sobota, 16 listopada 2013

Percabeth story: Rozdział 34 - "Pojedynek Magos. "

 BRITHDAY PARTY


Posejdon
Ach....Kolejny cudowny, wspaniały dzień. Na początek spotkanie z przepiękną Jasmine, a później szpital i widok mojej malutkiej wnuczki. Na samą myśl o dwóch kobietach, no właściwie o kobiecie i bobasku moje glonowe serce coraz szybciej bije.
 Zerwałem się z łóżka i podpłynąłem do swojej pięknej szafy, w której znajdowała się bielizna. Dziś
musiałem przybrać kształt człowieka, a to oznacza, że muszę wybrać majtaski. Długo wpatrywałem się w szafę i ostatecznie wybrałem granatowe bokserki w kolorowe klauny z napisem "I'm sexy boy". Oh
Podoni będziesz wyglądał w tym tak pięknie. Co się dziwić przecież jesteś bogiem. Nawet faceci się za tobą oglądają by być takim jak ty.
No dobrze. Koniec tych rozmyślań. Za godzinę spotkam się z czerwonowłosą ślicznotką i muszę się upewnić, że cały pałac jest odpowiednio czysty.  Przecież nie mogę jej tutaj zaprosić, gdy będzie pełno kurzu.
To by było nie po dżentelmeńsku. Czas przeprowadzić test białej rękawiczki. Perfekcyjny syren domu wkracza do akcji. Zaczynamy od sali tronowej.
Wszystkie moje służki, ubrane w strój pokojówki ustawiły się w rzędzie przed tronem. Podpłynąłem i ręką, na której znajdowała się biała rękawiczka przetarłem po sweetaśnej ramie mojego kochanego krzesełeczka. Chwila napięcia. Czysto. Podobnie zrobiłem z żyrandolem. Znów piękna chwila pełna napięcia. Wow. Znów czysto. Nie no...Beznadzieja. Foch forever z przytupem na five minuten. Krótko mówiąc nic nie znalazłem. Żadnego brudu, żadnego pływającego glona. Po prostu pustka. Niestety. Ale przynajmniej wiem, że mogę teraz zaprosić do swojego pałacu kobietkę.
               Po sprawdzeniu czystości poszedłem do swojej garderoby, by wybrać strój i przyszykować się do spotkania. Zależało mi na tej dziewczynie, więc chciałem wypaść jak najlepiej. Wybrałem dżinsy i koszulę w kratkę. Jak zawsze ciało poperfumowałem playboyem.
Nadszedł czas na spotkanie. Trzeba się odstresować. Zrobię sobie tak, jak ta dziewczyna, blondyna z High School Musical. Jak jej było? Ashley? Sharpej? A mniejsza z tym. Stanąłem przed lustrem i zacząłem
sobie machać rękami przed twarzą.
- Prrr, Pfff, bam!, Bam!- No dobrze. Odstresowany. Teraz można wypłynąć nad zatokę Long Island.
                Wyszedłem pod pałac, zebrałem wodę pod sobą i ostrym ruchem dłoni sprawiłem, że woda wyrzuciła mnie na powierzchnię. Uwielbiam być bogiem mórz i oceanów. Dzięki temu jestem zawsze słuchy.
Usiadłem na ławce, która znajdowała się na molo i czekałem na Jasmine.
Nagle sobie coś uświadomiłem. Nie mam kwiatów! Oh Podoni. Ależ z ciebie biedaczek. Musisz szybko coś wymyślić. Do głowy przyszło mi tylko jedno rozwiązanie. Demeter.
- Siostrzyczko moja kochana. Potrzebuję twojej pomocy. - Powiedziałem w myślach. Cisza.
- Halo. Demeter. Siostrzyczko... - Znów cisza.
- Demeter ty stara pruchwo! Przestań mówić dzieciakom "Nie zrywaj moich roślinek młodzieńcze" tylko mnie wysłuchaj! - Powiedziałem poirytowany ciągłą ciszą.
- Posejdonie - Odezwał się głos w mojej głowie.  - Jak śmiesz tak do mnie mówić?! Trochę szacunku!
- Tak, tak...Słuchaj. Mam randkę, ale zapomniałem kupić kwiatów. Weź mi pomóż.
- Nie. Chyba sobie żartujesz. Za te odzywki? Nie ma mowy! - Krzyczała irytowana i oburzona.
- Proszę. Demeter, moja kochana, cudowna siostro... - W sumie raczej stara, beznadziejna siostro, ale pominiemy to.
-  Dobrze, ale ostatni raz ci pomagam. - W jej głosie wyczułem zmęczenie i zdenerwowanie. Ciekawe czy to przez Hadesa, czy przeze mnie.
- Dzięki siostrzyczko. - Po chwili w moich rękach pojawił się bukiet czerwonych róż skraplanych granatowym atramentem. Odwróciłem wzrok. W moją stronę szła niska, czerwonowłosa dziewczyna ubrana w czarną obcisłą sukienkę. Oj Podoni. Lepiej szybko spójrz gdzieś indziej, bo się jeszcze podniecisz. Miałem ochotę zacząć śpiewać i tańczyć piosenkę polskich młotków "Ona tańczy dla mnie". W sumie to nie jest taki złu pomysł. Nie wytrzymałem. Stanąłem na ławce i zaczął się wydurniać.
- "Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie, bo dobrze to wie, że porwę ją i w sercu schowam na dnie..."- Jasmine zaczęła się głośno śmiać i bić brawa.
- Witaj piękna. - Powiedziałem całując ja w dłoń i podając bukiet kwiatów. Dziewczyna odpowiedziała mi słodkim uśmiechem. - Chciałbym zaprosić cię do mojego pałacu. Liczę, że ci się spodoba. - Chwyciłem ją w tali, stanąłem na końcu pomostu i wskoczyłem do wody, jednocześnie stwarzając wielką bańkę, w której można swobodnie oddychać.

