sobota, 23 listopada 2013

Percabeth Story: Rozdział 35 - "Po raz pierwszy widziałem ją w takim stanie..."

              
 Percy


                Wczorajszego wieczoru Annabeth i Lizzy wróciły do domu. Cały czas myślałem nad tym, co się dzieje w obozie. Czy jeszcze ktoś z moich przyjaciół zginął? Czy Clara czuje się lepiej? Wiedziałem, że muszę o tym powiedzieć Annabeth. Przecież powinna wiedzieć, że jej siostra straciła pamięć.
Obecnie siedziałem przy stole w jadalni i ubierałem Elizabeth, która strasznie szybko rosła, a Annabeth przygotowywała śniadanie.
- Ann...? - Powiedziałem nieco niepewnie.
- Tak?
- Mówiłem ci, że w obozie coś się dzieje, ale zapomniałem ci powiedzieć, a raczej przez pewien czas nie chciałem cię martwić. Clara została zaatakowana przez Magos.
- Co? Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Co z nią?
- Niby wszystko dobrze, ale straciła pamięć. Nie pamięta mnie, Tony'ego, a nawet nie wie nic o tobie.
- Muszę się z nią jak najszybciej zobaczyć! - Powiedziała stanowczo. Rozumiałem ją. Gdyby okazało się, że Tyson stracił pamięć, też bym chciał się z nim jak najszybciej zobaczyć. - Jak tylko zjemy, to
powinniśmy odwiedzić Obóz Herosów. - Oznajmiła. Wtedy zauważyłem, że ręce jej się trzęsą.
- Jak sobie życzysz.
            
