tag:blogger.com,1999:blog-15257700328659480232024-03-05T06:51:16.494-08:00Percabeth story/Elizabeth Story - Nowe pokolenie by DżerrW świecie, gdzie nawet bogowie giną, tylko miłość przetrwa...
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.comBlogger89125tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-76331389897224448752016-08-12T16:40:00.000-07:002016-08-12T16:40:00.442-07:00Dżerr już nie ma...<span style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">Najwyższy czas by to napisać. </span><br style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;" /><span style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">Cóż...pisałam z uśmiechem na twarzy od 2012 roku i sprawiało mi to naprawdę wiele przyjemności, ale nic nie trwa wiecznie i czasem trzeba rezygnować z kilku rzeczy, aby iść na przód i spełniać nowe marzenia. </span><br style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;" /><span style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">Jeszcze jakiś czas temu moim marzeniem było posiadanie grona czytelników, ludzi, którzy będą z ciekawością czytać moje opowiadania. Udało się! Spełniłam to i dzięki temu jestem teraz w tym miejscu, u dwóch dziewczyn, których bym nie poznała</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #1d2129; display: inline; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">, gdyby nie pisanie.<br />Jednak, kiedy marzenie jest już spełnione, nie warto stać w jednym miejscu, lecz iść dalej zdobywać nowe!<br />Tak też zamierzam zrobić. Dlatego oficjalnie i ostatecznie najprawdopodobniej bezpowrotnie znikam. Jest mi smutno, ale wiem, że to dobra decyzja.<br />Dziękuję wszystkim, którzy przez tyle lat wspierali mnie w tym, co robię, czytali, komentowali, podawali dalej - jesteście wspaniali!<br />Życzę Wam wszystkim powodzenia!<br />Oficjalnie Dżerr przestaje istnieć, lecz jeszcze ten ostatni raz podpisze się swoim pseudonimem.<br />Dziękuję!<br />Dżerr</span>Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-34978112592254079532015-07-02T08:38:00.001-07:002015-07-02T08:38:24.003-07:00Epilog<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję Ice (Ewelinie) mojej wspaniałej siostrze ciotecznej, która zainspirowała mnie do stworzenia postaci Eveline. Nie jesteś tylko moją siostrą, ale także przyjaciółką. Może nie widzimy się zbyt często, ale wystarczy jeden telefon, a się spotkamy. </div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Cię Ika <3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Eveline</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilmVRqINm-mfIjKXY-n8D6HR61exEK8WkBeqKdKYEc5To2HkwtikhgiuDV5YHdpbjV93PU5sjWxjSDBPrpWOcqbseIKFerhw0OIX1FdieZsCCPHw1HxArI9kLiSfc1J2JIThc3w7Y3T7rI/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilmVRqINm-mfIjKXY-n8D6HR61exEK8WkBeqKdKYEc5To2HkwtikhgiuDV5YHdpbjV93PU5sjWxjSDBPrpWOcqbseIKFerhw0OIX1FdieZsCCPHw1HxArI9kLiSfc1J2JIThc3w7Y3T7rI/s200/1.jpg" width="200" /></a></div>
Gdyby nie bogowie, wojna na pewno zostałaby przez nas przegrana. Pojawili się w najbardziej odpowiednim momencie i zjednoczyli się z herosami, dając nam szansę na wygraną. Atena i Posejdon pomogli Percy'emu i Annabeth pomścić Lizzy i w czwórkę raz na zawsze zabili Gaję. Każdy potwór, którego zabiliśmy był zabijany w hołdzie Elizabeth. Brakowało nam jej, jak nigdy nikogo innego. Była naszą najlepszą przyjaciółką, siostrą, wspaniałą przywódczynią, której nie dane było zaznać szczęśliwej miłości i szczęśliwego życia.<br />
Gdy Elizabeth umarła, wszyscy rzuciliśmy się do ataku. Simon zabił Drake'a, a reszta herosów walczyła dalej. Wielu herosów odniosło poważne rany, wielu straciło życie, za naszą wolność, za to, by następne pokolenia nie musiały się bać, że będzie wojna, by mogli w spokoju i szczęściu cieszyć się życiem herosa. Mimo to wygraliśmy i pomściliśmy śmierć Elizabeth. Jej poświęcenie nie poszło na marne.<br />
Teraz wszyscy siedzieliśmy przy buchającym ciepłym ogniem ognisku w Obozie Jupiter, zastanawiając się, czy wszystko wróci do normalności. Dla mnie już nic, nigdy nie będzie takie same. Straciłam ważną osobę w moim życiu. Straciłam siostrę. Osobę, na którą mogłam liczyć zawsze. To ja ocierałam jej łzy, gdy płakała. Ja...ja po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niej. Może nie widziałyśmy się zbyt często, ale wystarczyła jedna wiadomość, a byśmy się spotkały. <br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ZVqxcE8bu9TjQMxyGgI1N2yXPv_dp_mCZjCpuDpjAjNVtYa7c_1gRjFVyi6PYWRMbLTaIjL2WG4-zWjUM1h1a6AdzDvr7-p5S253Hr11YQybpw3YAs3yMRjDO8JAjkdJKZiQugXbGSNI/s1600/2.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="152" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ZVqxcE8bu9TjQMxyGgI1N2yXPv_dp_mCZjCpuDpjAjNVtYa7c_1gRjFVyi6PYWRMbLTaIjL2WG4-zWjUM1h1a6AdzDvr7-p5S253Hr11YQybpw3YAs3yMRjDO8JAjkdJKZiQugXbGSNI/s320/2.gif" width="320" /></a> Nagle ziemia zaczęła się trząść. Nie wiedziałam o co chodzi, co się dzieję, z resztą nikt tego nie wiedział. Wtedy zobaczyłam, że ziemia rozstąpiła się i zobaczyłam dwie osoby wychodzące z podziemia, trzymające się za ręce. Na ich twarzach znajdował się pełen szczerości uśmiech. To była Elizabeth i Drake. Jak to możliwe? W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Oni żyli. Oboje. Dostali nagrodę od bogów. Wrócili. Wrócili do mojego świata, mojego życia. Nie znałam słów, które mogłyby opisać moje szczęście. Płakałam i rzuciłam im się w ramiona.<br />
<br />
_________________<br />
Dziękuję Wam za czas, jaki mi poświęciliście. Dziękuję za to, że przez te dwa i pół roku sledziliście moje rozdziały. Może dzięki wam spełnie swoje marzenia. Dajecie mi wielkiego kopa do pisania.<br />
Przed nami trzecia seria, punkt widzenia Percy'ego i przyjaciele z Obozu Jupiter? Będziecie ze mną?<br />
Trzymajcie się, milych i szczęśliwych wakacji.<br />
Dżerr<br />
Komentujcie.<br />
<br />
Następna seria pojawi się dopiero 5 sierpnia w moje urodziny. Tak późno, ponieważ mam teraz do ogarnięcia parę spraw :D Chce spędzić parę dobrych chwil z przyjaciółmi na wyjeździe z siostrą i z Julką i Martyną.<br />
Zapraszam na mojego nowego bloga: <a href="http://dzieci-zywiowlow-dzerr.blogspot.com/" target="_blank">Dzieci żywiołów </a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/WxmDUgkkkJ4/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/WxmDUgkkkJ4?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-5725679382357067712015-06-24T06:13:00.001-07:002015-06-25T11:18:09.063-07:00Elizabeth Story: Rozdział 15 - "Zupełnie, jakby ta walka była jej winą"<div style="text-align: center;">
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=0Go7x4VxqZU" target="_blank">Klik nastrojowa muzyczka do rozdziału! </a><br />
<br />
<br />
<b>Percy</b></div>
Nie potrafiłem spać przez całą noc. Martwiłem się. Tak to już jest, gdy rodzi się dziecko, nie liczy się już nic oprócz jego bezpieczeństwa. Co chwilę podchodziłem do jej śpiwora, by zobaczyć czy śpi. Nie mogłem uwierzyć, że ten czas tak szybko minął, że tak szybko dorosła, ale przynajmniej jest teraz dobrą, piękną i wspaniałą kobietą. Zupełnie jak jej matka. Elizabeth zawsze będzie dla mnie moją małą księżniczką bawiącą się lalkami. Lizz nigdy się nie poddawała, walczyła do samego końca i właśnie to sprawiało, że byłem z niej jeszcze bardziej dumny.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjFkMzjPg6Yb6Un-MEHGH7YlwU3jnpUtSxjZhsHFcnKstqHgJARxbqgJobtz5796SXL_iPOG-vaLwh7vOd9Tv5nE8JCTtpnolAm2llpGNsSUwvHHflEFR_99nunMUcTnyHY7g_SuKVG5Ma/s1600/plik.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="181" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjFkMzjPg6Yb6Un-MEHGH7YlwU3jnpUtSxjZhsHFcnKstqHgJARxbqgJobtz5796SXL_iPOG-vaLwh7vOd9Tv5nE8JCTtpnolAm2llpGNsSUwvHHflEFR_99nunMUcTnyHY7g_SuKVG5Ma/s320/plik.gif" width="320" /></a></div>
Świt nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Dźwięki konchy obudziły wszystkich herosów w całym Obozie Jupiter. Widziałem jak Elizabeth szybko rwie się na nogi i spogląda w niebo. Wiedziałem, że ta walka jest dla niej prawdziwą torturą. Musiała zabić chłopaka, którego znała niemalże od dziecka, który był jej przyjacielem, a zwłaszcza, w którym była bardzo zakochana, ale udawała, że tak nie jest. Nie byłem pewny czy Elizabeth będzie miała siłę go zabić, ale za nic na świecie nie mogłem stracić córki. Nie wyobrażałem sobie tego. Do mojego starszego dziecka właśnie podszedł Logan - pretor Rzymu. Chłopak miał dać jej pełne uzbrojenie. Zauważyłem, że moja córka bierze jedynie cztery sztylety i łuk ze strzałami. Nie wzięła żadnej zbroi, tylko broń. To bardzo mnie zaniepokoiło. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy, to taka, że Lizzy najwidoczniej chce się bawić we mnie, a naprawdę szczerze odradzam. Gdy byłem w jej wieku, to praktycznie cały czas nie wiedziałem co robię, ale haloooo. Ona powinna to wiedzieć. Przecież jest wnuczką Ateny i Posejdona z podkreśleniem na Ateny. Nie wydaje mi się żeby miała glony zamiast mózgu. W takich chwilach żałowałem, że pod względem charakteru jest bardziej podobna do mnie niż do Annabeth. <br />
Nagle po raz kolejny usłyszałem dźwięk Konchy, na polu bitwy stała już armia Gai, wszyscy w górze mieli uniesione miecze, strzały i inne rodzaje broni. Gaja pojawiła się na samym przodzie, a zaraz obok niej Drake. Wyglądała dokładnie tak samo jak osiemnaście lat temu. Wiedziałem, że to będzie najgorsza wojna w historii naszego obozu. Clarisse znajdowała się na Olimpie, gdzie obecnie opiekowały się nią muzy Apollina. Wiedziałem, że to jedyne miejsce, gdzie w stu procentach może być bezpieczna. Pokonać Elizabeth będzie bardzo ciężko ponieważ ma ona "Piętę Achillesa" od momentu gdy razem z Annabeth zamoczyły się w Styksie. Jej młodsza siostra także to posiada.<br />
Elizabeth stanęła na środku pola bitwy, a zaraz za nią Rzymianie i Grecy. Wszyscy trzymali się w bezpiecznej odległości. Lizzy podeszła bliżej Drake'a, jednak nadal trzymając się na dystans. Widziałem, że powiedział do niej kilka zdań, ale ona tylko spuściła wzrok. Zupełnie, jakby ta walka była jej winą. Przypomniałem sobie, jak to wszystko się potoczyło. Annabeth zaszła w ciążę na skutek spisku Ateny i Posejdona. Thalia była wtedy w związku z Nico i jak się okazało zaszła w ciążę półtora miesiąca po mojej dotychczasowej narzeczonej. Lizz podczas wojny z Uranosem i Gają miała zaledwie miesiąc, lecz wyglądała jak sześciolatka. Bardzo szybko dorastała, aż w końcu się zatrzymała. Przez pięć lat nic nie rosła, natomiast Drake tak. To właśnie w ten sposób oboje są w tym samym wieku.<br />
Walka się rozpoczęła. Elizabeth i Drake w tym samym momencie unieśli bronie. Chłopak walczył mieczem który był długi i mógł zabić z dłuższej odległości, natomiast moja córka potrzebowała być blisko przeciwnika. Nigdy nie umiałem walczyć sztyletem, dlatego podziwiałem osoby które to potrafiły. Gdy tak patrzyłem jak walczy syn mojego przyjaciela żałowałem, że jestem tak dobrym nauczycielem szermierki. Gdybym wiedział, że moja córka będzie musiała z nim walczyć, nigdy nie dałbym mu broni do ręki. Elizabeth podeszła do Drake'a, sztyletem dźgnęła go w uda, wykręciła rękę i powaliła na ziemię. Widziałem jak chłopak z bólu zaciska zęby.<br />
- Walcz dalej! - Krzyknęła moja córka. Widziałem jak z uda chłopaka leje się krew, został poważnie zraniony. Drake próbował wstać, lecz moja córka kopnęła go w plecy, znów powalając go na ziemię. Tracił szansę, lecz wiedziałem, że mimo to, się nie poddaje. Jego miecz był pod stopami Lizzy, więc Drake nie mógł go dosięgnąć. Nagle wokół niego pojawiła się czarna mgła i zniknął, po chwili pojawiając się za moją córką z bronią w ręku. Obrócił Elizabeth tak, że stała z nim twarzą w twarz i ku mojemu zaskoczeniu, pocałował ją. Na początku Lizz nie reagowała, jednak po kilku sekundach szybko go od siebie odepchnęła, ponownie zamachując się swoimi sztyletami. Drake był szybszy, zablokował atak mojej córki i sam zaatakował mieczem dotykając jej ręki. Jednak nic się nie stało, nie było żadnej rany. Widziałem, jak moja córka płacze. Czułem, że coś jest nie tak. Ręką zakryła miejsce "Pięty Achillesa", zdradzając swój słaby punkt. Czuła, że może się zbliżyć koniec walki, dlatego rzuciła broń na ziemię, podeszłą bliżej Drake'a, spojrzała mu prosto w oczu, odeszła dalej i spojrzała na Gaję. Matka Ziemia była uśmiechnięta. Cieszył ją ból wszystkich herosów.<br />
Elizabeth zamknęła oczy i uniosła ręce do góry, woda z rzeki uniosła się i powirowała prosto do niej. Wiatr się zerwał i znów było tak, jak osiemnaście lat temu, tylko bardziej potężnie. Czy to była część planu? Czy wymyśliła to razem z Loganem? Podbiegłem do najbliższego drzewa i mocno się chwyciłem. Zauważyłem, że wszyscy robią to samo. Wszyscy, oprócz armii wroga.<br />
- Elizabeth! - Krzyknąłem. Nie mogłem dopuścić, by robiła tak dalej. W przeciwnym wypadku wszyscy byśmy zginęli. Lizzy spojrzała na mnie, po czym opuściła ręce. Znów wszystko wróciło do normy, Drake na początku stał w tym samym miejscu, lecz w końcu szybko podbiegł do mojej córki i mieczem ciął ją w wewnętrzną stronę łokcia. Elizabeth krzyknęła i opadła na ziemię. Z jej ręki leciała krew, a po policzkach płynęły łzy. Z każdą sekundą robiła się coraz bardziej blada, leżała na ziemi trzęsąc się mocno. Kaszlała próbując złapać oddech. Nie mogłem patrzeć na ten widok.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBzcEFE02MXMUbo5faY2W86vZcL4F0IQDO8nvawBmyH__ZiWu5bqSTmWd4txH5UGCDnXemBCXa-vHQVmCh1O751zYCykvNSi1tUTSOzYoMD6YVC5lmYoWvn_-NQSNmc0i_WbTCJMJD_nSb/s1600/plik2.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBzcEFE02MXMUbo5faY2W86vZcL4F0IQDO8nvawBmyH__ZiWu5bqSTmWd4txH5UGCDnXemBCXa-vHQVmCh1O751zYCykvNSi1tUTSOzYoMD6YVC5lmYoWvn_-NQSNmc0i_WbTCJMJD_nSb/s320/plik2.gif" width="320" /></a></div>
- Moja córka! - Krzyknęła Annabeth, rzucając się biegiem w jej stronę. Szybko ją złapałem i przytuliłem do siebie. Płakała. Płakała jak nigdy dotąd. Nasza córka właśnie umierała, a my nie mogliśmy nic zrobić.<br />
- Elizabeth! Lizzy! - Krzyknęła Eveline. Po jej policzkach także spływały łzy. W obozie zapadła cisza. Na twarzach wojowników Gai triumfował uśmiech. Wtedy usłyszałem słowa swojej córki.<br />
- Drake. Gdybym nie przysięgała na Styks, że cię zabije, to...<br />
- Nic nie mów kochana. - Przerwał jej wnuk Hadesa, on też płakał. Nie chciał jej zabić, ale to moja córka złożyła przysięgę, że go zabije. Nie miał wyboru.<br />
- Elizabeth? Elizabeth odezwij się! - Moja córka nic nie odpowiedziała. Jej ręka, która znajdowała się na policzku Drake'a, opadła na ziemię, a jej oczy pozostały otwarte. Umarła. Moja córka właśnie straciła życie.<br />
- Elizabeth! Nie umieraj! - Krzyczał Drake. - Lizz, Lizzy nie! Kocham cię! - To nic nie dało. Moja córka już była w innym świecie. Drake wstał i otarł swoje łzy. Annabeth była cała roztrzęsiona, nie wiedziała co się dzieje, Eveline tak samo.<br />
- Atak! - Krzyknęła cała zalana łzami Eveline.<br />
Wszyscy herosi zaczęli krzyczeć i biec w stronę armii Gai. Drake stał w bez ruchu, a jego miecz leżał na ziemi, widziałem Simona który szybko podbiegł do Drake'a i wbił mu miecz w klatkę piersiową. Ostatnie, co pamiętam, to zalaną łzami twarz Drake'a, upadającego na ziemię i przypływ adrenaliny, który sprawił, że sam postanowiłem wykończyć Gaję i wyrównać porachunki.<br />
<div style="text-align: left;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
______________________________-<br />
Tym sposobem właśnie zakończyłam rozdział 15. Jeszcze epilog i czas na 3 serię. Elizabeth nie żyję. Drake też. Annabeth jest roztrzęsiona, Percy pragnie zemsty, Eveline walczy. Co się stanie w epilogu? Jak trak naprawdę zakończy się ta wojna. Przekonajcie się sami, czytając epilog, ale....jeśli ma się pojawić epilog to liczę na CO NAJMNIEJ 15 komentarzy. Wiem, że was na to stać. To zajmie wam tylko minutkę. Do dzieła. Nie zawiedźcie mnie.<br />
Wasza Dżerr<br />
<br />
PS Normalnie muszę się Wam pochwalić. Od września zostaję drużynową 17 Gromady Zuchowej "Małe Wiewióry"! Czyli moja ciężka praca nie poszła na marne! <br />
<br /></div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-14966402820362707372015-06-17T04:37:00.003-07:002015-06-17T05:03:44.566-07:00Elizabeth Story: Rozdział 14 - "Jedyne drzewo w obozie, którego nie pochłonęły płomienie"<div style="text-align: center;">
Hej drodzy czytelnicy. </div>
<div style="text-align: center;">
Na początku dedyk.</div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję najlepszej czytelniczce miesiąca - Oli Frost</div>
<div style="text-align: center;">
Dedykuję wszystkim fanom Hollywood Undead oraz fanom Szybkich i Wściekłych. </div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam do polajkowania tej strony na fb: <a href="https://www.facebook.com/fotkimandm?fref=ts" target="_blank">M&M Photography</a></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Korzystając z tego, że nadal byłam niewidzialna, pobiegłam pod sosnę Thali, by zobaczyć ciało Chejrona. Chciałam być pewna, że Drake mnie nie okłamał. Nie mogłam znieść widoku zniszczonego obozu, przecież był to mój dom. Niby spałam po drugiej stronie obozu, ale to właśnie tutaj przebywałam w każdej wolnej chwili. Mój dom był mocno strzeżony. Bez zgody mojej lub rodziców, nikt nie miał prawa się tu dostać. W przeciwnym wypadku woda z jeziora i zatoki, by go po prostu zatopiła. Wyjątkiem był Drake. Pojawiał się tutaj zawsze, dlatego bez żadnych konsekwencji mógł zostawić mi wiadomość na lodówce.<br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1TEsWe5aKpZ6U4Nf_zGgjnSOGLVYK7RHS-nCDHzvRiDDDIY_OmtE5pWHNYwAuVyIuDZ43Wralxcry74De30yj58yF-xhzkglTOIbCDVm4T1__J4oIzm_ERasEtusen0csqdl3k-_0O_Zj/s1600/2.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1TEsWe5aKpZ6U4Nf_zGgjnSOGLVYK7RHS-nCDHzvRiDDDIY_OmtE5pWHNYwAuVyIuDZ43Wralxcry74De30yj58yF-xhzkglTOIbCDVm4T1__J4oIzm_ERasEtusen0csqdl3k-_0O_Zj/s320/2.gif" width="320" /></a></div>
Sosna Thali. Jedyne drzewo w obozie, które nie pochłonęły płomienie. Rzeczywiście, pod sosną leżał Chejron. Szybko do niego podbiegłam i sprawdziłam podstawowe czynności życiowe. Zero pulsu, zero jakichkolwiek oddechów. To prawda, Chejron nie żyje. Ciężka łza spadła z mojego policzka na jego nos. Oczy miał otwarte, patrzyły na mnie przerażone, zamknęłam je, a z włosów zdjęłam czerwoną bandamkę którą przykryłam jego twarz. Obiecałam sobie, że jeszcze zostanie pochowany tak jak należy.<br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">Obóz Jupiter znajdował się szesnaście godzin jazdy samochodem stąd, dlatego musiałam wykombinować jakiś szybszy transport, by w przeciągu dwóch godzin znaleźć się u Rzymian. Za sobą usłyszałam uderzenie kopyt o ziemię.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Mroczny! - Krzyknęłam, ocierając ręką łzy, które cały czas spływały mi po policzku.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Tak, szefowo? - W głowie usłyszałam głos Mrocznego. To był ulubiony pegaz mojej rodziny. Gdy uczyłam się latać, to właśnie na nim. Zawsze mogłam na niego liczyć, tak samo jak mój tata.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Dasz radę zabrać mnie do San Francisco? Gaja się niedługo przebudzi i zaatakuje. - Powiedziałam. Miałam nadzieję, że pegaz nie jest zmęczony.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Oczywiście, że cię zabiorę. Szef wysłał mnie po ciebie. Będziemy lecieć jak najszybciej się da. Wsiadaj! - Odparł w moich myślach.
Miałam nadzieję, że lot będzie trwał tylko dwie godziny. Musiałam się tam znaleźć jak najszybciej i przejąć dowodzenie od Eveline. Mroczny rozpędził się, rozłożył swoje skrzydła i po chwili unosiliśmy się pod obozem herosów.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> ***</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> Zasnęłam, choć nawet nie pamiętam kiedy. Obudził mnie dopiero głośny huk. Gdy spojrzałam na ziemię, zobaczyłam ogromne dziury w drogach i dużo wypadków samochodowych. Ziemia cały czas się trzęsła. <i>"Zaczęło się"</i> - Pomyślałam. Albo Gaja już się przebudziła, albo właśnie to robi. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">- Mroczny, daleko jeszcze? - Szum w uszach sprawiał, że nic nie słyszałam, ale mimo wszystko zadałam to pytanie. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">- Już jesteśmy. - Odpowiedział pegaz, po czym wleciał w ogromny tunel w klifie.
Wszędzie panowała ciemność. Gdy z powrotem wylecieliśmy na powierzchnię, oczy szczypały mnie od światła. Zatrzymaliśmy się na wzgórzu nad obozem, widziałam wszystko co się tam działo i po prostu nie wierzyłam własnym oczom. Nie skupiłam się na podziwianiu krajobrazu, a muszę przyznać, że był piękny, lecz na dwóch obozach i armii wroga stojącej naprzeciw herosów. Gaja już była, obudziła się. Stała po prawej stronie obozu wraz ze swoimi wojownikami. Przybrała rozmiar ludzki, ale wiedziałam, że w każdej chwili może to zmienić. Miała długie czarne, potargane włosy i brudną zielono brązową sukienkę, która mocno powiewała z każdym podmuchem wiatru. Dokładnie tak ją zapamiętałam. Na czele naszej armii stała Eveline i chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Potwory ani Gaja nie wyczuwały mojej obecności dzięki naszyjnikowi, który miałam na sobie. Zeszłam z Mrocznego i wtopiłam się w tłum herosów. Jak się okazało, stanęłam obok nastolatków, których przyprowadziłam do obozu jakiś czas temu.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Elizabeth? - Zapytał Simon.
W jego oczach widać było strach i przerażenie. Nie dziwiłam mu się. Ledwo się dowiedział o swoim pochodzeniu i od razu wojna. Nie był nawet odpowiednio przygotowany i przeszkolony. Ja na jego miejscu na pewno nie była bym zadowolona.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Zamknij się. - Powiedziałam szeptem. - Nikt nie może wiedzieć, że tu jestem. - Chłopak w odpowiedzi kiwnął głową.
W tym momencie zobaczyłam Drake'a. Podszedł do Gai i stanął obok niej. Widać było, że jest ich dowódcą. Co kilka sekund patrzyłam w stronę Eveline, by dać jej znak, że jestem, że będę walczyć, lecz niestety Drake był szybszy. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Wyzywam na pojedynek prawidłowego przywódcę greckiego obozu. Walka na śmierć i życie. Czy Elizabeth jest obecna? - Wszyscy odwracali głowy szukając właśnie mnie. Wtedy wyszłam na środek i ręką dotknęłam naszyjnika. Jednym, szybkim ruchem zerwałam go ze swojej szyi. Za sobą usłyszałam krzyki swojego imienia i oddechy ulgi.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Mnie szukałeś? - Zapytałam. Drake uśmiechnął się, ale po chwili zesmutniał. - Przyjmuje wyzwanie! - Krzyknęłam i podeszłam do Eveline. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">- Lizzy. - Powiedziała mocno mnie przytulając. - Bardzo się za tobą stęskniłam. Nie musisz tego robić. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">- Muszę. - Odparłam. - To mój obowiązek, a teraz oddaj mi dowództwo. - Eveline kiwnęła głową i tak jak należało, rozpoczęła przekazywanie dowodzenia.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Godnie zastępowałam cię w twoich obowiązkach, teraz je oddaje. Przekazuje ci dowództwo, Elizabeth, córko Percy'ego i Annabeth, wnuczko Posejdona i Ateny. - Po tych słowach uśmiechnęła się i cofnęła do szeregów, zostawiając mnie na środku z nieznanym chłopakiem.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Walka rozpocznie się o świcie! Do tego czasu mamy rozejm. Nikt nikogo nie atakuje. - Drake wypowiedział ostatnie zdanie i zniknął za pomocą metody cienia.
Armia wroga usiadłą i rozpaliła swoje ognisko. Gaja tak jak Drake, zniknęła. Jak na razie było spokojnie i nic się nie działo.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> Siedziałam nad rzeką i próbowałam wymyślić dwa plany działania. Jeden plan co robić, gdy przeżyję, a drugi co robić jeśli umrę, ostatecznie zdecydowałam, że niezależnie od tego plan będzie taki sam. Nie orientowałam się w położeniu całego Obozu Jupiter, być może dlatego, że nie znałam łaciny, dlatego potrzebowałam pomocy. Udałam się do baraku piątej kohorty, aby znaleźć chłopaka, który pełnił funkcję przywódcy u Rzymian. Gdy tylko weszłam do baraku, około osiemnastu par oczu spiorunowało mnie wzrokiem. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">- Jak śmiesz wchodzić do baraku piątej kohorty bez zaproszenia nędzny greku?! - Zapytała jakaś ruda jędza.
Jej słowa mocno mnie zaskoczyły. Wystarczyło to jedno zdanie i już wiedziałam, że jej nie lubię. Dziewczyna była na pewno młodsza ode mnie. Miała długie, kręcone, rude włosy, ciemną karnację i azjatyckie rysy twarzy. Nietypowa mieszanka.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Zhang! Uspokój się. - Powiedział wysoki chłopak o blond włosach i niebieskich oczach. To właśnie jego szukałam. - To nie jest byle jaki Grek, ale ich przywódczyni. To ona kilkanaście lat temu pokonała Uranosa. Wnuczka Neptuna, znaczy Posejdona i Ateny. Córka Percy'ego Jacksona. - Powiedział oraz uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - W takim razie wybacz. - Powiedziała dziewczyna i lekko drgnęła. Wiedziałam, że zrobiła to ironicznie. W jej oczach widziałam pogardę. Nie miała do nas szacunku. Uważała, że Rzymianie we wszystkim są lepsi. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> Chłopak wyciągnął w moją stronę rękę i się przedstawił.
- Logan Grace. Wnuk Jupitera i Wenus. - Gdy usłyszałam jego nazwisko, zaniemówiłam. Grace. To na pewno dziwny zbieg okoliczności. - Jestem dumny, że mogę poznać tak wspaniałego wojownika. - Chłopak na oko miał tyle lat co ja. Był miły i w jego oczach widziałam szczerość. </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbdmfvUgfxvrOc7odE6eqt6VzVbsx8sbotXPOD1g29gc8wRr4cwrLdr97QaANQsAqyq5-jpaZxZKFcGjlh3LRww-wcetc_pmlsy68olwulvFwJg_AYpqo2PkQr-NO6xJHF0nhUpdTatI6M/s1600/3.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbdmfvUgfxvrOc7odE6eqt6VzVbsx8sbotXPOD1g29gc8wRr4cwrLdr97QaANQsAqyq5-jpaZxZKFcGjlh3LRww-wcetc_pmlsy68olwulvFwJg_AYpqo2PkQr-NO6xJHF0nhUpdTatI6M/s1600/3.gif" /></a></div>
<br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">- Twoje nazwisko jest bardzo słynne w moim obozie. - Powiedziałam. - Elizabeth Jackson, ale to pewnie już wiesz. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0">- Co sprowadza cię do baraku piątej kohorty? - Zapytał.