Clara

               Pojawienie się Percy'ego zdecydowanie ułatwiło mi życie.  Podczas, gdy on razem z innymi herosami grał w bitwę o sztandar, ja postanowiłam jeszcze raz przeszperać bibliotekę.
               Usiadłam przy długim i szerokim stoliku, na którym położyłam kilka grubych książek. Otworzyłam jedna z nich na stronie, 169 czyli na rozdziale "Opętania" i wczytałam się w dość interesującą treść. Czas płynął bardzo szybko. Za oknem zaczynało się ściemniać.
Duchy Magos. Dowiedziałam się, że mają postać na wpół przezroczystego, zielono czarnego węża - Pytona, który wchodzi w dusze ludzi i kontroluje ich umysły. Gdy ofiara ma niewielką siłę woli i nie ma osoby, która trzyma ją przy życiu, Magos morduję ją w sposób pełen okrucieństwa.
W mojej głowie wszystko zaczęło się układać. Matt został opętany, lecz nie umiał walczyć z własna podświadomością. Poddał się od razu na samym starcie. Wąż to wyczuł, zrozumiał, że wygrywa i pozbył się herosa. Tak samo było, z Willow.
Ale chwile...Magos to potwór, a potwory nie maja wstępu na teren obozu. Jeśli herosi giną to tylko z jego powodu, a to oznacza, że wśród nas jest kolejny zdrajca, który wpuścił węża do naszego domu.
Musiałam jak najszybciej powiadomić innych o swoim nowym odkryciu. Gdy byłam juz przy samych drzwiach, te szybko i głośno się zamknęły. Coś było nie tak. Całkiem możliwe, że moje nowe odkrycie nie koniecznie się komuś spodobało.
- Córka, Atssseny. A do kądss sssię wybierassss? - Zapytał mrożący krew w żyłach głos, który wydobywał się z drugiego końca biblioteki. Byłam nieco wystraszona. Musiałam się uspokoić. W myślach zaczęłam liczyć do dziesięciu. Jeden, dwa, trzy, cztery...Nagle ogromny regał z książkami wywrócił się, spadając prosto na mnie. Nie kontrolując swojego zachowania krzyknęłam. Na szczęście udało mi się uniknąć rozpłaszczenia, jak naleśnik.
Żałowałam, że swój sztylet zostawiłam w domku Ateny. W walce nie miałam żadnych szans. Tajemniczy, ohydny głos był coraz bliżej mnie, dlatego postanowiłam się przemieścić. Jednak poruszanie się po bibliotece było naprawdę trudne, ponieważ na podłodze leżało pełno książek. Ostatecznie ukryłam się w jednym z kątów pomieszczenia. Z wywróconego krzesła, które leżało tuż obok, wyrwałam drewnianą nogę.
Póki, co to mi musiało wystarczyć.
- Gdziesss jessstesss ssskarbie? - Miałam serdecznie dość tego ohydnego "ss.". Rozumiem, że jest to wąż, ale naprawdę...
Strach coraz bardziej przepełniał mój umysł. Serce biło jak szalone. Znów musiałam się uspokoić. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. W myślach znów liczyłam do dziesięciu. Powoli zaczynałam normalnie
funkcjonować. Otworzyłam oczy.
 - Witajsss...
- Aaaa! - Krzyknęłam, gdy okropny wąż wyskoczył tuż przy mojej twarzy. Na szczęście odskoczyłam w ostatnim momencie. Pragnęłam dotrzeć do okna, ale jednak nie należało to do dość łatwych zadań. Biegłam przez przerwy między regałami, zrzucając książki. Wiedziałem, że Magos nadal za mną pełznie. Już przy samym wyjściu z regałów rozrzuciłam książki, sprawiając, że powstał dość duży stożek tamujący drogę. Nie miałam zbyt wiele czasu. Pochyliłam się opierając ręce na kolanach. Właśnie wtedy wąż przeleciał przez stertę książek prosto na moją twarz, co spowodowało, że się wywróciłam na ziemię. Zaczęłam się wić i krzyczeć, choć wiedziałam, że nie ma to żadnego sensu. Nikt mi już nie pomoże. Nikt mnie tu nie usłyszy. Magos zaraz wpełznie w moje usta i wejdzie w moje ciało. To będzie mój koniec, ale jednak wierzyłam, ze coś wymyślę. Nie poddawałam się. Próbowałam strzepnąć Magos ze swojej twarzy, ale na marne. Wąż ukąsił mnie w szyję, sprawiając, że po moim ciele rozległa się trucizna paraliżująca.
