piątek, 25 października 2013

Percabeth story: Rozdział 33 - "Elizabeth. W obozie dzieją się dziwne rzeczy. "


  Annabeth

                 Obudziłam się wczesnym rankiem. Kroplówka, maszyna, nie  wygodne łóżko. To szpital. No tak. Percy przywiózł mnie tutaj, ponieważ miałam poważne skurcze. Nie lubię, gdy się tak o mnie martwi. Według mnie powinien trenować w obozie, przecież zbliża się wojna. Jestem córką Ateny, sama powinnam dawać sobie ze wszystkim radę. Nie lubię być zależna od innych.
Dziś był piąty sierpnia. Został nam jeszcze nie cały miesiąc wakacji. W tym roku nie za bardzo się rozwijałam. Chyba byłam zbyt zajęta swoim związkiem, niż nauką, ale mimo tego jestem szczęśliwa.
                 Spojrzałam na zegarek. Zaledwie czwarta. Poleżałam w spokoju jeszcze przez kilka minut i wtedy znów poczułam okropne skurcze. Ból był taki okropny, że aż zdarzało mi się jęczeć. W mojej sali pojawiła się mam Percy'ego. Kazała mi brać głębokie oddechy. Musiałam zachować spokój, jak przystało na córkę Ateny, lecz nie potrafiłam. Ból był wręcz niesamowity. Po chwili obok mnie pojawiła się pielęgniarka oraz Apollo. Moja pościel zaczynała się robić mokra. To był znak.
- Zawieźcie ją na sale porodową. Odeszły jej wody. - Po chwili jechałam przez ciemny, szpitalny korytarz. Wśród tłumu dostrzegłam Percy'ego. Ten szybko do mnie podbiegł i złapał za rękę. Ewidentnie był przerażony. Zabawne. Chłopak, który pokonał Kronosa, walczył z armią potworów, zanurzył się w Styksie i wyszedł z tego cało, boi się o swoją dziewczynę, która zaczyna rodzić. Percy jest czasami wręcz
niemożliwy.
- Będzie dobrze, kochanie. - Powiedział. W jego głosie słychać było troskę. Apollo zapytał go, czy koniecznie musi wejść ze mną na salę porodową. Odpowiedział, że to już nie zależy od niego. Ostatecznie
skończyło się na tym, że razem ze mną weszła mama Percy'ego, a pozostali czekali na korytarzu.
 - Annabeth, teraz posłuchaj mnie uważnie. - Mówiła Sally, patrząc mi głęboko w oczy. - To nie będzie przyjemne. Będzie cie niesamowicie bolało. Musisz brać głębokie oddechy, a jednocześnie przeć. Nie wiem
ile to będzie trwało, ale skończy się dobrze. - Starałam się robić tak jak mówiła moja przyszła teściowa. Nie miałam już sił. Gdy Apollo powiedział, że powoli widać główkę, poczułam ogromną ulgę, lecz jednak to nie był koniec. Ból był tak okropny, że aż kilka razy krzyknęłam. Na coś takiego nie byłam przygotowana.
- Przyj! Już prawie koniec! Jeszcze 3 razy! Dasz radę, Annabeth! - 1, 2, 3! - I nagle odetchnęłam z ulgą.
- Brawo! - Powiedziała Sally gładząc mnie po głowie. - Spisałaś się znakomicie. - W sali rozległ się dźwięk płaczu dziecka. Chciało mi się płakać. Przed chwilą zostałam mamą.
- Godzina narodzin: 6:15. - Powiedziała pielęgniarka. Po chwili do rąk dostałam malutkiego człowieka. To była moja córka, moje małe, kochane dziecko. Moja Elizabeth.
- Jestem z ciebie bardzo dumna. - Szepnęła mama Percy'ego. Byłam jej bardzo wdzięczna za wszelką pomoc jakiej mi udzieliła. - Pójdę powiedzieć Percy'emu, by pojechał do domu po ubranka dla małej Lizzy.
Przed tobą jeszcze łożysko. Rób dokładnie to samo. Będzie dobrze. To nie potrwa tak długo.
Miała rację. Po piętnastu minutach z powrotem zostałam przewieziona na
salę. Elizabeth była wraz z pielęgniarkami, a ja miałam odpoczywać. Podczas przewozu dostrzegłam mamę, Posejdona oraz Clarisse. Po chwili wszyscy znaleźli się przy moim łóżku.
- Jak się czujesz? - Zapytała Atena. Podstawowe pytanie...
- Dobrze, ale jestem trochę zmęczona.
- Prześpij się kochanie. Niedługo przyjedzie do ciebie Percy. Zobaczymy się wieczorem. Śpij dobrze. - Powiedziała, po czym dała mi całusa w policzek i wyszła.
Zamknęłam oczy, pomyślałam o Lizzy i oddałam się w objęcia Morfeusza.
                  Na początku, jak zawsze widziałam ciemność, lecz później wszystko się zmieniło. Widziałam swoją kochaną córeczkę. Na początku była niemowlęciem, a w ciągu kilku sekund widziałam ją jako
nastolatkę. Miała długie, brązowe włosy i szkarłatnozielone oczy. Byłam obserwatorką we własnym śnie. Widziałam, jak walczyła w bitwie o sztandar. Technikę walki miała taką, jak Percy, natomiast po mnie
odziedziczyła szybkie rozpracowywanie strategii przeciwnika. Przez cały czas na jej twarzy gościł uśmiech.
 - Drake! - Krzyknęła, po czym podbiegła do wysokiego chłopaka o brązowych oczach i ciemnych włosach. Kogoś mi przypominał, lecz nie mogłam określić kogo. - Już myślałam,
że nie przyjedziesz.
- Przecież jestem herosem tak samo jak ty. Będę tu spędzał każde wakacje.
- Cieszę się, że cie widzę.
- Wiem, przecież jestem przystojny i przez pół lipca tylko na mnie czekałaś i nie mogłaś się doczekać widoku moich pięknych, mrocznych oczu. - Powiedział śmiesznie poruszając brwiami.
                 W tym momencie sen się rozmazał i znów nastała ciemność. Morfeusz wypuścił mnie ze swych objęć sprawiając, że się obudziłam. Do sali weszła kobieta w białym fartuchu - pielęgniarka.
- Jak się spało? - Zapytała wesołym, ale zmęczonym głosem.
- W sumie dobrze. Moja podświadomość nawet podczas snu myśli o Elizabeth.
- No właśnie. Masz może ochotę nakarmić córkę? - Po co ona zadaje takie pytanie? Przecież odpowiedź jest oczywista...