Dopiero teraz dostrzegłam, że "domek" w którym się znajdowaliśmy jest niemalże pusty.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Ty. Siedziałam sobie nad Małym Tybrem, próbując obmyślić plan działania, ale zdałam sobie sprawę, że nie znam tutejszych terenów, więc potrzebuję pomocy. Sądząc po tym, że wraz z moją siostrą cioteczną stałeś na środku całego "przedstawienia" wywnioskowałam, że jesteś przywódcą. - Chłopak po raz kolejny się uśmiechnął, ukazując swoje idealnie białe zęby.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Dobrze zgadłaś, jestem pretorem obozu Jupiter i chętnie ci pomogę. Poza tym tak naprawdę to ty tutaj dowodzisz, a ja ci po prostu pomagam. - Na pewno się przesłyszałam. Nie mogłam dowodzić dwóm obozom.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Ale jak to? - Zapytałam, spoglądając w jego uwodzicielskie oczy.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Znam twoją historię, Elizabeth. Gdy byłaś dzieckiem, pokonałaś Uranosa i to właśnie ty sprawiłaś, że Gaja uciekła. Masz wyjątkową siłę, bardzo rzadko spotykaną. Poza tym Di Angelo to właśnie ciebie wyzwał na pojedynek. Ja tak naprawdę widziałem go przez te osiemnaście lat cztery razy.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Zaraz, zaraz. - Przerwałam. - To ty znasz Drake'a? - Po raz kolejny w tym dniu moja szczęka rozchyliła się ze zdziwienia.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Tak. To mój brat cioteczny. Jego mama jest rodzoną siostrą mojego taty. Z resztą to długa historia. Na pewno kiedyś ją poznasz.-
Nie wiedziałam, że Thalia miała brata herosa i właściwie, dlaczego Rzymianina? No cóż. Postanowiłam o to nie pytać. Może w przyszłości uda mi się poznać całą historię. Oczywiście pod warunkiem, że uda mi się przeżyć.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> - Może przestańmy rozmawiać o sobie i obmyślmy plan.- Zaproponował Logan, a ja przytaknęłam.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0"><span data-reactid=".3k.$mid=11434394364677=26c73b5dab2f67e8a68.2:0.0.0.0.0.0"> Po trzech godzinach nareszcie skończyliśmy naszą pracę. Ogłosiliśmy, że grupowi wszystkich domków oraz przywódcy kohort jak najszybciej muszą stawić się w domu senatu. Rzymski obóz był niesamowicie piękny i co najmniej cztery razy większy od naszego. Może nie mieli zatoki Long Island, tak jak my, ale mieli małe jezioro, rzekę Tyber oraz Nowy Rzym czyli takie jakby nowe państwo ze szkołami, uczelniami i pracą dla herosów. To było naprawdę niesamowite miejsce. Gdy tylko ogłosiliśmy plan, wróciłam do naszego podobozu by odpocząć i w spokoju przygotować się do walki.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
______________________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
Rozdział 14 właśnie dobiegł końca. Przed nami jeszcze ostatni i epilog. Czyli dwa tygodnie i koniec Elizabeth Story, welcome 3 seria! </div>
<div style="text-align: left;">
Jak się z tym czujecie. </div>
<div style="text-align: left;">
Ja niesamowicie, bo nadal robię to, co kocham, co jest moją pasją. </div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego dedykowałam rozdział Oli? Ponieważ jej komentarze mocno mnie inspirowały, dawały potężnego kopa do pisania. </div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego wszystkim fanom HU? - Ponieważ jest to mój ulubiony zespół, który motywuje do pisania, ich teksty i muzyka mnie odprężają, są po prostu wspaniali, a 9.06.2015 roku mieli koncert w Łodzi, na którym niestety z wielkim bólem w sercu mnie nie było. Ale wiem, że wrócą do Polski, wiem, bo pokochali polską publiczność. Polecam ich muzykę!</div>
<div style="text-align: left;">
A fanom Szybkich i Wściekłych ponieważ to jest wspaniały film. </div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego obejrzałam? Ponieważ od stycznia kręcą mnie samochody, gdy chodziłam z klasą na wf przez miasto zawsze wiedziałam jaki ten samochód ma silnik, jaki rocznik, a wszyscy w końcu "Przecież dziewczyna przyszłego mechanika, a szybkich i wściekłych obejrzałaś?" I wtedy właśnie obejrzałam i to wspaniała seria. Trzyma w napięciu. Polecam. </div>
<div style="text-align: left;">
No i ostatnia prośba. </div>
<div style="text-align: left;">
Proszę o komentarze. Dla mnie to bardzo ważne. Każdy jeden komentarz jest wielką motywacją. </div>
<div style="text-align: left;">
Do dzieła herosi! </div>
<div style="text-align: left;">
Kocham Was. wasza i tylko wasza</div>
<div style="text-align: left;">
Dżerr<br />
<br />
PS. Rozdział się opóźnił z powodu mojego wypadku, który miał miejsce w sobotę. Niech ten wypadek będzie dla was przestrogą. Nigdy nie odpalajcie ogniska benzyną, bo skończycie tak jak ja, a nikomu nie życzę, by jego ciało płonęło, by krzyczał, rzucał się na ziemię i jechał karetką do szpitala. Rozpalajcie bezpiecznie, nie pozwólcie, by ktoś się obwiniał i martwił.<br />
Dla niedowiarków, to wasza sprawa, wiem co się stało i wiem, że miałam wypadek. Są świadkowie, myślicie, że tylko ja się poparzyłam? Nie. Dominik, Dawid i Daniel także. Jednak Dominik najbardziej, bo on pierwszy się poparzył i każdy był w takim szoku, że dopiero po 10 sekundach rzuciliśmy go na ziemię. A butelka leżała w ogniu paląc się. To Mateusz krzyknął "Bo wybuchnie!" i Dawid podbiegł i ją kopnął. Na moje nogi. Nie wierzycie? Wasza sprawa. Jeszcze Julka do mnie dzwoni, a ja, że nie mogę gadać, bo w karetce jade. Także sorry, ale nie jestem osobą, która kłamie. <br />
Dżerr </div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-61269556801996832682015-06-05T03:30:00.000-07:002015-06-05T03:30:06.868-07:00Elizabeth Story - Rozdział 13 - "Rozum, a własne serce. Co mam zrobić?" Długo zastanawiałam się, czy posłuchać rodziców, czy własnego serca. Postanowiłam, że choć raz postaram się być posłuszną córką i posłucham rodziców.<br />
Wyszłam z domu i na wierzch wyciągnęłam swój sztylet. W obozie mogło być niebezpiecznie. Nie wiedziałam, co mnie tam spotka. Musiałam być gotowa na wszystko.<br />
Stanęłam na brzegu jeziora i rękoma mocno się odepchnęłam, co sprawiło, że po prostu biegłam po wodzie. Kochałam to uczucie. Kochałam uczucie kontrolowania wody, tego, że była mi posłuszna, że nie mogłam w niej zginąć, a wręcz przeciwnie - czułam się w tedy silna. Silna jak nigdy dotąd. Woda była moją największą bronią, nie miecz, nie rozum i odpowiedni tok rozumienia, ale właśnie woda. Ona w połączeniu ze mną stanowiła jedność, budziła strach, a jednocześnie zachwyt. Woda była jednym z najgroźniejszych żywiołów i to mi się w niej tak bardzo podobało.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRoq1ukwQ5wDQ6iK5WNMOD-8P03KO1rUCOoMT2K11O0zxfAtD8oSxORTAl7AV1OJmIGs2FipQJsGSqMcMaKoksmSZ0l9lR-rmWgCN8ZmjazgkeFSQBk5_rAJLiY6-VnXHJxEJms74pc0ga/s1600/1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRoq1ukwQ5wDQ6iK5WNMOD-8P03KO1rUCOoMT2K11O0zxfAtD8oSxORTAl7AV1OJmIGs2FipQJsGSqMcMaKoksmSZ0l9lR-rmWgCN8ZmjazgkeFSQBk5_rAJLiY6-VnXHJxEJms74pc0ga/s200/1.gif" width="192" /></a></div>
Gdy zobaczyłam obóz, poczułam, że serce podchodzi mi do gardła. Jak ktoś mógł tak okrutnie potraktować dom wszystkich herosów. Jak? To niewybaczalne. Jeśli Drake uczestniczył w tym wszystkim, to mam kolejny powód, by go znienawidzić.<br />
Nie było żadnego domku. Wszystkie przestały istnieć. Sosna Thali byłą spalona. Z resztą tak jak wszystko inne. Na ziemi leżały ciała Driad i Nimf wodnych. W ich sercach znajdowały się wbite sztylety. Do oczu podeszły mi łzy. Dziś tyle dusz trafiło do świata podziemia. Nie mogłam się powstrzymać. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Po raz pierwszy w życiu zrobiłam taką histerię.<br />
- Nienawidzę cię Gaja! - Krzyknęłam, waląc pięściami w zakrwawioną ziemię.<br />
Powoli się podniosłam i ponownie rozejrzałam wokół siebie. Wszystko zniszczone, wszystko oprócz Wielkiego Domu. On stał nadal, nienaruszona, wyglądając tak jak zawsze. Brakowało tylko Pana D. i Chejrona, grających na werandzie w karty. To właśnie do tego domu miałam się udać. Tam na strych.<br />
Weszłam i jedyne co słyszałam to własny oddech. Nie było nikogo, żadnej żywej duszy oprócz mnie.<br />
Schodami weszłam na górę. Czerwona skrzynia stała na samym środku pomieszczenia. Podeszłam bliżej i wyciągnęłam rękę, by móc ją otworzyć.<br />
- Elizabeth, nie dotykaj jej. To pułapka. - Odwróciłam się zaskoczona. Za mną stał Chejron, centaur, któremu ufałam najbardziej na świecie. Nie wyglądał najlepiej. Był brudny od unoszącego się dymu i cały posiniaczony.<br />
- Chejronie! Co tu robisz? Dlaczego nie jesteś w Obozie Jupiter? - Zapytałam. Naprawdę byłam zaskoczona, a do tego zaniepokojona.<br />
- Widzisz Elizabeth, prawda jest taka, że ja już nie mogę opuścić tego miejsca. - Powiedział przygnębionym głosem. Jego złote oczy zalały się łzami.<br />
- Chejronie. O czym ty mówisz. - Nie rozumiałam ani jednego słowa. Nie wiedziałam co oznacza, co ma na myśli.<br />
- Uciekaj! Uciekaj póki możesz! - Po tych słowach zobaczyłam, jak przez jego klatkę piersiową przebija się strzała. Z ust centaura wylała się krew, a po chwili upadł na ziemię. Za jego zwłokami stał Drake.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLt9XXWWU47TVT5LD_zYPJSpmSi_iVlex9oM2VW11IMq67Fr6qobES_xYKVlWL2jCA1F_ypYZc1bowWhuRvqfeUTAJWdi3UovhZ7HTj6rRy25dxqijGaiC5YOAKKipDCn8XbRcCGTzWXja/s1600/2.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="128" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLt9XXWWU47TVT5LD_zYPJSpmSi_iVlex9oM2VW11IMq67Fr6qobES_xYKVlWL2jCA1F_ypYZc1bowWhuRvqfeUTAJWdi3UovhZ7HTj6rRy25dxqijGaiC5YOAKKipDCn8XbRcCGTzWXja/s320/2.gif" width="320" /></a></div>
Oczy piekły mnie od płaczu. Tego wszystkiego było już po prostu za wiele.<br />
- Mam nadzieję, że podobał ci się liścik. - Powiedział z tym swoim łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Uśmiechem, który do nie dawna tak bardzo mnie kręcił. Mimo wszystko w jego głosie nie było ani nuty szczęścia. Raczej smutek, żal i przygnębienie.<br />
- To ty napisałeś ten list? - Zapytałam. Kolejna rzecz, której się nie spodziewałam.<br />
- Owszem . To była przynęta. Twoja siostra wcale nie została porwana. Musiałem po prostu dostać się do ciebie. Poprosiłem pewną córkę Hypnosa, aby kontrolowała twój sen tak, żebyś myślała, że mała Clarisse naprawdę została uprowadzona. Tak naprawdę żyję i razem z twoimi rodzicami przebywa w obozie Jupiter. - Mówił spokojnie. Widziałam, że starał się nie patrzeć na zwłoki naszego instruktora.<br />
- Dlaczego zabiłeś Chejrona?! - Podeszłam do niego bliżej ze sztyletem wyciągniętym prostoi w jego serce.<br />
- To nie ja go zabiłem. - Odpowiedział. - Gdy tu przyszedłem, zobaczyłem go martwego. Nie wiem kto go zabił, ale ja nie zrobiłbym mu krzywdy. To co teraz zobaczyłaś to tylko iluzja, cień. Odkryłem w sobie nową moc. Metodę cie nie. Chejron owszem, nie żyję, ale przysięgam na wszystko co nas łączyło i łączy nadal, że to nie ja go zabiłem. Jego prawdziwe ciało leży pod sosną Thali.<br />
- Po co chciałeś, żebym tu przyszła? - Zadałam kolejne pytanie. - Naprawdę nie rozumiesz tego, że nie mam ochoty na ciebie patrzeć, a tym bardziej z tobą rozmawiać? - Chciałam teraz tylko spokoju. Nie dawałam sobie już rady. Tego wszystkiego było po prostu za dużo. Czy przez całe życie muszę być twarda? Nie mogę choć raz być prawdziwą sobą? Nie jestem jakimś super robotem. Jestem człowiekiem.<br />
- Nie potrafię tego zrozumieć, nawet nie chce. Chciałem z tobą na spokojnie porozmawiać. Nie skrzywdzę cię, tylko proszę daj mi chwile. - W jego oczach widziałam szczerość. To był Drake. Ten, którego pokochałam.<br />
- Dobrze. - Odparłam, opuszczając rękę, w której cały czas trzymałam sztylet.<br />
- Dziś w nocy Gaja się przebudzi. Ja nie chce się już bawić w tego złego, ale ty mnie do tego zmusiłaś. Wcale nie byłam zdrajcą, ale ta twoja przysięga na Styks...Lizz nie mogę tego po prostu przeboleć. Chciałem ci wszystko wytłumaczyć. Widzisz, mój dziadek, Hades zobaczył, że z podziemia wychodzą potwory. Kazał mi podać się za niezadowolonego herosa, który pragnie zemsty w obozie za zniewagę bogów. Miałem zostać ich przywódcą, a tak naprawdę wszystkie plany działania Gai przekazywać tobie, jako przywódcy obozu. Jednak ty wcześniej nie dałaś mi dojść do słowa. Wypowiedziałaś przysięgę, która zabolała tutaj - prosto w sercu. - Przy tych słowach mój "przyjaciel" poklepał się po piersi. - Mimo wszystko nie przestałem działać dalej na korzyść obozu. Gaja mi zaufała i zostałem przywódcą. Wszystkie plany przekazywałem twojemu ojcu. Niestety jednego nie zdążyłem. Nie zdążyłem poinformować o ataku na obóz. Śmierć Chejrona to moja wina. Chciałem ci powiedzieć, że wszystko sobie przemyślałem. Jestem gotowy do walki z tobą. Nie wiem, czy będę w stanie cię zabić. Byłaś moją przyjaciółką. Zawsze ty i Eveline mnie wspierałyście. Trzymaliśmy się razem. Jednak będę z tobą walczył. Jeśli ja cię nie zabiję, to ty zabijesz mnie. Bałem ci powiedzieć to wcześniej, lecz teraz jestem tego całkowicie pewny. Kocham cię. Kocham twój charakter, to, że udajesz twardą, choć wcale taka nie jesteś. Kocham, gdy się uśmiechasz. Na twoich policzkach pojawiają się wtedy słodkie dołeczki. Kocham twoje oczy, które zmieniają kolor w zależności od humoru. Sprawiłaś, że się w tobie zakochałem, że poznałem co to miłość. Nie mogę ci nic obiecać, bo ktoś z nas straci jutro życie, ale Przysięgam na Styks, że jeśli to ty umrzesz, to będę walczyć po stronie Obozu. - Nie wierzyłam w to co słyszałam. Płakałam, a jednocześnie się uśmiechałam. Nie panowałam nad swoim ciałem. Rzuciłam broń na ziemię i i podeszłam do Drake'a. Chłopak patrzył na mnie swoimi czarnymi oczami. Nie wiedział co teraz zrobię. Po prostu wyciągnęłam ręce i mocno wtuliłam się w jego tors. Nie chciałam by ta chwila kiedykolwiek się kończyła.<br />
- Muszę to zrobić. - Szepnął mi do ucha i nachylił się. Jego usta dotknęły moich. To było niesamowite uczucie. Zupełnie jakby ktoś mnie kopnął prądem. Z każdą sekundą nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. W końcu odwróciłam głowę, chwyciłam swój sztylet i wybiegłam.<br />
Przed drzwiami do Wielkiego Domu stała jedna z gorgon. Na głowie miała chustę, a na twarzy okulary przeciwsłoneczne. Odruchowo dotknęłam naszyjnika. Złote oczko zrobiło się niebieskie, a ja zdałam sobie sprawę, że jestem niewidzialna. Teraz nie tylko nie mogli mnie wyczuć, ale także zobaczyć. Postanowiłam skorzystać z okazji. Gdy ją zabiję, będzie o jeden problem mniej. Stanęłam za nią i wyciągnęłam swój sztylet. Z domu wyszedł Drake.<br />
- No nareszcie. - Powiedziała Gorgona. Za godzinę mamy być gotowi na rzymski obóz. Poprowadź nasze odziały przywódco. - To były jej ostatnie słowa. Już kiedyś moi rodzice ją zabili, jednak Meduza na tendencję do szybkiego regenerowania się. Sztyletem przejechałam po jej karku, czego efektem była jej głowa pod stopami Drake'a.<br />
- Brawo Lizz. - Powiedział, choć nie mógł mnie dostrzec.<br />
<br />
<br />
____________________________<br />
A więc powoli zbliżamy się do końca opowiadania, a raczej 2 serii.<br />
Liczę na dużo komentarzy.<br />
Zaraz wakacje, czujecie to?Ja tak!<br />
Pozdrawiam wszystkich!<br />
DżerrDżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-48912896024405603822015-04-25T06:59:00.002-07:002015-04-25T06:59:55.404-07:00Elizabeth Story: Rozdział 12 - "To już takie oklepane"<div style="text-align: center;">
<b>Rozdział ze specjalną dedykacją: <br />Dla mojej kochanej Julie i Tajemniczej, dla Endżi, Dla Ad, dla Huberta i oczywiście dla Juliana. </b><br />
<br />
<b>Elizabeth</b></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>- Mama, mama, mama. - Mała Clarisse raczkowała w ogrodzie w stronę swojej mamy - Annabeth. Dziewczynka była zaledwie malutkim dzieckiem i nie potrafiła zrozumieć tego kim jest lub tego co właśnie się dzieję w świecie herosów. Może nie miała takich mocy, jak jej starsza siostra, ale na pewno była wielkim herosem. </i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpMbtuv2nE16slc6bSNjPwAxd8CcgPauzhXS5r91aP7isJTSbU26-UEDx3CZv9kgCZKLRifdW0It9gFLRNhIZon3Mq9qcDxv79NpGov-bZ5tYB2XHGwnZyE6fcw9yU_tYR65_6oZvtfI-W/s1600/1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpMbtuv2nE16slc6bSNjPwAxd8CcgPauzhXS5r91aP7isJTSbU26-UEDx3CZv9kgCZKLRifdW0It9gFLRNhIZon3Mq9qcDxv79NpGov-bZ5tYB2XHGwnZyE6fcw9yU_tYR65_6oZvtfI-W/s1600/1.gif" /></a></div>
<i><span id="goog_448182423"></span><span id="goog_448182424"></span>Jej rodzina była bardzo szczęśliwa. Żyli w dostatku i w miłości. Percy i Annabeth najbardziej na świecie kochali właśnie swoje córki - Elizabeth i Clarisse. </i><br />
<i>- Annabeth! Córka Ateny odwróciła się i ujrzała swojego męża. Biegł w jej stronę z Orkanem w ręku. Za nim podążała grupka herosów z armii wroga. - Annabeth. Weź Clarisse i uciekajcie stąd. - Annabeth była rozsądną kobietą. Jako córka Ateny potrafiła znaleźć rozwiązanie nawet do najgorszego problemu. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Kobieta wzięła swoją małą córkę na ręce i zaczęła biec w stronę lasu, aby tamtędy dostać się do Obozu Herosów. Niestety drogę ucieczki zablokował jej młody chłopak, którego doskonale znała. Był to syn Nico i Thali, przyjaciół Annabeth, a jednocześnie przyjaciel Elizabeth, od niedawna zdrajca.</i><br />
<i>- Drake, przepuść mnie! - Krzyknęła kobieta. Miała zaprowadzić córkę do obozu i wrócić, by pomóc mężowi w walce.</i><br />
<i>-Przepraszam Annabeth, ale nie mogę. - Annabeth nie spodziewała się takiego zachowania. Drake zamachnął się na córkę Ateny, powodując, że się wywróciła, głową uderzając o pień drzewa. Nie obchodziło ją własne bezpieczeństwo, lecz bezpieczeństwo Clarisse.</i><br />
<i>Niestety było już za późno. Drake wziął dziewczynkę na ręce i zniknął za pomocą Metody Cienia.<br /> </i>Kolejny sen, a raczej koszmar. Sny herosa nigdy nie oznaczały nic dobrego, lecz teraz miałam taką malutką nutkę nadziei, że nie był to sen proroczy. Bo przecież, niby po co Clarisse miałaby zostać porwana? <br />
Tak naprawdę do głowy przychodziły mi najgorsze scenariusze. Jednak z każdą minutą wszystko zaczęło mi się ze sobą łączyć. Atena została porwana, by dorwać mnie. Nie udało się, więc porwali moją siostrę. Naprawdę? To już jest takie oklepane. Nie mogliby wymyślić czegoś oryginalnego? <br />
Spojrzałam na kalendarz. Oh Bogowie! Jutro nadejdzie czas bitwy! Clarisse ma po prostu odwrócić moją uwagę od tego całego zamieszania. Teraz nie wiedziałam co mam robić. Byłam w tak zwanej kropce czyli na rozdrożu dróg. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2n0ID7XFnRY0zV2lxWbzRQUUjOz8AsFGh1vhLBuMdTFMBRwDvl73S9QbM_rDcqNrHuPJ3EXgmnKulunKy32tyBOpdATSQ2xAwxSjgGhSYD_Ldcd8EjVPwoVR_60mTUFn7HrS5dnAzK4t1/s1600/2.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2n0ID7XFnRY0zV2lxWbzRQUUjOz8AsFGh1vhLBuMdTFMBRwDvl73S9QbM_rDcqNrHuPJ3EXgmnKulunKy32tyBOpdATSQ2xAwxSjgGhSYD_Ldcd8EjVPwoVR_60mTUFn7HrS5dnAzK4t1/s1600/2.gif" /></a></div>
Miałam dwa wyjścia. Albo dołączę do walki, a potem uratuję Clarisse, albo uratuje siostrę i świat zniknie, no chyba, że jakimś cudem zdążę jeszcze na walkę, ale szanse są naprawdę nikłe. Zdecydowanie wybieram tę drugą opcję. Bezpieczeństwo rodziny stawiam ponad życie. <br />
Mimo wszystko, nie wiedziałam, gdzie rozpocząć poszukiwania. Moje skupienie przerwał głos dochodzący z lusterka w moim pokoju.<br />
- Lizzy! Musisz nam pomóc! - W tle widziałam ogień i słyszałam głośne huki. - Obóz został zaatakowany. Ewakuujemy się jak najszybciej się da, ale mimo wszystko potrzebne nam twoje wsparcie. Nie mogę dłużej rozmawiać. Kocham cię siostra. - I połączenie zostało przerwane. Kolejne problemy na głowie. Czy to się kiedyś uspokoi. Chyba zaczynam pragnąć być normalnym śmiertelnikiem. <br />
Poszukiwania siostry postanowiłam rozpocząć od miejsca jej porwania. Tylko, jak ja się dostanę tak daleko?<br />
- Elizabeth, jednak masz coś po ojcu. Glony zamiast mózgu! - Powiedziałam sama do siebie.- Paul! Paul! Potrzebuje pomocy! - Krzyknęłam biegnąć do kuchni. - Masz samochód, prawda? Pożycz mi go! Muszę uratować świat!<br />
- Skoro to takie konieczne, to proszę bardzo, tylko niech wróci do mnie bez wgniecenia i śladów kopyt na dachu, dobrze? - Zapytał z uśmiechem na twarzy.<br />
- Dobrze. - Odpowiedziałam. - Dziękuję! - Wzięłam kluczyki do ręki i pobiegłam do samochodu. <br />
Czarny mercedes z najnowszą generacją, najnowszy rocznik. Oczko w głowie Paula. Musiałam na niego uważać.<br />
Usiadłam za kierownicą i włożyłam kluczyki do stacyjki. Lusterka ustawione. Zdałam prawo jazdy za pierwszym razem, ale jazda samochodem, a raczej prowadzenie go była dla mnie koniecznością. Włączyłam w radiu stację herosów i pojechałam w stronę obozu. Nie czułam się jak heros. Czułam się jak jakiś prywatny detektyw.<br />
Korki na ulicach Nowego Jorku w niczym mi nie pomagały. Było bardzo wcześnie, bo zaledwie ósma. Ludzie spieszyli się do pracy, do szkoły bądź na uczelnię. To miasto zawsze żyło. O każdej porze dnia i nocy. <br />
Na Long dojechałam około godziny dziewiątej trzydzieści. Skręciłam w zadbaną uliczkę po lewej stronie i dalej jechałam prosto. Wbiłam kod do bramy i zaparkowałam przed garażem. <br />
Spojrzałam na Obóz. Unosiła się nad nim szara kopuła z dymu. W oczach pojawiły mi się łzy. Co się stało? Kto tak zniszczył obóz?<br />
Nawet nie potrafiłam myśleć o tym, co dokładnie się tam stało?<br />
W domu nie było nikogo. Wiedziałam, że rodzice pojechali do Obozu Jupiter, albo szukają mojej siostry.<br />
Na lodówce zobaczyłam kartkę z moim imieniem. Zdjęłam ją z lodówki i zaczęłam czytać.<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kochana córeczko! </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wojna się zaczęła. W obozie, na strychu, w czerwonej skrzyni znajdują się fiolki z ogniem greckim. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zabierz je i dostarcz do Obozu Jupiter.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tata i ja dołączymy, gdy tylko odnajdziemy Clarisse. <br />Nie szukaj jej pod żadnym pozorem! </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kochamy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Rodzice.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>_______________________________________________</i></div>
<div style="text-align: left;">
Rozdział krótki, ale tak mam napisany. W sobotę pojawi się kolejny. To znaczy w sumie nie wiem xd. Bo najprawdopodobniej na majówkę przyjeżdża Julcia i Tajemnicza, więc chyba raczej nie będziemy siedzieć przed komputerem, gdy znów możemy spędzić czas ze sobą! <3 </div>
<div style="text-align: left;">
Rozdział jest opóźniony, ponieważ w tym tygodniu miałam dużo sprawdzianów i kartkówek :( A w weekend mnie nie było w mieście, na spontanie wyjechałam z moim chłopakiem do Kleszczowa, wybaczycie mi? </div>
<div style="text-align: left;">
Proszę o komentarze!</div>
<div style="text-align: left;">
Ściskam</div>
<div style="text-align: left;">
Dżerr </div>
</div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-66356872417681431702015-04-11T02:57:00.000-07:002015-04-11T02:57:20.349-07:00Elizabeth Story: Rozdział 11 - "Hej ho, hej ho...na wojnę by się szło..."<div style="text-align: center;">
<b>Simon</b></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jesteś wyjątkowy. Tak właściwie to chodzi mi o to, że każdy domek w obozie, nawet domek Hadesa ma swoją historię. Otóż pozwól, że opowiem ci wszystko po kolei.. Gdy miałem czternaście lat, znalazłem pewnych herosów. Rodzeństwo: Nico di Angelo oraz Bianca di Angelo. Bianca była starsza od swojego brata, lecz niestety zginęła w walce, natomiast Nico po prostu zniknął. Jak się później okazało, jest to syn Hadesa. Nico tak samo jak ja, założył rodzinę z heroską - Thalią Grace, córką Zeusa. Z tego związku urodził im się syn, który dorastał razem z naszą córką. - Z uwagą słuchałem opowieści Percy'ego. - Trzy lata później, siostrze Annabeth - Clarze urodziła się córka - Eveline. Jednak w te wakacje Drake, syn Nico przeszedł "na złą stronę mocy". Został zdrajcą. Chce cię po prostu uświadomić, że ty także w obozie możesz być spostrzegany jako zdrajca. Tak naprawdę, gdy tylko cię zobaczyłem miałem wrażenie, że jesteś potomkiem Hadesa, dlatego właśnie skontaktowałem się z Nico. Obiecał, że jutro rano przybędzie do obozu, by móc się z tobą zobaczyć. Mam nadzieję, że się jakoś dogadacie. Poza tym mam przeczucie, że jesteś dość ważnym pionkiem w całej tej grze Gai. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mi też się tak zdaje, Percy. - Wtrąciła Annabeth. </div>
<div style="text-align: left;">
- W sumie to wszystko, o czym chciałem z tobą rozmawiać. Nie będę cię już zatrzymywał. Wracaj do obozu, pewnie jesteś zmęczony. - Po tych słowach podziękowałem i odszedłem w stronę drzwi. - A czekaj jeszcze chwile! Ostatnia i w sumie najważniejsza sprawa. Nigdy nie wolno ci zapomnieć o tym, co właśnie ci powiem. - W jego oczach widziałem pewność siebie. <br />
- Tak? - Zapytałem. Rzeczywiście byłem bardzo zmęczony i jak najszybciej chciałem wrócić do obozu. <br />
- Łapy precz od mojej córki. To moja księżniczka. - Nie sądziłem, że właśnie to usłyszę. Uśmiechnąłem się pod nosem i odszedłem. </div>
<div style="text-align: center;">
<b>Elizabeth</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b>
<br />
<div style="text-align: left;">
Jedynymi herosami, z którymi mogłam utrzymywać kontakt byli moi rodzice. Tak jak co wieczór, do umywalki w łazience wrzucałam złotą drahmę i prosiłam boginię Irys o rozmowę z rodzicami. W umywalce pojawił się obraz moich najbliższych. Siedzieli razem w salonie, lecz naprzeciw nich stał chłopak, którego wcześniej uratowałam i przyprowadziłam do obozu - Simon. <br />
- Łapy precz od mojej córki. To moja księżniczka. - Po tych słowach taty, myślałam, że wybuchnę śmiechem. Tata zawsze był bardzo opiekuńczy, ale nigdy nie powiedział czegoś takiego do jakiegokolwiek chłopaka. Gdy tylko Simon wyszedł, odezwałam się. </div>
<div style="text-align: left;">
- Halo, halo. Księżniczka się kłania. - Powiedziałam, jednocześnie się śmiejąc. </div>
<div style="text-align: left;">
- Elizabeth! Ty to wszystko słyszałaś? - Zapytała mama. Ona także się śmiała.<br />
- Tak mamo. Tata chyba chciał być poważny, ale mu trochę nie wyszło. Wyglądał jak psychopata. - Nie mogłam się przestać uśmiechać. To było naprawdę zabawne.<br />
- Też tak uważam. - Mama uśmiechnęła się i mocno wtuliła się w ramię taty.<br />
Tęskniłam za domem, za rodzicami, za małą Clarisse. Nie darowałabym sobie, gdyby coś jej się stało.<br />
- Opowiedzcie co nowego. Jakieś nowe plany, informacje? - Poprosiłam. Rodzice wiedzieli, że w końcu przestanę się dostosowywać do rozkazów Ateny. Wiedzieli, że wezmę udział w ostatecznym starciu, a co więcej, popierali mnie w tym. Dla mnie, jak i dla rodziców trzy kwestie były najważniejsze: czcij bogów, walcz za bliskich, nie poddawaj się.<br />
- Tak. Dowiedziałem się, że Gaja przebudzi się dokładnie za dwa tygodnie. W tym czasie herosi z Obozu Herosów ewakuują się do Obozu Jupiter. Tam będą przygotowywać się do ataku armii Gai. Z tego co wiem, rzymianie będą walczyć razem z nami i to właśnie tam musisz się udać, by przejąć dowództwo od Eveline i poprowadzić greków do walki. Pamiętaj o naszyjniku. Nie zdejmuj go, aż do momentu pojawienia się w Obozie Jupiter. - Tata zrelacjonował mi wszystko, co mógł. Teraz musiałam działać sama, obmyślić odpowiedni plan. Jednak bez niczyjej pomocy byłoby naprawdę ciężko. <br />
- Dzięki tato. Muszę już kończyć. Kocham was. Uściskajcie ode mnie Clarisse. Pa. - Po tych słowach zakręciłam kran, jednocześnie się rozłączając. - I co ja mam teraz zrobić? - Zapytałam sama siebie. Musiałam się odprężyć. <br />
Położyłam się w pustej wannie, zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać. - La, la, la, la, la...Hej ho, hej ho, na wojnę by się szło, hej ho, hej ho, hej ho, hej ho, hej hoooooo.<br />
- Elizabeth? - Głos babci bardzo mnie wystraszył. Nie spodziewałam się, że ktoś wejdzie do łazienki, w momencie mojej "medytacji". Babcia tak mnie zaskoczyła, że aż uderzyłam głową o wannę.<br />
- Babciu, nigdy więcej tak nie rób. Strasznie się wystraszyłam. - Powiedziałam ciężko dysząc. Moje serce biło zdecydowanie szybciej. - Przepraszam babciu. Wiem, trochę się zasiedziałam w tej łazience. Ja, ja....ja już wychodzę. - Powiedziałam lekko speszona.<br />
- Jeśli jest ci wygodnie w tej wannie, to możesz sobie leżeć. Mi to nie przeszkadza. Przyszła do ciebie poczta z Obozu Herosów, pomyślałam, że pewnie będziesz chciała ją odczytać. - Babcia Sally podała mi kopertę i opuściła pomieszczenie.<br />
Postanowiłam jeszcze trochę tutaj zostać. W końcu łazienka to takie małe, domowe królestwo wody, a jako wnuczka Posejdona miałam prawo dobrze się tutaj czuć.<br />
Otworzyłam kopertę, a moje serce po raz kolejny zaczęło szybciej bić. Jeszcze chwila i zejdę na zawał. Hmmm...czasem myślałam, że jestem bardzo podobna do taty, że mam glony zamiast mózgu.<br />
Na papierze zobaczyłam pismo Eveline. Mimo wszelkich zakazów, skontaktowała się ze mną. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Byłam szczęśliwa. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kochana siostrzyczko! </i><br />
<div style="text-align: center;">
<i> Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęsknie i jak bardzo nam ciebie tutaj brakuje. </i><br />
<i>Nie wiem, jak przez tyle lat wytrzymywałaś na stanowisku przywódcy? Ja sobie nie radzę. </i><br />