 Zaczęłam się uspokajać, lecz jednak nie z własnej woli.
- Przegrałasss kochaniesss. - Powiedział wąż jednocześnie wchodząc w moje usta. Szczerze miałam ochotę wymiotować.
- Clara! - Mogłabym przysiąść, że słyszałam głos Tony'ego. Nie. To na pewno moja wyobraźnia. Po prostu umierałam. Na pewno.
- Clara! - Tym razem rzeczywiście słyszałam krzyk Percy'ego i Tony'ego. Może jeszcze jednak nie umieram?
Magos już całą głowę zanurzył w moich ustach. Nie mogłam się ruszyć. Musiałam walczyć, ale nie potrafiłam. Nie chciałam się poddawać, lecz
nie miałam innego wyjścia.
- Clara! - Drzwi biblioteki szeroko się otworzyły. Do środka wbiegł Tony wraz z Percym. Zmusiłam się do spojrzenia w oczy Tony'ego. Był przerażony. Przez chwilę obaj stali osłupiali, przyglądając się jak Magos wchodzi w moje ciało. Dopiero po chwili Tony rzucił się z pomocą. Chciałam coś powiedzieć, jednak coś mnie hamowało i na to nie pozwalało. Przeszywał mnie okropny ból. Czułam się, jakby ktoś wsadził
mi do gardła rozgrzaną lokówkę i jeszcze ją rozszerzał. Tony podbiegł do mnie, chwycił pozostałą część węża i zaczął go wyciągać. Ból i strach to najgorsze połączenie, jakie może istnieć. Percy pobiegł po pomoc a ja pragnęłam tylko śmierci. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej słabsza. W końcu Magos opuścił moje ciało. Przed oczami miałam czarne plamki. Ostatnie, co widziałam to Tony, który zabijał potwora. Następnie nastała już tylko ciemność.
                Czy ja umarłam? Czy ta przepowiednia o córce Mądrości może być o mnie? Gdzie ja jestem? Halo?!
To była jaskinia. Moje słowa i myśli głucho odbijały się od skalnych ścian, powodując głośne echo.
Byłam sama. Wokół mnie zaczęły się pojawiać pająki i węże. Nie! Tylko nie to! Niech mi ktoś pomoże! Błagam! Ja muszę wrócić do obozu! Zaczęłam słyszeć szepty, głosy ludzi dobrze mi znanych, ale zaraz...Chwila...Ja, ja ich chyba nie znam, dlaczego myślę zupełnie, co innego?
- Co z nią? - Zapytał głos numer jeden z nutą przerażenia.
- Żyje. Spokojnie To...- Nie dosłyszałam tego słowa. To pewnie imię.
Odwróciłam głowę w lewo. Ujrzałam ostre światło. Moje oczy już zdążyły się przyzwyczaić do ciemności, więc światło mocno mi doskwierało. Zadałam sobie pytanie. Podejść tam, czy nie? Do odważnych
świat należy. Podeszłam. Była to latająca mula światła. Ewidentnie pragnęła bym ją dotknęła. Zrobiłam to. W głowie zaczęło mi się kręcić.
                Obudziłam się. To był sen. Odruchowo dotknęłam swoich ust. Pustka. Żadnego węża. Pamiętałam, co wydarzyło się wcześniej, ale nic więcej. Nade mną pochylało się dwóch chłopaków i jeden mężczyzna z
nogami konia. Kojarzyłam ich, ale tak naprawdę nie wiedziałam, kim są.
Z resztą nie wiedziałam gdzie właściwie jestem i najważniejsze...Kim jestem?
- Wreszcie się obudziłaś. - Powiedział chłopak o brązowych oczach. - Nawet nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłem.
 Spojrzałam na niego niepewnie i zadałam to bardzo ważne dla mnie pytanie.
- Kim jesteś?