 Annabeth


  To, co powiedział Percy bardzo mnie zaskoczyło. Nie mogłam uwierzyć, że Clara rzeczywiście straciła pamięć. Zaledwie nie dawno dowiedziałyśmy się, że jesteśmy siostrami. Nie chciałam tracić jej
akurat teraz.
Zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy do obozu. Szliśmy wydeptaną drogą leśną, która prowadziła prosto do obozu. Percy jedną ręką prowadził wózek, a drugą trzymał mnie za rękę.
              Dotarliśmy do obozu po około dwudziestu minutach. Wokół nas zrodziło się dość duże zamieszanie. Każdy próbował dopchać się do wózka i popatrzeć na małą Elizabeth. Wśród tłumu dostrzegłam Clare. Dziewczyna stała obok Tony’ego i delikatnie się do niego uśmiechnęła. Posłałam Percy'emu spojrzenie oznaczające "Idę porozmawiać z siostrą, nie zgub Lizzy" i odeszłam.
- Clara? - Podeszłam do dziewczyny i złapałam ją za rękę. - Jak się czujesz? - Zapytałam niepewnie. Moje zamartwianie się stało się monotonne. Niestety nic się na to nie poradzi. Stara Annabeth też się
zamartwiała, ale nie dopuszczała do siebie tej myśli.
- Kim jesteś? - Zapytała blondynka mrużąc oczy z niepewności. Po kilku sekundach zaczęła się głośno śmiać. - Oj, Annabeth...Tęskniłam za tobą. Lepiej mi pokaż moją śliczną siostrzenicę.
- To jednak nie straciłaś pamięci? Tony, jak ty to zrobiłeś? - Wiedziałam, że to sprawka syna Hefajstosa. Po prostu to czułam.
- Magia pamiętnika. - Odpowiedział obejmując swoją dziewczynę.
- Dość tych pogawędek. Chce zobaczyć Elizabeth.
Podeszłyśmy do wózka, przy którym stało coraz więcej półbogów. Clara wyciągnęła swoje ręce ku Lizzy i po chwili trzymała ja przy sercu.
- Jesteś śliczna. - Powiedziała jej do ucha. Lizzy zaczęła się słodko uśmiechać. - A właśnie. Podczas waszej nieobecności cały obóz, wasi rodzice oraz wszystkie Driady postanowiły przygotować dla was
niespodziankę. Macie już dziecko, więc może nadszedł czas na ślub? Chodźcie z nami. Chcemy wam coś pokazać. - Powiedziała odkładając Lizzy do wózka. Kilku herosów pokierowało nas w stronę lasu. Ku moim oczom rozciągnęła się śliczna zielona polana ze szkarłatnozielonym stawem. Na trawie stała śliczna altana z drewna bukowego, którą Satyrowie malowali białą, organiczną farbą. Na stawie znajdował się biały most udekorowany bezbarwnymi i granatowymi różami.
- I jak? - Zapytała Silena podziwiając dzieło.
- Naprawdę śliczne. Widzę, że każdy heros, Satyr i nawet każda Driada zaangażowała się w pomoc.
- Tak. Każdy bardzo chce w końcu zobaczyć, jak przysięgacie sobie miłość przed Herą. - Mówiła córka Afrodyty.
- Przed Herą? - Zapytałam jednocześnie z Percym. Nienawidzę tej bogini. Kiedyś nasłała na mnie stado dzikich krów. To jest jakaś wariatka.
- Tak, przed Herą. Przecież jest to patronka małżeństw.
- No tak. - Powiedziałam nie do końca przekonana.
- O bogowie! - Krzyknęła Silena. - Muszę się z wami wybrać na zakupy. Przecież nie możecie się pobrać w dżinsach i obozowej koszulce. - Wszyscy wokół zaczęli się śmiać. Wszyscy oprócz Clary. Dziewczyna
miała poważną minę i wyglądała na zamyśloną.
 - Co jest? - Podeszłam i zapytałam zaniepokojona.
- Właśnie sobie coś przypomniałem. Wtedy, zanim straciłam pamięć, doszłam do wniosku, że potwór lub mitologiczne stworzenie nie może wejść na teren obozu, bez pozwolenia kogoś ze środka, prawda?