Percy

                   Wszedłem do szpitala z torbą pełną ubranek dla maluchów. Znajdowały się tam również małe zabawki typu "grzechotka" oraz butelka na mleko. Skierowałem się do windy i pojechałem na drugie piętro. Sala numer dziewiętnaście znajdowała się na samym końcu długiego korytarza. Z pokoju, w którym leżała Annabeth wyszła pielęgniarka. Kobieta uśmiechnęła się do mnie i ręką zachęciła mnie do wejścia. Wziąłem
głęboki oddech i wszedłem do środka.
Na łóżku leżała moja Ann, a na rękach trzymała małego człowieka, naszą córkę. Taki widok był niesamowity.
- Przepraszam na moment. - Powiedziałem wybiegając z sali. - Zostałem ojcem! O tak, o tak! Lepiej mi zazdrośćcie. O tak, o tak! - Zdecydowanie wyglądałem głupio tańcząc przed salą jak idiota i śpiewając. Jednak nic na to nie mogłem poradzić. Byłem szczęśliwy. Annabeth ma rację. Chyba rzeczywiście mam glony zamiast mózgu. Z powrotem wszedłem do sali i podszedłem do łóżka. Annabeth patrząc na mnie wybuchła śmiechem. Po chwili położyła mi naszą córkę. Była taka malutka, a jednocześnie śliczna.
- Kocham was najbardziej na świecie. - Wyszeptałem spoglądając to Elizabeth to na Annabeth. To był jeden z najwspanialszych dni, jakie mogłem sobie wyśnić. Miałem dziecko, wspaniałą narzeczoną, dom...miałem rodzinę.
W tym czasie do sali wszedł tata Ann, Atena, moja mama oraz Posejdon. Wszyscy stanęli i patrzyli na mnie, siedzącego obok Annabeth i trzymającego na rękach małą Lizzy. Moja mama wręcz nie wytrzymała i wybuchła płaczem. Na jej miejscu chyba bym zrobił to samo. Chociaż nie, ja nigdy nie płacze.
- Kochanie...- Powiedziała Atena podchodząc do swojej córki. Była uśmiechnięta, a taki widok jest rzadkością. - Nie mogę uwierzyć, że zostałaś mamą. Gdy widzę ciebie i Percy'ego z Lizzy na rękach, to czuje się, jakbym spoglądała na szczęście.