Percy

                Naprawdę mi szkoda Tony'ego. Nigdy sobie nie wyobrażałem, co bym zrobił, gdyby Annabeth straciła pamięć. Domyślałem się, że Tony chciałby teraz zostać sam z Clarą, więc postanowiłem opuścić Obóz Herosów i wrócić do szpitala, gdzie czekała na mnie moja Ann i nasze wspólne dziecko. Może i w moim życiu się w końcu układało, ale na świecie i w obozie, nie. Coraz bardziej wyczuwałem obecność Gai. Dziwne tylko, że nie wiemy nic o Uranosie.

Tony

 
                Clara spała w pawilonie szpitalnym jeszcze tej nocy. Chejron powiedział, że na jej amnezję nie wynaleziono lekarstwa. Byłem naprawdę...hmmm... Podenerwowany. Clara straciła pamięć, a to znaczy, że nie  wie, kim jestem, a najważniejsze: nie wie, co do mnie czuje. Nie chce jej tracić.
               Rano zamiast prosto na śniadanie poszedłem po Clare. Chejron kazał mi się nią opiekować, dlatego na śniadaniu miała usiąść wraz ze mną przy stoliku, gdzie siedzieli instruktorzy.
Wszedłem do pawilonu szpitalnego. Clara siedziała na swoim łóżku czytając książkę. Wyglądała na mocno przestraszoną.
- Cześć. - Powiedziałem siadając obok niej.
 - Jak się czujesz? - Zapytałem. Nie odpowiedziała mi.
 - Może jesteś głodna? - Znów cisza.
 - Chcesz iść do pawilonu jadalnego? - Kiwnęła przecząco głową. Nie mogłem jej tak zostawić. Musiałem coś wymyślić.  Pragnąłem, by pamięć jej wróciła.
 - Wczoraj wieczorem bardzo się o ciebie martwiłem. - Powiedziałem kierując swój wzrok w stronę okna. - Tak właściwie to nadal się martwię.
- Kim jesteś? Dlaczego cie kojarzę, ale nie pamiętam? - Zapytała. Na dźwięk jej delikatnego, zachrypłego głosu aż drgnąłem. Nagle w mojej głowie się oświeciło. Clara pisała pamiętnik. To jest najlepszy
sposób, by przypomnieć jej to, co nas łączy.
- Mam pewien pomysł, ale chwilę musisz poczekać. Coś przyniosę. Jestem Tony, a resztę dowiesz się za chwilę. Pobiegłem do domku Ateny i od razu skierowałem się w stronę łóżka swojej dziewczyny. Gdzie ona
mogła schować ten pamiętnik? Pod poduszką? Sprawdziłem. Nie ma. Ale...W poszewce było coś ukryte. Tak! To pamiętnik! Szybko go wyjąłem i z powrotem pobiegłem do pawilonu szpitalnego.
- Już jestem! - Krzyknąłem wbiegając do sali i siadając obok ciemnej blondynki. Otworzyłem zeszyt.