- Tak. - Odpowiedziałam. Już wiedziałam, co blondynka miała na myśli. Wśród nas jest jeszcze jeden zdrajca. - Percy! Niech Clarisse zabierze Lizzy w bezpieczne miejsce. Wśród nas jest zdrajca. Trzeba zwołać apel.
                Po dwudziestu minutach w pawilonie jadalnym stał każdy heros. Półbogowie ustawieni byli w szeregach. Każdy szereg oznaczał jeden domek. Postanowiłam grać na zwłokę, bo tak naprawdę nie miałam żadnego planu. Wśród tłumu wybrałam sobie jedną osobę. Był to heros, który w obozie pojawił się dopiero w te wakacje. Był dość niski mierzył około metru pięćdziesięciu i miał około dwunastu lat. Sądziłam, że będzie to idealne ogniwo.
- Herosi! - Zaczęłam. - Wśród nas znajduje się jeszcze jeden zdrajca. To on doprowadził do śmierci Matta i Willow. Obecnie stoi wśród was. Ja już wiem, kto to jest. - Po tych słowach podeszłam do wybranego
chłopaka. - Wiem, że to ty. - Powiedziałam. Z kieszeni wyciągnęłam swój sztylet i przyłożyłam chłopakowi do gardła. Tak naprawdę nie chciałam mu zrobić krzywdy.
- To nie ja. - Powiedział wystraszony.
- Więc w takim razie, kto?
 - Ja...Ja nie wiem. - Nieco mocniej przyłożyłam sztylet.
- Na pewno? - Zapytałam. Chłopak głośno przełknął ślinę. W jego kasztanowych tęczówkach widniał strach.
- Nie. To Josh. - Chłopak wskazał imię swojego starszego brata.
Spojrzałam na wysokiego blondyna o niebieskich oczach. Swoim wyglądem strasznie przypominał mi Luke'a. Chłopak rzucił się biegiem, na co Percy szybko zareagował.
- Posłuchaj...- Zwróciłam się do młodszego syna Aresa. - Dlaczego nic nie powiedziałeś? Przez twojego brata zginęło kilku herosów. Prawie zginęła Clara - Córka Ateny. Gdybyś powiedział nam, że to twój brat
wpuścił na teren obozu Magos, to wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Wiem, przepraszam. Josh powiedział, że jeśli mu pomogę i będę go krył to Gaja nie zabije ani mnie, ani moich przyjaciół.
- Gaja zabije każdego herosa, każdego człowieka. Na świecie zapanuje chaos. Nie będzie życia. Zostaną tylko potwory. Jej mąż - Uranos, będzie jadł każdego półboga i boga na śniadanie. - W oczach chłopca
były łzy. Był mały. Do obozu trafił zaledwie na początku wakacji. To, co się wydarzyło, było dla niego czymś nowym i przerażającym. Powoli zaczynało mi być go szkoda. - Idź do domku i odpocznij. Wieczorem będą
zajęcia. - Kiwnął głową na znak zgody i pobiegł do domku Aresa.
W sumie wszystko się zgadzało. Ares był zdrajcą i kilka dzieciaków z jego krwi - także.  Na szczęście Clarisse jest wierna swoim ideałom.
   Kilka minut później, Percy do nas przybiegł. Był lekko spocony i trochę dyszał, co było spowodowane zmęczeniem.
- Uciekł. - Powiedział przez zęby. - Przez chwilę walczyliśmy, ale po chwili zniknął w czarnym gęstym dymie. Mam bardzo dziwne uczucie, że jeszcze do nas wróci.
- No dobra. - Wtrąciła z uśmiechem Silena. - To może w końcu pojedziemy na te zakupy? Powtarzam, że nie pozwolę wam się pobrać w dżinsach i obozowych koszulkach. - Jak zwykle dla niej najważniejsze
były zakupy. Nawet nie zwracała uwagi na sytuacje, jaka miała miejsce kilka minut temu. Świetne wyczucie czasu.
- Chyba nie mamy lepszego wyboru, Percy. Leć się odświeżyć. - Powiedziałam. Percy pocałował mnie w policzek i pobiegł do domku Posejdona. Kiedyś będzie tam wakacje spędzała nasza córka.