<i>Chciałabym, abyś wiedziała, że udało nam się schwytać Drake'a, ale niestety uciekł.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie potrafię nawet stwierdzić w jaki sposób to zrobił. Gdy go schwytaliśmy, kompletnie nie kontaktował, lecz gdy zaczął odzyskiwać przytomność, mamrotał pod nosem takie zdania: <b>"Po co jej była ta przysięga? Elizabeth, no po co? Kocham cię. Rozumiesz? Kocham cię, a ty przysięgłaś na Styks, że mnie zabijesz. Przykro mi, ale to ty zginiesz z mojej ręki".</b> Czyś ty już do reszty zwariowała? Przysięgłaś na Styks, że zabijesz NASZEGO przyjaciela? Czy ty aby dobrze się czujesz? To nie było z twojej strony rozsądnym wyczynem. Zaczynasz się zachowywać jak wujek Percy. Czy ci się zrobiły glony zamiast mózgu? No dobra. Nie będę marnować ci czasu i przejdę do najistotniejszych rzeczy. Potrzebujemy twojej pomocy. Mamy dziś 19 września. Równo 3 października Gaja (ta lafirynda od siedmiu boleści) się przebudzi, a nocą z 2 na 3 października cały obóz zostanie ewakuowany do Obozu Jupiter. Gaja zaraz po swoim przebudzeniu najprawdopodobniej zaatakuje obóz herosów, ale nie zastanie nas tam. Dzień później zaatakuje rzymian. Drake, zanim zniknął, powiedział mi (jako starej przyjaciółce), że odbędzie się walka przywódców. To nie jest moja walka Lizzy. Ja nie jestem przywódcą, lecz jego zastępcą. Ja nie mam szans z Drake'm w walce, ale ty tak. Wróć na wojnę, przejmij dowództwo i skoro musisz, to zabij go. Mam dopiero 15 lat, a ty masz 18, on tak samo. On ma moce wnuka Hadesa i Zeusa, ty masz mądrość Ateny (której czasem ci brakuje, ale pomińmy to) i posiadasz władzę nad wodą. Dlatego może to trochę egoistyczne z mojej strony, ale ja z nim walczyć nie będę. Proszę, Elizabeth poprowadź obóz do walki. <br />Nie odpisuj, będę po prostu czekała. <br />Kocham cię siostro. <br />Do zobaczenie. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Eveline.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>PS Zapomniałam dodać. Simon okazał się synem Hadesa, a jak znaleźliśmy Drake'a, to był on związany różowymi sznurówkami. Niezły patęt. <br />Jeszcze raz się żegnam. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tęsknie. </i></div>
<br />
Przeczytałam wiadomość od siostry ze łzami w oczach. Oczywiście, że wezmę udział w walce, przejmę dowództwo, poprowadzę herosów do bitwy, to ja stoczę walkę z Drake'm. To moja walka i dotrzymam przysięgi. Zabiję go. A bynajmniej się postaram. <br />
<br />
__________________________________________________________ <br />
Drodzy czytelnicy! Jak zawsze czas na krótkie ogłoszenie pod rozdziałem.<br />
Jak już wiecie będzie kolejna seria, zaraz jak tylko zakończę tę. Będzie z postaciami z OH oraz pisana z punktu widzenia Percy'ego Jacksona. <br />
A TERAZ NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA<br />
Prowadzę tego bloga 2 lata i pół roku i powiem wam, że tak naprawdę wcale was nie znam. Lubię mieć dobry kontakt ze swoimi czytelnikami np. Julian. To bardzo spoko gość, albo moja Julie - przecież się przyjaźnimy, albo Wieka - kiedyś byłyśmy jak siostry. Tak naprawdę wielu z was spostrzega mnie, jako hmmm....damę siedzącą przed laptopem, która daje rozdziały jak żywnie jej się podoba. Jesteście w błędzie! Jestem taka sama jak wy! Jestem zwykłą siedemnastoletnią dziewczyną, która wygłupia się na każdym kroku, która krzyczy do laptopa "włącz się chuju" i która słucha rocka i rapu. Nie jestem bogowie wiedzą kim, nie potrzebuje od waszej strony respektu do mojej osoby, wystarczy, że mam to w harcerstwie xd.<br />
Dlatego wpadłam na pewien pomysł! Zapoznajmy się poprzez ZBIOROWY SKYPE. Obdarzę was swoimi sucharami i chętnie pogadam z wami na temat Perciaka ^^ Chętni niech piszą w komentarzu swojego meila, a ja się skontaktuje. Może być?<br />
i zapraszam na tego bloga - blog Juliana - <a href="http://newbeginofpercy.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a><br />
To tyle.<br />
CO NAJMNIEJ 15 KOMENTARZY!!!!!<br />
Dżerr<br />
PS Mój snap to: dzerrka - wiem, nikt się nie spodziewał xd </div>
</div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-53911415678288473482015-04-03T11:10:00.000-07:002015-04-11T02:57:34.052-07:00Elizabeth Story: Rozdział 10 - "Nie jesteś ani trochę wyjątkowy" Wielokrotnie mijałam potwory na ulicy, lecz one wcale nie zwracały na mnie uwagi. Chodziły ulicami miasta, jak gdyby nigdy nic, szukając herosów. Odnosiłam wrażenie, jakby Gaja się bała, dlatego porywała dzieci półkrwi. To było dla mnie jedyne racjonalne wytłumaczenie.<br />
Szkoła, szkołą. Nadrobiłam zaległości i jeśli chodzi o naukę, to byłam najlepsza w klasie. Uwielbiałam naukę. W końcu wnuczce Ateny nie wypadało, by miała złe stopnie. Zresztą, swoją przyszłość wiązałam z mitologią i nauką greki. Może kiedyś założę własną szkołę średnią?<br />
Nauka odstresowała mnie w pewien sposób dzięki niej zapominałam o problemie wojny i o całej sytuacji w obozie. Miałam nadzieję, że moi przyjaciele dają sobie radę i jest u nich wszystko w jak najlepszym porządku.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Eveilne</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Uciekł? Jak to uciekł? - Zapytałam zaskoczona, podnosząc głos. Nie dawałam już sobie rady. Nie byłam dobrym przywódcą, nie byłam Lizz. Wszyscy oczekiwali, że będę taka, jak ona, że będę dawała sobie rade, ale na Bogów, ja nie jestem Elizabeth! </div>
<div style="text-align: left;">
<b>- </b>Poszliśmy do podziemia, aby zabrać go do Wielkiego Domu, byś mogła z nim na spokojnie porozmawiać, ale gdy tylko po niego zeszliśmy, po prostu go nie było. Nikt nie widział, jak wychodził. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. - Powiedział do mnie heros od Apolla. Był to siedemnastolatek o krótkich blond włosach z brązowymi pasemkami. Był jednym z herosów, najlepiej strzelających z łuku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Coś się stało? - Usłyszałam za sobą potężny głos. Odwróciłam się i ujrzałam Chejrona. Jego oczy przepełnione były bólem, żalem i zmęczeniem. Chejron mógł zginąć tylko w walce, inaczej był nieśmiertelny. Od zawsze był w obozie i opiekował się herosami. <br />
- Drake zniknął, drogi Chejronie. Bez Elizabeth nie daje sobie rady. Wszystko się wali. Nie mogę być przywódcą. - W moich oczach pojawiły się łzy. Elizabeth nie była tylko moją przyjaciółką, ale także siostrą. Po zdradzie Drake'a tylko ją miałam,a teraz? Teraz nie mam nawet jej. Musiała nas zostawić. Wiem, że to nie był jej wybór, ale mogłaby się po prost odezwać. Chciałabym od niej usłyszeć te głupie słowa "będzie dobrze", ale widocznie prosiłam o zbyt wiele. Byłam od niej młodsza i nikt nie mógł ode mnie oczekiwać, że będę taka jak ona. </div>
<div style="text-align: left;">
- Eveline, moja droga To nie jest czas, by się tym przejmować. Już wkrótce Gaja się przebudzi i zaatakuje nasz obóz. Rozmawiałem już o tym z przywódcami rzymskiego obozu, to właśnie tam się przeniesiemy i tam będziemy oczekiwać ataku. W liczniejszej grupie, mamy większe szanse na zwycięstwo. - Pomysł Chejrona był naprawdę dobry i mocno podniósł mnie na duchu. Jednak nie wiedzieliśmy najbardziej istotnej rzeczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kiedy ona się przebudzi? - Zapytałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- W poniedziałek o świcie. Wieczorem wraz z armią zaatakują nasz obóz, lecz nas nie zastaną. - Słowa te wypowiedział ktoś inny. Percy - tata Elizabeth. Mimo, że był głową własnej rodziny, zawsze znajdował czas na obóz, choć wcale nie musiał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Eveline. Opracuj plan działania i przekaż go grupowym domków. Zrób to ja najszybciej i pod żadnym pozorem nie kontaktuj się z Elizabeth. Ona ma o niczym nie wiedzieć. - Powiedział Chejron i razem z Percym odeszli w stronę Wielkiego Domu. </div>
<div style="text-align: left;">
Głośno westchnęłam. Znów to samo. Zrób to, zrób tamto, nie kontaktuj się z Lizz. Ble, ble, ble. Eh. Dlaczego właściwie ja jestem nowym przywódcą? </div>
<div style="text-align: left;">
<i>- Stop! - </i>Pomyślałam. - <i>Koniec użalania się nad sobą. Czas działać. Nie będę się poddawać. Jestem przecież wnuczką Ateny i Hefajstosa. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Simon</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Obóz Herosów był naprawdę niesamowitym miejscem. Znajdowało się tutaj kilkanaście sporawych domków, każdy domek innego boga. Na środku obozu znajdowało się pole ogniskowe. Na polanie było także miejsce treningowe, arena do walk i pola truskawek. Wszystkie domki były otwarte. Wszystkie z wyjątkiem dwóch. Domki Hadesa i Posejdona stały zamknięte na klucz. Przez okna zobaczyłem, że w środku nie ma nikogo, lecz pościel na łóżku nie była nawet posłana, co mocno mnie zaskoczyło. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy znaleźliśmy się w obozie nic nie pamiętaliśmy. Nic, oprócz twarzy dziewczyny, która nas tutaj przyprowadziła. Jej imienia nie pamiętało żadne z nas. <br />
Po obozie oprowadziła nas dziewczyna. Na oko mogła mieć z siedemnaście lat, lecz tak naprawdę była piętnastolatką. Na imię miała Elizabeth i była obecną przywódczynią obozu. Opowiadała nam o wielu rzeczach, ale powiedziała, że historii dowiemy się w innym czasie. <br />
Godzinę później odbyło się ognisko. Czułem się, jak na wakacjach, koloniach z najlepszymi przyjaciółmi. </div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy herosi siedzieli na drewnianych ławkach, przy buchających ciepłem płomieniach. Dzieci Apolla grały na lirach, fletach i gitarach przeróżne, wpadające w ucho melodie. Gdy przyszła Eveline wraz z Panem D, Chejronem i dwójką dorosłych ludzi, zapadła całkowita cisza. <br />
- Witajcie herosi! Rozpoczął się rok szkolny i wielu herosów powinno wracać d domu, ale z powodów wojny, wszyscy zostajemy tutaj. Przybyło bardzo dużo nowych półbogów, a to oznacza, że trzeba przedstawić historię naszego obozu. Możecie być pewni, że osoby tutaj, będą gotowi zawsze wam pomóc, dlatego czujcie się jak w domu. - Mówił nie znany mi mężczyzna. - Historia, którą opowie wam Eveline, wydaje się nie mieć końca, ale to dzięki niej, dowiecie się wielu istotnych dla herosów rzeczy. Eveline jest nową przywódczynią obozu. Odnoście się do niej z szacunkiem. Ja nazywam się Percy Jackson i jestem synem Posejdona. Często w obozie pełnie też funkcje nauczyciela szermierki. Z mojej strony to tyle. Eveline, masz wolną rękę. - Mężczyzna skończył swoją wypowiedź i wraz z kobietą usiedli na ławce, gdzie siedzieli inni instruktorzy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję wujku. - Powiedziała Eveline. - Przywódczynią nie jestem i nigdy nie byłam. Obecnie zastępuję w obowiązkach Eveline - córkę Percy'ego i Annabeth. - Dziewczyna ręką wskazała na parę siedzącą na ławce instruktorów. - Nie będę już przedłużała, przejdę od razu do rzeczy. - Blondynka wyjęła z kieszenie spodni brązową sakiewkę, w której znajdował się niebieski proszek, który wysypała sobie na rękę i wyrzuciła go do ogniska. Płomienie rozstąpiły się, a na ich miejscu pojawił się jakby ekran, który przedstawiał różne sytuacje. - Ponad dwadzieścia lat temu, wyrocznia Delficka wypowiedziała przepowiednie. Mówiła ona o dziecku jednego z najważniejszych bogów. Miał on zadecydować o losie świata podczas walki z Kronosem - okrutnym tytanem. Kilka lat później do obozu przybył dwunastoletni chłopak, syn Posejdona. Gdy skończył on szesnaście lat, przepowiednia się spełniła i zabił Kronosa. Rok później na świat przyszła jego córka - Elizabeth Jackson - moja kuzynka. Dziewczynka bardzo szybko dojrzewała. Miesiąc po swoich urodzinach wyglądała jak pięciolatka. Nikt się nie spodziewał, że Lizzy może być tak bardzo potężna. W tym czasie herosi i bogowie szykowali się do kolejnej wojny. Tym razem z Uranosem i Gają. Bitwa była okropna, wielu herosów poniosło śmierć, w tym Clarisse - córka boga, który okazał się zdrajcą. Elizabeth zobaczyła, jak ginie jej ciocia i wtedy wpadła w szał. Stworzyła tsunami, zapanowała nad wodą, unosiła się w powietrzu. Pokonała armię wroga, utopiła wszystkich przeciwników. Dziewczynka zabiła Uranosa, a Gaja? Gaja stchórzyła. Uciekła i zapadła w sen. Jednak teraz, gdy Elizabeth osiągnęła pełnoletność, Gaja postanowiła się przebudzić i wziąć odwet na nas wszystkich. Teraz rozpoczyna się trzecia wojna. Miejmy nadzieje, że ta będzie ostatnia. <br />
- To ona! - Krzyknąłem. Musiałem to powiedzieć. Nagle po porostu wszystko sobie przypomniałem. - To na nas uratowała. To Elizabeth przyprowadziła nas tutaj - do obozu. Musicie ją ratować. Na mieście aż roi się od potworów! - Krzyczałem dalej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Uspokój się Simon. - Przerwał mi Percy. - Moja córka jest bezpieczniejsza od nas wszystkich. Elizabeth nic nie grozi. - Percy był bardzo spokojny. Podziwiałem go. Wyglądał na przemęczonego, ale szczęśliwego. Udawał, że się wcale nie martwi, ale jego oczy zdradzały wszystkie uczucia. </div>
<div style="text-align: left;">
Do Percy'ego podeszła kobieta o długich brązowych włosach i niebieskich oczach. Na rękach trzymała malutkie dziecko. Percy objął ją mocno i przytulił do siebie, po czym gestem ręki, zawołał mnie do siebie.</div>
- Chodź. Porozmawiamy. - Podszedłem do niego, gdy nagle zacząłem się świecić na czarno, a nad moją głową pojawiła się czaszka.<br />
- Właśnie zostałeś uznany. Jesteś synem Hadesa. - Po tych słowach, trzymając Annabeth za rękę odszedł w stronę motorówki, która była przymocowana do molo na jeziorze. Powolnym krokiem szedłem za nimi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Staliśmy pod ogromną willą, która znajdowała się po drugiej stronie jeziora herosów. Domyśliłem się, że to jest ich dom. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zapraszamy do środka. - Percy zaprowadził mnie do salonu i razem ze swoją żoną rozpoczęli rozmowę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chce, abyś dowiedział się absolutnie wszystkiego. Elizabeth jest naszą córką. Urodziłam ją, gdy miałam siedemnaście lat. Jestem Annabeth, córka Ateny. Wiesz, dlaczego nasza rodzina jest tak mocno szanowana w obozie? Ponieważ Percy i ja prawie poświęciliśmy życie, by obóz nadal istniał. Poznałeś naszą córkę. Musisz wiedzieć, że bardzo dużo przeżyła. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tom prawda, że Elizabeth posiada te potężne moce? - Zapytałem. To pytanie nurtowało mnie najbardziej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. Z wiekiem się nasiliły. Teraz są cztery razy mocniejsze. Jeśli użyje ich teraz, zmiecie wszystko z powierzchni ziemi w otoczeniu dziesięciu kilometrów. Nie chcieliśmy z tobą rozmawiać o naszej córce, ale o twoim pochodzeniu. Syn Hadesa. Pewnie czujesz się wyjątkowy, jako dziecko boga z wielkiej trójki? </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. To prawda. Można powiedzieć, że poczułem się nieco wyjątkowo. - Odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy. </div>
<div style="text-align: left;">
- W takim razie muszę cię rozczarować. Nie jesteś ani trochę wyjątkowy. - Percy usiadł na kanapie i uśmiechnął się do mnie. </div>
<br />
_______________________________________________<br />
A więc dodałam rozdział. I mam do Was parę małych spraw.<br />
Dawno temu wspominałam, że moje opowiadanie jest moją kontynuacją serii "Percy Jackson i Bogowie Olimpijsy", a nie serii "Olimpijscy Herosi". Dlatego czemu mnie pytacie, dlaczego w opowiadaniu nie ma Leo? Cóż...w opowiadaniu nie ma Leo zapewne dlatego, że w pierwszej serii jeszcze go nie było.<br />
Nie piszcie mi też, że mam przeczytać drugą serię, bo znam ją już na pamięć -.- Ja bym nie przeczytała? Ja? No proszę was pfff xd<br />
Następna sprawa....usunęłam aska z powodów, że bardzo wiele ludzi z mojego miasta (Bełchatów) interesowało się moim prywatnym życiem, więc tam się już ze mną nie skontaktujecie.<br />
Postanowiłam dla ułatwienia sprawy i aby uniknąć pod rozdziałami komentarzy typu: "Kiedy kolejny rozdział?" podać wam link, do mojego prywatnego facebooka. <a href="https://www.facebook.com/natalia.jacenska" target="_blank">Mój face</a>.<br />
Poza tym pamiętajcie, że stronka Dżerr na fb cały czas istnieje i cały czas mam swojego meila, którego sprawdzam co dwa dni.Dzerr98@gmail.com<br />
I teraz inna sprawa!<br />
Podawajcie mi swoje snapy. Miałam nie zakładać tego gówna, ale jednak -.- fuck logic.<br />
LICZĘ NA KOMENTARZE MA BYĆ ICH CONAJMNIEJ 15!<br />
Pozdrawiam, ściskam, całuski i kisski. A teraz przejdźmy do życzeń świątecznych. <br />
<br />
Życzę byscie w lany poniedziałek do domów wrócili cali mokrzy. Byście się nażarli jak nigdy dotąd, a jedzenie jest super, a szczególnie ta świadomość, że to jest pyszne i, że to jedzenie należy do was i, że zaraz je zjecie. (tak, kocham jeść) , byście byli w te dni szczęśliwi i wgl WSZYSTKIEGO DOBREGO/<br />
DżerrDżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-5603681118636621472015-01-29T06:19:00.002-08:002015-04-11T02:57:49.638-07:00Elizabeth Story: Rozdział 9 - "A myślałem, że to ja będę twoim pierwszym" - Elizabeth! Możesz nam w końcu wytłumaczyć, co tak właściwie się tutaj się dzieję?! - Veronica krzyczała na mnie już od dwudziestu minut. Za każdym razem nie udzielałam odpowiedzi. Teraz zastanawiałam się, gdzie może znajdować się ich przyjaciel. Do obozu nie mogłam wrócić. Na głowie miałam wojnę, brak pomocy oraz grupkę herosów, którzy nawet nie wiedzieli o swoim pochodzeniu. Trudno było nawet rozpoznać, od jakiego pochodzili rodzica.<br />
- Elizabeth! Nie karz mi się powtarzać! - Ponownie krzyknęła Veronica.<br />
- Veronica! Zamknij się, błagam! Nie pomagasz mi. - Odpowiedziałam. Od tego ciągłego jazgotu głowa mi pękała. - Wytłumaczę wam to wszystko na miejscu. <br />
- A gdzie idziemy? - Zapytał Simon. Jego postać mocno mnie intrygowała, ale jednocześnie odpychała. Chłopak rzadko się odzywał. Czasem wydawało mi się, że całą tę sytuację odbierał w żart.<br />
- Do mnie - Odpowiedziałam, skręcając w piętnastą aleję. Niestety za rogiem czekała na nas nie miłą niespodzianka.<br />
- Lizzy...kochana. - Naprzeciw mnie stał Drake wraz z minotaurem, który w swoich ohydnych dłoniach trzymał nieprzytomnego Martina.<br />
- Drake. - Wypowiedziałam to imię z lekką pogardą. - Czemu twoja obecność tutaj wcale mnie nie dziwi? Wypuść chłopaka! - Rozkazałam.<br />
- Dlaczego miałbym go wypuścić? Masz ochotę wskoczyć mu do łóżka? Myślałem, że to ja będę twoim pierwszym. Być może się myliłem. - Chłopak stał zaledwie dziesięć centymetrów ode mnie. Na karku czułam jego ciepły, miętowy oddech. Nadal byłam w nim zakochana, nie potrafiłam zapomnieć o kimś takim jak on.<br />
- Daj spokój Drake. - Odepchnęłam chłopaka na bok i rzuciłam się na minotaura. Mój nowy plan to brak planu. Drake uderzył głową o kamienną ścianę kamienicy i wywrócił się na ziemię. Veronica od razu zareagowała. Rzuciła się na ledwo przytomnego chłopaka i zaczęła walić w niego pięściami. Patricia trzymała mojego starego przyjaciela, natomiast Simon postanowił mi pomóc.<br />
- Ja spróbuję go zabić, ty zajmij się Martinem! - Krzyknęłam. Ta walka nie należała do trudnych, ale potrafiła nieźle zmęczyć. Udało mi się wspiąć na kark olbrzyma, lecz ten zaczął się wić, co sprawiło, że o mały włos nie spadłam. Z kieszeni wyjęłam swój sztylet i mocno dźgnęłam potwora w ramię. Jednak to nic nie dało. <br />
Wpadłam na pomysł, żeby zabić go jego własnym rogiem, czyli najlepszą bronią na minotaury. Żeby jednak to zrobić, musiałam go oślepić. <br />
Simon radził sobie doskonale. Powoli znosił swojego przyjaciela na ziemię. Drake leżał na kamiennej posadzce nie przytomny, a dziewczyny związywały go sznurówkami z trampek. Ciekawy pomysł, ale pragnącego zemsty herosa nawet różowe sznurówki nie powstrzymają. <br />
Potwór nadal miotał się na wszystkie strony,lecz teraz nie przeszkadzało mi to za bardzo. Stałam na jego nosie, próbując wbić sztylet w jego oko. Zauważyłam, że minotaur nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Zupełnie jakby mnie tutaj nie było. Traktował mnie, jak zwykłego śmiertelnika. Byłam pewna, że to wszystko przez ten naszyjnik. <br />
Wspięłam się jeszcze wyżej i z całej siły wbiłam broń w jego spojówki. Minotaur zawył z bólu, a jego ryk wywołał na moim ciele dreszcz przerażenia. <br />
Po kilku minutach w końcu udało mi się wspiąć na czubek jego głowy. Zauważyłam, że Martin był już na ziemi, a jego znajomi próbowali go ocucić. Sztyletem przecięłam róg potwora, a ten ponownie zawył.<br />
- Jak mam wbić ten róg w jego serce? - Pomyślałam. - A może by tak. Zwariowałaś...dobra na trzy. Raz, dwa, trzy! - Zeskoczyłam z jego głowy. Spadałam, obijając się o ciało olbrzyma, aż w końcu wbiłam róg w jego serce. Miotaurus ponownie ryknął, a ja wisiałam sobie dwa metry nad ziemią, rękami trzymając się rogu, który tkwił w jego sercu. Lepszej walki nie mogłam sobie wyobrazić. Nagle jednak potwór zmienił się w złoty pył i zaczęłam spadać na ziemię. Simon podbiegł i w ostatniej chwili złapał mnie, ratując przed mocnym upadkiem. <br />
- Dziękuję. - Powiedziałam, ciężko dysząc. Cała ta walka mocno mnie zmęczyła. - Co z Martinem i Drake'em? - Zapytałam podbiegając do związanego, dawnego przyjaciela. <br />
- Drake nadal jest nieprzytomny, a Martin już czuje się lepiej. Jesteś nam winna dokładne wytłumaczenia.- Powiedziała Patricia, puszczając mi oczko.<br />
- Obawiam się, że nie uwierzycie w to, co wam powiem. - Odparłam pod nosem, ale z uśmiechem na twarzy.<br />
- Właśnie widziałam twoją walkę z czterometrowym, włochatym, rogatym olbrzymem. Nic już nie jest dla mnie nieprawdopodobne. <br />
- Opowiem wam wszystko, ale najpierw musimy zabrać tego pana w pewne miejsce. - Te słowa wypowiedziałam wskazując na Drake'a.<br />
- Ok, ale byś mogła się pośpieszyć? Będziemy mieć zaraz towarzystwo. - Dodała Veronica, z lekką paniką w głosie.<br />
Wyjrzałam za kamienną ścianę i nie zobaczyłam nic niepokojącego. W naszą stronę zmierzała grupka herosów z obozu, a na ich czele biegła Eveline. Tak bardzo chciałam się z nią zobaczyć, ale nie mogłam. Obiecałam Atenie, że będę śmiertelniczką, zwykłym człowiekiem. <br />
- Bez obaw. My zmykajmy, a oni zajmą się Drake'm. - Po tych słowach nowi herosi ruszyli prosto za mną do domu, w którym obecnie mieszkałam. <br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Siedzieliśmy w pokoju, w zupełnej ciszy, gdzie nikt nie odzywał się nawet słowem. Martin siedział na moim łóżku ze spuszczoną głową, natomiast Simon wraz z dziewczynami spoglądali na moją tablicę korkową ze zdjęciami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Słuchajcie. Bogowie greccy istnieją do dziś i nie są tylko antyczną historią. Tak jak dawniej bywało, zdarza się, że mają ze śmiertelnikami dzieci. Mój tata jest synem Posejdona, a mama córką Ateny. Oboje są herosami, tak samo jak ja. Niestety herosi ścigani są przez potwory i nie wszyscy są w stanie przeżyć. Jednak to teraz nie jest istotne. Otóż osiemnaście lat temu, Gaja i Uranos powstali, by zemścić się za śmierć swojego syna - Kronosa. Uranos został pokonany przez młodą heroskę, natomiast Gaja uciekła, zapadając w głęboki sen. Jednak teraz ma w planach się przebudzić i zemścić się na nas wszystkich. Nadchodzi kolejna wojna. Jedynym bezpiecznym miejscem dla półbogów jest obóz herosów. To właśnie tam się udacie. - Popijając melisę czyli herbatę uspokajającą. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co za heroska pokonała Uranosa? - Zapytał Martin. Obawiałam się tego pytania. Nie chciałam powiedzieć, że to ja. Musiałabym tłumaczyć, że tak szybko dorosłam z tego i z tego powodu, że mam takie potężne moce, ponieważ to i to...Nie miałam zamiaru mówić im prawdy. Dowiedzą się w swoim czasie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem. Miała potężne moce, choć była zaledwie dzieckiem. - Odpowiedziałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zaprowadzisz nas do obozu? - Simon zadał pytanie z lekką irytacją. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Ja tego zrobić nie mogę, ale znajdę kogoś, kto was zaprowadzi. - Na myśli miałam Eveline. </div>
<div style="text-align: left;">
- I ja niby mam w to wszystko uwierzyć?! Krzyknął Simon. Jego wybuch agresji mocno mnie zaskoczył i zdenerwował, ale starałam się opanować. - Mam uwierzyć w to, że jakiś stary dziad, który zostawił moją mamę, gdy była w ciąży jest greckim bogiem?! Że oni nadal istnieją?! Ty jesteś nienormalna! Wariatka! A wy?! - Wskazał na swoich przyjaciół. - Wy jej w to wierzycie? Co się stało z moimi przyjaciółmi?! - Zapytał chłopak, nadal się unosząc. <br />
- Simon, uspokój się. - Powiedział Martin, podchodząc do swojego kolegi. - Tak. My jej w to wierzymy. Dziewczyna uratowała nam życie, a zwłaszcza mnie. Zabiła potwora. Usiądź i przemyśl sobie to wszystko jeszcze raz. - Chłopak zrobił to, o co poprosił jego przyjaciel. Usiadł na łóżku i spuścił głowę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kim był ten chłopak, który stał razem z potworem? - Kolejne pytanie, którego nie chciałam usłyszeć. Nadal ciężko mi było o tym mówić. </div>
<div style="text-align: left;">
- To był mój przyjaciel. Znamy się tak naprawdę od dziecka. Jest wnukiem Zeusa i Hadesa, a od wakacji także zdrajcą. Teraz jest przywódcą armii Gai. - Wypowiedziałam te słowa z nadzieją, że jest to kłamstwo. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dosyć tego! Nie będę tutaj tak siedział. Wychodzę. - Powiedział Simon i zniknął za drzwiami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rozumiem go. Stał się taki od momentu, kiedy ty się pojawiłaś. Teraz dowiedział się, że jego ojciec tak naprawdę żyje, ma się dobrze i jest bogiem. - Odruchowo wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Simona, siedzącego na ławce przed kamienicą. W jego stronę szła grupka chłopaków, nowi przyjaciele Drake'a. Simon był w niebezpieczeństwie. </div>
<div style="text-align: left;">
Z szuflady biurka wyjęłam dwie ostatnie perły od dziadka. Teraz była pora je wykorzystać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Na dół. Szybko. - Wszyscy zbiegliśmy do Simona. W ostatniej chwili przed atakiem rzuciłam perłę na ziemię, złapałam wszystkich za rękę i zniknęliśmy. </div>
<div style="text-align: left;">
Obóz herosów. Znów poczułam ten zapach lasu i przyjazną dla wszystkich atmosferę. Nie mogłam tutaj zostać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Witajcie w moim świecie. - Powiedziałam i ponownie zniknęłam. Tym razem sama. Po raz kolejny. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
___________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Tak, tak...dodałam rozdział juhuuuu....w końcu ^^ </div>
<div style="text-align: left;">
I od jutra zaczynam ferie (pomjamy fakt, że ferie mam od poniedziałku, bo leże w łóżku chora i z tajemniczymi krwotokami z nosa xd). Z ocen nie jestem dumna. 6 zagrożeń wtf? To pewnie przez te ciągłe wagary itp. Tata grozi mi zawodówką, a ja mu się nie dziwię i nadal się buntuje. Dżerr taka buntowniczka ohohohoho. </div>
<div style="text-align: left;">
Mam dla was mini niespodzianką, ale nie dla wszystkich. A co dokładnie? Zwiastun :D A raczej spojler bloga. Krótki schemat co i jak, w postaci filmiku, zwiastunu, jak kto woli. </div>
<div style="text-align: left;">
Oglądacie na własną odpowiedzialność. </div>
<div style="text-align: left;">
Zwiastun wykonała Julie Jackson tak samo jak wygląd bloga ^^ Dziękuję kochana. </div>
<div style="text-align: left;">
PS 26 grudnia znów byłam w Starachowicach u Julie i Tajemniczej jej ^^ </div>
<div style="text-align: left;">
Rozdział nawet długi w następnym tygodniu pojawi się 10 itp. </div>
<div style="text-align: left;">
Co tam u was? Jak oceny? Ferie może? Jakie plany? </div>
<div style="text-align: left;">
KOMENTUJCIE!!!</div>
<div style="text-align: left;">
#KISSKI #LOVKI #PERCY#JA#POZDERKI</div>
<div style="text-align: left;">
Dżerr <3 </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/WxmDUgkkkJ4/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="http://www.youtube.com/embed/WxmDUgkkkJ4?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-33085176805812889622014-12-26T01:29:00.000-08:002015-04-11T02:59:39.058-07:00Elizabeth Story: Rozdział 8 - "Rozdarta, załamana" Leżałam na łóżku, płacząc i bijąc się z myślami. Nie rozumiałam poczynania Ateny. Niby po co to wszystko było? Na bogów, dlaczego? Mój świat to Obóz Herosów, walki, misje, ogniska, a nie los śmiertelnika. Byłam zła, a jednocześnie smutna. Nie wyobrażałam sobie życia bez moich przyjaciół, bez mamy, bez taty, bez Eveline....bez Drake'a. Do ręki wzięłam poduszkę i zaczęłam ją bić pięściami. Musiałam się wyżyć, byłam strasznie zdenerwowana. Trzęsłam się ze złości jednocześnie płacząc. Co ja miałam zrobić? Minęło już tyle czasu, a ja nie miałam żadnych informacji z Obozu Herosów. Nikt mnie nie szukał, odnosiłam wrażenie jakby o mnie zapomnieli. Nie mogłam nic zrobić. Musiałam wziąć się w garść i zacząć żyć. Nie mogłam siedzieć bez czynnie. Tydzień temu rozpoczęła się szkoła, ostatnia klasa liceum. Babcia Sally powiedziała, że powinnam odpocząć od zabawy w herosa i zacząć się bawić, póki mogę. Miała rację. Przez osiemnaście lat nie byłam na żadnej dyskotece, nie miałam znajomych ze szkoły. Zawsze był tylko obóz i misje. Czas to zmienić. Mam szanse skorzystać z życia, poczuć się jak śmiertelniczka, więc dlaczego z niej nie skorzystać? <br />
Była godzina siódma rano. Za godzinę rozpoczynały się lekcje w liceum humanistyczno artystycznym. Moim obowiązkiem była nauka, więc powinnam wstać z łóżka i zacząć się szykować, jednak nie do końca miałam na to ochotę. Tutaj było mi ciepło, przyjemnie, spokojnie. Uwielbiałam naukę, lecz czasem miałam chwilę lenistwa, przecież byłam też człowiekiem, a nie super bohaterem z komiksów. <br />