Thalia

    Wszyscy zebrali się w pawilonie jadalnym. Dosłownie wszyscy oprócz, Clarisse, której nigdzie nie mogliśmy znaleźć. Ostatecznie Chejron powiedział, że córka Aresa jest tam, gdzie powinna i mamy się tym nie przejmować. Do pawilonu przyszli nawet Satyrowie z Nimfami i Driadami. Naprawdę nie wiem, o co w tym wszystkim chodziło. Z Annabeth nie miałam kontaktu odkąd wróciłyśmy z Grecji.
- Słuchajcie! Mamy dla was wspaniałą wiadomość. Jednak najpierw weźcie do rąk szklanki z nektarem i wznieście toast za nowe życie. Dziś rano o godzinie 6: 15, córka Ateny, przyszła synowa boga mórz, narzeczona Perseusza Jacksona - Annabeth Chase, urodziła zdrową i prześliczną córeczkę - Elizabeth. Jest to dziecko, o którym mowa w jednej z przepowiedni. To ona pokona Uranosa. Wznieśmy za to toast! - Byłam wściekła, że dowiaduje się o tym dopiero teraz. Szybko pobiegłam do stajni, wsiadłam na swojego pegaza i poleciałam w stronę szpitala. Annabeth jest moją przyjaciółką i akurat teraz powinnam przy niej być.
Ewidentnie na tym świecie działo się coś dziwnego. Było spokojnie, a nawet za spokojnie. Gdzie są wszystkie potwory? Zrozumiałam, że jest to cisza przed burzą. Jedyne co się dzieje to tylko chaos w obozie. Wiem, że nie długo coś się stanie. Czuje to. Mój instynkt łowczyni nigdy się nie myli.
Lot pegazem do szpitala chyba nie był dobrym pomysłem. Gdzie ja teraz wyląduje? Brawo Thalia. Ależ jesteś mądra. No dobra. Wyląduje na parkingu. Śmiertelnicy nie widzą przez mglę i co najwyżej pomyślą, że to śmieszny samochód ze skrzydłami. Eh...sama sobie stwarzam problem.
Weszłam do szpitala. Nie znoszę tego specyficznego zapachu. Dlaczego Annabeth wolała urodzić tutaj niż na Olimpie? Czasem jej nie rozumiem. Podeszłam do kobiety o długich, blond włosach, która siedziała w recepcji.
 - Przepraszam, gdzie leży Annabeth Chase? - Zapytałam.
- A pani to...? Ktoś z rodziny?
- Tak. Kuzynka. - Musiałam tak odpowiedzieć, bo w sumie nie wiem, czy by mi powiedziała.
- Drugie piętro, sala numer dziewiętnaście.
- Dzięki. - Powiedziałam, kierując się w stronę windy. Mechaniczne drzwi się otworzyły, weszłam do środka, wcisnęłam przycisk z numerem "dwa" i pojechałam na górę. Jednak zdałam sobie sprawę z tego, że nie jestem w windzie sama. Obok mnie stał wysoki chłopak o brązowych włosach. Ubrany był w granatowe rurki i czarną koszulkę zespołu "Hollywood Undead". Krótko mówiąc przystojniak typu, „Jaki ja jestem piękny, żadna mi się nie oprze". Pustak, ale słucha dobrej muzyki. Albo po prostu szpan na koszulki z zespołami.
 - No hej. Masz może ochotę gdzieś ze mną wyskoczyć? - Zapytał obejmując mnie ręką. Szybko ją z siebie zrzuciłam.
- A może masz ochotę mieć szwy na ryjku? - Zapytałam chcąc brzmieć groźnie.
- Mmm...ostra. Takie lubię najbardziej.
- Weź spadaj. Mam chłopaka.
- Każda tak mówi. Zapewne kłamie. - Powiedział łapiąc mnie w tali i przyciągając do siebie. Moja cierpliwość się skończyła.
- Puszczaj mnie! - Krzyknęłam, po czym jego polik zaprzyjaźnił się z moim prawym sierpowym.
- Auu...ty szmato... - Krzyknął staczając się na ziemię.
- Więc teraz tak się podrywa? Mówiłam, że mam chłopaka. I przy okazji nie lubię, jak jakiś pusty, zapatrzony w siebie laluś mnie dotyka. - Powiedziałam wychodząc z windy.
Chodziłam po korytarzu w tę i we w tę jak jakaś idiotka. Nigdzie nie mogłam znaleźć sali numer dziewiętnaście. W końcu się poddałam i oparłam  się o jakieś drzwi na końcu korytarza. Coś mnie tchnęło i odwróciłam się. O Bogowie. Jaka ja jestem głupia. Przez cały czas ta dala była pod moim nosem.
Zapukałam i weszłam do środka.
- Annabeth...- Powiedziałam widząc ją leżącą na szpitalnym łóżku. Obok niej siedział Percy, a między nimi leżało małe zawiniątko. Córka Ateny spojrzała mi w oczy. Podeszłam bliżej Lizzy była taka mała. I jak ja mam uwierzyć, że taka mała istota ma pokonać Uranosa? To jest nieprawdopodobne.