Clarisse

               Już dawno temu przeczytałam swoją przepowiednie, a raczej ją usłyszałam. Wiedziałam, że będę opiekunem młodego, ledwo, co narodzonego herosa. Wiedziałam jak to się skończy. Miałam wybór.
Nastanie taki dzień, kiedy spełni się moje przeznaczenie. Mogę ocalić Lizzy przed śmiercią, która zapragnie jej w świecie Hadesa, gdzie wiodłaby spokojne życie w Elizjum, lub pozwolić jej umrzeć. To
wszystko zależało ode mnie.
Przez te kilka dni widziałam, jak Elizabeth szybko rośnie. Mieszkałam w Obozie Herosów, ale codziennie rano przychodziłam tutaj, by pilnować Lizzy. Byłam z nią mocno związana. Percy i Ann dziwili się, ale nie
pytali. Wiedzieli, na czym polega życie herosa, więc po prostu milczeli. Czułam, że niedługo wszystko się rozstrzygnie. Nagminnie próbowałam znaleźć rozwiązanie korzystne dla wszystkich, takie, które
sprawiłoby, że ja i Elizabeth przeżyjemy. Miałam cichą nadzieję, że to się uda.

Percy

                 Który chłopak lubi zakupy? No właśnie - żaden, a w szczególności, jeśli te zakupy są z Sileną. Córka Afrodyty kazała mi przymierzyć około siedemnastu garniturów, z czego spodobało jej się....Zero.
Annabeth też miała dość. Silena uparła się na biała suknię, w stylu greckiej togi. No, co to za różnica. Jak dla mnie możemy się pobrać w samej bieliźnie lub w strojach kąpielowych.
Gdy Ann przymierzała sukienki, Posejdon, (który uparł się by nam towarzyszyć) i ja wybraliśmy się do pobliskiej kawiarni, by w spokoju porozmawiać. To miało być spotkanie ojca z synem. Na czym się
skończyło? Posejdon z każdym słowem miał skojarzenie. Gdy powiedziałem "Walczyłem swoim mieczem", ten wybuchnął głośnym śmiechem, sprawiając, że każdy klient Manhattańskiej kawiarni spoglądał na nas, jak na idiotów, którzy uciekli ze szpitala psychiatrycznego.
                Po około godzinie dołączyły do nas dziewczyny. Annabeth w rękach trzymała torbę z zakupem. Poprosiłem ją, by mi pokazała sukienkę, ale Silena szybko wyrwała jej zakup z krzykiem "Oszalałaś? To przyniesie pecha". Tak szczerze, to nie wierzyłam, że cokolwiek może nam przynieść pecha. Przecież pech, to nasze życie. Co chwilę mamy jakieś wojny, walki, misje i niszczące lub utrudniające życie przepowiednie.
- Percy...- Usłyszałem głos Sileny wyrywający mnie z filozoficznych rozmyślań, co nie było do mnie podobne. Oczywiście myślę, ale nie koniecznie filozoficznie.
 - Yyy...Tak?
- Dla ciebie też coś mam. Zdecydowałam, że w tym czternastym wyglądałeś najlepiej, więc go kupiłam. Dziękować nie musisz.
 - Co? A tak. Dziękuje.
               Byłem naprawdę strasznie zmęczony, ale jednak chciałem przez pewien czas pobyć z przyjaciółmi. Dużo się śmialiśmy i wspominaliśmy dawne przygody w Obozie Herosów. Najwięcej śmiechu było przy
wspomnieniach moich pierwszych wakacji w obozie, kiedy to stoczyłem walkę z Clarisse w obozowej toalecie.  Gdy mieliśmy się już rozchodzić, przez Iryfon zadzwonił do nas, Chejron. To było dość
dziwne, ponieważ nigdy tego nie robił.
- Percy. Jak najszybciej wracajcie do obozu. Nie mam dobrych wieści. Chodzi o Elizabeth.- Powiedział, jakby przerażony, ale jednocześnie opanowany.
- Chejronie, co się stało? - Zapytała, Annabeth. W jej głosie słychać było panikę, troskę i przerażenie.
- To nie jest rozmowa na Iryfon. Wracajcie jak najszybciej.
                Spojrzałem na Annabeth i innych. Wszyscy byli przerażeni. Każdy patrzył na naszą dwójkę zastanawiająco.
- Nie mamy czasu. - Szepnęła Annabeth, patrząc w ziemię. - O tej porze na mieście są straszne korki. Musimy pobiec. To jedyne rozwiązanie. - Przytaknąłem głową, po czym podałem kluczki do samochodu Charliemu. Po chwili razem z Ann biegliśmy w stronę zatoki Long Island.
              Czułem, że powoli opadam z sił, ale to się teraz nie liczyło. Annabeth biegła przede mną jednocześnie płacząc. Bała się. Była matką, a każda matka boi się o swoje dziecko. Rozumiałem ją doskonale. Również bałem się o Elizabeth. Przecież Chejron nie iryfonuje bez powodu. W oddali
widziałem Zatokę Long Island. Właśnie wtedy wpadłem na pewien pomysł.
- Annabeth, biegnij w stronę zatoki. Pożyczymy jakąś łódkę i w ten sposób w obozie będziemy zdecydowanie szybciej. - Chciałem podejść do Ann i w jakiś magiczny sposób przekonać ją, że wszystko będzie dobrze, ale wiedziałem, że dziewczyna w to nie uwierzy. To są tylko puste słowa, które nic nie oznaczają. Sprawiają tylko ból.
Po około czterdziestu minutach staliśmy przy zatoce. Z przystani "pożyczyliśmy" jedna, lekko przywiązaną do molo, łódź. Oboje usiedliśmy w środku pokładu, ale ja próbowałem zmusić wodę, by popychała nas w stronę obozu. Woda dodaje mi sił, ale również może sprawić, że będę jeszcze bardziej zmęczony. Tak było w tym przypadku. Zdecydowanie za szybko się zmęczyłem. Na szczęście, kiedy poczułem, że już nie daje rady, byliśmy na samym brzegu obozowego jeziora. Pomogłem Annabeth wyjść (jakby ta pomoc była jej potrzebna) i pobiegliśmy prosto w stronę Wielkiego Domu. Już przy samej werandzie czekali na nas Pan D., Chejron i....Clarisse. Dziewczyna czoło miała rozcięte, na rekach znajdowało się kilka bandaży, a na ramionach było pełno złotego pyłu, oznaczającego walkę z potworami. Annabeth na widok dziewczyny głośno jęknęła.
- Chejronie! Powiedz mi natychmiast, co się stało? Gdzie jest Elizabeth?! - Zapytałem lekko się unosząc. Spojrzałem na córkę Aresa. Mógłbym przysiąść, że zobaczyłem, jak po jej policzku spływa pojedyncza łza. To mnie zaniepokoiło.
- Na co się gapisz, Jackson? - Warknęła nieco groźnie. - Pierwszy raz widziałem ja w takim stanie. Jeśli uroniła łzę, to oznacza, że stało się coś naprawdę złego. Zawsze wierzyłem, że nam armia półbogów nie jest potrzebna, ponieważ mamy Clarisse, ale teraz? Zrozumiałem, że wojna z Gaja i Uranosem nie jest zabawą, a ich armia jest naprawdę potrzebna. Potężniejsza od nas.