Pokój w którym teraz mieszkałam, dawniej zajmował mój tata. Trzy lata temu pomieszczenie było wyremontowana pod mój styl, w razie gdybym spędzała u babci więcej czasu. Ściany były koloru błękitnego morza, który zawsze mnie uspokaja. Łóżko było dość spore ze śnieżnobiałą pościelą. Przy lewej ścianie stała komoda z drewna bukowego, farbowana na biały kolor. Zaraz obok stało duże, białe biurko, a nad nim, na ścianie wisiała korkowa tablica ze zdjęciami najbliższych mi osób. Pokój był skromny, lecz dla mnie wystarczający. Nie potrzebowałam rozmachu, ani luksusów.<br />
Powoli odkryłam kołdrę z głowy i wstałam z łóżka. Po domu roznosił się zapach smażonych naleśników. Mój brzuch zaburczał, domagając się jedzenia. W kuchni przy stole siedział Paul - mąż mojej babci i Sally. Wyglądali na szczęśliwych. Paul trzymał w ręku gazetę, a moja babcia siedziała obok popijając filiżankę czarnej espresso. <br />
- Eizabeth! Nareszcie wstałaś, może pójdziesz dzisiaj do szkoły? Od tygodnia nigdzie nie wychodziłaś, w tym roku matura, będziesz mieć zaległości. - Powiedziała babcia, odchodząc ze stołu i nakładając mi na talerz niebieskie naleśniki. Znów to samo. Barwnik spożywczy. Co oni z tym mają? To, że Percy lubi niebieskie jedzenie, nie znaczy, że ja tak samo.<br />
- Idę dziś na lekcje. Nowa szkoła, wszystko od nowa, nikt mnie tam nawet jeszcze nie widział. - Odpowiedziałam, bawiąc się naszyjnikiem, który wisiał na mojej szyi od momentu uwolnienia Ateny z rąk pomocników Gai. Od czasu, gdy nosiłam go na szyi nie spotkałam ani jednego potwora. Z resztą, trudno było go spotkać siedząc całymi tygodniami w domu.<br />
Po śniadaniu szybko się umyłam, rozczesałam swoje długie, brązowe włosy i założyłam na siebie czarne dżinsy i jasno błękitną bluzkę. Nie malowałam się, wygląd nie był dla mnie ważny. Nigdy nie poświęcałam sobie zbyt dużej uwagi. Do rąk chwyciłam torbę z książkami i wyszłam z domu. Zaczął się czas na edukację. <br />
Droga do szkoły była bezproblemowa. Budynek znajdował się cztery przecznice od domu babci Sally, więc daleko nie miałam. Obok mnie przechadzali się ludzie, śpieszący się do pracy, szkoły. Nikt nikim nie zawracał sobie uwagi. Pod starą, zawalającą się kamienicą, siedział mężczyzna z kubkiem i kartonem w ręku. Karton był całkowicie pusty, bez żadnego napisu, a mężczyzna miał na oczach stare, czarne okulary. Obok niego leżała laska. Domyśliłam się, że jest to niewidomy. Z torby wyjęłam czarny mazak i napisałam na kartonie: "Dzisiejszy dzień jest naprawdę piękny, niestety nie potrafię go zobaczyć". Wrzuciłam do kubka parę drobnych, które miałam w kieszeni spodni i poszłam nalej. Co jakiś czas odwracałam się, by zobaczyć, czy do mężczyzny podchodzą ludzie. Tak. Co jakiś czas, przechodzień wrzucał pieniądze, by wspomóc biedaka. Lubiłam pomagać, tak samo jak mój tata. Dla niego zawsze dobro innych było najważniejsze.<br />
Weszłam do dużego budynku, wykonanego z białej cegły. Przy szkolnych, niebieskich szafkach stała grupka nastolatków. Był tam wysoki blondyn o niebieskich oczach, wyższy od niego brunet, który przyciągał moją uwagę swoimi zielonymi oczami, szczupła blondynka oraz nieco wyższa od niej brunetka. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych, ale jednocześnie zmartwionych. Na moje nieszczęście, szafka, która należała do mnie, znajdowała się właśnie obok nich. Powolnym i niepewnym krokiem podeszłam do nich. Uśmiechnęłam się blado i otworzyłam szafkę.<br />
- Hej. - Usłyszałam obok siebie. - Jestem Veronica, a ty pewnie jesteś Elizabeth, prawda? Miałam cię oprowadzić po szkole. Poznaj proszę Patricie, Simona i Martina. Mam nadzieję, że dobrze się będziesz czuła w nowej szkole. - Powiedziała. Dziewczyna wyglądała na bardzo miłą. Zastanawiałam się, co takiego ją gryzie i niepokoi. <br />
Dwie godziny później rozpoczęły się zajęcia wychowania fizycznego. Zapomniałam z szafki stroju do ćwiczeń, więc musiałam się z powrotem cofnąć. Wtedy podsłuchałam rozmowę swoich nowych znajomych. <br />
- Znów cię zaatakowało? Jak tym razem wyglądało? - Zapytała Veronica. <br />
- Na początku był to normalny człowiek, później zmienił się w stworzenie, podobne do nietoperza. - Wiedziała, że chodziło o Erynie. Zdecydowałam się zareagować, dlatego podeszłam.<br />
- Hej. - Powiedziałam. - Słyszałam waszą rozmowę.<br />
- Pewnie teraz chcesz nas zamknąć w czterech ścianach i założyć na nas kaftan bezpieczeństwa. - Powiedział Simon. Nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił. Odnalazłam herosów.<br />
- Nie, ale...- Naszą rozmowę przerwał głośny huk. Ściana szkolna została rozwalona, a przed nami pojawił się Minotaur.<br />
- Co to jest?! - Krzyknęła przerażona Patricia. Nie wiedziała co ma robić. Minotaur chwycił do ręki Martina i uniósł go nad ziemię.<br />
- Pomocy! - Krzyknął przerażony. Chwyciłam do ręki swój sztylet i rozpoczęłam walkę. Jednak nie udało mi się zabić potwora, ponieważ ten szybko zniknął, razem z naszym kolegą. <br />
- I co my teraz zrobimy? Kim ty jesteś? Co się tu tak właściwie dzieję? - Zapytał Simon. <br />
- Nazywam się Elizabeth Jackson. Jestem wnuczką Posejdona i Ateny, jestem herosem, jednak teraz muszę żyć jak normalny człowiek. Jeśli potwory was atakują, to znaczy, że jeden z waszych rodziców jest bogiem. Jednak teraz nie ma czasu na wyjaśnienia, musimy odnaleźć Martina, zanim zabiją go sługusy Gai.<br />
Przyznam, że nie wiedziałam do końca co mam zrobić. Wiedziałam, że mogę liczyć tylko na siebie, gdyż do Obozu nie mogła wrócić. <br />
<br />
<br />
________________________<br />
Herosi!<br />
Już praktycznie po świętach. Dziś wyjeżdżam do Julie i Tajemniczej na weekend.<br />
Tak, długo to trwało, długo dodawałam rozdział, ale cóż....szpital w tym mi przeszkodził.<br />
W nowym roku życzę Wam:<br />
mniej zabijania potworów,<br />
mniej pomylek Dionizosa o waszym imieniu,<br />
więcej superaśnych misji,<br />
mniej przepowiedni,<br />
więcej wycieczek na Olimp i wgl Wszystkiego Dobrego.<br />
Do zobaczenia<br />
Dżerr<br />
<a href="http://forever-dzerr.blogspot.com/" target="_blank">FOREVER</a>Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-62976004293069685682014-11-23T08:44:00.001-08:002015-04-11T03:00:03.628-07:00Elizabeth Story: Rozdzial 7 - "Od dziś nie jesteś już herosem...żyj jak normalny śmiertelnik, to rozkaz Elizabeth"<br />
<div style="text-align: left;">
W połowie drogi musieliśmy zmienić kierunek lotu, ponieważ Eveline stwierdziła, że giganci przenieśli się do Las Vegas. Moja kuzynka bardzo często miewała takie "wizje" i jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, dlatego właśnie zarządziłam zmianę kierunku. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego Eveline miewa takie przebłyski różnych sytuacji, ale nawet ona nie znała odpowiedzi na to pytanie. Teraz jednak zastanawiałam się, dlaczego Atena jest więziona w mieście wiecznych imprez i hazardu. Przypomniało mi się, że tata kiedyś opowiadał o Las Vegas, ale za nic nie pamiętałam, o co dokładnie mu chodziło. Na pewno wspominał coś o lotosie, ale to w tym momencie nie było istotne. <br />
Słońce zaczynało zachodzić, a niebo szybko się ściemniło, dlatego postanowiliśmy zatrzymać się na pobliskiej polanie. Nasze pegazy były zmęczone i głodne, więc odpoczynek był konieczny. Josh i Eveline zajęli się rozpalaniem ogniska i rozkładaniem namiotów, natomiast ja poszłam nakarmić naszych latających towarzyszy. Ze swojego zielonego plecaka z naszywkami przeróżnych zespołów wyjęłam całe opakowanie kostek cukru. Powoli podeszłam do czarnego konia, leżącego na trawie. Na mój widok pegaz zatrząsł swoją czarną grzywą. Usiadłam obok Mrocznego, opierając się o jego śliczne końskie siadło i z ręki podawałam mu kostki cukru.<br />
- <i>Hej córko szefa</i>! - W głowie usłyszałam głos końskiego przyjaciela. - <i>Jak podoba ci się Las Vegas?</i> - Zapytał.<br />
-Co? - Zapytałam zaskoczona. - Przecież nie jesteśmy w Las Vegas. - Oznajmiłam ze śmiechem. Moja dłoń dotknęła grzbietu pegaza i zaczęłam go powoli głaskać. <br />
- <i>Jesteśmy. Tam za krzaczkiem, który służy mi jako mój prywatny kibelek znajduje się znak z napisem Las Vegas. Szczerze to jestem zasmucony. Spodziewałem się wielkich budynków, szampanów i jednocześnie gości w garniturach ze studolarówek. A jak na razie co widzę? Krzaczki, gwiazdy, mój toilet i pola. </i>- Mroczny mówił mi to, przystępując z jednego kopyta na drugie. Zrzuciłam wszystkie kostki cukru na ziemie i pobiegłam sprawdzić, czy to rzeczywiście prawda. A jednak. Mroczny się nie mylił. Byliśmy już w Las Vegas.<br />
Szybko pobiegłam do naszego prowizorycznego obozowiska, by poinformować swoich towarzyszy, że jesteśmy już na miejscu, jednak nie mogłam tego zrobić. Josh i Elizabeth spali, ogrzewając się w cieple ogniska. Nie miałam serca ich budzić, ponieważ żadne z nas nie spało od dwudziestu czterech godzin. Postanowiłam wziąć pierwszą warte. Do ręki chwyciłam latarkę oraz swój sztylet i usiadłam, opierając się o pień brzozy. <br />
Siedząc tak w ciszy, nasuwało mi się tysiące myśli, ale teraz musiałam się skupić na dobrym planie odbicia Ateny. Nie wiedzieliśmy, gdzie może ona być, od czego mamy zacząć, a zwłaszcza, nie mieliśmy żadnej wskazówki. Teraz najbardziej potrzebowaliśmy czasu. Przypomniał mi się wiersz, który przeczytałam w obozowej bibliotece, a dokładniej w księdze nieznanych autorów. Idealnie opisywał naszą sytuację. <br />
<h3 class="post-title entry-title" itemprop="name">
</h3>
<div class="post-header">
</div>
<div class="post-body entry-content" id="post-body-2188191355714198714" itemprop="description articleBody" style="text-align: center;">
<i>Czas.<br />Rzecz ulotna.<br />Krótka.<br />A jednocześnie długa.<br />Chwila.<br />Dłuży się w nieskończoność.<br />Tracisz go.<br />I zyskujesz. <br />Czas to pieniądz.<br />Gdybym za każdą zmarnowaną minutę,<br />dostał jeden grosz,<br />Byłbym milionerem.<br />Czas.<br />Można zmierzyć.</i></div>
<div class="post-body entry-content" id="post-body-2188191355714198714" itemprop="description articleBody" style="text-align: center;">
<i>Podzielić i pomnożyć.<br />Spotęgować i spierwiastkować.<br />Rozbić.<br />Na sekundy lub minuty.<br />Kilometry na godzinę. <br />Lub metry na sekundę.<br />Dla wielu rzeczy na świecie,<br />Trzeba po prostu czasu.</i></div>
<div class="post-body entry-content" id="post-body-2188191355714198714" itemprop="description articleBody" style="text-align: center;">
<i>Czas, to coś, co mamy zawsze.<br />Nikt nam go nie odbierze.<br />Bez względu na wszystko.</i></div>
<div class="post-body entry-content" id="post-body-2188191355714198714" itemprop="description articleBody" style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
A jednak nie do końca była to prawda. Czas jest ulotny i nie mamy go zbyt wiele. Czasem, gdy jest go za mało, może to doprowadzić nawet do śmierci. <br />
Moje rozmyślenia przerwał szelest pękającego drewna. Ktoś tu szedł i to na pewno nie był przyjaciel. Podbiegłam bliżej wydawanego dźwięku i wspięłam się na drzewo. Starałam się zachować bardzo cicho. Moim oczom ukazały się dwie...nastolatki. Dwie wysokie dziewczyny, cuchnące chęcią mordu, w przebraniu cheerlederek. Drakainy.<br />
- Herosi ukrywają się w tym lesie. Musimy ich zabić. Wszystkich, oprócz wnuczki Posejdona. Ona musi zobaczyć, jak Gaja niszczy jej świat. To jest plan zemsty naszej władczyni.<br />
- Jak sobie życzysz. - Odpowiedziała nieco niższa Drakaina.<br />
- Pamiętaj, że herosi, pod żadnym pozorem nie mogą dowiedzieć się, że Atena ukrywana jest w podziemiach kasyna Lotos. Nawet jeśli uda im się wejść do Kasyna, to nie zejdą w podziemia, ponieważ będą się zbyt dobrze bawili i nie będą wiedzieli, że Gaja już powstaje. Czas będzie mijał, a oni będą myśleć, że jest ten sam dzień. - Założyłam na głowę czapkę niewidkę, którą dostałam od mamy i powoli zeszłam na ziemię. Musiałam ostrzec przyjaciół, że nadchodzą wrogowie. Mieliśmy wybór. Albo walczyć, albo uciekać. Rozsądniejszym wyjściem dla mnie była ucieczka, mimo, że herosi walczą do samego końca. <br />
- Eveline! Josh! Wstawajcie - Powiedziałam głośno. - Wstawajcie, pakujcie się, musimy iść. Zaraz będziemy zaatakowani. Wiem, gdzie znajduje się Atena. Szybko, szybko. - Mimo zmęczenia, moi przyjaciele szybko wykonywali moje polecenia. Zanim się obejrzeliśmy, lecieliśmy już wysoko nad lasem.<br />
Kasyno lotos. Spodziewałam się zwyczajnego, małego budynku, a jak się okazało był to ogromny hotel z kasynem i parkiem wodnym. Mogłabym tu spędzić cale życie. <br />
- Może ciasteczko? - Zapytała kobieta w skąpym stroju i długich, rudych włosach. Wygadała jak panna lekkich obyczajów, a ja akurat byłam głodna, więc mimo jej odpychającego wyglądu, skusiłam się na babeczkę w kształcie różowego kwiatu lotosu. Nie zauważyłam, gdy zaczęłam zapominać o wszystkich sprawach. Nie wiedziałam gdzie jest Josh, ani Eveline i wcale mnie to nie obchodziło. Wolałam się bawić. <br />
Co jakiś czas jadłam ciastka i tańczyłam z przeróżnymi chłopakami. Czułam się jak zwyczajna nastolatka, która nie musi się niczym martwić. Nagle w głowie mi się zakręciło i upadłam na ziemię.<br />
-<i> Elizabeth, wnuczko. Skup się, skup się na misji. Zacznij działać uwolnij Atenę. </i>- W głowie usłyszałam głos Posejdona. Wszystko mi się przypomniało, miałam misje, ważne zadanie. Szybko podniosłam się na nogi i wzrokiem odnalazłam swoich towarzyszy. Stali pod ścianą, obok złotych drzwi. <br />
- Elizabeth! - Gdzieś ty się podziewała Szukałam cię dobre dwie godziny. Josh odnalazł kryjówkę. Chodź. - Powiedziała moja kuzynka, łapiąc mnie za rękę. Jedyne co widziałam to ciemność, której nie potrafiłam przebić. Była to na pewno jaskinia. Domyśliłam się po tym, że nasz oddech unosił się echem, a w oddali słychać było kapanie wody. Wilgoć i echo. Jaskinia.<br />
Nagle Josh się zatrzymał i zapalił swoją latarkę. Staliśmy pod celą z metalowych krat. W środku na brudnej i mokrej podłodze leżała bogini. Jej biała suknia była lekko podarta i upaćkana błotem. Długie, brązowe włosy były rozczochrane i kleiły się do jej bladej twarzy. To był obraz męki. Tak będą wyglądać wszyscy ludzie i herosi przed swoją śmiercią, jeśli nie pokonamy Gai.<br />
- Babciu? - Odezwałam się po cichu. Bogini podniosła głowę i spojrzała się na nas wzrokiem pełnym nadziei. <br />
- Eizabeth, Eveline? Co wy tu robicie? Uciekajcie! Zabiją was. Czekali na was. - Powiedziała, podchodząc do krat. <br />
- Nic nie mów. Przyszliśmy cię uwolnić. To rozkaz Zeusa. - Odpowiedziała blondynka, po czym wyjęła czarny przyrząd z taśmą, która sprawiała, że wszystko, czego ona dotyka po prostu znika. Dziewczyna przykleiła taśmę do krat, dzięki czemu Atena została uwolniona. <br />
To były magiczne kraty. Pochłaniały one energię bogini, która teraz nie mogła ustać na nogach.<br />
Już byliśmy przy wyjściu, gdy ktoś złapał mnie za rękę i podłożył mi pod szyję srebny, zimny sztylet. <br />
- Zamknij się i słuchaj! Puszczę cię i twoich przyjaciół, ale powiedz Hadesowi i Zeusowi, by nie próbowali mnie nawracać na waszą stronę, bo tylko pogarszają sprawę. - Napastnik opuścił broń i obrócił mnie w swoją stronę. Wiedziałam, że znów go spotkam. Znów Drake. - Uciekajcie, zanim was dopadną. Widzą, że jesteście, gdzie jesteście...macie zaledwie trzy minuty. Osłaniam Was. <br />
- Ale...<br />
- Idźcie! - Spojrzałam na swoich towarzyszy. Puściłam rękę swojego dawnego przyjaciela i odeszłam. Już byłam przy samych drzwiach, gdy usłyszałam głos Drake'a.<br />
- Elizabeth? - Odwróciłam się. Chłopak podbiegł do mnie i pocałował. Czułam się szczęśliwa, jakby cały świat nagle przestał istnieć. Gdy pocałunek się skończył, otworzyłam oczy. Niestety. Jego już nie było. <br />
Na Olimp dotarliśmy w idealnym czasie. Zeus powiedział tylko, że jest dumny z takich herosów, po czym zwołał naradę. Myślałam, że teraz zwyczajnie wrócę do obozu, posiedzę przy ognisku, ale myliłam się.<br />
- Elizabeth! Nie jesteś bezpieczna w tym świecie. Nie możesz brać udziału w wojnie z Gają. Musisz zapomnieć o świecie herosów, o wszystkich swoich przyjaciołach. Załóż ten naszyjnik. - Powiedziała Atena, podając mi srebny łańcuszek z niebieskim oczkiem. - Dzięki temu potwory będą czuć śmiertelnika, a nie herosa. Twoim nowym domem jest dom babci Sally. Od dziś nie jesteś już herosem....żyj tak, jak zwykła nastolatka.<br />
Ostatnie co pamiętam, to łzy smutku na łóżku u babci Sally.<br />
<br />
________________________________________<br />
<br />
Kochani czytelnicy!<br />
Tydzień temu był 16 listopada, czyli ważna data i nie chodzi mi tu wcale o jakieś wybory samorządowe. <br />
Dokładnie 16 listopada 2012 roku na tym blogu pojawił się pierwszy rozdział. Minęły dwa lata. Chciałam dodać rozdział w tamtą niedzielę, ale laptop mi się nie chciał włączyć :( <br />
<br />
Przede wszystkim chce Wam podziękować. Podziękować wam wszystkim i każdemu z osobna. Jesteście wspaniali. Spieracie mnie w mojej pasji, komentujecie, odwiedzacie blogi, obserwujecie, a nawet ze mną piszecie na asku i facebooku. To jest wielkie, bo trzymacie mnie na duchu.<br />
<br />
Rok temu miałam wielką podjarę tym, że wybiło mi 50 000 wyświetleń bloga. Teraz to mam ochotę wyskoczyć z okna ze szczęścia, ponieważ nie spodziewałam się takiej ilości wyświetleń. <br />
W tej chwili godzinie 17:42 22.11.2014 roku mam 148 224 wyświetlenia,<br />
Dziękuję!<br />
I wiersz został napisany przez Maćka z bloga: <a href="http://zyciemozdzka.blogspot.com/" target="_blank">Z życia Móżdżka</a><br />
<br />
KOMENTUJCIE!<br />
Do zobaczenia<br />
Dżerr</div>
</div>
</div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-35921191770246076002014-11-04T07:35:00.001-08:002015-04-11T03:16:05.308-07:00Elizabeth Story: Rozdzial 6 - "Wyznzanie Drake'a"...<div style="text-align: center;">
Kochani!</div>
<div style="text-align: center;">
Jak zazwyczaj, bardzo Was przepraszam, miałam problemy z laptopem, ale już ok.</div>
<div style="text-align: center;">
Rozdziały będą się teraz pojawiać jak dawniej czyli co tydzień.<br />
Obiecuję!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Dzisiejszej nocy nie spałam w Obozie Herosów. Potrzebowałam ciszy i spokoju, by móc obmyślić odpowiedni plan działania związany z moją nową misją. Potrzebowałam także wsparcia rodziców, nie tylko ze względu na więzły rodzinne, ale potrzebowałam rady od prawdziwych wojowników. Nikt nie przeżył tyle co oni, jako dzieci i nastolatki. Nikt nie miał takiego doświadczenia, więc tylko oni mogli mi pomóc. Czasem, gdy tak na nich spoglądałam, widziałam Odyseusza i Penelopę czyli wzorowe małżeństwo, okazujące sobie wzajemny szacunek i dające szczęście swoim dzieciom. Wszyscy herosi wiedzieli kim byli moi rodzice i zawsze mi powtarzali, że pewnie jestem taka jak oni, że zawsze będę osiągała zamierzony cel, ale jednak nie należało to do łatwych zadań. Każdy ma chwile słabości, niezaradności, gdy nie radzi sobie z własnymi przemyśleniami i to potrafiło zgubić. Gdyby nie przyjaciele, już wiele razy straciłabym życie. Zawdzięczam im wiele i przysięgam chronić Eveline. Zrobię wszystko, by moja kuzynka była szczęśliwa, ale Drake'a muszę zabić. Przysięgłam na Styks, ale obiecałam sobie, że nikomu o tym nie powiem. To miała być tajemnica. <br />
Powoli otworzyłam drzwi do domu. Znów poczułam zapach dzieciństwa, czyli zapach ciastek czekoladowo orzechowych, które piekła mama. Zawsze dodawała do nich niebieskiego barwnika spożywczego, ponieważ tata miał do tego koloru wielki sentyment. Może i miał już trzydzieści cztery lata, ale wciąż zdarzało mu się zachowywać jak dziecko. <br />
- Elizabeth? Co tutaj robisz, kochanie? - Zapytała moja mama zdumiona moim widokiem. - Przecież zawsze powtarzałaś, że nie lubisz wracać do domu, podczas wakacji w obozie. - Odpowiedziała, na rękach trzymając moją maleńką siostrę. <br />
- Wiem mamo, ale uwierz mi, że wszystko się zmieniło. Muszę z wami porozmawiać. Potrzebuję pomocy. Zacznijmy od tego, że Atena została porwana. <br />
Mama szybko położyła Clarisse do łóżeczka i przyszła z tatą do mojego pokoju. <br />
- Co się dzieje w obozie? Kto porwał Atenę? - Zapytał tata, w ręku trzymając długopis, który zmieniał się w miecz o nazwie Orkan. <br />
- Miałam sen, że bogini mądrości została porwana i rzeczywiście tak się stało. Gaja planuję się przebudzić i zniszczyć cały świat. Chciałam uwolnić babcie, a Drake miał mi w tym pomóc, jednak okazało się, że jest on zdrajcą. Służy on Gai. Oczywiście Zeus o wszystkim już wie, dlatego wróciłam do domu. Dostałam misję uwolnienia babci, jednak potrzebuje takiej strategii, której Drake jeszcze nie zna, planu, który idealnie zadziała. Bez Ateny Olimp nie będzie miał jak się bronić, dlatego ta misja jest tak ważna.<br />
- Rozumiem córeczko, że nie wyruszasz sama? - Powiedział mój tata. W jego głosie można było wyczuć troskę, ale jednocześnie zmartwienie. Doskonale mnie rozumiał, przecież, gdy miał szesnaście lat pokonał Kronosa, a w wieku lat siedemnastu walczył w bitwie z Uranosem. - Dobierz swoich towarzyszy odpowiednio. Muszą to być osoby, którym bezgranicznie ufasz i którzy w każdym momencie będą mogli ci pomóc. Przede wszystkim pamiętaj, co tak naprawdę jest celem twojego zadania. Musisz uwolnić Atenę. Życie to wojna, a na wojnie są ofiary. Nie mogę za ciebie wymyślić strategi działania, ale mogę dać ci rady. Nawet, gdyby ktoś miałby zginąć, musisz myśleć trzeźwo, jako najważniejsze stawiaj pomyślne zakończenie misji. Nie popełniaj mojego błędu. Ja zawsze stawiałem na przyjaciół, a teraz kilkoro z nich nie żyję już wiele lat. Zrobisz jak będziesz uważała.<br />
- O dziwo przyznam tacie rację. Pomóc może ci moja stara przyjaciółka, która wiele razy uratowała mi życie. Używaj jej mądrze i najważniejsze, nie zgub jej. To jest bejsbolówka, stara czapka z daszkiem, którą dostałam od Ateny. Gdy ją założysz, staniesz się niewidzialna. - Powiedziała mama, dając mi do rąk zniszczoną czapkę. - Teraz powinnaś się wyspać i na spokojnie wszystko sobie przemyśleć. Słodkich snów, kochanie. - Mama podeszła do mnie i dała mi całusa w czoło. Na jej twarzy pojawiły się zmarszczki, które oznaczały zmartwienia. <br />
Jedyne co pamiętałam za nim oddalam się w krainę Morfeusza to cicho zamykające się drzwi od mojego pokoju. <br />
<i>Spalam na łóżku w swoim pokoju, gdy obudził mnie podmuch wiatru. Otworzyłam oczy i ujrzałam pełnie księżyca za oknem, które było otwarte, mimo, że na noc je zamknęłam. Podeszłam do niego i ponownie zamknęlam. Gdy się odwrócilam, zobaczylam wysokiego chłopaka, stojącego przy moim łózko. Oczy miał koloru ziemi. Na jego twarzy gościl szeroki uśmiech. - Drake. Odruchowo złapałam za swój sztylet leżący na biurku i wyciągnęłam go przed siebie, gotowa do ataku. </i><br />
<i>- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam zaskoczona jego obecnością.</i><br />
<i>- Lizzy, nie zabijesz mnie teraz, nie możesz mnie nawet dotknąć. To tylko sen, w którym się celowo pojawiłem, gdy przemieszczałem się za pomocą metody cienia. Musiałem o tobie pomyśleć, skoro tu jestem, ale ty myślałaś o mnie. </i><br />
<i>- Owszem, myślałam, ale o tym jak cię zabić. - Odpowiedziałam lekko się unosząc. </i><br />
<i>- Nigdy nie byłaś taka waleczna. Zawsze wolałaś obmyślić odpowiednią strategię, plan, a dopiero później walczyłaś, a teraz proszę, stoisz przede mną w dwa rozmiary za dużej, pomarańczowej koszulce z niebieskim napisem "Ratownik WOPR", czarnych majtkach i ze sztyletem w ręku. Przyznam, że ten widok mi nie przeszkadza. - Odpowiedział puszczając do mnie oczko. Starałam się to zignorować. </i><br />
<i>- Czego ode mnie chcesz? - Zapytałam, siadając na fotelu. Skoro nie mogłam go nawet dotknąć, to nie miałam nic lepszego do roboty. Byłam całkowicie bezradna. - Wynocha z mojego snu!</i><br />
<i>- Chce porozmawiać. Nie wyjdę z twojego snu, dopóki nie dasz mi czegoś powiedzieć. - Oznajmił.</i><br />
<i>- Masz minutę. </i><br />
<i>- Wiem o twojej misji. Wybierasz się odbić Atenę, szlachetne. Wiem, że misja będzie ciężka, ale powinnaś dać radę. Chce, żebyś wiedziała, że później obóz dla ciebie już nie będzie bezpieczny. Będziesz musiała uciec, zniknąć. - Po co on mi to mówi, dlaczego mówi, że nie będę bezpieczna? </i><br />
<i>- Dlaczego?... - Nie dal mi dokończyć mojego pytania. Od razu na nie odpowiedział. <br />- Jeszcze się nie domyśliłaś, Elizabeth? Jestem w armii Gai tylko po to, by cię chronić. Ty jednak za wcześnie oceniłaś sytuację, przysięgłaś na Styks, że mnie zabijesz, a to nie było odpowiednie posunięcie. Miałem plan, by być szpiegiem, a nie zdrajcą. Na ten pomysł wpadł mój dziadek, Hades, nie mówiąc o nim nikomu. Miałem dowiedzieć się wszystkiego o powstaniu Gai i wrócić do obozu, ponieważ tu jest moje miejsce, a przynajmniej było. - Chłopak wstał i podszedł do fotela, na którym siedziałam. Położył swoją dłoń na moim kolanie, lecz wcale nie czułam dotyku. Kucnął przede mną i popatrzył mi prosto w oczy. - Moje miejsce do końca życia było obok ciebie, ponieważ kocham cię, frajerko. Jednak teraz już nigdy nie będziemy razem, a gdyby było inaczej, zginęłabyś, ponieważ nie spełniłabyś przysięgi. Trzy Mojry utkały nam swoją nicią inną przyszłość i nie jest ona wspólna. Jedno z nas zginie, a ja jestem przekonany, że to będziesz ty. Wiesz co jest najśmieszniejsze? Jednocześnie cię kocham i nienawidzę. Nazwa</i><i><i>ł</i>aś mnie zdrajcą Olimpu i teraz nim się sta</i><i><i>ł</i>em, jednak nie chce, byś zginę</i><i><i>ł</i>a przed naszym starciem. Dlatego powinnaś się dowiedzieć od ojca, jak pokonać drakainy. Mam nadzieję, że to ja cię zabiję. Żegnaj, Elizabeth. - Powiedział, po czym zniknął w smudze cienia. </i><br />
Obudziłam się koło dziewiątej rano. O jedenastej miałam stawić się pod sosną Thalii, by wyruszyć na misję. Przez cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Drake. "Kocham cię i nienawidzę" "Dowiedz się jak zabić drakainy". Czyli to z nimi będę miała do czynienia na misji.<br />
Szybko wykonałam poranną toaletę po czym zeszłam do jadalni na śniadanie. Na talerz nałożyłam sobie dwa gofry, z czego jednego podzieliłam na polowe i każdą z nich wrzuciłam do stojaków z ogniem na ofiarę Posejdonowi i Atenie.<br />
Tato - Zaczęłam temat. - Walczyłeś kiedyś z Drakainami, prawda? - Zapytałam, choć doskonale znałam odpowiedź. <br />
- Tak. Do tej pory pamiętam te ich ohydne "ciała". Najpierw wyglądały jak zwyczajne nastolatki ze szkoły średniej. W strojach grupy dziewczyn, dopingujących szkolną drużynę, nie wyglądały na śmiertelnie niebezpieczne. Jednak jest to tylko przykrywka. Tak naprawdę się zmieniają w okropne stworzenia, które zamiast nóg, mają wężowe ciało. Są naprawdę okropnymi potworami, ale można je zabić, jak każdego potwora. Jeśli będziesz miała z nimi do czynienia, to koniecznie użyj czapki, którą dostałaś od mamy.<br />
- Dziękuję. - Powiedziałam, odchodząc od stołu. - Muszę lecieć do obozu. Do zobaczenia.<br />
- Kochanie, poczekaj chwile. Weź te drachmy. - Powiedziała mama, dając mi do ręki woreczek złotych monet. <br />
- Jeszcze raz, do zobaczenia.<br />
Ze swojego obozowego domku wzięłam jeszcze mapę oraz parę drobiazgów. Gdy wybiła ustalona godzina spotkania, pobiegłam pod sosnę Thalii. Eveline i Josh już na mnie czekali, a obok nich stały trzy pegazy, w tym jeden cały czarny. - Mroczny, czyli pegaz mojego taty. Weszliśmy na latające konie, po czym odlecieliśmy, by uwolnić Atenę. <br />
<br />
<br />
<br />Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-87333080537967505202014-09-26T12:24:00.002-07:002015-04-11T03:18:02.774-07:00Elizabeth Story: Rozdzial 5 - "Przepowiednia od Rachel" <span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class="">Po
powrocie do Obozu, szybko pobiegłam do Wielkiego Domu, aby poinformować
Chejrona i Pana D. o nowej misji, na którą miałam wybrać się razem z
dwójką towarzyszy. W tym momencie były tylko dwie rzeczy, na których
szczerze mi zależało. Ponad wszystko chciałam ochronić Obóz Herosów,
czyli rzecz biorąc mój świat przed jakimkolwiek zagrożeniem oraz
pragnęłam dotrzymać przysięgi, którą złożyłam kilka dni temu przed
Drake'em. W ludziach najbardziej nienawidzę kłamstwa i chamstwa, a on
okazał się największym oszustem, jakiego kiedykolwiek miałam czelność
poznać. Chce go zranić tak samo, jak on zranił mnie. Doskonale wiem, że
uda mi się to prędzej czy później. Stanęłam przed dużymi, brązowymi
drzwiami z drewna bukowego i pociągnęłam za pomalowaną klamkę. Drzwi
otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, a moimi oczom ukazał się brązowy
centaur i wysoki mężczyzna w hawajskiej koszuli, popijający dietetyczną
colę. Jak zwykle grający w karty.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Elizabeth Jackson. Jesteś w naszym domu tak samo często, jak twoja
matka - Odpowiedział Dionizos.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Zeus zapowiedział nam misję. Mam wyruszyć z dwójką herosów, aby odbić
Atenę i schwytać wnuka Hadesa - Odpowiedziałam, siadając na jednym z
wolnych krzeseł przy stole.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Czy wiesz z kim chciałabyś wyruszyć na wyprawę droga Lizzy? - Zapytał
Chejron, który odłożył swoją talię kart na stolik, krzycząc "znów
wygrałem".</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Niestety nie. Myślę, że najrozsądniej będzie, jeśli pójdę do wyroczni i
usłyszę przepowiednie. Będę wtedy wiedziała, na czym mniej więcej
stoję.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Wiesz, droga Elizabeth? Jesteś pod tym względem bardzo podobna do
matki. Zawsze trzeźwo myślisz, nie poddajesz się i wiesz, jak wybrnąć z
ciężkich sytuacji. Do tej pory nie wiem, jaką część charakteru masz po
ojcu. -
Chejron znał moją mamę odkąd przybyła do obozu razem z Thalią i Lukiem,
miała wtedy siedem lat. W wieku dwunastu lat, do świata herosów dołączył
mój tata i tak się właśnie poznali. Tata był glonomóżdżkiem, który
dobro swoich bliskich stawiał ponad własne. Mama była rozsądną i mądrą
córką Ateny.