Moje Życie
Dalsza wędrówka: 

                Beznadziejna sytuacja. Przez prawie dwa lata uciekałam przed potworami zwiedzając cała Amerykę. W żadnej kryjówce nie przebywałam dłużej niż dwa dni. Szczerze" Wszystko było lepsze niż życie w obozie rzymskim. Bycie córką Minerwy nigdy nie było proste.

Pamiętniku wyobraź sobie taką sytuację: Smacznie sobie śpię przy ciepłym ognisku, gdy nagle pojawia się Faun, znaczy Satyr wraz z pewnym chłopakiem. Jak im" Grover i Tony? Całkiem możliwe. No, więc
Grover powiedział, że od teraz będę bezpieczna. Zaufałam mu.

Nowy Początek: 

                Trafiłam o Obozu Herosów. Pamiętniku tu jest zdecydowanie lepiej niż w Obozie Rzymskim. Nie jestem jedynym dzieckiem Minerwy...Znaczy Ateny. Już pierwszego dnia poznałam Annabeth i Percy'ego. Ta dwójka podobno od roku jest parą i do tego są najlepszymi herosami w obozie. Wszyscy są dla mnie mili i nikt nie pyta czy mam pępek. Satyr miał rację. Rzeczywiście tutaj czuję się bezpiecznie. A Tony? Okazał się świetnym przyjacielem. I pomyśleć, że gdybym nie uciekła to nigdy bym tutaj nie trafiła. Jestem za wszystko wdzięczna losowi. FATA dziękuję!

Przepowiednia: 

Siedmiu Herosów podjąć   musi wyzwanie
Inaczej pastwem ognia lub burz świat się stanie
Przysięga tchem ostatnim dochowana będzie
A wróg w zbrojnym rynsztunku Wrót Śmierci siędzie.

Ledwo, co zadomowiłam się w Obozie, a już słyszę o jakichś przepowiedniach, które mówią o zniszczeniu świata.  Życie herosa jest przereklamowane. To wcale nie jest tak fajna zabawa, jak się wydaje. Ciekawe, kto jest tą wybraną siódemką z przepowiedni?

Wybrana siódemka:

Dzisiaj dowiedzieliśmy się, o których herosach mowa w przepowiedni. Jak się okazało na misję zamknięcia Wrót Śmierci wyruszą: 
Nico - Syn Hadesa
Charles - Syn Hefajstosa
Thalia - Córka Zeusa
Percy - Syn Posejdona
Annabeth - Córka Ateny
Tony - Syn Hefajstosa
Ja - Córka Ateny
To nie jest jednak najgorsze. Ja...Ja się chyba zakochałam w Tonym. On jest taki czuły w stosunku do mnie...Po prostu samo tak jakoś wyszło. 

Powrót:

Dziś  wróciliśmy z misji. Wszystko przebiegło pomyślnie. Oczywiście są drobne okaleczenia, ale nikt nie zginął, a Drzwi Śmierci zostały zamknięte.
A teraz najlepsza wiadomość
Aaaaaaaaa Tony powiedział mi, że mnie kocha. Aaaaaa Afrodyto uwielbiam Cię. Właśnie sobie zdałam sprawę, że ostatnio zachowuje się, jak córka Afrodyty. To nie w moim tylu. Coś jest ze mną nie tak hahahaha......