Clarisse

        Nie chciałam słuchać, jak Chejron mówi Percy'emu i Ann o całym zajściu, więc wybiegłam na zewnątrz. Najgorsze jest to, że chciałam płakać, a przecież nigdy tego nie robię.  Ej! Clarisse, opanuj się! Jesteś wojowniczką, a nie mazgają. Ty nigdy nie płaczesz. 
Próbowałam się uspokoić. Moja podświadomość ma rację. Jestem wojowniczką. Ja nie płacze.
Jednak to wszystko, co wydarzyło się nie całą godzinę temu było tylko moja winą. Po raz pierwszy nie poradziłam sobie z problemem. Jednak nie zamierzam się teraz poddawać. Może i jestem wredna, ale umiem przyznać się do błędu i wszystko naprawić. Taka już jestem. Taka jest Clarisse La Rue.
______________________
Tak więc dodałam kolejny rozdział. Sczerze? Nie jestem z niego zadowolona. 
Stwierdziłam, że rozdziały będą się pojawiały w soboty, ponieważ będę już po zbiórce i nie będę miała żadnych prób, ani nie będę musiała przygotowywać materiałów. :D 
Teraz kilka ogłoszeń: 
1. Dziekuję każdemu, kto dał jakikolwiek komentarz i bardzo dziękuję Pipes, która jest szczera i myśle, że dzieki niej moje opowiadanie może się stawac lepsze. Także bardzo ci dziękuje :* 
2. Mimo tego, iż nie mam czasu na życie xd, to nie zamierzam zawieszac bloga, ponieważ to kocham i wystarczy, że nie będzie mnie niedługo przez pewien czas :( Jak widzicie jeszcze se jakoś tam radzę i rozdziały nadal będą :***
3. 6 grudnia ( Piątek) wyjeżdżam na biwak, czyli to oznacza, że w soboete rozdziału niestety nie będzie. Jesli zdąże, to dodam go w piątek, ale to jest duże "jeśli". Za to serdecznie przepraszam.
4. Od 9 stycznia nie będzie mnie przez pewien czas :( Przepraszam za to, ale sama sobie tego nie wybrałam. Tak się składa, że w sobotę 11 stycznia pewnie będę dość zmarnowana i ledwo żywa xd. 
5. Chciałabym Was wszystkich serdecznie zaprosić na mojego nowego bloga, którego będę pisała wraz z przyjaciółką (pisze na szkolnych przerwach, a ona później na komputerze rozdziały dodaje).Może się wam spodoba? Na razie czekam aż opublikuje prolog, zważając, że kartke z prologiem dałam jej w środę xd. Zaglądajcie. Story Of My Life - opowiadanie
Licze na dużo komentarzy.
Ściskam was erdecznie.
Natalaa :3  
PS. Dodałam zakładke terminarz i Informowani. Jęsli chcecie wiedziec kiedy bedzie kolejny rozdział, to kilkacie zakładkę Terminarz, a jeśli chcecie bym was poinformowała o następnym rozdziale, w komentarzu w zakładcę "Informowani" napiszcie swojego meila :D To tyle. :3