- W końcu się urodziła. - Powiedziałam smyrgając po malutkim, delikatnym policzku. - Percy...Wydaje mi się, że potrzebują cie w obozie. Może pojedziesz potrenować? - Zasugerowałam.
- Daj spokój. Może i mam glony zamiast mózgu, ale wiem, że chcesz porozmawiać z Annabeth w cztery oczy.
- Brawo. Odszyfrowałeś mój przekaz.
- Więc przyjadę do ciebie wieczorem. Do zobaczenia. - Powiedział syn Posejdona, składając na ustach Ann czuły pocałunek.
  Gdy tylko Perseusz wyszedł zaczęłam pogrążać temat, którego Ann chciała uniknąć.
- 1. Jeśli chodzi o przepowiednie, to niekoniecznie ty musisz "zginąć". Mowa o córce mądrości, czyli równie dobrze może być to Clara lub ktoś inny.
- Thalia...
- 2. "Przez trzy dni posmakuje nicości". Zastanawiałaś się nad tym? Artemida poprosiła mnie o  zinterpretowanie przepowiedni, dlatego przez kilka dni się nad tym zastanawiałam. Wracając do przepowiedni. Dlaczego "trzy dni", a nie wieczność?
- Thalia...
- 3. "W Hadesie stanie jedną nogą". Czyli no cóż. Jak dla mnie nie koniecznie chodzi tutaj o śmierć. Ogólnie ta przepowiednia nie ma żadnego sensu. Równie dobrze może się to spełnić za kilka lat. Wiem, że nie jestem dzieckiem Ateny i zrobiłabym tego lepiej od ciebie, ale starałam się poważnie podejść do swojego zadania.
 - Thalia...
- 4. Czy ciebie też denerwują podrywacze? Wyobraź sobie, że jadę tutaj windą i jakiś palant zaczął mnie obmacywać. Zdenerwował mnie i dostał z prawego sierpowego.
5. I w końcu ostatnie. Nie lubię tak gadać, ale jesteś moją przyjaciółką i nawet ja potrzebuje się czasem zwierzyć, choć nie zaprzeczę jest to do mnie nie podobne. To wszystko przez Silenę. Tyle dni bez ciebie w obozie, wśród córek Afrodyty potrafi zmienić człowieka. No dobra...mam takie pytanie. Czy...czy ciebie pierwszy raz także bolał?
 - Na początek mam dla ciebie radę. Mniej czasu z dziećmi Afrodyty, a więcej z Łowczyniami. Póki co nie mam ochoty pogrążać tematu przepowiedni. Jeśli chodzi o tę akcje w windzie, podziwiam cię za twoją charyzmę. I najważniejsze. Robiłaś to z Nickiem?! Jesteś pewna, że go kochasz, że tego chciałaś? Jak do tego doszło?
- Widzisz...kocham go i mam pewność, że on mnie też. Jest pewna rzecz, o której ci nie mówiłam. Wykazałam się wtedy ogromną słabością. Tylko bardzo proszę nie przerywaj mi. Wiesz, że bardzo trudno ufam ludziom, a w szczególności chłopakom. Z Luckiem byłam szczęśliwa, a związek z nim sprawił, że się zaczęłam zmieniać. Gdy dowiedziałam się, że nie żyję, to mnie zabolało. Gdy wszyscy zasnęli nie wiedziałam co robię i opuściłam obóz. Szłam w stronę autostrady. Dopiero po fakcie zdałam sobie sprawę, że nie byłam sobą. Dosłownie. Pamiętasz, jak pokłóciłaś się z Percym? On stwierdził, że to, co powiedział, to nie były jego słowa. Tak samo było ze mną. Zmierzając do celu...Twierdziłam, że chce się zabić. Otrząsnęłam się dopiero, gdy od śmierci dzieliły mnie zaledwie centymetry. Nico mnie uratował. Byłam mu wdzięczna. Najdziwniejsze jest to, że ja myślałam, że tego chce. Pamiętam, że ogarnęła mnie adrenalina i pocałowałam go. O dziwno on to odwzajemnił. Później siedzieliśmy przy pięści Zeusa i rozmawialiśmy. Przez jakiś czas zastanawiałam się, czy w ogóle coś do niego czuję. Wakacje w Grecji tylko pomogły mi dojść do wniosku. Z Nickiem jestem szczęśliwa. To chyba tyle. A właśnie. Jak do tego doszło? Oglądaliśmy film i tak się potoczyło. Nie żałuję.
 - Zaskoczyłaś mnie. Czy o tym "opętaniu" wie ktoś jeszcze?
- Nie.
- To może być sprawka Magos. Są to duchy, które pragną opętać ludzi. Na pewno służą Gai i Uranosowi. Coś tutaj nie gra. Wydaje się, że jest lepiej, a tak naprawdę jest coraz gorzej. Może na razie odstawmy te myśli. Póki co cieszę się, że jesteś szczęśliwa.

