojawił się dwa dni wcześniej. 


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Spamowy post - Chętnie odwiedzę wasze blogi

Witam Was moi drodzy.
Pewnie zastanawiacie się, co dalej z tym blogiem.
Tak, jak wcześniej obiecałam, wracam do was już w lutym.
Już w piątek zaczynam ferie, ale zaczynają się dla mnie urodzinami koleżanki, zdjęciem szwów i jeszcze biegiem po całym mieście na orientację xd. Ale w sumie fajnie.
A jak u was? Jak oceny na pierwszy semestr?

No dobra.
Ten post poświęcam na spam, gdyż czasem nie nadążam. Bardzo chcę, abyście pod tym postem napisali linki do swoich, bo jestem załamana i już nie mam co czytać. Aaaaaaa!
Więc wasze blogi są moim jedynym ratunkiem, kochani :D 
Przy okazji, życzę wam spełnienia marzeń. Nie wiem czemu. Chyba po prostu wreszcie szczerze się uśmiecham
I ostrzegam Was jeszcze przed pewną rzeczą, a mianowicie osobą. 
Jak już pewnie wiecie, proszę, abyście uważali na Ci Żu. Nie ostrzegam tylko jak, ale także kilkanaście innych dziewczyn :* 
On nie zachowuje się normalnie i obiecuję, że na zjeździe się nie pojawi.
Buziaki. 
Wasza Dżerrka
Zostawiajcie linki misie!