Tajemnica:

Co się wydarzyło? Otóż już wyjaśniam. Dzisiaj odbyły się zawody w obozie. Oczywiście wygrał Percy, co nie jest dla mnie zaskoczeniem. Wiem, co potrafi i mało, kto jest w stanie mu dorównać. Po zawodach musiałam jechać na Olimp, by porozmawiać z matką. No, więc wchodzę sobie grzecznie do domu Ateny i co słyszę? Kłótnie. A czyją? Annabeth i Ateny. Jak się okazało Ann i ja jesteśmy siostrami...Bliźniaczkami. Nie wiem, jak matka mogła pozwolić na to, byśmy były rozdzielone. Ona miała na początku rodzinę, nie ważne, jaką...Po prostu ja miałam. A ja? Ja od zawsze byłam sama. Nie miałam nikogo....
                Spojrzałem na dziewczynę. W szarozielonych tęczówkach zbierały się łzy. Po chwili pojedyncza kropla przezroczystego, słonego płynu spadła jej po delikatnym, lekko bladym policzku.
- Nie płacz. - Powiedziałem gładząc jej ramię. Po chwili dziewczyna mocno się do mnie przytuliła.
- Dzięki tobie, już wszystko wiem. A najważniejsze, że wszystko pamiętam...

__________________________________________

16 listopada.
Dokładnie rok temu opublikowałam na tym blogu pierwszy rozdział. Nie mogę uwierzyć, że jestem z wami już tyle czasu. 
Blog jest dla mnie czymś naprawdę wspaniałym.

Może zacznę od podziękowań? 
Dziękuję Merr za wszelką pomocą. Gdy nie mam możliwości napisania, że mnie nie ma, ona mi zawsze pomaga.
Dziękuję Virii za inspirację swoimi rysunkami.
Dziękuję przyjaciołom za wszelkie wsparcie, jakie mi udzielacie.
Dziękuję Wiertareczce za wszelką pomoc, jaka mi udziela. 
Dziękuję Rickowi, za to, że wymyślił Percy'ego. 
A przede wszystkim dziękuję Wam. 
Gdyby nie wy, nie piałabym. To wy mnie wspieracie, wy czytacie, obserwujecie, komentujecie.
Dziękuję wam za każde słowo, za każdy komentarz i dziękuje za taką liczbę wyświetleń. Kiedyś tylko o takiej marzyłam, a teraz? Nie wierzę w to, co widzę. Jesteście wspaniali! 
I oczywiście wielkie podziękowania dla kochanej Mii z Land of Grafic za wykonanie cudownego szablonu.
Krótko mówiąc dziękuję wam,


Teraz coś z innej beczki. 
Nie mam mnie z wielu powodów. 
To nie jest powód do hejtów xd. 
Wy nigdy kary nie mieliście? 
Ale to nie jedyny powód. 
Brzask został zawieszony, ja przeszłam do innej drużyny i zostałam zastępową. Przed każdą zbiórka muszę napisać konspekt. A teraz jestem w organizacji festiwalu. 
Plus jestem drużynową Gromady Zuchowej.
Dużo mam? No dla mnie tak. 
Zapytajcie się Merr, „Kiedy ostatnio z tobą pisałam dużej niż 10 minut?"
Zapytajcie sie jej...Ciekawe, co wam odpowie. 
Plus mam jeszcze coś. Cos, o czym wiedzą tylko zaufani ludzie. Czyli Bartek, Wieka, Merr...Ostrzegam was ze z tego powody nie będzie mnie prawdopodobnie w styczniu. 
Nie robie z siebie biedulki. Nie chciałam mówić tym osobom o tym, co wiedzą. 
Robiłabym z siebie biedulkę gdybym pisała tutaj "Jestem taka biedna...Nie będzie mnie w styczniu, bo mam..." No i tyle. Nie będę wam pisała, bo nie jestem biedulką, i nie mówcie mi, że taka jestem, bo mnie nie znacie. 
Dziękuję za uwagę. 
Kocham was:*

Wasza Dżerrka 



I Pozdrowienia dla Liliany Clarisse Jackson. - Pozdrawia 7 Szczep Kora i 7Bełchatowska Drużyna Starszoharcerska "Żywica" ! <3 :*

22 komentarze:

  1. Super! Świetne z niecierpliwością czekam na nn !świetnie piszesz *o*
    Pierwsza!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten wąż był troche ochydny ale tak to super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. wiiiiiii... Jest nowy rozdział! Dziękuję za pozdrowienia to jest bardzo piękny prezent urodzinowy jaki mi mogłaś sprawić! Rozdział napisałaś tak że brakło mi słów na określenie... Błagam cię bądź moim mistrzem!!!!!!!! Cała ekipa życzy ci powodzenia i dużo weny w pisaniu dalszych rozdziałów oraz mało obowiązków !~Lili