Clara

                  W czasie nieobecności Percy'ego, Annabeth  i Clarisse w obozie działy się dziwne rzeczy. W ciągu jednej nocy znaleźliśmy zwłoki dwóch herosów. Każdy z nich na ręce miał wyrytą literę Omegę.
Jednak to nie było najdziwniejsze. Były to dzieci Ateny. Gdy ich odnaleźliśmy, byli bez oczu.
Byłam strasznie przerażona. Poinformowałam o tym Chejrona i Pana D. Ich reakcja była błyskawicznie szybka. Nikt do końca nie wiedział, co lub kto nabija herosów. Jako córka Ateny starałam się zbadać sprawę. Przez pół dnia szukałam odpowiednich wiadomości w bibliotece. Jednak na darmo. Percy i Annabeth są szczęśliwi, ale w obozie jest istny chaos. Dzieją się rzeczy, których nikt nie jest w stanie zrozumieć i wyjaśnić.

Percy

                Obóz. Panował tutaj straszny chaos. Nie poznałem tego miejsca. Spędziłem tutaj sporą część swojego życia i widok biegających, rozwścieczonych dzieciaków bardzo mnie zaskoczył. Chciałem dowiedzieć się, co doprowadziło do takiego stanu, więc pobiegłem do Wielkiego Domu.
- Chejronie! - Krzyknąłem wpadając do jego pokoju.
- Percy Jackson. Gratuluję. Urodziła ci się córka. - Powiedział uśmiechając się.
- Chejronie, co się dzieje w tym obozie?
- Naprawdę nie miałem zamiaru cię martwić. Poprzedniej nicy zginęło dwoje dzieci Ateny. Zginął Matt - zastępca Annabeth oraz dziewczyna, która dopiero co przybyła. Oboje zostali odnalezieni bez oczu.
 Obecnie próbuje dowiedzieć się czegokolwiek o zabójcy, jednak na marne. Herosi nie mają zajęć, bo tak naprawdę nie mam czasu czegokolwiek zorganizować. Nie mogę pozwolić, by jeszcze ktoś zginął. Percy jeśli możesz to zawiadom wszystkich o bitwie o sztandar. Niech twoja obecność się przyda.
            Zrobiłem to o co poprosił mnie Chejeon. Za pięć minut miała odbyć się bitwa o sztandar, jednak nagle cała powierzchnia zaczęła się trząść.