21 komentarzy:

  1. Anonimowy11/23/2013

    Super!!!! Strasznie ciekawe. Co stało się z Elizabeth? Pisz jak najprędzej
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Elizabeth.................... jejuuuuu..... :C
    Czekam na nowy! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw chciałam podziękować za podziękowania. Widać doceniasz krytykę :) Trochę mi głupio Cię teraz oceniać, ale niestety będę musiała. Ciągle robisz dużo literówek, szczególnie w końcówkach. Podobnie jak z wyspą, wątek zaniku pamięci u Clary, choć wydawał mi się fajny, teraz okazał się jednoczęściowym wypełniaczem opowiadania. Musisz się nauczyć ciągnąć akcję. Poza tym ciągle widzę irytujące 'po około dwudziestu minutach' -,- Akcja że zdrajcą zapowiadała się fajnie, a tu nagle trzy akapity później wszystko się wyjaśniło. Bez sensu! Clarisse płakała - widzę już wykorzystałaś pomysł Merr... Wybacz, miało być bez porównywania. Zwolnij tempo, a powinno być dobrze :) Tylko jeszcze jedna rzecz - wiesz, na czym polega posiadanie dziecka? Wątpię, żeby Annabeth je tak po prostu zostawiła z Clarisse. Że też ono nigdy nie płacze, zadziwiające.
    Ciekawe, czy kiedyś napiszę coś bez krytyki...
    Pozdrawiam,
    Pipes

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy11/23/2013

    Może to nie był najgorszy rozdział, ale do ideału też mu bardzo daleko.
    Po pierwsze: wszystko się dzieje za szybko. Najpierw obóz, poszukiwania zdrajcy. Annabeth jest strasznie zmartwiona, potem zostawia Elizabeth i idzie na zakupy. Jest to bardzo nielogiczne. I w jednym rozdziale wykorzystałaś za dużo sprzecznych ze sobą wątków!!!
    Po drugie: robisz dużo powtórzeń!!! Dwa razy w jednym zdaniu wyraz "obóz", a potem w następnym dwa razy "ręka".
    Po trzecie: sprawa zdrajcy zbyt szybko wyszła na jaw. I nie było do końca powiedziane, skąd Annabeth to wszystko wiedziała.
    Po czwarte: pomysł z płaczącą Clarrise, jak już napisała Pipes, jest w całości zgapiony. I myślę, że KAŻDEMU, kto czyta oba blogi to podobieństwo rzuca się w oczy.
    Spójrz na to z tej strony: Kiedy ktoś napisał opowiadanie podobne do Twojego, od razu strasznie się wściekłaś i oskarżyłaś go o plagiat. A teraz sama kopiujesz cudze pomysły. Jeśli już coś powiedziałaś, to konsekwentnie się tego trzymaj!!!
    Ale nie było tak źle.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogółem to super. Tylko akcja za szybko się dzieje... Myślałam, że bardziej pociągniesz ta akcje ze zdrajcą... Ale cóż... To co ja chce, a to co ty napiszesz to dwie różne rzeczy :) I tak uwielbiam Twoje opowiadanie <3
    Życzę weny i zapraszam do siebie http://milosna-historia-herosow.blogspot.com/
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet jeśli robisz błędy (nie będę wymieniać bo są powyżej) to w jednym z wyżej wymienionych się nie zgodze mianowicie tym, że akcja dzieje się za szybko. To jest twoje opowiadanie i ty zdecydujesz w jakim tempie toczy się akcja. Z tego co rozumiem to Clar jest 'opiekunką' małej, więc Ann jej zaufała dlatego bez przeszkód poszła na zakupy. To chyba tylko tyle ode mnie. Pozdrawiam Sonia