- Jeszcze dziś idź do Rachel. Poproś o przepowiednię dotyczącą twojej
misji i powołaj dwójkę towarzyszy, których także będzie dotyczyła
przepowiednia.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Dziękuję Chejronie. Do zobaczenia na ognisku - Uśmiechnięta wybiegłam z
Wielkiego Domu i skierowałam się prosto w stronę jaskini Rachel.
Przyznam, że nieco bałam się przepowiedni, ale co by się nie działo,
zrobię to, osiągnę swoje cele i nic mi w tym nie przeszkodzi. Mnie, a
przepowiednią dzieliła tylko fioletowa zasłona, która na celu miała
imitację drzwi.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Cześć, Rachel - Powiedziałam z uśmiechem, siadając na fioletowej,
futrzanej kanapie.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Hej, Lizz. Pewnie chciałabyś usłyszeć przepowiednię, prawda? -
Zapytała.
Rudowłosa dziewczyna tak naprawdę była w wieku moich rodziców, lecz w
momencie, gdy przyjęła do swojego ciała ducha Delf, była nieśmiertelna.
Zatrzymała się w wieku szesnastu lat.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Tak. Chodzi o misję uratowania Ateny. Chce wiedzieć z kim mam wyruszyć
i co może mnie czekać. Czy masz dla mnie jakąś przepowiednię? -
Zapytałam z nutką nadziei w glosie.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Mam przepowiednię, którą wypowiedziałam przed Percym i Annabeth, rok
po twoich narodzinach. Jest to przepowiednia dotycząca nie tylko tej
misji, ale całej ciebie. -
Po tych słowach oczy dziewczyny zaczęły świecić na zielono, a z jest
ust wydobył się duszący i nie przyjemnie pachnący dym tej samej barwy.
Byłam na prawdę zaskoczona tym widokiem. Oznaczało to, że przepowiednia
jest naprawdę wielkiej wagi.
<i>"Wnuczka Ateny na poszukiwanie babci wyruszy,</i></span></span><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Razem z kuzynką kamień nadziei skruszy,</span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Przysięgę ogromnej wagi złoży,</span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> I by jej spełnić,
wielkich starań dołoży. </span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Atena bezpieczeństwo wnuczce zapewni,</span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Lecz obietnica dla bliskich się nie spełni, </span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class="">Wnuczka oceanu do obozu powróci</span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Przez co wiele smutku narzuci</span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Umrzeć, czy żyć będzie jej dane</span></span></i><br />
<i><span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Nowych herosów nie przyprowadzi na marne."</span></span></i><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> Rachel opadła na fotel, a jej oczy przestały świecić. Powoli odwróciłam
się za siebie i zobaczyłam, że kilkunastu herosów przysłuchiwało się
całej przepowiedni. Wszyscy mieli bardzo zaskoczone miny i szeroko
otwarte oczy. Musiałam jakoś załagodzić całą sytuację.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - To co kochani? Chyba czas na ognisko! - Odpowiedziałam z uśmiechem, a
reszta herosów wybuchła głośnym śmiechem, po czym ruszyła w stronę pola
ogniskowego.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class="">Pomarańczowo czerwony ogień buchał na wszystkie strony, dając wszystkim
obozowiczom choć trochę ciepła. Uwielbiałam te ogniska i miałam do nich
ogromny sentyment. Zawsze śpiewaliśmy obozowe piosenki i graliśmy w
przeróżne gry. Dawało nam to mnóstwo powodów do śmiechu. Tak też było
tym razu, jednak wiedziałam, że wszyscy czekają, aż ogłoszę, kogo
zabiorę ze sobą na misję. Postanowiłam, że powiem to właśnie teraz.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Moi kochani. Jak pewnie już wszyscy wiedzą, Atena została porwana, a
Drake okazał się zdrajcą. Zbliża się wojna, a my nie mamy żadnych szans,
bez bogini sprawiedliwości i strategii, dlatego właśnie musimy ją odbić
z rąk wroga. Według przepowiedni mam wyruszyć na misję odnalezienia
Ateny i mogę zabrać ze sobą tylko dwójkę herosów. W wyborze pomogła mi
przepowiednia, którą usłyszałam zaledwie godzinę temu. Postanowiłam, że
na misję wybiorą się ze mną Eveline oraz Josh - syn Irys, który w obozie
jest już cztery lata. Oboje będą mi bardzo potrzebni w misji.
Wybrani wstali a wśród ogniska rozniosły się oklaski. Eve podeszła do
mnie i mocno uścisnęła.</span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Nie martw się Lizz. Damy sobie radę. Co trzy głowy to nie jedna. </span></span><br />
<span class="_5yl5" data-reactid=".22.$mid=11411757430654=26432b0be11edde7428.2:0.0.0.0.0"><span class=""> - Dziękuję, że jesteś - Odpowiedziałam, czując, jak po policzku spływa
mi pojedyncza, słona łza.
Do moich myśli powróciły wszelkie wspomnienia. Odczuwałam smutek
związany z nimi. To takie uczucie, jakby się tonęło, jakby grzebano cię
w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby.
Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by było się przytrzymać,
niczego, w co można się wbić pazurami. Nie ma wyjścia. Trzeba odpuścić.</span></span><br />
___________________________<br />
A oto i kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się pod nim naprawdę dużo komentarzy i, że się wam spodoba.<br />
Dziękuję Sonii za to, że jest moją betą i dzięki niej rozdziały są znacznie lepsze.<br />
Chciałabym zaprosić was w parę miejsc.<br />
<br />
Oto blog o historii herosów. Zapraszam serdecznie, może was zaciekawi. <a href="http://herosi-i-afrodyta.blogspot.com/" target="_blank">Drugie Życie Herosów</a><br />
<br />
Blog o Natalie <a href="http://problemowe-zycie-natalie-dzerr.blogspot.com/" target="_blank">Prawdziwe Życie Natalie Anderson</a>Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-77643204111358922032014-09-05T13:49:00.000-07:002015-04-11T03:04:16.549-07:00Elizabeth Story: Rozdział 4 - "Wizyta na Olimpie, nowa misja..." Staliśmy pod największym budynkiem w Nowym Jorku czyli pod Empire State Building, gdzie na sześćsetnym piętrze znajdowała się siedziba naszych rodziców i dziadków, czyli po prostu Olimp. Zeus został poinformowany o naszej wizycie w środku nocy i trzeba przyznać, że nie był koniecznie zadowolony. Powiedział, że nikogo nie wpuści, ale ostatecznie Chejronowi udało się go przekonać.<br />
Na te krótką wycieczkę wybrało się sześcioro herosów, czyli ci, którym ufam najbardziej. Cały czas zastanawiałam się, jak ja wszystkim powiem, że wnuk Hadesa i Zeusa, a mój najlepszy przyjaciel okazał się zdrajcą? Bóg niebios może uznać to za oszczerstwo, co w sumie jest do niego podobne, ponieważ nie ma co ukrywać, ale Zeus jest zadufany w sobie i w swojej rodzinie. Przynajmniej nie zjada własnych dzieci, jak jego ojciec, Kronos.<br />
Razem z innymi herosami weszliśmy do środa budynku. Marmurowe, złocone kolumny podtrzymujące hol były idealnie zaprojektowane. Na ścianach powieszone były przeróżne obrazy sławnych malarzy takich jak Leonardo Da Vinci. Przy dużym biurku na podeście, które przypominało recepcję siedział średniego wzrostu mężczyzna o kasztanowych włosach i niebieskich oczach. Podeszłam razem z Eveline, a on spojrzał na nas nie ufnie.<br />
- W czym mogę pomóc? - Zapytał głębokim, ale jednocześnie srogim głosem.<br />
- Poproszę klucz do windy na sześćsetne piętro. - Odpowiedziałam pewna siebie.<br />
- Proszę sobie ze mnie nie żartować. Takie piętro w tym budynku nie istnieję.<br />
Zdjęłam swoje okulary przeciwsłoneczne i ukazałam głęboką zieleń swoich oczu. Mężczyzna mrugnął szybko kilka razy, po czym otworzył szufladę i wyciągnął długi, złoty klucz.<br />
- Czy Pan Zeus się was spodziewa młodzi herosi? - Zapytał z podejrzeniem, jakbym nie wiem co chciała zrobić tam na górze.<br />
- Tak, wszystko jest ustalone. - Mężczyzna podał mi klucz, po czym zawołaniem ręki, zachęciłam pozostałych do wejścia do windy.<br />
Włożyłam kluczy w otwór w windzie, a następnie pojawił się przycisk z liczbą Omega. Eveline wcisnęła go i tak pojechaliśmy na górę.<br />
Gdy tylko drzwi windy się otworzyły, przed nami rozciągał się obraz beztroskiego życia. Ludzie ubrani w białe szaty z czasów starożytności, Muzy Apolla grające na lirach i śpiewające pod fontanną oraz nimfy, który bawiły się w chowanego z dziećmi pośród kolumn. Tutaj wszystko wydawało się takie proste i łatwe.<br />
Wyszliśmy z małego pomieszczenia i ruszyliśmy po schodach na samą górę, do sali narad, gdzie już wszyscy na nas czekali.<br />
- Masz jakiś pomysł, jak rozpocząć całą pogawędkę? - Zapytała moja kuzynka.<br />
- Zawsze mam jakiś plan, więc zostawcie to mnie.<br />
Drzwi do sali otworzyły się, a ja zobaczyłam dwanaście tronów, lecz jeden z nich był całkowicie pusty. Atena nadal nie wróciła, a bogowie nie wiedzą, co się z nią dzieję.<br />
Weszłam do pomieszczenia i na samym środku razem ze swoimi towarzyszami złożyłam pokłon, oddając wszystkim bogom cześć. Tak, jak moja mama nie przepadałam za Herą, ale to chyba miałam już wrodzone.<br />
- A więc co was tutaj sprowadza młodzi herosi? - Zaczął Posejdon, mój dziadek, jeden z najfajniejszych bogów.<br />
- Mamy pewna informację. Kilka dni temu miałam sen, w którym Atena została porwana. Razem z wnukiem Zeusa i Hadesa - Drake'em, postanowiliśmy ją odnaleźć. Drake miał już gotowy plan, co było dla mnie bardzo zaskakujące, ponieważ zazwyczaj polegał na mnie. Gdy jechaliśmy taksówką, dowiedziałam się prawdy. Atena została porwana i w tym momencie jest przynętą. Gaja - matka ziemia powróciła z rządzą zemsty na wszystkich ludziach, herosach oraz bogach. Drake okazał się oszustem i od samego początku spiskował przeciwko swoim rodakom. Jest zdrajcą, który służy naszemu wrogowi. Dzięki niemu wiem, gdzie znajduje się bogini mądrości i sprawiedliwej wojny.<br />
- To nie dorzeczne! - Krzyknął Pan Olimpu. - Mój wnuk na pewno nie ma z tym nic wspólnego.<br />
- Przykro mi, ale taka jest prawda. Drake miał mnie doprowadzić do kryjówki Gai, lecz udało mi się uciec. - Odpowiedziałam.<br />
- Jeśli prawdą jest, to co mówisz, to w takim razie on zostaje wygnany. Każda osoba, która będzie z nim utrzymywała kontakt, skończy tak, jak on. Młodzi herosi macie nową misję. Musicie odnaleźć Atenę i sprowadzić ją tutaj. Bez niej, nie będziemy mieć strategii i nie wygramy wojny.<br />
Na misje wyruszy trójka z Was. Macie czas do następnego poniedziałku czyli do przesilenia i do następnej rady, a teraz idźcie już, gdyż musimy sobie wszystko przemyśleć. <br />
Do obozu trafiliśmy przed obiadem. Chejron zadawał nam mnóstwo pytań dotyczących naszej wizyty, lecz nie było nic konkretnego do opowiadania, więc wspomniałam tylko o nadchodzącej misji, na którą będę musiała się wybrać razem z dwoma herosami.<br />
Przed obiadem spotkałam się z Eveline, gdyż miałam potrzebę wygadania się. Dziewczyna nie była już tak samo uśmiechnięta, jak dawniej. Ją także bolała zdrada naszego wspólnego przyjaciela i również bardzo to przeżywała. Chciałam jej powiedzieć o tym, że przysięgłam na Styks, że zabiję Drake'a, ale bałam się jej reakcji, dlatego postanowiłam zachować to wyłącznie dla siebie.<br />
- I jak się trzymasz? - Zapytała blondynka. W jej oczach widać było smutek i żal.<br />
- Nie za dobrze. Staram się być opanowana, jak przystało na herosa, lecz muszę przyznać, że nie umiem tak łatwo o nim zapomnieć. Nie wyobrażam sobie walki między nim, a mną. Wiem, że będę musiała podnieść na niego broń, ale będzie to dla mnie zdecydowanie zbyt trudne i będę musiała się zdobyć na uwagę. Tylko nie rozumiem, dlaczego on cały czas tkwi w mojej głowie. - Odpowiedziałam całkowicie szczerze.<br />
- Wiesz, Elizabeth. Są tacy ludzie, którzy nigdy nie przestaną być dla nas ważni.<br />
- Wiem o tym, ale po prostu chciałabym, bym nigdy go nie poznała. Chce po prostu go nie znać i tyle. Ja chce by było dobrze dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla obozu, by moja siostra mogła żyć w spokojnym świecie herosów. Czy to tak wiele? - Zapytałam. Clarisse zawsze była dla mnie najważniejsza, odkąd się tylko urodziła i nie chce, by kiedykolwiek stała jej się krzywda.<br />
- Doskonale cię rozumiem, Lizz, ale nie uważasz, że prosisz o zbyt wiele? Życie herosa nigdy nie było usłane różami. Zawsze na drodze pojawią się góry i przepaście, ale tak jest nawet w normalnym życiu i tego nie da się uniknąć. Jest to nierealne. - Eve zawsze wiedziała, co mądrego powiedzieć, by pocieszyć człowieka. W sumie nic dziwnego, przecież jest wnuczką Ateny.<br />
<br />
____________________________<br />
No, ok. W końcu udalo mi się coś napisać. Na samym początku chce Was przeprosić za to, że w niektórych zdaniach nie ma litery "L", ale z altem, gdyż nie chce się napisać, bo brat zepsul klawiaturę.<br />
<br />
Okej.<br />
Rozdzial jest krótki, ale nie mam weny i nie mialam go na czym napisać, a dopiero wczoraj kupiono nowego laptopa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/R6CW-JZrq3A?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Na początku zachęcam Was do obejrzenia oto tego filmiku, którego potrafię oglądać po kilka razy dziennie. <br />
<br />
Jula dziękuję Ci za te wspaniale kilka dni. Mam dla cb :( wiadomość - Stalo się to najgorsze - to koniec. Wiesz czego, bo dzis plakalam przez telefon, ale wiem, że będzie dobrze i jeszcze będzie tak jak ma być, bo jest na razie przerwa.<br />
Dziękuję Ci misiaczku, Kocham Cię.<br />
<br />
A co do moich czytelników<br />
Dziękuję tym, którzy choć trochę mnie zrozumieli, a do tych którzy woleli hejtować. - Ja mam też życie prywatne. Byly wakacje, wyjazdy itp. Teraz liceum i dziś maly incydent życiowy, który doprowadza mnie do lez, ale dodaje rozdzial, tak? Chyba lepiej wiem, czy mam bloga w dupie, czynie, a moja odpowiedz to - NIE. NIE MAM GO W DUPIE, BO TO MOJE DZIECKO!<br />
Ta...dla Was, powinnam caly czas siedziec, nigdzie nie wychodzić, tylko pisac i pisac, a w dupie miec zycie.<br />
Tak się zachowujecie.<br />
No nic.<br />
To chyba na tyle.<br />
Do zobaczenia w następnym rozdziale.<br />
DżerrDżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-51068676117575930162014-07-08T10:34:00.000-07:002015-04-12T01:30:22.539-07:00Elizabeth Story: Rozdział 3 - "W Obozie Herosów mamy zdrajcę. Mojego przyjaciela..."Witam Was drodzy herosi. <br />
Ten post, jak sam tytuł mówi jest rozdziałem. <br />
Mam nadzieję, że się Wam spodoba. <br />
Chciałam Wam oznajmić, że znów poczułam tą kochana pasje do pisania herosów. Gdy chodzę wieczorem z psem na spacery - w uszach słuchawki i muzyka, a w głowie wydarzenia, które poznacie w rozdziałach. Czuję się jak Elizabeth. <br />
Także mam nadzieję, że będzie się Wam miło czytało. <br />
Rozdział dedykuję osobie, która znów zachęciła mnie do pisania. - Julaa kocham mocno i dziękuję. A już nie długo wspólny wyjazd nad zaporę. Dedykuję też <a href="http://0mloda0.blogspot.com/" target="_blank">Pati</a><br />
A więc zapraszam na rozdział :D<br />
Dżerr<br />
___________________________________________<br />
<br />
Pojawiłam się w Pawilonie Jadalnym, akurat w porę kolacji. Nie było mnie cały dzień. Nie sądziłam, że ten czas tak szybko mija. <br />
Oczy wszystkich herosów były skierowane prosto na mnie. Każdy zastanawiał się, co robię. <br />
Jednak ja po prostu wstałam i starałam się nie zwracać na nich uwagi. <br />
- Grupowi! - Krzyknęłam. W moim głosie można było wyczuć władczą nutę, ale jednocześnie zszokowanie i smutek. - Za dwadzieścia minut spotykamy się w Wielkim Domu, w sali wojennej. Nie spóźnijcie się! W Obozie mamy zdrajcę. - Na słowie "zdrajca", głos mi się załamał. Jednak nie chciałam by, ktoś to zauważył, dlatego szybko wzięłam swój plecak na plecy i ruszyłam w stronę miejsca spotkania. <br />
Usiadłam na krześle i czekałam w ciszy. Po kilkudziesięciu minutach pojawili się wszyscy grupowi oraz Chejron z Panem D.<br />
- Co się stało? - Zapytał centaur. <br />
- Atena została porwana. Planowałam ją uwolnić, dlatego w nocy się wymknęłam razem z Drake'm. Gdy jechaliśmy taksówką na lotnisko, słyszałam jego rozmowę z kierowcą. Usłyszałam jaki ma plan. Drake miał zaprowadzić mnie prosto w pułapkę, a Atena jest przynętą, do ściągnięcia mnie. Drake jest zdrajcą. Gaja powraca, by zniszczyć wszystkich herosów. <br />
- Drake? - Zapytała Eveline. - Nasz Drake. Nie, to nie do wiary.<br />
- Niestety, taka jest prawda. - Wtrącił Chejron. - Od dawna przeczuwałem, że ten chłopak coś knuje. Nie pozostało nam nic innego, jak stworzenie nowej bariery, by Drake nie mógł wejść na teren obozu. <br />
- Ale jak, mamy to zrobić? - Zapytałam. <br />
- Istnieje tylko jeden sposób. Trzeba poprosić Zeusa. Jutro, kilkoro z Was wybierze się na wycieczkę na Olimp. Postarajcie się go ubłagać.<br />
- A jeśli się nam nie uda? <br />
- Nie przyjmujcie tego do wiadomości. Jesteście herosami. Musi się wam udać.<br />
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
Rozkaz Chejrona był jasny. Musimy go posłuchać. Tylko Zeus może sprawić, że bariera chroniąca obóz nie będzie wpuszczała zdrajcy.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
Wszyscy Grupowi rozeszli się do swoich domków. Już miałam wracać do siebie, gdy centaur zagrodził mi drogę.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Elizabeth? - Wypowiedział moje imię ze współczuciem.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Tak? - Odpowiedziałam</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Podaj godzinę zbiórki i zbierz sobie ekipę. Wszyscy razem musicie przekonać Bogów. Oni mogą wam pomóc. Jednak musisz pamiętać, że jesteś dowódczynią i to ty masz ostatnie zdanie, lecz słuchaj innych, bo jeśli będziesz za bardzo podlegała sobie, to może cię to zgubić. Nie mów złego słowa na swojego starego przyjaciela. Nie zapominaj, że jest on i nadal będzie wnukiem tego najważniejszego Boga.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Zapamiętam twoje rady Chejronie. Dziękuję.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Z twego zachowania można wywnioskować, że jesteś bardzo podobna do swojej matki. Uważajcie na siebie.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Tak jest! - Po tych słowach opuściłam Wielki Dom i pobiegłam w stronę domku Hermesa, by porozmawiać z Davidem. Chłopak ma siedemnaście lat i jest grupowym. Z tego, co mi wiadomo w obozie mieszka od szóstego roku życia. Przybył tutaj sam, gdy ścigała go jedna z gorgon - Meduza. David zawsze chętnie mi pomaga i wiem, że mimo tego, że nie za bardzo się lubimy, zawsze stanie po mojej stronie ze względu szacunku do mnie i do mojej rodziny, który, jak mów Chejron jest dumą obozu.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
Zapukałam do drzwi i czekałam, aż ktoś zechce mi je otworzyć.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Hasło, proszę. - Powiedziała dziewczyna, która lekko uchyliła drzwi. Nazywała się Jessica.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Brak hasła. - Odpowiedziałam. Dziewczyna uśmiechnęła się i ręką zachęciła mnie do wejścia. - Gdzie David? - Zapytałam.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Tutaj jestem. - Odwróciłam się. - Za mną stał chłopak o krótkich, blond włosach i brązowych oczach. - W czymś ci pomóc? - Zapytał mrużąc oczy. - Chodzi o Drake'a?</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Nie. Jest zdrajcą i nie zamierzam o nim rozmawiać. Chciałabym, żebyś był w mojej ekipie, podczas jutrzejszej wyprawy na Olimp. Zbiórka o godzinę ósmej pod sosną Thalli. Mógłbyś przekazać innym grupowym?</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Pewnie. To wszystko?</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Tak. Pamiętajcie, aby wstać wcześnie i coś zjeść. Nie wiadomo ile będziemy w siedzibie Bogów.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Zrozumiałem.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- W takim razie już będę szła. Dzięki za pomoc. - David odprowadził mnie wzrokiem do drzwi i zniknął.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
Stałam pod prysznicem już od piętnastu minut. Pozwoliłam, by ciepła woda obmyła mnie ze wszelkich, niebezpiecznych myśli. Chciałam zapomnieć o całej tej sytuacji, ale po prostu nie potrafiłam. Z Drake'm przyjaźniłam się od urodzenia, no może nie dosłownie. Otóż, gdy się urodziłam, bardzo szybko dorastałam. Zatrzymałam się z rozwojem, na pięć lat. Siedem miesięcy po wojnie urodził się Drake. Można powiedzieć, że widziałam, jak dorasta. Gdy powinny wybić moje szóste urodziny, znów zaczęłam rosnąć. Dlatego mam osiemnaście, a nie dwadzieścia lat. Jestem w tym samym wieku, co Drake. Wszystko przez magię Hekate, w której mój dziadek mieszał palce.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
Wyszłam z pod prysznica ubrana w piżamę. Kierowałam się w stronę łóżka, lecz nie było ono wolne. Leżał na nim mój stary przyjaciel.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Co ty tu robisz? - Zapytałam, chwytając do ręki sztylet.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Chce z tobą porozmawiać.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Nie mamy o czym. - Powiedziałam ze złością w głosie. - Wynoś się, albo pójdę po Chejrona.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Elizabeth...- Powiedział próbując do mnie podejść.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Powiedziałam wynoś się. Nie chce cię znać. Przysięgłam na Styks, że cię zabije. Chcesz, by ta przysięga spełniła się teraz?</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Lizzy - Gdy usłyszałam swoje przezwisko z dzieciństwa, wypływające z jego ust, do oczu podeszły mi łzy. Dlaczego on trzyma z Gają? Czy ja czymś mu zawiniłam?</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
- Nie mów tak na mnie. Nie jesteśmy przyjaciółmi, lecz wrogami. Wynoś się. - Chłopak nie posłuchał. Szybko do mnie podszedł, obezwładnił ręce i pocałował, a dopiero później zniknął.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
Położyłam się do łóżka z nadzieją, że dzisiejszy dzień okaże się tylko koszmarem, które nawiedzają każdego herosa. Nie mogłam się bardziej mylić.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
<i>Znajdowałam się w obozie, w tłumie herosów. Na środku było puste miejsce, a po drugiej stronie polany stała Gaja wraz z jej armią i Drake'm. Obok mnie stały dwie dziewczyny, których nigdy nie widziałam oraz wysoki chłopak o dłuższych, blond włosach. Przyglądał się wrogom.</i></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
<i>- Bez przywódcy wasz obóz pójdzie do odstrzału. - Powiedział stary przyjaciel. - Gdzie jest Elizabeth. - Odpowiedziała mu cisza. Chciałam wybiegnąć na środek, ale nie mogłam. Nie mogłam się nawet odezwać. Co się dzieje?</i></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
<i>Nagle tysiące strzał poleciało prosto na nas, powodując masowy mord wojenny.</i></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
<i><br /></i></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
<i>_______________________</i></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
<i>Proszę o komentarze :D</i></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px;">
<i>Dżerr</i></div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-30333637011708734032014-06-27T11:12:00.001-07:002015-04-12T01:38:46.533-07:00Elizabeth Story: Rozdział 2 - "Tajemnica Drake'a..."Po długich i męczących poprawkach powracam w świat Percy'ego Jacksona wraz z nowym rozdziałem do Elizabeth Story - Nowe Pokolenie. <br />
Na samym początku przepraszam, za długi czas oczekiwania, a powodem tego były moje cztery zagrożenia, ale ostatecznie zdałam. <br />
No więc zapraszam na rozdział, a notka uzupełniająca pod rozdziałem.<br />
<br />
<br />
Obudziłam się przerażona i zadyszana. Jak to możliwe? Dlaczego? Co się dzieję? Moja babcia została porwana, a nie znam przyczyny tego, co się stało. Czyżby świat Herosów znów miał być zagrożony, tak jak przed osiemnastoma latami? Czyżby Gaja powróciła z nowym planem i z jeszcze większą siłą? <br />
Atena jet moją babcią, dlatego muszę zrobić wszystko, by wydostała się z rąk porywaczy, czyli jednym słowem muszę ją uratować. <br />
Otworzyłam niebieski, duży kuferek, który znajdował się zaraz pod moim łóżkiem i wyciągnęłam z niego czarny plecak - kostkę, który rok temu dostałam od kilku obozowiczów. Szybko zaczęłam pakować do niego najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak łuk ze strzałami od Apolla, kilka zielonych pereł od dziadka Posejdona, sztylet, który kilkanaście lat temu odziedziczyłam po mamie, bielizne, czyste spodnie i bluzkę na zmianę, woreczek złotych drahm oraz śpiwór.<br />
Musiałam zastanowić się nad planem działania. Bo przecież nie wparuję do kryjówki pełnej potworów, a wydaję mi się, że będzie się tam od nich roiło i nie powiem "Hej, wpadłam po babcie, możecie się od razu położyć, bym już na samym początku mogła was skopać?". Nie, na pewno by mnie nie posłuchali. Ba, prędzej by próbowali mnie zabić, a znając moje szczęście, szybko by im się to udało. <br />
Także postanowiłam działać bez żadneg planu i iść tak jakby na spontana. A co tam? <br />
Gdy tylko otworzyłam drzwi od swojego domku, przywitał mnie zapach lasu i morza, a razem z nim mój przyjaciel Drake. <br />
- A ty dokąd się wybierasz? - Zapytał, dziwnie mrużąc oczy, jakby podejżewał, co planuję. - Czyżby po babcię? <br />
- A ty skąd to wiesz? - Przyznam, że byłam zaskoczona. Skąd on wie? Co to, druga Rachel? <br />
Rachel jest wyrocznią, która mieszka w Obozie Herosów. Odkąd skączyłą szesnascie lat, wcale się nie starzeje. Podobno była przyjaciółką moich rodziców. <br />
- Miałem sen, podejrzewam, że ty także go miałaś i właśnie się wybierasz uratować Atenę. - Odpowiedział. - A ja zamierzam ci w tym pomóc.<br />
- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? Nawet nie mam planu. - Odpowiedziałam, spuszczając wzrok. <br />
- Ty Elizabeth nie musisz mieć, wystarczy, że ja mam. Na sam początek musimy dostać się nad zatokę, a później taksówką pojedziey na Manhattan, gdzie ukradne Zeuowi samolot i polecimy do San Francisco, gdzie więziona jest twoja babcia. <br />
- Skąd iesz, gdzie ona się znajduję i skąd masz plan? - Zapytałam. To było dziwne. Po pierwsze, wnuk Hadesa nigdy nie posiadał żadnego planu, a po drugie, skąd on wie, gdzie znajdję się Atena, przecież nawet bogowie na Olimpie tego nie wiedzą. <br />
- Już ci mówiłe, ja także miałem sen, a plan wymyśliłem na poczekaniu. - Odpowiedział odwracając oczy. <br />
- No dobra, to możemy już ruszać? Zależy mi na czasie. <br />
- Jasne. <br />
Na początku w ciszy szliśmy przez las. Co chwilę potykałam się o wystające korzenie drzew. Gwiazdy na niebie świeciły inaczej niż zwykle, nie były tak jaskrawe, jak zawsze. Były przygasłe, zupełnie jakby Artemida była smutna. Jakby przeczuwała, że niedługo ma stać się coś niedobrego. <br />
Gdy wreszcie dotarliśmy do Zatoki Long Island, Drake szybko podszedł do najbliższej, żółtej taksówki i spytał o podwózkę. Znów włączyły mi się dziwne przeczucia. <br />
Byłam strasznie zmęczona, dlatego miałam nadzieję, że w taksówce, będę mogła spokojnie zasnąć, lecz nie. Skończyło się na tym, że po prostu zamknęłam oczy. <br />
Z uwagą przysłuchiwałam się rozmowie Drake'a z kierowcą. <br />
- Dlaczego Gaja już porwała Atenę? Dlaczego akurat ją? I do czego ja wam jestem potrzebny? - Zapytał syn Nico. <br />
- Naprawdę nie wiesz? Gaja chce zemsty, a właściwie chce zabić twoją Elizabeth, a Atena jest jej babcią. To przynęta na córkę Percabeth. A ty? Dobrze wiesz, co ta mała do ciebie czuje, ufa ci, a ty masz ją przyprowadzić prosto do nas. A jak odmówisz posłuszeństwa, to dobrze wiesz, co się stanie. Zginą wszyscy, na których Ci zależy. Masz dwanaście godzin, by przyprowadzić ją do nas. Inaczej, źle się to skończy. <br />