 __________________________________________
No dobra. Przyznam, że troszkę się napracowałam nad tym rozdziałem. Starałam się poprawić wszelkie błędy, lecz nie wiem, czy mi wyszło. 
Na początek dziękuję Wiertareczce i Merr oni już dobrze wiedzą za co :D 
I dalej. Zaistniała pewna akcja. A mianowicie porównywanie. Obgadałam te sprawe z Merr i OBIE nie życzymy sobie, by nas do siebie porównywano. Nie rywalizujemy ze sobą, a wręcz przeciwnie bardzo się lubimy :D Każda z nas ma inny styl pisania, więc tak naprawdę nie rozumiemy, dlaczego nas porównujecie. 
Jak zauważyliście tytuł posta zaczyna się od Percabeth story: Rozdział 33 -......
Dlaczego? Już wiele razy mówiłam, że na tym blogu będą dwie historię. I dlatego naszła zmiana w tytułach.
Już nie długo pojawi się szablon na tego bloga *.*
Chciałabym, by pod tym postem było dużo komentarzy. Pokażcie ile Was jest! Dziękuję za taką liczbę odwiedzin. Dobijajcie też Merr hehe :D
I teraz tak!
Jeśli jesteście zainteresowani Zjazdem Herosów, który organizuję wraz z Merr to serdecznie zapraszam tutaj: ZJAZD HEROSÓW
Zapraszam też tutaj na moją stronkę: DŻERRKA
Więc czekam na bardzo dużo komentarzy :D
To chyba tyle. Jeszcze raz dziękuję
- Dżerrka

33 komentarze:

  1. Ach,nareszcie !!!! Rozdział bardzo mi się podoba,ale jak dla mnie wszystko toczy się bardzo szybko. To tylko moje spostrzeżenia,masz naprawdę super pomysły ,ale postaraj się opisywać niektóre ważniejsze rzeczy bardziej szczegółowo.Jestem ciekawa co będzie dalej i życzę weny.
    Ps.Zapraszam na swojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy10/25/2013

    widać że nie radzisz sobie z krytyką. już jakiś czas temu ten blog zaczął się psuć /m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka.
      Co do tego, że nie radzę sobie z krytyką. Jestem innego zdania. Gdybym sobie nie radziła z krytyką to takie komentarze by były usuwane, a tego nie robię :D
      Po prostu razem z Merr i nie tylko z nią twierdzę, że porównywanie blogerek jest hmmm....niepotrzebne. Każda pisze inaczej, każda ma inny styl. Każdemu co innego się podoba. I chodziło mi tylko o to, abyście nie porównywali.
      Skoro twierdzisz, że blog zaczął się psuć, to przynajmniej napisz co ci się nie podoba, a ja będę się starała poprawić, bo krytyka rozwija :3
      Pod tamtym rozdziałem ktoś napisał literówki. Uważam, że w tym rozdziale jest ich mniej...czyli jednak coś robię w kierunku poprawy :D Każdy ma prawo do swojego zdania i oczywiście doceniam to.
      W tym rozdziale starałam się poprawić. Sądzę, że Thalia choć trochę pokazała swój charakter (który nie koniecznie zgadza się z książką, ponieważ to moje alternatywne "zakończenie".)
      Dlatego, jeśli piszesz, że blog się psuje, to napisz co dokładnie. :D
      W tamtym roku nie liczyło się nic prócz pisania, ale w tym roku to się zmieniło. Gdybyś znała mnie osobiście i byś ze mną rozmawiała dłużej niż 30 minut to zobaczyłabyś co mam w normalnym życiu i zrozumiałabyś, dlaczego pisanie nie zawsze mi wychodzi :(
      Ja pisać tego bloga będę nadal, ponieważ jest to rzecz, która nie zostanie mi odebrana :D
      Dziękuje za opinie :D
      Pozdrawiam
      - Dżerrka :3

      Usuń
  3. Kocham Twoje opowiadanie.
    Rozdział cudny.
    Życzę weny i czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAAAAAAAAAAAA...... szaleje :3
    czekam na więcej!!!!!
    już teraz nie mogę się doczekać
    więcej Posejdona poproszę ::D