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy11/23/2013

    Bez obrazy ale twój blog jest... beznadziejny ;// Nw czemu porównują do Ciebie Merr skoror ona piszę lepiej od ciebie ;//
    ~~Q

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj, dla kogo gorszy dla tego gorszy w/g mnie oba blogi są pisane na równym poziomie. I żaden z nich nie jest ani trochę beznadziejny. Rozumiem możesz mieć swoją opinię ale do cholery nie obrażaj innych i ich ciężkiej pracy w taki sposób. Według mnie beznadziejne to jest w tej chwili twoje zachowanie.
      ~Bez szczególnych pozdrowien i szacunku Sonia

      Usuń
    2. Anonimowy11/24/2013

      Jeśli chcesz znać moje zdanie, to "beznadziejny" jest troszkę zbyt mocnym określeniem.
      Nie żebym się czepiała, bo sama krytykuję i wcale się z tym nie ukrywam. Ale jak już piszę, że coś jest złe, to mówię, co. (No chyba, że wszystko).
      I też nie wiem, czemu porównuje się Dżerrkę do Merr, szczególnie, że od obydwóch padła prośba, żeby tego nie robić. Więc jeśli tak lubisz Merr, to myślę, że lepiej, żebyś to napisała na jej blogu! To chyba tyle z mojej strony.
      Pozdrawiam serdecznie wszystkich krytyków

      Usuń
  8. Anonimowy11/23/2013

    Świetny..! Co ty chcesz od tego rozdziału..?! Co z Lizzy..?? Oby nic jej nie było. Kurcze.... Podoba mi sie taka Clarisse. Czekam na nn.
    Ide oglądac Kevina..;)

    Pozdro. Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy11/23/2013

    GDZIE LIZZY!!! Idzemy nakopać porywaczowi tak ze zrobimy mu z Du** jesień średniowiecza, czy tez osobie odpowiedzialnej za to!!! Mamy glany i niezawachamy się ich użyć!!! U... kochani będzie wpier*** na 100% nikt, POWTARZAM NIKT, nie będzie mi tu porywał LIZZY, o nie na na naszej warcie. Co to to nie... Rozdział zajeb****, troszkę się unosłam , ale ja tu przeżywam... Czyli idziemy do Josha i wsadzamy go do zelaznej dziewicy. Juz mamy wszystko ustalone. BĘDZIE RZEŹNIA !!! Muhahaha!!! ~Z pozdrowionkami i powodzonkiem w życiu prywatnym, Łodzki zespół odmeldowuje się, idzie na czarną mszę zjadać koty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy11/24/2013