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział :)
    Czekam na następny ^^
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Happy Birthday @-)
    Pozdrawiam
    Kikolka2

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam cię!!! Czytam twoje rozdziały jak te wszystkie książki. Piszesz super!!! Jak prawdziwa pisarka!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Przepraszam, że nie komentowałam ostatnio.
    Jakoś nie mam czasu.
    W każdym razie jestem z powrotem i zabieram się za komentowania. Rozdział zdecydowanie lepszy niż poprzednie, to ci mogę przyznać. Mimo wszystko nadal jest sporo błędów. Fabułę wymyślasz bardzo ciekawą, ale w niektórych momentach przez różne konstrukcje zdań ciężko się brnie przez dany fragment. Dla przykładu: "Ona miała na początku rodzinę, nie ważne, jaką...Po prostu ja miałam. A ja?". Zdanie bez sensu. Powinno być "Po prostu ją miała". Uważaj na takie rzeczy.
    Co do części Posejdona... Cóż, kiepsko. Rozumiem, że chciałaś podkreślić jego "zabawny" charakterek, ale wyszło - wybacz - żałośnie. Jak dla mnie było to odrobinę wymuszone, żeby jednak odpowiedzieć na prośbę czytelników. Na szczęście potem dałaś zanik pamięci u Clary. Fragment z pamiętnikiem był niezły, chociaż niedopracowany. Mogłaś się wspomóc poprzednimi rozdziałami i to lepiej zaplanować, na ale cóż. Nikt nie jest idealny.
    Mimo wszystko widzę poprawę, choć nie jest jeszcze do końca dobrze.
    Pozdrawiam,
    Pipes

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy będzie kolejny???

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy11/16/2013

    Okej, może najpierw o tych hejtach. Ja rozumiem, że czasem można mieć kary, ale ty je masz - sorry, ale taka prawda - prawie przez cały czas. I nie tłumacz się tak. Rozumiem, że harcerstwo to masa obowiązków (konspekty i tak dalej), ale jeśli właśnie dlatego nie masz czasu na bloga, to po prostu go zawieś. A poza tym odnoszę wrażenie, że problem nie leży w czasie, tylko w karach. I niestety mimo Twoich najszczerszych chęci, jednak trochę się nad sobą poużalałaś.
    Teraz przyjemniejsza część, mianowice rozdział. Lepszy. Widać, że się mocno starałaś. Nadal trochę błędów, ale już mniej. Fragment o Posejdonie był dobry, tylko w niektórych momentach - tutaj zgodzę się z Pipes - był tak jakby sztuczny i wymuszony. Ale za to walka Clary z wężem cudowna! Bardzo dobrze opisane! Takie pełne. Pomysł z pamiętnikiem też fajny. Ogólnie rozdział spoko :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy11/16/2013

    F A J O W Y !!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział!!
    "Foch forever z przytupem na five minuten"- lol
    napiszesz kiedy będzie następny???
    zobacz rówwnież mojego bloga- http://znalezionezapiski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Btw. Mam prośbę jeśli nie zrobi ci to kłopotu możesz mnie informować o nowych rozdziałach? blue.sunny13@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy11/16/2013

    Świetny..! Szkoda ze nie bylo prawie nic o Percabeth, ale to sie nadrobi..;-)

    Pozdro. Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  14. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!! Dżerr przepraszam, że wczoraj nie dałam rady ale to przez spamowanie na naszej nie normalnej rozmowie :C No, ale rozdział CUUUUUDOWNY ;**** Aktualnie, przeżywam szok ponieważ o dziwo ! Merr nie dodała komentarza na pół rozdziału, ale to chyba dobrze ^^
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystkiego najlepszego!! <3 Mam nadzieje, że jeszcze co najmniej rok z nami pobędziesz : ) Dziękuje za wszystkie emocje, za śmiech i smutek ... dziękuję za bloga : **