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10/25/2013

    ;) Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój pierwszy porządny komentarz od... Dobra, nie wiem odkąd. Pas! XD
    Mogę w punktach? Bo jak zwykle nie mogę pozbierać myśli :P
    1. Lizzy
    Cieszę się, że wreszcie się urodziła. W tym momencie mam ochotę podbiec z okrzykiem "I WILL HUG YOU" i porwać ją ze szpitala, po czym uwięzić w jaskini z dala od Wyroczni i mieć w dupie przepowiednie. One zdecydowanie psują herosom życie. Chociaż ja u siebie też mam Wielką Przpowiednię, bla bla bla. Ale Riordan pisze, to i my piszemy. I utrudniamy herosom życie. I jesteśmy wredne, bo ledwo im się córeczka urodziła, a już optymistyczny początek. Ale ta rozmowa Annabeth z Thalią mnie powaliła.
    Thalia; bla bla bla
    Ann: Thalia...
    ITD. ITP. W KAŻDYM RAZIE BOSKO.
    Przy Percy'm to słowo nabiera nowego znaczenia XD
    2. Błędy, literówki i inne dziadostwa
    Wiem, że się chcesz poprawiać i ten rozdział jest najlepszym dowodem. Czasem zanadto jeszcze przeskakujesz z akcją i nie nadążam, ale poza tym jest świetnie C: Tylko kompletnie nie wiem, co się dzieje z tym obozem na końcu, bo w sumie wyjechałaś z tym tak niespodziewanie.
    Poczytamy, zobaczymy XDD
    3. Podziękowania & porównywania
    Po pierwsze nie masz za co. Obowiązkiem internetowego frienda jest pomaganie ^^ A po drugie to miło, że napisałaś o tych porównywaniach. Naprawdę wolałabym uniknąć krzywdzących sytuacji. W sumie cieszę się, że ktoś mnie wspiera i wgl, ale czemu robi to na Twoim blogu, a nie na moim? Ja bym chętnie ujrzała motywujące komenty u siebie, a na razie mam ich tylko 15, podczas gdy mogłoby być już z 18 xd. Mój blog nie gryzie, a porównywanie nie ma sensu. Zwłaszcza, jeśli sprawiacie komuś przykrość :'(
    4. Monolog Thalii
    Tutaj wyszły na jaw wszystkie uczucia, co mi się bardzo podobało, aczkolwiek uważam, że wyszło nieco nienaturalnie. Znaczy ja bym tego wszystkiego nie powiedziała. Może połowę, ale reszta powinna być - według mnie - dopowiedzeniem w myślach. A jak już jesteśmy przy córce Zeusa, to jeszcze małe info o tym podrywaczu - gratki za porządnego plaskacza! DOWAL MU! XDD
    5. Szpital
    - Ann - czo to był za sen? ;_; Ledwo się urodziła a już ją swatają XD
    - Atena - najpierw nie lubi Percy'ego, a potem wyjeżdża z czystym szczęściem... Moja matka to dziwne stworzenie XDD Ale dobrze, że wreszcie wszystko wychodzi na prostą C:
    - Posejdon - dołączam się do prośby o więcej wariata :P
    - Percy - akcja z tańcem boska, uśmiałam się :)

    A POZA TYM TO WIDAĆ POPRAWĘ I CI JEJ GRATULUJĘ <3

    A JAKO DRUGI ORGANIZATOR ZAPRASZAM NA TEN ZJAZD!
    Możliwość spotkania z Waszymi ulubionymi blogerkami XDD

    No i dobijajcie mi wejścia, bo robię się zazdrosna ;_;

    Kończę, bo mam wrażenie, że im dłużej piszę, tym głupiej wychodzi XD Idę walczyć z laptopem, żeby odzyskać rozdział...
    Buziaki,
    Merr <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy10/25/2013

    B O S K I E !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy10/25/2013

    Dobra! Poprzednio krytykowałam, ale teraz nie będę. Jest świetne i gołym okiem widać poprawę! Naprawdę mi się podoba. Śmiesznie, błędów naprawdę mało i o ile poprzedni rozdział mi się średnio podobał, to ten wręcz przeciwnie. Faktycznie trochę skaczesz z akcją, ale przy odrobinie wysiłku, można nadążyć! I jeśli chodzi o porównywanie, to nie wiem, czy o mnie chodzi, bo napisałam obiektywną krytykę (przyznam się). A co do snu Ann, to mam nadzieję, że to wyjaśnisz. Bo mój mózg już snuje nieprawdopodobne teorie. I wiesz, jeśli chodzi o krytykę, to muszę zakwestionować poprzednie wypowiedzi. Jak dla mnie sobie świetnie radzisz. Jeszcze raz przepraszam z porównania, to nie miało tak być!!! Chciałam jednocześnie dopisać się do wypowiedzi o Merr i dać Ci do zrozumienia, że zdarzały się lepsze rozdziały!!! Więc przeprosiny dla Was obu!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy10/26/2013