    Jak moglas przerwać w takim momencie? To niedorzeczne! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajnie :)
    Masz ciekawe pomysły :)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Soł, soł, soł...35 rozdziałów w 2 dni z przerwami na odpisywanie ludziom i pisanie własnego opowiadania. Tak, dałam radę! Dostanę medal? *o* Jeden blog nadrobiony zostało następne kilka. I co tu powiedzieć?
    1. Zboczony hades to mój ulubiony Hades! xD
    2. O Posejdonie to samo... tato, nie znałam cię od tej strony!
    Teraz muszę się wypowiedzieć o całości. No cóż, przyznam, że się wciągnęłam, ale jednak mam kilka uwag (proszę, nie odbieraj tego jako ataku, po prostu chcę pomóc). Po pierwsze zauważyłam powtarzający się błąd, często piszesz, że na przykład woda była szkarłatna, albo, że oczy Percy'ego są szkarłatne, ale przecież szkarłatny oznacza czerwony więc byłam trochę zdezorientowana. Po drugie, kilka razy przeczytałam, że Annabeth miała brązowe włosy czy jakoś podobnie, co też mija się z prawdą. Po trzecie, piszesz naprawdę dobrze, ale czasami zdarzają ci się błędy i literówki (nie mówię tu o ortografii, która jest dla mnie...ekhem, uciążliwa). Kolejna sprawa: błagam o więcej przemyśleń bohaterów i opisów. No i zdarzają się strasznie długie wypowiedzi bohaterów, no i mam wrażenie, że wszystko dzieje się tak szybko, w jednym rozdziale opisujesz po kilka dni, a w każdym z nich coś się dzieje. Wiem, że czasami nie da się inaczej, ale czasami można spróbować rozwinąć kilka z tych zdarzeń, dodać więcej opisów i będzie lepiej :) Dobrze, to chyba na tyle z tej części. Zaznaczę jeszcze: nie twierdzę, że jestem idealna, a wręcz przeciwnie, po prostu chcę zwrócić Twoją uwagę na kilka rzeczy, które (jak jestem przekonana) możesz poprawić. Dobrze, a teraz przejdę do treści: Gdzieś od 5 rozdziału cały czas mówiłam, że Percy i Ann będą mieli dziecko! O.O No i przyznam nie jestem wielką fanką romansów, ale tym razem (może to przez Percabeth xD) nie mogłam się oderwać. Przyznam, że bardzo ciekawy pomysł na opowiadanie. Oczywiście brakuje mi bohaterów z "Olimpijskich Herosów" (Team Leo Forever *o*), ale jednak udaje mi się nie myśleć o nich tak intensywnie. Atena, Posejdon i Hades mnie po prostu przekupili. Biedny Percy, trafiła mu się teściowa, chyba tylko Pan Podziemia ma gorzej (Eee... Demeter grozi mi kwiatkiem). Sporo się dzieje, no i czasami nie ogarniałam, ale jakoś to było. Zauważyłam, że w dużej mierze skupiasz się na związkach bohaterów, ale przydałoby się też dodać ich przemyślenia na inny temat (nie mówię, że tego nie ma, ale wydaje mi się, że jest tego za mało) . Jak już ktoś wcześniej zauważył powinnaś popracować nad ciągłością akcji, bo jest dużo krótkich wątków, które zapowiadają się ciekawie, ale kończą zbyt szybko. Nie wypowiem się co do "zgapiania" ponieważ nie wszystko przeczytałam. No dobrze, bo jest 23.30 a ja mam coraz bardziej pusto w głowie .__. Na razie chyba wszystko, bo już naprawdę ciężko mi coś więcej napisać, a i tak się rozpisałam. Dobrze, życzę Ci weny i żebyś się dalej rozwijała. Pozdrawiam i zapraszam do mnie (link w spamie) =)
    ~Lucy (>^.^<)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy11/29/2013

    Zajebiste czekam na nastepne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. I ostatni rozdział :< Ile ja teraz będę musiała czekać!?
    Bardzo mi się podoba, mimo że nie zdarzyło się nic cudownego, a wręcz przeciwnie.
    Cieszę się, że napisałaś coś z punktu Clarisse, szkoda tylko że tak mało :<
    No nic, teraz jedyne co mi pozostaje to czekać na następny rozdział :<

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy12/01/2013

    Kiedy next ? ; D

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy12/01/2013

    Notki jak zwykle nie ma n czas

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyznam naprawdę masz ciekawy styl pisma. Chciałabym zaprosić na moją początkującą stronkę
    http://percy-and-annabeth-story.blogspot.com/. Także o percabeth ale nie tylko :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy7/30/2014

    Trochę szkoda że tą akcja z amnezja tak szybko się skończyła. Po tym jak Clara powiedziała że zaklepuje Percy'ego spodziewałam się jakiegoś trójkąta. A i jeszcze zwolnij trochę. To tyle;-)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli kliknąłeś w to okienko, oznacza to, że chcesz skomentować rozdział. Dziękuję.
Przyjmuję nawet krytykę, którą staram się później poprawiać. Liczę na szczery komentarz.
Życzę miłego komentowania
Dżerrka