- Wiem. Przyprowadzę, ale nie zapominaj, że nie służę Gai, lecz robię to dla bezpieczeństwa Lizz. <br />
Co on mówi? Zawozi mnie w pułapkę dla mojego bezpieczeństwa? Zwariował? Co się stało z moim Drake'em? Gdzie jest ten chłopak, którym jestem zauroczona? To na pewno nie jest on. <br />
Taksówka się zatrzymała.Szybko z niej wysiadłam i poczekałam, aż odjedzie. <br />
- Chyba najlepiej będzie, jak od razu mnie zabijesz! No dalej! Co tak stoisz?! Zabij mnie! - Krzyczałam przez łzy. Trudno było mi w to wszystko uwierzyć. Przecież to mój przyjaciel. <br />
- O czym ty mówisz? - Zapytał zaskoczony? <br />
- Za kogo ty mnie uważasz? Nie jestem głucha. Wszystko wiem. Jak mogłeś mi to zrobić? Nienawidzę cię. Szczerze cię nienawidzę. <br />
Z plecaka wyciągnęłam jedną kulkę, której rozgniecenie pozwoli znaleźć mi się, gdzie tylko zechce. Jednak nie użyłam jej od razu. Przez chwilę trzymałam ją w zaciśniętej dłoni. <br />
- Lizzy, o nie tak, jak myślisz! - Krzyknął. <br />
- Nie Drake. Nie będziesz mi niczego tłumaczył. Chcesz mojej śmierci, tak to rozumiem. Ale powiem ci, że nikt mnie nie zabiję. Nikomu się to nie uda. Gaja nadchodzi, a ty w tym momencie jesteś wrogiem wszystkich herosów. Nawet moim. Przysięgam na Styks, że nadejdzie taki moment, że sama cię zabiję. Mimo, że jestem w tobie zakochana, a ty o tym wiesz, jestem gotowa cię zabić. Żegnaj Drake. Przekaże wszystko twojej matce. Od tej pory nie jesteś już moim przyjacielem.<br />
Rzuciłam kulkę na ziemię, po czym szybko ją rozdeptałam i rozpłynęłam się w powietrzu. Następne, co pamiętam, to obóz herosów i słone łzy. <br />
<br />
___________________________<br />
Kochani, także to był rozdział drugi. Na samym wstępie bardzo Was przepraszam, że taki krótki. <br />
Życzę Wam wszystkim ciepłych i wesołych wakacji.<br />
12 lipca zapraszam do Starachowic na zjazd herosów.<br />
Do zobaczenia.<br />
Wasza Dżerr.<br />
O jej jak ja dawno nie pisałam i nie używałam słowa Dżerr, strasznie mi tego brakowało. Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-15664337327526786082014-05-30T09:51:00.003-07:002015-04-11T03:03:56.124-07:00Elizabeth Story: Rozdział 1 - "Drake nie będzie w obozie"Przybywam do Was z rozdziałem pierwszym nowej serii. Miejmy nadzieje, że lepszej od tamtej :D<br />
Miłego czytania.<br />
Do zobaczenia w notce pod rozdziałem :)<br />
Dżerr<br />
<br />
<h2 style="text-align: center;">
Rozdział pierwszy</h2>
Stałam w progu domu z plecakiem na plecach i walizką w ręce. Ostatni raz spojrzałam na listę rzeczy, które powinnam ze sobą zabrać. Wszystko jest jak należy.<br />
- Czym ty się tak przejmujesz? - Zapytał tata, stając obok mnie - W obozie jesteś przecież co weekend, więc nie jest to dla ciebie żadna nowość. Jakbyś czegoś zapomniała, to zawsze możesz wrócić do domu, przecież daleko nie masz.<br />
- Tak tato, właśnie widać, jak mnie.... - nie było dane mi skończyć.<br />
- Percy! - Krzyknęła moja mama. - Lizz wyraźnie powiedziała, że nie nie lubi w ciągu Obozu wracać do domu. Chce się poczuć jak reszta.<br />
- Tak, tak, wiem. Tylko nie zapomnij, że za trzy tygodnie wyjeżdżamy na wakacje do Hiszpanii - dopowiedział jeszcze ojciec.<br />
- Pamiętam, tato. Wrócę na czas.<br />
No cóż, co roku razem z przyjaciółmi rodziców wyjeżdżamy do Europy na ciekawe wakacje. Tym razem padło na Hiszpanię. Nigdy jednak nie czułam się samotna. Czas spędzałam razem z siostrą cioteczną i przyjacielem. Dziś właśnie spotkam się z nimi w Obozie.<br />
- Dawaj buziaka. - Podeszłam do swojej rodzicielki i dałam jej całusa w policzek. Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam płacz małego dziecka.<br />
- Percy, idź po Clarisse. Już się obudziła. - Rozkazała mama.<br />
Tata mruczał coś pod nosem. Po co komu dzieci, że im większe, tym większy kłopot, ale posłusznie poszedł. Z resztą jak zwykle. Często tak mówił, ale ja wiem, że on nas kocha.<br />
A więc mam trzymiesięczną siostrę. Kocham ją bardzo mocno i nie wyobrażam sobie, by kiedyś mogło jej się coś poważnego stać.<br />
Ma duże, zielone oczy i wszyscy mówią, że jest bardzo podobna do mnie.<br />
Po chwili czekania tata znów pojawił się w drzwiach, trzymając na rękach małą dziewczynkę.<br />
- Pa maleńka - Powiedziałam machając do dziecka.<br />
Chwilę później byłam już na leśnej drodze prowadzącej do Obozu.<br />
Droga leśna była jednym z moich ulubionych miejsc w Obozie. Cisza, spokój, szum drzew, Jezioro Herosów i ptaki. Kochałam łono natury i potrafiłam je docenić.<br />
- Buu! - Usłyszałam za plecami.<br />
Nie wystraszyłam się, ponieważ byłam już do tego przyzwyczajona. Powoli się odwróciłam. Przede mną stała wysoka blondynka o ciemnych, brązowych oczach. Razem tworzyło to dość nietypowe połączenie. Dziewczyna miała na imię Eveline i była córką Clary i Tony'ego, wnuczką Ateny i Hefajstosa, moją siostrą cioteczną. Nasze mamy, to biologiczne siostry.<br />
<br />
- Co? Ale jak to? Dał jakiś konkretny powód? - Zapytałam zawiedziona.<br />
Drake był moim najlepszym przyjacielem. Zawsze umiał mi pomóc, pocieszyć, a gdy płakałam, często zamieniał się w psychologa. Był ode mnie młodszy zaledwie o pół roku. Jego dziadkami są Hades i Zeus, a rodzice to Thalia i Nico. Szczerze mówiąc na wieść o tym, że nie będzie go w obozie, zrobiło mi się przykro. Tak. Zależy mi na nim i kocham go.<br />
Po chwili byłyśmy już na miejscu. Jak zawsze powitał mnie tutaj zapach ogniska, krzyk córek Afrodyty, dźwięk strzał i cięciw, a także metaliczny odgłos ocieranych o siebie mieczy.<br />
To jest właśnie Obóz. Mój drugi dom. Miejsce, gdzie każdy heros powinien czuć się swobodnie.<br />
Na samym początku pokierowałam się w stronę domku Posejdona, gdzie mieszkałam podczas swojego pobytu w Obozie. Raczej jestem typem samotnika, dlatego wole przebywać tutaj, niż w pełnym gwaru domku Ateny. Powoli zaczęłam się rozpakowywać. Zanim się zorientowałam, była już pora ogniska. Siedziałam na drewnianej kłodzie, razem z innymi śpiewając obozowe piosenki i piekąc pianki. Kochałam śpiewać. Była to moja pasja i dar, który dostałam od Apolla. Jednak swobodny nastrój przerwał mi dotyk czyiś rąk na moich ustach. Stałam jak sparaliżowana. Nie wiedziałam nawet dokładnie co się dzieję. Po chwili napastnik opuścił ręce, a ja zrozumiałam, że stoi za mną mój przyjaciel.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Zeusie. Nigdzie nie możemy jej znaleźć. Bogini zniknęła. W jej domu jest pełno śladów walki. Cóż mamy czynić? - Zapytał jeden ze strażników, wchodząc do komnaty Zeusa<br />
- Musicie ją odnaleźć. A najważniejsze, nie możemy informować młodych herosów o porwaniu Ateny. To będzie zbyt niebezpieczne. Zrozumiano?- Tak jest Panie - Odpowiedział strażnik, po czym szybko wyszedł z komnaty tronowej. Atena została porwana. Nikt nie wie z jakiego powodu. Czyżby niebezpieczeństwo powstało? Czy naszemu światu grozi coś okropnego? Kto odnajdzie boginię, a kto jest sprawcą jej porwania? Na te pytania nikt nie zna odpowiedzi.<br />
<br />
__________________________________________<br />
No więc tak. Przyznam szczerze, że bardzo zatęskniłam za blogosferą herosów i cieszę się, że w końcu udało mi się coś dodać.<br />
Rozdział pierwszy jest dość krótki, ale postaram się, by długość drugiego była bardziej zadowalająca.<br />
Cieszę się, że większość z czytelników nadal pozostała wierna mojemu blogowi i z chęcią go czyta.<br />
Jak pewnie zobaczyliście na początku, rozdział ten dedykowałam Mateuszowi i Adamowi, lecz do Mateusza kieruje te słowa:<br />
Miej wiarę i nigdy się nie poddawaj. Masz przyjaciół i oni zawsze Ci pomogą. Walcz do samego końca. Wiem, że dasz sobie radę. Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia.<br />
Adam, ty spraw, by Mateusz nie bał się pisać w naszych konferencjach, bo przecież ja nie gryzę.<br />
<br />
Oczywiście mile widziane są komentarze, a jak będzie ich dużo, to będę w siódmym niebie. Także, do dzieła.<br />
Zbliża się czerwiec, więc jest to czas poprawek. Dajecie rade?<br />
No dobra...jak zauważyliście wygląd bloga oraz tytuł zmienił się diametralnie, ale to dlatego, iż zaczynamy nową serię.<br />
Swój cenny czas na wykonanie nagłówka straciła Julia O. którą znacie z innego bloga, a za wysiłek, jaki włożyła w swoją pracę serdecznie jej dziękuję. Ogromne podziękowania kieruje też do Sonii, która jest korektorem tego opowiadania. Jesteś wspaniała.<br />
To chyba tyle.<br />
Do zobaczenia w następnym rozdziale.<br />
PS A jeśli lubicie historie paranormalne, dotyczące duchów, dziwnych zjawisk, tajemnic i zagadek, to serdecznie zapraszam tutaj: <a href="http://opuszczony-dom-blackie-i-dzerr.blogspot.com/" target="_blank">OPUSZCZONY DOM</a>. Nagłówek na tego bloga wykonał Albert, z zdjęć, które przedstawiają prawdziwy OPUSZCZONY DOM, w którym rozgrywa się historia opowiadania.<br />
<br />
~Dżerr.<br />
<span style="background-color: #f7f7f7; color: #3e454c; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.359999656677246px; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: #f7f7f7; color: #3e454c; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.359999656677246px; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: #f7f7f7; color: #3e454c; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.359999656677246px; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: #f7f7f7; color: #3e454c; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.359999656677246px; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: #f7f7f7; color: #3e454c; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.359999656677246px; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-38865003396756180522014-04-28T23:37:00.001-07:002014-04-28T23:37:19.297-07:00Ostateczna decyzja No witam ponownie. Możecie się pewnie domyślać, o co chodzi w tym poscie.<br />
No więc każdego dnia przybywało komentarzy dotyczących mojej decyzji.<br />
Więc wszystko sobie dokładnie przemyslalam.<br />
Na kartce wypisalam sobie wszystkie aspekty za i przeciw.<br />
A więc pozdrawiam wszystkich hejterów i zdenerwuje ich swoją decyzją, ale postanowiłam zostać. <br />
Będę pisać dalej.<br />
Aspekty:<br />
ZA:<br />
1. Pisanie jest moją życiową pasją, a ten blog jest moim pierwszym dzieckiem i zawsze bardzo kocham tego bloga.<br />
2. Historia, jaką wam obiecałam w sumie jest już zaczeta.<br />
3. Moje odejście kilku z was trochę zawiodło.<br />
4. Uszczesliwilabym wielu hejterów.<br />
Przeciw<br />
Brak weny, która powraca.<br />
<br />
Co do rozdziału. Jutro wyjeżdżam i wracam w niedzielę, więc rozdział chyba po majowce.<br />
Póki co to tyle.<br />
DzerrDżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-60444574973577783842014-04-19T08:08:00.002-07:002014-04-20T05:05:50.220-07:00Wiadomość. Koniecznie przeczytaj...Kochany czytelniku. Witam Cię w świecie mitologii, herosów, miłości, walk i przyjaźni na całe życie.<br />
Zastanawiałeś się, czy jesteś herosem, czy śmiertelnikiem?<br />
Zastanawiałeś się, co zrobiła z tobą książka autorstwa Ricka Riordana?<br />
Nauczyła Cię czegoś? Tak.<br />
<br />
Co mam na myśli.<br />
Przez ostatni rok żyłam tylko książką. Za wszelką cenę chciałam poczuć się, jak Annabeth. Być inna. Odnaleźć siebie.<br />
Za każdym razem, gdy wychodziłam z psem, w uszy wkładałam suchawki i w wyobraźni stwarzałam swoją historię, którą przelewałam na papier.<br />
18 lutego zrozumiałam, że ten świat nie istnieje. Już wtedy miałam dość.<br />
Percabeth Story było, jest i zawsze będziee moim kochanym dziecjem.<br />
Kocham tego bloga i zawsze będę, ale już za bardzo oddaliłam się od tego świata, a moje pomysły się wyczerpały. Elizabeth Story nie będzie.<br />
Szczerze pisząc to teraz leżę słuchając Blach Dhalia i płaczę, bo się z Wami żegnam.<br />
Przede mną egzaminy i liceum. Zmieniłam siebie. Odnalazłam siebie.<br />
Każdy bohater mnie czegoś nauczył.<br />
Percy, że przyjaciele pomagają.<br />
Ann, że warto się wyróżniać.<br />
Tyson, że nie można się przejmować.<br />
Thalia, że o przeszłości trzeba zapomnieć.<br />
<br />
Także do zobaczenia.<br />
Co jakiś czas dodam one-shoty, ale nie będzie historii Lizz.<br />
Co z zeszytami....jest ich 5. Po świętach wyślę je do Julii do Starachowic. Niech ma cząstke mnie. A odbiore to w wakacje.<br />
Teraz jestem w swoim świecie. W świecie opuszczonego domu.<br />
Tam można znaleźć mnie.<br />
Dziękuję za 1.5 roku.<br />
Wspaniali czytelnicy.<br />
Pozdrawiam i tule.<br />
Dżerr<br />
<br />
Dzerr98@gmail.com<br />
<a href="http://opuszczony-dom-blackie-i-dzerr.blogspot.com/" target="_blank">Opuszczony Dom</a><br />
GG. 45061438<br />
<br />Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-9735811289923687472014-03-29T14:05:00.001-07:002014-03-29T14:05:11.614-07:00Strzałka! <div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>Strzałka!</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
Heej. Jestem <a href="https://www.blogger.com/profile/02528820467374417851" target="_blank">Julie ;*</a> najlepsza przyjaciółka Talki. Piszę tego posta z konta Dżerrki, ponieważ muszę jej podziękować. Ale to tak straaaaaaaaaaaaaaaaaasznie, straasznie :* Na wszystkie możliwe sposoby. Hmm... Opowiem wam dlaczego. No to może tak :</div>
<div style="text-align: center;">
Pewnego razu, była sobie taka dziwna dziewczyna o imieniu Julia. Kochała tańczyć, grać na scenie i pisać opowiadania. Zaczęła ona czytać jedno opowiadanie o herosach ,a mianowicie Percabeth Story, autorką była Dżerr. Dziewczyna marzyła tylko o tym, aby ją poznać, ale nie miała odwagi zaprosić, popisać, zagadać. W końcu odważyła się. Zaprosiła swoja idolkę na facebook'u i zagadnęła. Na początku dziewczyny rozmawiały normalnie. Poznawały się. Okazało się, że mają wspólne zainteresowania. Dziewczyna o imieniu Julia zaczęła się zaprzyjaźniać i napisała to Dżerr. Napisała, że strasznie ją polubiła, ucieszyła ją odpowiedź, Dżerr napisała, że też strasznie ją polubiła. </div>
<div style="text-align: center;">
To była tylko kwestia czasu kiedy dziewczyny zostały dobrymi przyjaciółkami wspierały się, gadały, śmiały się. Pojawiały się problemy, choroby i inne takie. Dziewczyny nie przestały, wzmocniły swoją więź i co z tego wyszło? Teraz są najlepszymi przyjaciółkami. Dzielą je kilometry, sporo drogi, nie widują się. Lecz piszą, gadają przez komórkę ,a zobaczą się... NA WSPÓLNYCH Wakacjach.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No, ale co to ma do podziękowań? </div>
<div style="text-align: center;">
Nie dawno na moim blogu pojawiły się hejty. Kto mnie uratował? Kto mnie bronił? Natalka. Moja najlepsza przyjaciółka. Za to chcę jej serdecznie podziękować ,więc...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Dżerrko !</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Za to, że byłaś i jesteś. Za wsparcia i podnoszenie przy upadkach. Za nie dopuszczenie do upadku w momentach mojego życia. Za wszystkie słowa. Za... Za wszystko! Za te wakacje, których co prawda jeszcze nie ma, ale będą i już zakładam, że będą one najlepsze na świecie ;*</div>
<div style="text-align: center;">
Kocham cię najbardziej na świecie. <i>Dziękuję, że jesteś.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Dziękuję :)</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Pozdrawiam Ciebie oraz wszystkich czytelników tego bloga.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Julie ;*</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-12574100117360688992014-03-18T12:05:00.000-07:002014-03-18T12:05:25.422-07:00Epilog<div style="text-align: center;">
<b>Annabeth</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od ostatniej bitwy z gigantami minęło sporo czasu, a właściwie cztery lata. W tym czasie nie działo się nic szczególnego. Razem z Percym wiedziemy normalne, pełne przygód życie. Oboje zdaliśmy maturę z dobrym wynikiem (no bynajmniej ja) i oboje mamy pracę, którą kochamy.</div>
<div style="text-align: left;">
Ja jestem szefem firmy architektonicznej, a Percy ma swój własny instytut badań morskich. Nie ukrywam, że ten sukces zawdzięczamy naszym boskim rodzicom. </div>
<div style="text-align: left;">
Co działo się po wojnie? </div>
<div style="text-align: left;">
Cóż. Uranos zniszczył większą część obozu, a odbudowanie go przypadło na mnie. Teraz jest wszystko dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Każdy bóg ma swoją małą świątynie, domki obozowiczów są dwa razy większe, gdyż coraz więcej dzieciaków przybywa do obozu. Pole ogniskowe jest większe, a odbudowany amfiteatr wprost zapiera dech w piersiach. Krótko mówiąc za każdym razem, gdy jestem w obozie, rozpiera mnie duma. </div>
<div style="text-align: left;">
Herosi. No cóż. Powoli wszyscy zapomnieli o całej sprawie, ale w naszych sercach i tak na zawsze zostaną wspomnienia po zmarłych. W lesie nawet powstał obozowy cmentarz, na którym pochowani są nasi przyjaciele. Co roku, w wakacje zbieramy się tam i oddajemy hołd młodym bohaterom, którzy szybują pośród Elizjum, tak jak ptaki na wolności, poszukując w tym świecie ciepła, dobra i miłości. </div>
<div style="text-align: left;">
Kilkoro herosów przeszło na tak zwaną emeryturę, czyli postanowili wieść dalej normalne życie np. zakładając rodziny.</div>
<div style="text-align: left;">
Jednak pewna rzecz nadal mnie nie pokoi. Czuję, że kiedyś Gaja powróci i walka z nią nie będzie należeć do zbyt łatwych. </div>
<div style="text-align: left;">
Jednak teraz nie można się niczym przejmować. Póki co nic złego się nie zapowiada i oby tak jak najdłużej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
_____________________________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
<i>To już jest konie, nie ma już nic, skończyłam serię, możemy się uczyć. </i> </div>
<div style="text-align: left;">
Kilka długaśnych słów ode mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Każdy z Was w ciągu półtora roku widział, jak się zminiam. Z głupiej, czternastoletniej dziewczynki wyrosła silna i pewna siebie szesnastolatka. </div>
<div style="text-align: left;">
Pisanie od samego początku mi nie wychodziło. Miałam wzloty, jak i upadki, ale nie żałuję, że założyłam tego bloga, bo dzięki niemu poznałam Was, czyli cudownych, szczerych do bólu i prawdziwych Demigods. </div>
<div style="text-align: left;">
Liczę, że z większością zobaczę się na zjeździe lub w komentarzach w następnej serii <i><b>Drugie pokolenie - Elizabeth story.</b></i></div>
<div style="text-align: left;">
Jestem wdzięczna każdemu z osobna za każde, nawet przypadkowe wejście na bloga i za każdy komentarz. <i> </i></div>
<div style="text-align: left;">
To dzięki Wam robię to, co robię i mimo, że jestem w tym kiepska, to nie żałuje i nie wstydzę się tego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Szczególne podziękowania kieruję do:</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Merr - </b>Gdyby nie ty nie wiem, czy ten blog by jeszcze istniał. Byłaś przy mnie wiele razy, gdy cię potrzebowałam. Wspierałaś mnie i zawsze mówiłaś, że mam się nie poddawać. Mimo, że nie zawsze jestem, to musisz wiedzieć, że kocham cię jak siostrę i jesteś dla mnie bardzo wazna. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Pipes - </b>Twoje komentarze często dawały mi mocno w kość, ale wiem, że pisałaś to, by w jakiś sposób mi pomóc. Mimo, że się czasem starałam, to nie zawsze mi to wychodziło, gdyż jak moi rodzicie widzieli, że zaczynam pisać, zabierali kartki, wyrzucali do kosza i kazali się uczyć. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Wieka - </b>Poznałam ciebie właśnie przez tego bloga i jesteś chyba jedyną osobą, której zaufałam tak szybko. Wspierałaś mnie zawsze i mimo kłótni wiem, że zawsze przy mnie będziesz. Na rozmowy telefoniczne wydałaś fortunę, ale pamiętaj, że jesteś dla mnie jak Ika, a doskonale wiesz, że Ika jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Twoja strata była by bardzo bolesna. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Julaa - </b>Moja kochana Demigood, którą uwielbiam i kocham. Jedna z moich najlepszych przyjaciółek, tak samo jak <b>Milena. </b>Obie jesteście cudowne i wspieracie mnie duchowo. Nie mogę się doczekać, gdy was spotkam. Te wakacje będą najlepszymi wakacjami. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Aria P. - </b>Twój komentarz pod postem Kitty sprawił, że miałam wiele łez w oczach. "Mimo, że nie przepadam za twoim pisaniem, wcale nie znaczy, że chce twojej śmierci". Te słowa zapamiętam chyba na zawsze. Dziękuję za komentarze <b>WSZYSTKIM.</b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Arya Chase - </b>Tobie dziękuję za wiadomości <b> </b>i obrazki, jakie wysyłałaś nie tylko na meila, jak i na stronkę. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy jesteście cudowni.</div>
<div style="text-align: left;">
Do zobaczenia w następnym sezonie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dżerr</div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-58434166541382055652014-03-16T06:06:00.000-07:002015-04-12T01:39:25.632-07:00Percabeth Story: Rozdział 40 część 2 - "Półbogowie nigdy się nie poddają. Walczcie do samego końca, bo taki jest wasz obowiązek."<div style="text-align: center;">
<b>DEDYKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY CHOĆ RAZ DODALI KOMENTARZ POD JAKIMKOLWIEK POSTEM.</b><br />
<b>JESTEŚCIE WSPANIALI I ZA TO WAM DZIĘKUJĘ!</b><br />
<b><br /></b>
<b>Annabeth</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Obudziłam się dość późno. Na niebie zamiast słońca świeciły małe kropeczki, które swoim blaskiem oświetlały świat. Która to może być? Dziesiąta wieczorem? Eh...nieważne. </div>
<div style="text-align: left;">
Przekręciłam głowę w lewo, uświadamiając sobie, co zdarzyło się zaledwie kilka godzin temu. Tak! To nie sen! Ja naprawdę żyję! To wspaniałe, a wręcz niewiarygodne.</div>
<div style="text-align: left;">
Leżałam przez chwilę szeroko się uśmiechając. Świeże powietrze delikatnie owiewało moje lekko opalone ciało. </div>
<div style="text-align: left;">
Znajdowałam się na tarasie Wielkiego Domu. Przyprowadzono mnie tu, bym mogła odpocząć po zamieszaniu związanym z moim zmartwychwstaniem. Zaraz! Wojna. Rachel przepowiedziała bitwę. Muszę się zbierać. </div>
<div style="text-align: left;">
Szybko zrzuciłam z siebie ciepły, niebieski koc i ruszyłam biegiem w stronę pola ogniskowego. Z dala dobiegały mnie dźwięki muzyki, śmiechu i dobrej zabawy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Annabeth! - Krzyknęła Thalia. Po chwili każdy heros podchodził i mocno mnie przytulał. - Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowało.- Na córkę Zeusa zawsze mogłam liczyć. Byłam jej za to bardzo wdzięczna.<br />
- Chwila. - Powiedziałam, przerywając śmiechy i muzykę. - Dlaczego siedzicie tak bezczynnie? Czy już się poddaliście? Zbliża się wojna. Nie mamy przygotowanej żadnej techniki, a musimy walczyć. Powinniście ćwiczyć, a nie siedzieć. Nie wygramy nic nie robiąc. - Mówiłam. To już nie był ten sam obóz. Dlaczego tak bezczynnie siedzą i nic nie robią? To jest do nich naprawdę nie podobne.<br />
- Nie mamy czasu, Annabeth. Gaja przebudziła się zdecydowanie zbyt szybko. Nie jesteśmy przygotowani i nie mamy odpowiedniej techniki. Nawet gdybyśmy walczyli, nie wygramy. Świata już nie będzie. - Odpowiedział jeden z synów Apolla. Przyznam, że jego słowa jeszcze bardziej mnie zdenerwowały.<br />
- Co wy mówicie?! Wszyscy jesteśmy herosami. Czyżby moja śmierć i moje poświęcenie poszły na marne? Kim wy jesteście? Co się z wami stało?...<br />
- Annabeth ma rację. - Powiedział Percy przerywając moją wypowiedź. Podszedł i delikatnie mnie objął.- Wielu herosów oddało życie i tylko po to, byście teraz bezczynnie siedzieli? Nie poznaję was. Rozumiem, że jesteście zmęczeni, ale takie jest życie herosa. Fata zadecydowało. Musicie walczyć. - Byłam mile zaskoczona słowami Percy'ego. Widać jego także zdziwiło zachowanie naszych przyjaciół.<br />
- Słuchajcie. Niech grupowi przyjdą na naradę. Ustalimy plan działania. Będziemy walczyć! - Po tych słowach ruszyłam w stronę Wielkiego Domu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>***</b></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam na stole do ping-ponga, trzymając w rekach mapę obozu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jakim, cudem wejdą na teren obozu, skoro mamy Złote Runo, które sprawia, że przez granicę żaden potwór nie może przejść? - Zapytałam. To pytanie nurtowało mnie od prawie godziny.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wejdą przez wodę. - Szepnęła wyrocznia. Rudowłosa dziewczyna szkicowała coś na białej kartce papieru. - Przecież nasze jezioro ma połączenie z zatoką Long Island. Wiem to, bo jak byłam mała, tata mnie tutaj zabrał, znaczy na zatokę. Zawsze wiedziałam, że coś tutaj jest, ale dopiero, gdy poznałam Percy'ego dowiedziałam się co. - Zamknęłam oczy mając nadzieję, że uda mi się coś wymyślić. W tym momencie każdy liczył właśnie na mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mam pewien pomysł. - Powiedziałam po pewnym czasie. Wszyscy skupili swój wzrok prosto na mnie. - Z tego co wiem, w lesie poukrywane są bunkry. Skoro już są, to dlaczego ich nie wykorzystamy? Zamiast stać i niczemu nie służyć, mogą na czas bitwy być naszą kryjówką. Gdy armia Gai i Uranosa wejdzie na teren obozu, będą myśleć, że nikogo nie ma. Kilku chłopaków od Hermesa i Hefajstosa wyjdzie, by z zaskoczenia pozbyć się przeciwników.Gdy wrócą, łucznicy od Apollina wystrzelą strzały. Powstanie zamieszanie, a my pozbędziemy się wielu herosów z armii tej jędzy. Jednak walka będzie nieunikniona. Po łucznikach wyskoczymy my i rozpoczniemy to, co od dawna jest przepowiedziane. Percy, Clarisse i ja pobiegniemy na przywódców, a reszta zajmie się innymi. Nie mamy pewności wygranej, ale z dobrym planem i zaangażowaniem wszystko jest możliwe.<br />
- Uważam ten plan za bardzo dobry. Czy ktoś ma jakieś zastrzeżenia? - Zapytała Clarisse. Gdy z Percym przeprowadziliśmy się i stwierdziliśmy, że nasza przygoda w obozie dobiega końca, trzeba było przekazać dowództwo. Teraz naszą starą funkcję pełniła córka Aresa.<br />
- Tak. - Odpowiedział, Percy, co wprawiło mnie w jeszcze większe zaskoczenie. - Co z Elizabeth i przepowiednią? - Miał rację. Zapomniałam o tym.<br />
- Dziewczynkę trzeba ukryć w lesie razem z Driadami.Tylko one najlepiej znają teren. Jeżeli Lizzy nie pojawi się na polu bitwy, to możliwe, że przepowiednia się nie spełni. - Odpowiedział Chejron, po raz pierwszy tego wieczoru. Zawsze na naradach odzywał się tylko wtedy, gdy mieliśmy jakiś problem. W ten sposób uczył nas zaradności. Jednocześnie często uczyliśmy się na swoich błędach. <br />
- A więc wszystko ustalone. Grupowi niech przekażą plan pozostałym. Niech każdy domek wystawi po dwie osoby na nocną wartę. Nie wiemy, kiedy dokładnie zaatakują. Patrole będą pilnowały do godziny czwartej. Następnie ubieramy się w zbroje, zabieramy broń i idziemy do bunkrów. - Powiedziała córka Aresa, po czym szybko odeszła w stronę swojego domku. Przez chwilę spróbowałam zrozumieć, co ta dziewczyna może czuć. Jest zupełnie sama, bez żadnego rodzeństwa. Nie ma się komu wyżalić, choć wątpię, by kiedykolwiek to robiła.<br />
Z zamyśleń wyrwał mnie dotyk Percy'ego. Uśmiechnęłam się do niego blado i oboje ruszyliśmy w stronę lasu, gdzie obecnie znajdowała się Elizabeth.<br />
Przed nami pojawiło się ogromne drzewo, w którym znajdowały się duże, brązowo czarne drzwi. Zapukałam, a po kilku sekundach przede mną stanął Grover. <br />