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej!
    Wiem, że dzień później, ale wczoraj nie miałam nawet jak skomentować, a chciałam to zrobić porządnie, a nie przez telefon na tzw. "łapu-capu" :P
    16 listopada... Wiesz, to naprawdę zabawne xdd. Mój blog obchodzić będzie urodziny 16 grudnia, czyli dokładnie za dwa miesiące. Przepadeg? Nie sondzie... :D
    Dziękuję za podziękowania! ;** To prawda, ostatnio naprawdę nie mamy czasu, żeby pogadać... Wiem, co się dzieje, i uwierzcie mi - to naprawdę jest prywatna sprawa, której Dżerrka nie ujawnia i nie robi z siebie damulki z pretensjami. Ten, kto nie miał bloga na pewno nie rozumie, jaka to wielka odpowiedzialność. Może i się wydaje, że rozdział się piszę w godzinę. Otóż nie - na napisanie jakichś ośmiu stron, sprawdzenie ich oraz przemyślenie pod względem ciągnącej się przez więcej rozdziałów fabuły potrzeba (przynajmniej jeśli chodzi o mnie) około dziesięciu godzin, czyli naprawdę dużo. Zwłaszcza jeśli chce się, żeby to było dobre :) A skoro czasu mało, to i rozdziały rzadziej. A taka kara to naprawdę w takim wypadku duże opóźnienie! Więc bez hejcików na Dżerrkę, bądźcie wyrozumiali C:
    Co do rozdziału, to, kochanie, naprawdę widać wielki progress (takie tam fachowe określenie XDD) - ja nie wiem, co ty jeszcze możesz wymyśleć? Naprawdę super! Pomysłów Ci ani trochę nie brakuje :D Co prawda muszę powiedzieć, że nieraz przy części Posejdona miałam na twarzy wielkie "WTF?!", ale potem ta część Clary... No po prostu boskie. A, jeżeli chodzi o Percy'ego i świat mitologii, to słowo nabiera zupełnie nowego znaczenia :P
    Marta vel Mroczna mnie właśnie powyżej zdissowała, że jeszcze nie ma komenta na pół rozdziału, więc jeszcze sobie poględzę, żeby zapełnić miejsce, haha :P
    To może teraz coś o "Moim Życiu"? Znaczy Clary. Oj, wiesz o co chodzi XDD
    Nie wiem jak inni, ale ja uwielbiam takie flashbacki (nie wiem co mi jest z tymi profesjonalnymi pojęciami..), więc czytałam z największą przyjemnością o życiu Clary, chociaż już wszystko wiedziałam, Mimo to zobaczenie z jej perspektywy tego wszystkiego było bardzo miłym przeżyciem, ponieważ to daje taki dreszczyk emocji *-* Serio, nie wiem, czy to jest aż taki powód do jarania się, ale się jaram. Jak Percy Orkanem, jak Leo Calypso, jak Annabeth Percy'm, jak Leo Festusem czy co tam jeszcze możesz znaleźć na facebook'u. JARAM SIĘ.
    Miało być długo, wyszło dziwnie XDD
    Więc już kończę.
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ŻYCZĘ CI,
    NIECH WENA CI DOPISUJE WE WSZYSTKIE TE DNI,
    W STYCZNIU POWODZENIA,
    NIECH NIKT CI NIE SPRAWIA CIERPIENIA,
    ŻEBYŚ ZNALAZŁA SWOJEGO PERSIAKA,
    KOŃCZĘ, BO WYCHODZĘ NA WIELKIEGO MANIAKA.
    Buziaki ;*
    Merr
    percyiannabeth.blogspot.com
    PS Jesteś miszczem rysunków komputerowych xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy11/19/2013

    To już rok..! Wiem, że to nie twoje urodzinki ale... NAJLEPSZEGO I DUUUUUŻO WENY...!!! Czekam na nn..;**

    Pozdro. Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy11/19/2013

    Posejdon rozwalił system <3 :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy11/21/2013

    Kiedy nn? XD

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy11/22/2013

    Kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  21. Clara straciła pamięć? O.o NO TO KLOPS.
    Biedny Tony. Dobrze przynajmniej że z Percym i Ann wszystko dobrze :D
    Biorę się za ostatnio opublikowany rozdział. Ach, a potem muszę czekać na nowe :C

    OdpowiedzUsuń

Jeśli kliknąłeś w to okienko, oznacza to, że chcesz skomentować rozdział. Dziękuję.
Przyjmuję nawet krytykę, którą staram się później poprawiać. Liczę na szczery komentarz.
Życzę miłego komentowania
Dżerrka