    Jest znacznie lepiej !
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebista zajebistość - kocham twojego bloga i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś moim bogiem Dżerr *-*
    Czysta zajebistość c;

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy10/26/2013

    Wooooow... To z wydłubanymi oczami kojarzy mi się z filmem Oczy Julii. Ni wiem czemu.. NARESZCIE LIZZY..!!! AAAAA... Czekam na nn..! <33333

    Pozdro, Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudnie ^^
    Uwielbiam twoje historie :)
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy10/27/2013

    Zajebisty rozdział. Mam pewne podejrzenia co do Drake, nie wiem tylko czy jest synem tych o których myślę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy10/27/2013

    Lizzy nareszcie witaj na świecie mała :) kupimy ci tort :) tak wiem szalony pomysł ale no cóż taka jestem. Wreszcie jakaś akcja dla miśka:) (twoj jeden z wielu fanów) są wydubane oczy jest impreza. Niewiem kto to, ale mogę cb zapewnić że już szukamy żelaznej dziewicy(narzędzie tortur) dla sprawcy, a potem jeszcze będzie stos pogrzebowy więc już masz ludzi od brudnej roboty:) ~ Łódzki zespół katów pozdrawiamy serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam rozdział już w piątek, ale z powodu treningu, a potem wyjazdu w góry nie miałam czasu skomentować ; ) Widać, że włożyłaś dużo pracy w rozdział i jest poprawa! :3 Jednak mi zawsze się podobało to co piszesz i myślę, że już tak zostanie :> Jak zwykle wszystko jest bardzooo ciekawe, szczególnie, że pojawiła się malutka Lizzy, Drake, którego już lubię ; ) no i te wydłubane oczy xD
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny! Patka <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy10/29/2013

    BOSKIE!!!!!!!!! Od razu widać poprawę. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy10/30/2013

    Ogólnie dobrze, ale jest literówka w tytule, która bardzo rzuca się w oczy. Lepiej popraw, a będzie super.

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy11/07/2013

    Zmień czcionkę na ciemniejszą bo nie można czytać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeeeeeeeeeej, Annabeth i Percy są rodzicami! *.*
    Szkoda tylko że w Obozie dzieją się takie dziwne rzeczy O.O
    No nic, biorę się za kolejny rozdział. Przedostatni już..... JAK TO :<

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy2/08/2014

    "widać że nie radzisz sobie z krytyką. już jakiś czas temu ten blog zaczął się psuć "
    Ten blog nie zaczął się psuć. On był zepsuty od początku.
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy następne???????? Ja chcę więcej <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy2/16/2014

    Świetne. Powinna być jeszcze jedna taka część olimpijskich herosów oparta na twoich opowiedaniach

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy4/06/2014

    Bardzo fajnie wychodzi ci pisanie takich fanowskich kontynuacji. Mam nadzieje ze percabeth story jeszcze długo się nie skończy=]

    OdpowiedzUsuń
  26. Boskie dodawaj szybko next <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy7/29/2014

    O bogowie jakie to boskie!!!!!!!!! Pisz dalej. Ja tam widzę dużą poprawę i wydaje mi się , że to że mogę raz się czegoś domyślić a innym razem zaskoczyć to naprawdę wspaniałe. A więc nie przestawaj i pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy12/31/2014

    1.bosko piszesz
    2.czekam na więcej
    3.rozkręć akcje z Nico i Thaliom (bo ten wątek bardzo mi się spodobał)
    4.czekam na walkę z Uranosem
    5.NIE UMIEM SIĘ DOCZEKAĆ DALSZEJ CZEŚCI

    OdpowiedzUsuń

Jeśli kliknąłeś w to okienko, oznacza to, że chcesz skomentować rozdział. Dziękuję.
Przyjmuję nawet krytykę, którą staram się później poprawiać. Liczę na szczery komentarz.
Życzę miłego komentowania
Dżerrka