- Wejdźcie. - Powiedział uśmiechnięty. W ręku trzymał nadgryzioną puszkę coli. Nic się nie zmienił. Stary przyjaciel, z którym przeżyliśmy wiele przygód i misji. <br />
W środku było naprawdę dużo miejsca. Nie było to zwyczajne drzewo. Jest to raczej coś w rodzaju podziemnego domu.<br />
- Co się stało? - Zapytała Kalina, wyczytując wszystko z mojej twarzy. Ta Driada wyróżniała się od innych. Była w miarę odważna i mądra, a to cechy warte uwagi.<br />
- Jutro wszystko się rozstrzygnie. Przybędą. - Odpowiedziałam. - Potrzebna jest wasza pomoc. Czy jest tutaj miejsce, gdzie można ukryć Elizabeth? Ona nie może brać udziału w bitwie. Gdy Gaja ją zobaczy to...<br />
- Rozumiem. - Odpowiedziała Driada, przerywając mi. - Chodźcie za mną. - Na ręce wzięła swojego kilku miesięcznego synka i zaprowadziła nas w stronę mosiężnego regału z książkami.<br />
- Percy, czy mógłbyś go przesunąć? - Zapytała. Glonomódżek z chęcią zrobił to, o co poprosiła go Kalina. Naszym oczom ukazały się szare, metalowe drzwi, które zamiast klamki miały zamek, wyglądający jak ster w statku. - To jedno z najbardziej bezpiecznych miejsc na terenie całego obozu. Tak zwany schron. Zostawcie u nas Lizzy. Tutaj będzie bezpieczna. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Percy</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałem na zegarek, który dostałem od Paula jako prezent ślubny. Wybiła godzina szósta rano. Wszyscy rozrzuceni byli po bunkrach, znajdujących się w lesie. Póki co było spokojnie, co zaczynało niepokoić Annabeth. </div>
<div style="text-align: left;">
<b>-</b> Zaczynam się koszmarnie nudzić, Jackson. - Powiedziała Clarisse, przepychając się w stronę wyjścia. Już nie jest miła. Wróciła do swojego starego wrednego "ja".<br />
- To proszę bardzo. Drzwi otwarte, droga wolna. Możesz wyjść i dać się zabić. Twoja decyzja. Ja tam za tobą nie zapłaczę. - Powiedziałem, uśmiechając się łobuzersko. Widać i w takich sprawach trzyma mnie poczucie humoru.<br />
- Weź się lepiej zamknij, Jackson. - Odpowiedziała córka Aresa, uderzając mnie w ramię.<br />
Nasze małe przekomarzanie przerwało lekkie trzęsienie ziemi. Przez dziurę w drewnianych drzwiach dostrzegłem, że kilku wojowników z mieczami uniesionymi nad głowy, biegnie w stronę obozu herosów. Jednak po chwili przystanęli. Powitała ich pustka. Właśnie rozpoczęła się inwazja.<br />
Armia wroga stała, nie wiedząc co się dzieję. Spodziewali się walki i dostaną ją, lecz nieco później.<br />
- Dawać dzieci Hefajstosa i Hermesa. - Rozkazała Annabeth. Na twarzy córki Ateny widać było skupienie. - Działamy według planu. - Przyznam, że właśnie takiej Ann mi brakowało. Silnej i przywódczej.<br />
Kilku chłopaków, w tym Charles i Tony szybko wyszło z naszej kryjówki. Widziałem, jak jeden z nich podchodzi od tyłu do wojownika z armii przeciwnej i z zaskoczenia podcina mu gardło. Po szyi wroga płynęła strużka czerwonej, ciepłej cieczy. Nieznany mi chłopak lekko się zachwiał i upadł na ziemię. Morderstwo idealne.<br />
Kilku herosów robiło to samo. Widziałem, jak Annabeth uśmiecha się lekko do samej siebie. Jej plan jest doskonały i trzeba to przyznać.<br />
Nie minęło piętnaście minut, kiedy nasi wrócili.<br />
- Nieźle się spisaliście. - Rzekła córka Aresa, klepiąc Tony'ego w ramię. - Teraz czas na łuczników. Na co jeszcze czekacie leniwce? Do dzieła!<br />
Tym razem również nie było problemów. Dzieci Apolla nie musiały odchodzić zbyt daleko. Schowali się za drzewami i na rozkaz przywódców, wystrzelili strzały, powodując krzyki bólu i panki. Powstał masowy mord. Kilkadziesiąt ciał uginających się pod własnym ciężarem i upadających na zakrwawioną ziemię. Po raz pierwszy tego dnia pomyślałem, że wygramy. Nie wiedziałem, jak bardzo się mylę.</div>
- Atak! - Krzyknęła Clarisse, a my wybiegliśmy prosto na pole bitwy. Rozpoczęła się walka. Za obóz! Za bogów! Za życie i świat!<br />
Starałem się robić wszystko według planu, lecz nigdzie nie było widać ani Gai, ani Uranosa. Ewidentnie coś się komplikowało.<br />
Nie wiedząc, co dokładnie mam robić, odetkałem Orkan i walczyłem z pierwszym, lepszym herosem. Pięta Achillesa pomagała mi w walce, bo wcale nie musiałem się tak bardzo martwić o swoje życie. Nie było łatwo. Nas było znacznie mniej, ale jak to powiedział kiedyś mój ojciec "Nie liczy się ilość, ale skuteczność".<br />
Widziałem, jak przegrywamy. Młodzi herosi, którzy w obozie byli pierwszy raz, w tym momencie bez ruchu leżeli na ziemi. Annabeth również to dostrzegła. Widziałem, jak z kieszeni szortów wyciąga duży, fioletowy pierścień. Dobrze wiedziałem, do czego on służy. Jest to tak zwany sierp Kronosa, Pana Czasu. Annabeth za pomocą właśnie tej broni potrafiła zatrzymać czas. Tak właśnie zrobiła i tym razem.<br />
- Mamy pięć minut, zanim sekundy znów zaczną płynąć. Nie uda nam się zabić wszystkich, ale zawsze możemy zdobyć przewagę! - Krzyknęła córka Ateny, a nasi herosi ruszyli z uniesionymi mieczami prosto na armie przeciwnika.<br />
Potwory błyskawicznie zamieniały się w kupki złotego pyłu, a herosi padali w kałuże krwi. Jednak nic nie może trwać wiecznie. Nim się obejrzeliśmy, po obozie znów rozległ się krzyk ataków. Nie było łatwo.<br />
Nagle ziemia zaczęła się mocno trząść, aż powstała w niej ogromna szczelina, prowadząca na samo dno okropnego, ciemnego Tartaru. Przed nami pojawiła się dwójka najgorszych wrogów: Gaja i Uranos. Ziemia miała około dziesięciu metrów wysokości i była złoto czarna, a jej mąż liczył piętnaście metrów i był cały czerwony. Oboje deptali po całym obozie, doszczętnie go niszcząc. Teraz rozpoczęła się prawdziwa rzeź. Nigdy tego nie wygramy.<br />
Odruchowo spojrzałem w stronę lasu i zamarłem. Za jednym z drzew stała Elizabeth. Widziałem też Grovera, który próbował ją zabrać w bezpieczne miejsce, ale ta mu się wyrywała. Po kilku sekundach dziewczynka wbiegła prosto na pole bitwy.<br />
- Nie! - Krzyknęła Annabeth, dostrzegając to, co ja. W tym samym momencie Gaja głośno zaczęła się śmiać. Łucznicy z jej armii ustawili strzały prosto na moją córkę. Cięciwa naciągnięta...ognia. Strzały wystrzelone. W ostatnim momencie zobaczyłem, jak Clarisse rzuca się na Lizzy, jednocześnie przyjmując na siebie cały atak. Zapadła cisza. Z ust córki Aresa wydarł się mrożący krew w żyłach krzyk bólu. Cierpiała. Jej ciało zalały krople czerwonej mazi. Dziewczyna ugięła się na własnych nogach i upadła na ziemię.<br />
- Percy. - Powiedziała ukradkiem sił. Patrzyła na mnie, jakbym mógł jej pomóc. Przez chwilę próbowała się podnieść, ale kończyło się to dla niej bolesnym upadkiem. - To było...moje...zadanie. - Po tych słowach przewróciła się na plecy i wydobyła z siebie ostatni oddech. Umarła.<br />
- Nie! - Krzyknęła Elizabeth., podnosząc się z ziemi. - Zabiliście ciocię Clarisse! - Po raz pierwszy ujrzałem coś tak potężnego. Moja córka wywołała w obozie ogromny huragan. Stała naprzeciw gigantów z zaciśniętymi dłońmi. Co złego się teraz wydarzy?<br />
- Elizabeth, stój! Uspokój się! - Krzyknęło kilku bogów. Pojawili się w samą porę.<br />
Lizzy nie słuchała. Była zdenerwowana, a z jej ciała płynęła dziwna, silna energia. Woda w jeziorze mocno obijała się o piaszczyste ściany klifu. Tworzył się sztorm. Nie, poprawka. Elizabeth tworzyła sztorm.<br />
- Lizz! - Krzyknął mój ojciec próbując do niej podejść. Dziewczynka odczytując jego zamiary, uniosła ręce do góry i zapanowała nad wodą. Dopiero teraz dowiedziałem się, że ma taką moc.<br />
Potężny strumień wody skierowała prosto na swojego dziadka i mocno w niego uderzyła, sprawiając, że Posejdon stracił równowagę. To, co Elizabeth wyprawiała w tym momencie było niesłychane. Za pomocą rąk stworzyła ogromny wir, który prowadził na dno Tartaru. Do jej dzieła po kolei wpadało wielu wojowników, jak i potworów. Armia Gai i Uranosa już nie istniała. Została tylko ta dwójka.<br />
Ziemia z własnej woli rozpłynęła się w czarny pył. Uciekła.<br />
Lizzy jedną ręką podtrzymywała wir wodny, a drugą stworzyła ogromną, wodnistą rękę, która zebrała w siebie całą, dostępną broń, czyli miecze, sztylety i strzały, a po chwili wystrzeliła prosto na naszego wroga. Takiego ataku nikt się nie spodziewał. Nie minęła minuta, kiedy pokiereszowany Uranos ruszył w stronę Tartaru.<br />
Elizabeth opuściła ręce, jednocześnie zalewając obóz. Woda na ziemi zmieniła się w błoto i kałuże. Lizzy zachwiała się i ze zmęczenia zemdlała. Dzięki niej obóz i świat nadal istnieją.<br />
<br />
_____________________________________________<br />
A więc to już jest koniec. A raczej rawie koniec, bo przed nami jeszcze epilog który pojawi się w najbliższym czasie.<br />
To opowiadanie (cała seria) nie jest ideałem. Na bieżąco będę starała się wszystko popoprawiać. Jednak potrzebna mi będzie pomoc.<br />
POSZUKIWANA BETA, OSOBA KTÓRA POMOŻE MI KOREKTOROWAĆ POPRZEDNIE ROZDZIAŁY, ABY INNYM LEPIEJ SIĘ CZYTAŁO. BARDZO PROSZĘ, NIECH KTOŚ SIĘ ZGŁOSI W KOMENTARZU LUB NA MEILA Dzerr98@gmail.com.<br />
Także pojawi sie epilog, a następnie druga seria.<br />
Może będzie lepsza od tej? Mam taką nadzieję.<br />
A teraz parę linków. Dość dla mnie istotnych waznych.<br />
1. <a href="https://www.facebook.com/heros.kurde.nie.budyn" target="_blank">Masz ADHD i dysleksję? Nie martw się nie jesteś debilem tylko herosem.</a> Stronka o tematyce PJ i OH prowadzona przeze mnie, Merr i McLean. Organizowane są tam zabawy i inne. Super fanpage.<br />
2. <a href="https://www.facebook.com/DzerrBlogiStronkiINieTylko?ref=hl" target="_blank">Dżerrka</a> mała stronka informacyjna o kolejnych rozdziałach, ale też taka dla zabijania mojej nudy.<br />
3. <a href="http://kitty-i-dzerrka-opowiadanie.blogspot.com/" target="_blank">Story Of My Life</a> blog, który jest mi bardzo bliski. Tematyka wzorowany na moim dawnym blogu. Piszę go razem z najlepszą przyjaciółką. - Kitty.<br />
4. <a href="http://pamietnik-dzerrki.blogspot.com/" target="_blank">Pamiętnik Dżerrki</a> blog, który powstał na początku mojej przygody z blogowanie. Na nim właśnie widać, jak bardzo się zmieniałam.<br />
<br />
To chyba tyle.<br />
No i jeszcze może mój ask <a href="http://ask.fm/Dzerr" target="_blank">KLIK</a>.<br />
Do zobaczenia!<br />
Widzimy się za około dwa/trzy tygodnie z nowa serią a z epilogiem oby ja najszybciej.<br />
Liczę na wasze komentarze. </div>
</div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-22764063724534918212014-03-12T12:54:00.001-07:002014-03-12T12:54:14.692-07:00Luźny, dziwny, potrzebny dla mojej osoby, wyrażający mnie ... post. <div style="text-align: center;">
Jestem człowiekiem i mam uczucia, a to oznacza, że czasem potrzebuję jakiegoś luźnego postu na moim ulubionym, kochanym blogu, także oto nic nie wnoszący do życia post, opisujący tę debilkę siedzącą przed komputerem z ręcznikiem na głowie czyli mnie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No więc tak. </div>
<div style="text-align: center;">
Ble, ble, ble moje zycie było takie i takie, srakie i srakie, ble, ble, ble. Słowo kluczowe: BYŁO.</div>
<div style="text-align: center;">
Zmieniłam się i to dzięki Wam! </div>
<div style="text-align: center;">
Thank you very much...</div>
<div style="text-align: center;">
itd. </div>
<div style="text-align: center;">
No więc. </div>
<div style="text-align: center;">
Zdałam sobie sprawę, że jak zaczynałam swoją przygodę z tym blogiem to byłam uśmiechniętą Dżerr, która niczego się tam nie boi, jest raczej uśmiechnięta i ze wszystkiego się smieje. Później byłam taka se ponura, zua, pragnełam śmierci itd. ble, ble, ble.</div>
<div style="text-align: center;">
No, ale wy mnie znacie z tej gorszej, słabej strony i chce to zmienić. :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zacznijmy od początku? Oki? </div>
<div style="text-align: center;">
Jestem Natalia i miło mi Was poznać. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam szesnaście lat. Chodzę do trzeciej gimnazjum, od półtora roku pisze opowiadania, co jest moją pasją. Uwielbiam czytać książki i grać w przedstawieniach teatralnych. </div>
<div style="text-align: center;">
Jestem metalem, ale tylko pod tym względem, że słucham takiej muzyki. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam kilka wspaniałych przyjaciółek, w tym cztery, których jeszcze nigdy na żywo nie spotkałam. Ach te cudowne kilometry. -.-</div>
<div style="text-align: center;">
Mam psa o imieniu Sara xd. </div>
<div style="text-align: center;">
Nie mam chłopaka. :( Taki forever alone. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam cudna siostrę cioteczną. - Ikę :D </div>
<div style="text-align: center;">
Jestem głupia, szurnięta i miałam tysiące chorób. To cudowne szczęście -.- </div>
<div style="text-align: center;">
No i kocham czekoladę, ale już jej nie jem, bo jestem grubasem.</div>
<div style="text-align: center;">
Raz w mundurze harcerskim po nutelli, turlałam się pod kościołem na akcji zarobkowej drużyny. </div>
<div style="text-align: center;">
A więc to ja. </div>
<div style="text-align: center;">
Miło Was poznać. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Czy odpowiada Wam taka Dżerrka?</div>
<div style="text-align: center;">
Uśmiechnięta i starająca się pokonać pokuse smierci? </div>
<div style="text-align: center;">
Bo wiecie, że i tak się nie zmienie?</div>
<div style="text-align: center;">
Wolę siebie właśnie taką, niż tą poprzednią. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
I teraz uwaga! </div>
<div style="text-align: center;">
Z okazji prawie 80000 wyświetleń, razem z Kitty postanowiłyśmy nagrać schizowy, głupi filmik, w którym odpowiadamy na jakieś pytania i odwalamy bekę z życia codziennego. </div>
<div style="text-align: center;">
Miło by było dostać jakieś tam pytania itd. </div>
<div style="text-align: center;">
Więc może byście tak coś dali? Jakieś małe pytanko.</div>
<div style="text-align: center;">
I chętnie poczytam coś o Was, kochani. </div>
<div style="text-align: center;">
Do zobaczenia prawdopodobnie w sobotę. </div>
<div style="text-align: center;">
Odnowiony model Natalii xd. </div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="https://www.facebook.com/natalia.jacenska" target="_blank">SE JA :d </a> </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYeCrrjiNEzFNUykZaGINvfOqXOlRj00oI6hezlhfJMAWZtXvEhXlCyp0spXQFAih1pbs1KtqDGrHo7R37sUdR3SN9pWJu9ln2ykegumeiWtPOUMG8vq7Ux6oV13Xh94GOt3f6RWU3HzpR/s1600/1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYeCrrjiNEzFNUykZaGINvfOqXOlRj00oI6hezlhfJMAWZtXvEhXlCyp0spXQFAih1pbs1KtqDGrHo7R37sUdR3SN9pWJu9ln2ykegumeiWtPOUMG8vq7Ux6oV13Xh94GOt3f6RWU3HzpR/s1600/1.JPG" height="350" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-49277712889705038942014-03-02T04:49:00.001-08:002015-04-12T02:31:14.026-07:00 Percabeth Story - Rozdział 40 część 1 - "Byłem zaskoczony całą sytuacją..."<div style="text-align: center;">
<b>ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ MILENIE :**</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Sally</b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;"> </span><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></span><br />
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</span><br />
<div align="center" style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;"><span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;"> </span><span style="color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;"> Być może jestem
zwykłym śmiertelnikiem, ale to wcale nie znaczy, że nie rozumiem tego, co się
teraz dzieje. Mój syn wraz z wnuczką od dwóch dni siedzą w domu i opłakują
zmarłą po kątach, a ja? Ja staram się być oparciem dla rodziny, ale sama
jestem pogrążona w ogromnym smutku. Co oni teraz zrobią? Jak sobie poradzą?
Annabeth nie żyję i to jest prawda, z którą trzeba się pogodzić. </span></span></div>
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;">
<span style="color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Usiadłam na
kanapie obok Percy'ego. Chłopak patrzył na leżącą Elizabeth. Dziewczynka miała
opuchnięte policzki, po których cały czas spływały słone kropelki. Najbardziej
było mi żal właśnie jej. Była świadkiem, jak matka wbija sobie sztylet w
serce. Lizzy jest mała i nie rozumie, dlaczego to zrobiła. Jest tylko dzieckiem,
które niczemu nie zawiniło.</span><br />
<span style="color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Dziś rano w
pokoju Percy'ego znalazłam kartkę papieru, na której napisane były słowa od
córki Ateny. Uratowała świat, poświęcając swoje życie. Każdy będzie ją uważał
za bohaterkę. </span><br />
<span style="color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Miałam jednak
głupie przeczucie, że Gaja nie dotrzyma słowa i mimo wszystko zaatakuje Obóz
Herosów, a potem pozbędzie się wszystkich ludzi.</span><br />
<span style="color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Nagle rozległ
się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam i leniwym krokiem ruszyłam, by je
otworzyć. Przede mną stał Posejdon.</span><br />
<span style="color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Witaj,
Sally.- Powiedział bóg mórz i oceanów. Nie próbował się uśmiechać. Był
poważny.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Dzień dobry, proszę, wejdź. - Powiedziałam, wpuszczając go do
mieszkania.- Napijesz się czegoś?- W trudnych chwilach także należy wykazać się
odrobiną kultury.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Nie. Dziękuję. Nie rób sobie problemu. Jak się czują Percy i
Elizabeth? - Nie potrafiłam odpowiedzieć. Po prostu opuściłem wzrok i
zaprowadziłam go do salonu. Gdy Percy zobaczył ojca, podniósł się i ruszył w
stronę wyjścia. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Poczekaj. - Powiedział Posejdon, łapiąc go za ramię. - Wiem, że to
trudne i wiem, że nie możesz się z tym pogodzić, ale musisz żyć dalej.
Zrób wszystko, by Ann nie pożałowała swojej decyzji. Bądź twardy. Nie bądź
lamusem, przecież jesteś ojcem. Masz córkę i powinieneś dla niej wziąć się w
garść. Jutro rano będziemy spalać całun Annabeth. Powinieneś tam być i
powiedzieć kilka słów od siebie. - Posejdon miał rację. Percy powinien zacząć
normalnie funkcjonować. Przed nim całe życie i nie może wiecznie opłakiwać
zmarłej.</span><br />
</span><br />
<div align="center" style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;">
</span>
<br />
<div align="center" style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;"><b><span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Percy</span></b></span></div>
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;">
<br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;"> Wszyscy powtarzali tylko
jedno: Zapomnij, przecież trzeba żyć dalej.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Ale czy da się zapomnieć o jednej z najważniejszych osób w życiu? To nie
jest łatwe. Posejdon w jednym miał rację. Muszę żyć dalej i być oparciem dla
tych, którzy mnie potrzebują. Stwierdziłem, że już wystarczająco długo
byłem u mojej mamy, więc czas wrócić do domu. Nie mieliśmy ze sobą żadnych
bagaży, więc po prostu założyłem buty, dałem całusa swojej rodzicielce i
biorąc Elizabeth na ręce, zszedłem na dół. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Próbowałem wyjechać samochodem z parkingu, ale ten nie chciał ruszyć. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Cholera! - Powiedziałem zdenerwowany. - Głupie auto! Brak Paliwa.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">W lusterku zobaczyłem wzrok swojej córki. Znów płakała. Szybko
przesiadłem się na tylne siedzenie i przytuliłem ją do siebie.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Nie płacz, kochanie. Już nie płacz. - Dziewczynka wytarła ze
swoich policzków małe łezki. - Chyba musimy pójść pieszo.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Zamknąłem samochód, złapałem Elizabeth za rękę i powoli ruszyliśmy
w stronę Long Island. Samochodem było to piętnaście minut, natomiast pieszo
około godziny.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Gdy dochodziliśmy już do szesnastej alei, Elizabeth zaczynała być
zmęczona. Wziąłem ją na ręce i ruszyliśmy dalej. Jak ja sobie teraz ze
wszystkim poradzę? Annabeth nie żyje i taka jest prawda. Ja? Ja nie potrafię
się z tym pogodzić. Przecież ją kochałem i nadal kocham. W nocy nie potrafię
robić nic, oprócz patrzenia na Elizabeth i płakania. To normalne, że płacze.
Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu. Teraz została mi tylko córka,
w której oczach widać smutek i cierpienie. Muszę zrobić wszystko, by się
uśmiechnęła. Ja mogę cierpieć, ale ona nie.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Percy? - Pod jedną z kawiarni stała nie wysoka dziewczyna o głębokich,
brązowych oczach i długich, czarnych włosach. Była to Amy. Puszczalska laska z
mojej szkoły. Pierwszoklasistka, której w roku szkolnym pomagałem w nauce
pływania. Niestety chodziła na grekę. Nigdy jej nie lubiłem. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Cześć Amy - Powiedziałem oschle. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Jak tam wakacje? - Zapytała dziewczyna. Nie miałem wyjścia. Musiałem
stanąć i chwilę z nią porozmawiać. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Źle. - Odpowiedziałem krótko, obracając się w jej stronę. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Na pewno nie jest aż tak beznadziejnie. Masz siedemnaście lat. Pewnie
dużo imprezujesz. Zazdroszczę ci, że jesteś starszy..</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Nie imprezuję. - Powiedziałem, przerywając jej. W oczach dziewczyny
widać było zaskoczenie. Po chwili spojrzała na Lizzy.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- A to, kto? - Podeszła do dziewczynki i uśmiechnęła się. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Moja córka. - Odpowiedziałem krótko. Akurat teraz nie mam ochoty na
towarzyskie spotkania. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Ty masz córkę? Nie wiedziałam. Ta obrączka na palcu pewnie też coś
znaczy. Strasznie szybko ci córka urosła. Ile ma lat? A zresztą nie ważne.
Lepiej powiedz, gdzie masz żonę. - Tym razem trafiła w nasz słaby punkt. Po
policzkach Elizabeth znów zaczęły spływać łzy, natomiast ja byłem temu bliski.
Nie potrafiłem odpowiedzieć na jej pytanie. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Halo. Ziemia do Percy'ego. Słyszałeś? Pytałam, gdzie jest twoja żona.
- Bogowie! Czy ta siksa nie może przestać? Nie widzi, że nie mam ochoty z nią
rozmawiać? - Halo. Odpowiesz mi? </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, to Annabeth nie żyje. Zmarła. I
bardzo dziękuję, że spowodowałaś płacz u mojej córki. Zrób coś dla mnie i
zniknij. - Już miałem odchodzić, gdy usłyszałem, jak Elizabeth wypowiada w
stronę dziewczyny trzy słowa. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Nie lubię cię. - Moja córka zawsze będzie szczera. Tego jestem pewny.
Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem dalej. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;"> Dom. Pusty dom.
Dom, w którym miała mieszkać szczęśliwa rodzina. Pierwsza noc w tej sypialni
spędzona bez Annabeth u boku. Pierwsza noc, która minęła na szczerym płaczu i
wspominaniu tych szczęśliwych chwil. Tej nocy wylałem wszystkie swoje
emocje. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">To właśnie dziś ma zostać spalony całun Ann. Czy dam radę przy tym być?
Wiem, że muszę spróbować. Wiem, że będzie trudno, ale się postaram. </span><br />
<br />
</span><br />
<div align="center" style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;"><b><span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Annabeth</span></b></span></div>
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start;">
<div align="center" style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;"> Obudziłam się
cała mokra na czarnym, zimnym i wilgotnym piasku. Miałam na sobie białą, a
właściwie już szara od brudu sukienkę, która na samym dole była lekko podarta.
W miejscu, gdzie znajdowało się moje serce, suknia była rozdarta. Czułam się
dziwnie. W środku ciała było mi gorąco, wręcz jakbym się paliła, natomiast od
zewnątrz czułam straszny chłód. Obok mnie płynęła czarna rzeka.
Styks...właśnie. Jak to możliwe, że umarłam skoro?...Wiem! Moje serce było
piętą Achillesa. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Dobrze wiedziałam, gdzie się znajduję i co mnie teraz czeka. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Podniosłam się i ruszyłam przed siebie. Wszędzie panował półmrok. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Szłam nie czując zupełnie nic. Nie miałam czucia w rekach, ani w bosych
stopach. Gdyby zawiał wiatr, pofrunęłabym razem z nim. Doszłam do miejsca,
gdzie na ścianach powietrza pojawiły się latające pochodnie. Po chwili
zobaczyłam kolejkę błąkających się dusz. Wszyscy chcieliby, by Charon przewiózł
ich na drugą stronę rzeki. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Po raz kolejny w tym tygodniu podeszłam do dziwnego, bladego mężczyzny.
- O ile można go tak nazwać. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Żywi nie mają wstępu do Hadesu. - Powiedział, po czym odwrócił się w
moją stronę i stanął w bezruchu. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Ale ja nie żyję. - Powiedziałam.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- To nie możliwe. - Podszedł i dokładniej przyjrzał się mojej duszy.-
Rzeczywiście. Jeśli masz dramę, zabiorę cię do zamku Pana. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Spojrzałam na czarny, żwirowany piasek. Leżała tam złota, niewielka
moneta. Podniosłam ją i podałam Charonowi. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Zapraszam na łódź. - Powiedział, wskazując ręką na drewniany przedmiot
pływający po czarnej jak smoła rzece. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Płynęliśmy w milczeniu. Już nigdy nie zobaczę ani Percy'ego, ani
Elizabeth. Umarłam. Naprawdę umarłam. Teraz jestem tylko bezradną duszą. Z tego
świata, zmarłym nie da się uciec. Z tego świata, zmarłym nie da się uciec.
Przepowiednia się spełniła. Dziecko Ateny umarło. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Tu kończy się twoja przejażdżka. Teraz tylko staniesz przed sądem. -
Po tych słowach zniknął w czarnym dymie. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Stałam pod czarnym, ogromnym pałacem samego Hadesa. Przez chwilę
zaczęłam się zastanawiać, gdzie będę toczyć swoje grobowe życie. Osobiście
uważam, że nadaję się do Elizjum, ale nie wiem, czy będzie mi to dane. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Drzwi otworzyły się, a przede mną stanął...Nico. Spoglądał na mnie z
głębokim współczuciem w czarnych jak smoła oczach. Leniwie podał mi rękę i
poprowadził w głąb czerwono czarnych korytarzy. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Teraz czeka cię sąd. Rób wszystko, aby się obronić. Jeśli odezwiesz
się bez pozwolenia, będziesz żałowała. - Wrota się otworzyły, a mnie oślepił
dziwny blask. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Powoli weszłam do środka. Usiadłam na wysoki, czarno złotym krześle i
czekałam na to, co ma się wydarzyć. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Córka Ateny. Annabeth Jackson. Żona Perseusza Jacksona i matka
Elizabeth Jackson. Heros. W obozie odkąd skończyła siedem lat. Gdzie chciałabyś
trafić? - Nie widziałam właściciela głosu. Trzęsłam się ze strachu oraz z
zimna. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Chciałabym zamieszkać w Elizjum. - Odpowiedziałam, chcąc brzmieć
pewnie. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Ha. Elizjum. Dobre. Do tego są potrzebne szczególne osiągnięcia.
Wątpię byś...</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Tanastosie! - Przerwał drugi głos, również należący do mężczyzny. Po
chwili zobaczyłam właściciela. Był to Hades. - Chyba nie wiesz, do kogo należy
ta dusza. Annabeth Jackson to inaczej Annabeth Chase. Nie rozumiem, dlaczego
stoi przed sądem, skoro Fata kilka lat temu przepowiedziały jej wybór. Droga
Annabeth. - Powiedział, zwracając się do mnie. - <i>Dziecię Ateny, córa
mądrości, przez trzy dni posmakuje nicości, w Hadesie stanie jedną nogą i
zmierzy się ze swą największą trwogą. </i>Umarłaś, a przepowiednia po części
się spełniła, lecz przed tobą jeszcze ostatnia część - wybór. Gaja słowa nie
dotrzyma. Twoja śmierć dała jej po prostu więcej siły i dzięki temu obudziła
się przed planowaną datą. Już teraz jej wojska szykują się do walki. Mogą
zaatakować w każdej chwili. Możesz zostać tutaj i uniknąć rozlewu krwi lub
wrócić i razem z innymi walczyć. Sama wybierz córko Ateny. - <i>"Przez
trzy dni posmakuje nicości". </i>Thalia miała rację. Umarłam, ale mogę
wrócić do dawnego życia. Mam zostać tutaj i być tchórzem, który ucieka przed
problemami? O nie! Jestem Annabeth. Córka Ateny. Walczyłam w bitwie o
Manhattan. Jestem herosem i wiem, gdzie jest moje miejsce. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Wracam do obozu. - Powiedziałam i po raz kolejny zapadłam w głęboki
sen. </span><br />
<br />
<div align="center" style="text-align: center;">
<b><span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Percy</span></b></div>
<div align="center" style="text-align: center;">
<br /></div>
<b><span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;"> </span></b><span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Całun
był przygotowany bardzo starannie. Był on koloru złotego. Na środku wyhaftowany
był sztylet tego samego koloru. Elizabeth podeszła do niego cała zapłakana i
położyła mały bukiecik polnych kwiatów, które zebrała w drodze do obozu. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Stałem przy instruktorach razem ze swoją mamą, Paulem, Fryderykiem,
Ateną, Posejdonem i resztą rodziny. Nikt nie szczędził swoich łez. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">W oddali zobaczyłem Satyra, który prowadził za sobą nową heroskę. To
przykre, że przybyła do nas właśnie w tym dniu. Chwila...No nie! Czy to musi
być akurat ona? Świetnie. Najpierw spotkanie na ulicy, a teraz okazuję się, że
jest herosem. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Tato. - Powiedziała dziewczynka, wspinając się na moje ręce. -
Dlaczego tutaj jest ta głupia pani? - Zapytała. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Nie wiem, kochanie. Chyba tak po prostu musi być. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Uwaga! - Krzyknął Chejron, a wszyscy w jednym momencie powstali. -
Każdy z was jest herosem i wiecie, że w życiu półboga bywają wzloty, jak i
upadki. Chyba większość z was zna historię córki Ateny. Do obozu przybyła razem
z Thalią i Lukiem, gdy miała siedem lat. Po kilku latach do obozu trafił syn
Posejdona. Młodych herosów połączyła przyjaźń, która rok temu przerodziła się w
miłość, a owocem i dowodem tego jest młodziutka Elizabeth. Córka Ateny była
wspaniałym herosem. Zawsze potrafiła wybrnąć z trudnej sytuacji, a swoją
mądrością często ratowała innych. Tak właśnie było trzy dni temu. Uratowała nas
wszystkich i wykazała się wielką odwagą. Niech każdy z was zapamięta jej imię.
- Annabeth Chase - Jackson. - Chejron zakończył swoją przemowę i ręką zachęcił
mnie do wystąpienia na środek. Opuściłem delikatnie Lizzy na ziemię i ruszyłem
przed siebie. Kilkaset płaczących oczu spoglądało prosto na mnie. Głęboki wdech
i potok słów zmieszanych ze łzami. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Kochałem Annebth i ona kochała mnie. Zawsze przy mnie była. Jej
pierwsze słowa kierowane do mojej osoby: "Ślinisz się przez sen".
Uratowała nas wszystkich i to nie po raz pierwszy. Wiele razem przeszliśmy.
Żałuję, że wszystko tak się potoczyło. - Nie wiedziałem, co mam mówić dalej,
więc po prostu odszedłem. Chejron zamoczył pochodnie w oleju oliwnym, podpalił
ją i już miał przyłożyć ją do całunu, gdy Nico zaprotestował. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Stać! - Krzyknął. - Nie podpalajcie! </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Nic! Co ty wyprawiasz?! - Zapytałem zdenerwowany, ale jednocześnie
zaskoczony.</span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Annabeth stanęła przed sądem. Przepowiednia się spełnia.
Czekajcie. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Nagle w obozie zaczęło mocno wiać. Oczy Rachel rozbłysły na zielono.
Rudowłosa dziewczyna wyszła na środek i przystanęła w bezruchu. Jedno jest
pewne. Coś zobaczyła. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Pod nogami wyroczni pojawił się zarys postaci. Szybko ruszyłem biegiem.
Co się dzieję? Annabeth. Na ziemi leżała Ann. Była bardzo blada, lecz jej twarz
powoli odzyskiwała koloryt. Złapałem ją za rękę. Była zimna, ale wyczuwałem
puls. Żyję. Moja Annabeth żyję. To niewiarygodne. Jak możliwe? Poczułem, jak
jej dłoń zaciska moją. Elizabeth i Ateną szybko do nas podbiegły. Nikt nie
potrafił uwierzyć w to, co się właśnie dzieję.Przepowiednia się spełniła.
"Przez trzy dni posmakuje nicości". Minęły właśnie trzy doby.
Annabeth żyję. Wszystko dobrze się skończyło. Ponownie spojrzałem na swoją
żonę. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Po chwili Ann otworzyła powieki. Obudziła się. Bogowie dzięki. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Percy. - Szepnęła. Wyglądała na bardzo zmęczoną. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Jestem przy tobie. - Powiedziałem delikatnie ją podnosząc i łącząc nasze
wargi w pocałunku. Wszyscy wokół zaczęli bić brawa. Pomogłem Annabeth wstać.
Wszystko zakończyło się dobrze. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">Nagle Rachel upadła na ziemię, a jej oczy przestały świecić. Dziewczyna
skierowała wzrok na Clarisse i wypowiedziała słowa, które przeraziły
wszystkich. </span><br />
<span style="background: white; color: #222222; font-family: Arial; font-size: 10.0pt;">- Nadchodzą. Przybędą jutro. Zbliża się wojna. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
___________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
Rozdział jest właśnie opublikowałam. Komputer mnie wykańcza i mam ochotę go zepsuć jeszcze bardziej. Planowałam ten rozdział połączyć z kolejnym, ale za dużo przepisywania, a za mało czasu. Także jest pierwsza część. Zbliżamy się do końca. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciałabym, by to, że bardzo chciałam się zabić miało wpływ na ocenę bloga. Gdyż, iż ponieważ Merr była napastowana na asku właśnie z powodu Mojego Bloga i Mojej Sytuacji. </div>
<div class="MsoNormal">
A i ten. Wiele osób jest zniesmaczonych z powodu mojej przyjaźni z Merr. Przykro mi, ale by nie będziemy sb krzyczeć do gardeł. </div>
<div class="MsoNormal">
Kilka linków:</div>
<div class="MsoNormal">
<b><a href="http://kitty-i-dzerrka-opowiadanie.blogspot.com/" target="_blank">Story Of My Life</a></b><br />
<b><a href="http://dzerrka-milena-story.blogspot.com/" target="_blank">W świecie, gdzie wszystko się kończy, tylko przyjaźń jest w stanie przetrwać</a>.</b><br />
<b>I chce Wam podziękować, bo dzieki Wam w tym tygodniu przeżyłam wspaniałe chwile. </b></div>
<div class="MsoNormal">
Cześć, jestem Gosia. Dżerrka poprosiła mnie, żebym opublikowała kolejny rozdział, bo jej komp nawala. :) Pozdro! :)</div>
</span></div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-1525770032865948023.post-61119009014473384172014-02-08T01:19:00.000-08:002015-04-12T02:31:44.540-07:00Percabeth Story: Rozdział 39 - "Dzień, na który wszyscy czekali. Annabeth, Percy i Elizabeth Jackson...jednak nie wszystko jest jak z bajki, gdy do akcji wkracza Gaja..."<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Clarisse</b></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div align="center" style="text-align: center;">
<br /></div>
Z każdym dniem było
nas coraz mniej. Każde dziecko Aresa codziennie popełniało najgorszy błąd -
zabijało samo siebie. Czy to, co się teraz dzieję, ma jakiś związek z tym, że
nasz ojciec był zdrajcą? Dlaczego nikt z mojego rodzeństwa nie chce rozmawiać?
Przecież jestem tą samą Clarisse, tylko z nowymi obowiązkami, z nowa
misją.<br />
Wczorajszego wieczoru podsłuchałam, jak moja siostra - Amelia, mówiła do
lustra w łazience: "<i>Nie będę służyć Gai. Nie jestem zdrajczynią."</i> Następne,
co zobaczyłam, to jej śmierć. Chciałam ją powstrzymać, ale niestety nie
zdążyłam. Dziewczyna leżała w kałuży własnej, czerwonej krwi. Zrobiła to, co
dawniej Sandy - zabiła się ze strachu. Wtedy zaczęłam wszystko rozumieć. To
przez nią. Gaja rzuciła przekleństwo na każde dziecko Aresa. Od momentu jej
śmierci, każdy z nas będzie się bał i popełni samobójstwo.<br />
Miałam wielką ochotę powiedzieć o swoim odkryciu Annabeth, ale powstrzymywał
mnie fakt, że dzisiaj był dla niej bardzo ważny dzień. W tym momencie
była w domku Ateny razem ze swoją matką i przygotowywała się do ceremonii
zaślubin. Percy natomiast znajdował się w domku Posejdona razem z ojcem i
matką. Moim zadaniem była opieka nad Lizzy, co wcale minie przeszkadzało..
Dziewczynka bawiła się w pawilonie jadalnym razem z Driadami i Satyrami. Ubrana
była w białe rajstopki i błękitną, błyszczącą sukienkę. We włosy miała
wpięte białe kokardki. Wyglądała bardzo ładnie, a zarazem delikatnie. Z
resztą, jak każde, małe dziecko.<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><br />
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<b>Annabeth</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b> </b> <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
Jedno wielkie zamieszanie. Wszystko dotyczące mojej osoby. To fryzura,
sukienka, makijaż. Miałam dość. <br />
- Afrodyto zajmiesz się makijażem, dobrze? - Zapytała moja matka. Kto jak
kto, ale ona przejmowała się wszystkim najbardziej.<br />
- A czy mogę spojrzeć w lusterko? Zapytałam z nadzieją w głosie. - Siedzę
tutaj już trzecią godzinę, a nawet na chwilę nie mogłam się zobaczyć.<br />
- Twój wygląd ma być niespodzianką, choć twoja najpiękniejszą cechą jest
rozum. - Powiedziała bogini mądrości, spoglądając mi w oczy. - Jeszcze dziesięć
minut i będziesz mogła się zobaczyć.<br />
Ten dzień miał być dla wszystkich piękny, ale osobiście czułam się bardzo
dziwnie. Ludzie w obozie giną, a ja się bawię. To nie jest nic wesołego.
Niestety, dzisiejszy dzień był długo przygotowywany i nie może zostać odwołany.<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
- Umalowana. Teraz czas na sukienkę. - Rzekła Afrodyta, ukazując swoje
białe zęby w lekkim uśmiechu. - Posłusznie robiłam to, o co prosiły mnie dwie
boginie. Z trudem wciskałam się w białą kieckę, ale w końcu się udało. Po
pięciu minutach byłam gotowa.<br />
- Teraz możesz zobaczyć się w lustrze. - Szepnęła moja matka. Stanęłam w
wyznaczonym miejscu. Bogini mądrości zdjęła ze zwierciadła złote prześcieradło,
a moim oczom ukazała się tak piękna dziewczyna, że aż podskoczyłam z wrażenia.
Makijaż był bardzo delikatny. Na powiekach namalowana była cienka, czarna
kreska, która optycznie powiększała oko, natomiast rzęsy zostały lekko
wydłużone za pomocą tuszu do rzęs. Policzki miałam delikatnie zaróżowione, a
usta pomalowane były malinowym błyszczykiem do ust. <br />
Włosy miałam rozpuszczone, ale pokręcone lokówką. Grzywka zaś spięta była
białą spinką w kształcie sowy, czyli atrybutu mojej matki. Biała suknia na wzór
greckiej togi idealnie leżała na moim lekko opalonym ciele, natomiast buty na
lekkim obcasie były zakryte przez sukienkę. Po raz pierwszy śmiało mogłam
powiedzieć, że wyglądam pięknie. Przynajmniej tak się czułam.<br />
Nagle w obozie rozległ się dźwięk Konchy, a tym razem oznaczało to, że czas
na uroczystość. Powoli zaczynałam się stresować, ale jednocześnie zapominać o
wszelkich dotychczasowych nieprzyjemnościach.<br />
- Gotowa? - Zapytała Atena przytulając mnie.<br />
- Tak. - Odpowiedziałam nie będąc pewna swoich słów. Ukradkiem zobaczyłam,
że w kącikach jej szarych oczu zbierają się łzy.<br />
- Wyglądasz ślicznie. - Szepnęła mi do ucha, po czym ręką wskazała na drzwi.
Już czas. To miał być dzień bez żadnych przeszkód. <br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><br />
<div style="text-align: center;">
<b>Percy</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b> </b><b><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></b><br />
<b><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</b><br />
<div align="center" style="text-align: center;">
<br /></div>
<b>
<b> </b> <span style="font-weight: normal;">Stałem w
altanie ubrany w czarny, elegancki garnitur. Za mną stała Hera - bogini
małżeństwa, Zeus - ten największy sknera, a jednocześnie
"najważniejszy" i Afrodyta - bogini miłości. W pierwszym rzędzie
siedziała moja mama z Paulem (śmiertelnicy dostali specjalne zaproszenie, by
wejść na teren obozu), Clarisse z Elizabeth, która przez cały dzień była uśmiechnięta
oraz Clara z Tonym, Ateną i Tyson'em. W drugim rzędzie zobaczyłem Grovera z
Kaliną, która na rękach trzymała małego satyra. To był dzień, w którym nikt nie
myślał o nadchodzącej wojnie. Każdy był szczęśliwy i uśmiechnięty. Tak, jak być
powinno. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">
</span><span style="font-weight: normal;">Nagle dzieciaki od Apolla zaczęły grać na harfach i fortepianach, a goście
słysząc muzykę, momentalnie wstali jednocześnie obracając się w tył. W moją
stronę powoli kroczyła Annabeth. Wyglądała naprawdę wspaniale. Na jej twarzy
zapanował szczery uśmiech. Jestem wielkim szczęściarzem. mając u boku kogoś
takiego, jak ona.</span><br />
<span style="font-weight: normal;">
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Po chwili stanęła przede mną, nadal nie przestając się uśmiechać.
Złapałem ją za rękę i razem odwróciliśmy się w stronę bogów. Hera uśmiechnęła
się do nas krzywo. Szczerze nienawidzę </span></span></b><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
tej bogini. Irytuje mnie samą obecnością, z reszta podobnie, jak córkę
Ateny. Oboje za nią nie przepadamy. <br />
- Zebraliśmy się tutaj, by być świadkami jak syn Posejdona i córka
Ateny przysięgają sobie miłość przed całym Olimpem. Percy. - Zwróciła się do
mnie. - Powtarzaj za mną słowa przysięgi. <b> </b><br />
Cały świat przestał istnieć. Liczyła się tylko ta chwila. Tylko te szare,
wspaniałe, prawdziwe oczy. <br />
- Ja, Perseusz, przysięgam tobie, córko Ateny miłość, wierność i uczciwość
małżeńską, oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Obiecuję strzec cię przed
wszelkim niebezpieczeństwem. Przyrzekam na Olimp i na Styks. <br />
- Ja Annabeth, przysięgam tobie, synu Posejdona miłość, wierność i uczciwość
małżeńską oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Obiecuję zawsze ci pomagać
i być przy tobie w momentach, gdy będziesz mnie najbardziej potrzebowała.
Przyrzekam na Olimp i na Styks. <br />
Z tacy, którą trzymała Afrodyta wzięliśmy po jednej obrączce, na której po
grecku wygrawerowany był cytat: "Miłość jest najlepszym drogowskazem
herosa."<br />
Spojrzałem w szare oczy córki Ateny. Lekko się nachyliłem i złączyłem nasze
wargi w delikatnym pocałunku. Po chwili wszyscy zaczęli bić brawa. Lizzy
zeskoczyła ze swojego miejsca i wbiegła prosto w nasze objęcia. <br />
- Kocham Was. - Powiedziała cichutko. To była jedna z najwspanialszych
chwil.<br />
Następnie dobyło się przyjęcie, pierwszy taniec i łzy wzruszenia gości.
Najbardziej łzy wypływały z oczy Ateny i mojej mamy. Wszystko było naprawdę
wspaniałe, aż do pewnego momentu.<br />
Po północy rozległ się krzyk jednej z córek Afrodyty. Przed blondynką w
kałuży czerwonej mazi leżała jedna z córek Aresa. Kolejne samobójstwo. Dzieci
boga wojny...w tym monecie zostało ich zaledwie sześcioro.<br />
- Spokojnie. Tutaj nic się nie dzieję. Wszystko jest w porządku.- Mówił
Chejron starając się uratować sytuację. Średnio mu się to udawało. <br />
Do ciała dziewczyny szybko podbiegła Thalia wraz z Nico. Chwilowo nie mogłem
uwierzyć w to, co widzę. Dziewczyna miała na sobie SPÓDNICZKĘ. Widać miłość
dobrze na nią wpływa. Ze swojej torebki wyciągnęła szary woreczek, z którego na
ciało zmarłej wysypała niebieski proszek. Po chwili córka Aresa zaczęła znikać.<br />
Po dwudziestu minutach goście zapomnieli o przykrym wypadku.<br />
- Musimy porozmawiać. - Odwróciłem się. Przede mną i Ann stała Clarisse.<br />
<b> </b></div>
<div style="text-align: left;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Clarisse</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b> </b> <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
Gdy tylko zobaczyłam, jak lalka barbie krzyczy na widok ciała mojej
siostry, zrozumiałam, że muszę powiedzieć o wszystkim Glonomóżdżkowi i
Mądralińskiej. - Musimy pogadać. - Powiedziałam, gdy w końcu udało mi się ich
odnaleźć w tłumie gości.<br />
- Co się stało? - Zapytali niemal jednocześnie.<br />
- Wydaję mi się, że wiem, dlaczego dzieci Aresa biorą udział w masowych
samojebkach.<br />
- Co masz namyśli? - Spytała Annabeth, siadając przy stoliku.<br />
- Pamiętacie, jak Sandy walczyła z Percym w obozie? Przecież wynik był taki,
że ona sama się zabiła. Wydaję mi się, że Gaja mogła posłużyć się magią i
rzucić klątwe, na wszystkie dzieci boga wojny. W ten sposób...<br />
- W ten sposób tyle herosów się morduję, a ona ma mniej przeciwników. -
Dokończyła córka Ateny. <br />
- Dobra dziewczyny. To chyba nie jest dobry moment na takie rozmyślanie. -
Przerwał Percy. - Clarisse na chwilę zapomnij, że jesteś herosem i zacznij się
bawić. Niczym się nie przejmuj. Elizabeth tez tańczy. - Odwróciłam głowę i
zobaczyłam dziewczynkę tańczącą z Nico. To był naprawdę zabawny widok.<br />
Odpowiedziałam uśmiechem i zostawiłam ich samych.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Annabeth</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Noc była naprawdę wspaniała. Nie ważne, że były drobne nieporozumienia. Każdy świetnie się bawił. Gdy Clarisse odeszła tańczyć, my również postanowiliśmy pójść w jej ślady. Percy podszedł do naszej córki i poprosił ją o jeden taniec. Dziewczynka z uśmiechem na twarzy, lekko kiwnęła głową, <b> </b>zgadzając się. Mnie natomiast do tańca poprosił syn Hadesa. </div>
<div style="text-align: left;">
- A jak układa ci się z Thalią? - Zapytałam z ciekawości. Ostatnio wcale nie rozmawiam z przyjaciółką.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaję mi się, że bardzo dobrze. Wiadomo, e czasami ma swoje humory, ale kocham ja i wydaję mi się, że ona też coś do mnie czuje. </div>
<div style="text-align: left;">
- Uwierz mi, że ona naprawdę cię kocha. Wiesz...najpierw była łowczynią i panował zakaz spotykania się z chłopakami. Gdy Artemida zaszła w ciążę i odwołała dawne prawo, Thalia zaczęła spotykać się z Lukiem. Była szczęśliwa, ale teraz jest naprawdę szczerze uśmiechnięta. Ona naprawdę cię kocha.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki. Chyba bardzo chciałem to usłyszeć. - Powiedział spuszczając wzrok. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma sprawy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Annabeth? - Odwróciłam się. Za mną stała Thalia. Ubrana była w białą bluzkę w czarne czaszki, czarną ramosekę, czarną skórzaną spódnicę i buty na lekkim obcasie z ćwiekami w kolorze khaki. Wyglądała naprawdę ładnie. Przedtem nie zwróciłam tak na nią uwagi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz gościa. - Za plecami dziewczyny stał mężczyzna, kobieta oraz dwóch chłopców. Każdy z nich ubrany był odświętnie. Był to mój ojciec z rodziną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Córeczko. - Powiedział, próbując mnie przytulić, ale nie udało mu się, gdyż się odsunęłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego tutaj przyjechaliście? Przecież wiem, że nie chcecie mieć ze mną nic wspólnego. To, kim jestem tylko rujnuje waszą idealną rodzinę. - Powiedziałam, mając łzy w oczach. </div>
<div style="text-align: left;">
- To nie prawda. - Tym razem odezwała się moja macocha. - Jesteś inna, ale wyjątkowa. Wielokrotnie uratowałaś naszą rodzinę. Rodzinę, do której nadal należysz. </div>
<div style="text-align: left;">
- To dlaczego się tak nie czuję? Jestem przez was odtrącona. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, jeśli tak uważasz. - Powiedział mój tata. W tym monecie poczułam, jak ktoś mnie obejmuję. To był Percy. Za rękę trzymał Elizabeth. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mamo, czy to jest mój dziadek? - Zapytała Lizzy. Kucnęłam i spojrzałam jej w oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, kochanie. To jest twój dziadek. - Odpowiedziałam delikatnie i niepewnie się uśmiechając. - Tato. - Rzekłam odwracając się w jego stronę. - Jest tutaj ktoś, z kim powinieneś porozmawiać. Napewno jej się tutaj nie spodziewałeś. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze...w takim razie przyprowadź ją. - W jego głosie słychać było niepewność i niezdecydowanie. </div>
<div style="text-align: left;">
Ruszyłam przed siebie. Wydawało mi się, że nadszedł czas, na wyjaśnienie sobie całej prawdy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Claro. - Powiedziałam podchodząc do wysokiej blondynki. - Chciałabym, żebyś kogoś poznała. - Dziewczyna pokazała swoje idealnie białe, równe zęby i ruszyła za mną. Po chwili stanęła ja wryta. </div>
<div style="text-align: left;">
- Annabeth. - Szepnęła, stojąc przed naszym ojcem. - To nie ma sensu. Przecież on nawet nie wiem, kim ja jestem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Doskonale wiem. - Wtrącił lekko siwy mężczyzna. - Wszędzie rozpoznam te oczy. Tylko Atena, Annabeth i ty takie posiadacie. Jesteś...jesteś moją córką. </div>
<div style="text-align: left;">
- Córką?! Czy taki ktoś, jak ty może się nazywać ojcem, Fryderyku? Proszę cię, nie żartuj sobie ze mnie. Ojciec nigdy by nie pozwolił, by jego dziecko już od małego było zdatne tylko na siebie. Ojciec stara się o swoich dzieciach wiedzieć wszystko, a ty? Ty nie wiesz o mnie nic! Jak ja mogła się czuć, będąc zupełnie sama? Nigdy nie czułam ciepła rodzinnego. Spójrz na swoich synów, a na mnie. Oni mają wszystko, a ja nie mam nic.
Moją jedyną rodziną są Annabeth, Percy i Lizzy. To właśnie oni wraz z
Tonym mnie akceptują, a ty? Gdzie byłeś, kiedy najbardziej
potrzebowałam ojca? Nigdy nie przebaczę ani tobie, ani Atenie. Przez
siedemnaście lat byłam dla was wyrzutkiem, ale teraz rola się zmieniła. <br />
- Przepraszam, ale te wasze całe Fata i bitwy to...<br />
- To, co? No
słucham. - Zapadła cisza. Po policzkach Clary leciały łzy. Nikt się
nie odzywał. - Tak myślałam. Nie stać cię na nic więcej. Nie chcę cię
znać. - Zapłakana odeszła prosto w ramiona swojego chłopaka. Nie
wiedziałam, co mam powiedzieć. Przecież czułam, że Clara ma rację. <br />
- Nie przejmuj się. Czasem już tak w życiu bywa. Zobaczysz, jeszcze
kiedyś wszystko się ułoży. - Nie odpowiedziałam. Po prostu odeszłam. <br />
Wszyscy wokół tańczyli i świetnie się bawili. Musiałam odetchnąć, więc zagłębiłam się w las. <br />
Nagle usłyszałam cichy szept. Był delikatny, ale jednocześnie groźny i
mrożący krew w żyłach. Towarzyszył temu mocny wiatr. Po kilku sekundach
przede mną pojawiła się postać z liści i ziemi. To była Gaja. Oczy nadal
miała zamknięte. <br />
- Córka Ateny. Właśnie ciebie szukałam. Wiem o tobie więcej, niż ci się
wydaję. Dziś rano stwierdziłaś, że się zmieniłaś i chcesz wrócić do
starej osobowości. Pragniesz być twarda i odważna. Chcę ci dać szansę na
wykazanie się.Tylko ty możesz uratować świat i powstrzymać mnie przed wybudzeniem, ale jest jeden warunek. Musisz złożyć żywą ofiarę. Na oczach wszystkich zabij siebie lub swoją córkę. Chciałaś być odważna, więc możesz się rycerskością wykazać. Pamiętaj, że tylko w ten sposób ocalisz to, na czym najbardziej ci zależy. Jeśli już się zdecydujesz na złożenie ofiary, musi ona zginąć z broni przeklętej... - Głos i wiatr zaczęły ustawać, a ciemna zjawa zniknęła.<br />
Gaja miała rację. Dziś rano obiecałam sobie, że wrócę do starej Annabeth. Jednak w tym zadaniu nie chodzi o moją odwagę, lecz o ocalenie życia. Czy to, że zginie jedna osoba będzie czymś okrutnym? Nie. Gdy dojdzie do wojny, to do świata podziemia przypłynie tysiące dusz. Podjęłam decyzję. Muszę się zabić. To jedyne wyjście.<br />
Pobiegłam szybko do domku Ateny i z szuflady bukowego biurka wyjęłam kartkę papieru oraz długopis. Jeśli mam odejść, to Percy przynajmniej powinien wiedzieć, jaki jest tego powód.<br />
Na śnieżnobiałym papierze napisałam kilka krótkich zdań, po czym chwytając swój sztylet, wróciłam do gości.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Percy</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Noc mijała powoli, ale wspaniale. Annabeth zniknęła, ale po chwili wróciła. Elizabeth powoli zaczęła zasypiać, ale gdy zapytałem, czy chce się położyć w domku Posejdona, to upierała się, że nie. Po raz kolejny tej nocy, poprosiłem swoją żonę do tańca. <b> </b>Córka Ateny wtuliła swą głowę w moją klatkę piersiową. Tej chwili nie mogło nic zepsuć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałabym, abyś zawsze był przy Elizabeth. - Powiedziała cicho. Przyznam, że zaskoczyły mnie jej słowa. - Przekaż jej, że zawsze mocno będę ją kochała. - W moją dłoń wsunęła małą karteczkę. Oczy wszystkich skierowane były wprost na nas. Annabeth uśmiechnęła się blado, po czym zrobiła rzecz, która mnie załamała. Nie zdążyłem jej powstrzymać. W sercu córki Ateny znalazł się sztylet, a dziewczyna powoli osunęła się na ziemię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kocham cię. - Wyszeptała, a jej ciało zamarło w bezruchu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie! - Krzyknąłem. - Nie! To nie może być prawda! </div>
<div style="text-align: left;">
- Percy! - W moją stronę podgalopował Chejron. Wszyscy wokół zamarli na widok Ann. Nie mogłem się opanować. Co się właściwie stało? W dłoni poczułem lekko szorstką kartkę. Odwinąłem ją, by móc zobaczyć, co się tam znajduje. Był to krótki list.</div>
<div style="text-align: left;">
"<i>Kochany Percy.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Ostatnimi czasy byłam zupełnie inną Annabeth niż dawniej, a było to spowodowane matczyną miłością, która przepełniła moje serce. Dziś podczas wesela przemówiła do mnie Gaja i powiedziała, że mogę ocalić świat przed jej zagładą. Mam nadzieję, że dotrzyma obietnicy, gdyż warunek - moja śmierć - został spełniony.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe, że zostawiłam ciebie i Elizabeth. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Zawsze będę cię kochać.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Żegnaj.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Twoja Annabeth. </i>"</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie! - Krzyknąłem po raz kolejny. Dlaczego Gaja mi to robi? Dlaczego po raz kolejny niszczy moje życie? </div>
<div style="text-align: left;">
- Tato! - Odwróciłem się. W moje ramiona wpadła Elizabeth. Płakała. - Dlaczego mamusia leży i się nie rusza? - Zapytała cichutko. Nie umiałem jej odpowiedzieć. Po raz pierwszy uroniłem łzę złości. Ukradkiem zobaczyłem, że Chejron wstaje. Spojrzałem na niego niepewny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przykro mi, Percy. Annabeth nie żyję. - Po tych słowach wszyscy wybuchli głośnym płaczem, a zwłaszcza Lizzy, Atena i moja mama. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zginęła, by ratować nas wszystkich. - Powiedziałem tak, aby wszyscy mnie usłyszeli. Nie musiałem nikomu tłumaczyć. Szczerze to nawet nie chciałem. Spojrzałem na herosa, który podniósł ciało mojej żony.Nie mogłem wytrzymać tego całego napięcia. Podniosłem Elizabeth i pewnym, wściekłym krokiem ruszyłem w stronę auta. Było tylko jedno miejsce, gdzie mogłem się teraz udać. Dom. Mój dawny dom, ten, w którym się wychowałem. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
___________________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
No więc rozdział 39 zakończony. Annabeth nie żyje. </div>
<div style="text-align: left;">
Mam błędy, bo gdzie nie gdzie spacja mi szwankowała i za pewne jest troszkę literówek, ale jestem tego świadoma, ale jednak nawet mój word się wyłącza i szlak mnie trafia. Tak więc skończyłam rozdział, komentarze - dużo. </div>
<div style="text-align: left;">
Pozdrawiam szeregowego - Merr i spadam na zbiórkę zastępu :D </div>
<div style="text-align: left;">
Liw miała mi rozdział zrecenzować, ale nie było możliwości wysłania :( </div>
<div style="text-align: left;">
Także czekam na komentarze, a teraz spadam.</div>
<div style="text-align: left;">
Miłego weekendu.</div>
<div style="text-align: left;">
Dżerrka </div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Dżerrhttp://www.blogger.com/profile/12701834760177410122noreply@blogger.com46