piątek, 30 listopada 2012

Hejka!

Mam na imię Ola i jestem koleżanką prowadzącej blog. Ona aktualnie ma karę na komputer i nie może do was pisać, ale ja postanowiłam jej pomóc. Nie wiem kiedy skończy jej się kara w każdym razie jeśli będziecie chcieli następny rozdział  jak najszybciej to mogę go dodać. Dajcie znać.
Uściski! ♥
Olka.

PS Za wszelkie błędy przepraszam, ale byłam zmęczona a pisałam to w nocy.

Percabeth Story: Rozdział 2 - "chcemy złamać zasady"

Rano obudził mnie dźwięk konchy. Jedyne o czym myślałem to Annabeth i rozwód mojego ojca. Zastanawiałem się, czy rozstają się przeze mnie. Nie... na pewno nie to.
A więc zerwałem się z łóżka i pobiegłem się uszykować na zajęcia i śniadanie.
Wybiegłem w stronę pawilonu jadalnego. Usiadłem przy stoliku Posejdona jak zawsze sam. To powoli mnie zaczęło irytować.
Nagle ją dostrzegłem. Moja piękność prowadziła swój domek do stolika Ateny.
Puściłem jej oczko, a ona uśmiechnęła się.
Zjadłem śniadanie, a Cheiron ogłosił że za 15 minut jest apel i ja, Ann i Grover i Nico mamy czekać pod wielkim domem. Siedzieliśmy, siedzieliśmy, siedzieliśmy i w końcu Ann powiedziała, że możemy już iść. Gdy nas wszyscy zobaczyli to powstali. Na końcu drogi stały 4 krzesła- jeden z czaszką, jeden z piorunem, jeden z trójzębem i jeden z sową. Usiedliśmy, a Cheiron zaczął coś tam bredzić o bezpieczeństwie ble, ble, ble.... Nie za bardzo go słuchałem, bo myślałem o Annabeth.
- Herosi! Dzisiaj bitwa o sztandar. Domki Ateny, Posejdona i Afrodyty walczą przeciwko domkom Hadesa, Aresa i  Hermesa. Drużyna, która wygra walczy przeciwko pozostałym domkom. Nie pozabijajcie sie!
Reszte apelu modliliśmy się za naszych rodziców oraz innych herosów. Po zbiorowisku zebraliśmy się by ustalić plan działania. Ja i Ann mieliśmy bronić flagi, a Alex od Afrodyty miał atakować, co było dość dobre, bo przeciwnicy myśleli że to ja ich zaatakuje.
Wygraliśmy wszystkie bitwy, a Chejron dał nam czas wolny ma około 3 godziny.
Umówiłem się z Annabeth w moim domku, gdzie lubiliśmy przesiadywać. Umyłem się, przebrałem i czekałem, aż przyjdzie. Przypomniało mi się, jak byliśmy  na olimpie i rozmawialiśmy z rodzicami na temat naszego związku.
Mój ojciec nie miał nic przeciwko, ale matka Annabeth, to nie chciała o tym słyszeć. Zgodziła się tylko pod jednym warunkiem. Ja i Ann nie mogliśmy... no wiecie. Z resztą to nie spieszyło się nam.
- Hej Percy. Przepraszam, że tak długo.
Gdy ją ujrzałem to myślałem, że się na nią rzucę i rozbiorę, bo tak ślicznie wyglądała. Po raz pierwszy widziałem ją w spódniczce, zakolanówkach i butach na obcasie.
- Nic... nic nie szkodzi.- Na jej ramieniu był bandaż.
- Nie dotykaj... to się goi tylko w tedy kiedy ty jesteś przy mnie.
- To przeze mnie masz tą ranę. Po co zasłoniłaś mnie od tego ciosu?
- Percy. Bo byłam w tobie zakochana. Miałam pozwolić, żebyś padł trupem i żebym straciła przyjaciela? Nie ma mowy.
- Od kiedy byłaś we mnie zakochana?
- Od tego czasu jak zostałam porwana 3 lata temu. Przybyłeś z łowczyniami, żeby mnie uratować. W tedy twoje oczy tak... no po prostu w tedy zakochałam się.
- Ja się w tobie zakochałem pod koniec obozu, tego co byliśmy na misji po złote runo.
- Już w tedy coś do mnie czułeś i nic mi nie powiedziałeś?
- Hmmm... Miałem prawie 14 lat co chwile się kłóciliśmy i mówiłaś na mnie...
- Glonomóżdżek- po tych słowach delikatnie pocałowała mnie w usta.
Położyłem się na łóżku razem z Anabeth i głaskałem ją po włosach.
- 18 sierpnia- powiedziała.
- Nasz początek. To były najlepsze urodziny w całym moim życiu. Chodź to ciastko z niebieską polewą...
Nie dała mi dokończyć. Zaczęliśmy się całować coraz bardziej namiętnie. Było wspaniale! Chciałem aby trwało to naprawdę długo, ale się nie dało. A dlaczego? Do domku bez pukania weszła Clarise. Córka boga, którego nienawidziłem.
- Sorry misiaczki. Nie chce wam przeszkadzać, ale wasza przyjaciółeczka ta od Artemidy przybyła.
- Thalia!- Krzyknęła Ann ciągnąc za rękę wybiegła z domku. Nasza przyjaciółka, łowczyni, rozpakowywała się w domku Zeusa.
- Hej! Artemida dała wolne łowczynią?- zapytałem.
- Tak Jackson. Słyszałam, że wam się układa w tym związku. Gratki.
- Dzięki. A ty na zawsze bez faceta? Czy planujesz złamać przysięgę i odejść z łowczyń?
- Po pierwsze nie będę tobie tego mówić, lecz Annabeth, a po drugie to jest moja sprawa, więc się nie interesuj.
- Jasne, jasne. Zostawię was same. Spotkamy się później - podszedłem do Ann i pocałowałem ją w policzek. Nie miałem co robić więc poszedłem do domku Hefajstosa, ale zapomniałem że mój kumpel Charlie nie żyje. Zaczęło powoli mi go brakować. Annabeth często powtarzała mi, że brakuje jej Sileny- dziewczyny Charlsa i córki Afrodyty.
Poszedłem przejść się po polach truskawek. Przyszła Ann.
- Hej!
- Część! Jak tam w świecie naszej córeczki Zeusa.
- Wszystko dobrze. Sama z czasem ci powie.
- Wiesz sam sobie tak siedziałem i pomyślałem, że możemy zejść do Hadesu. I tak dostałem zaproszenie od "swojego kochanego wuja", a przy okazji byśmy mogli poprosić o przywrócenie so życia Sieleny i Charlisa.
- Jestem za. Bardzo mi jej brakuje.

Reszta dnia minęła bardzo miło. Trening, Annabeth, kolacja i przybycie pewnej rudowłosej dziewczyny- Rachel- naszej wyroczni. Poszliśmy w piątkę na ognisko (ja, Ann, Thalia, Rachel i Grover).
Powiedzieliśmy im o naszym planie wejścia do Hadesu, a oni poparli nasz pomysł. Grover powiedział, że idzie z nami, a dziewczyny będą nas kryć. Jak zawsze chcieliśmy złamać zasady. Mieliśmy wyruszyć w nocy, a wrócić za trzy dni. Nikt nie mógł dowiedzieć się, że zeszliśmy pod ziemię.
Po ognisku odprowadziłem Ann do jej domku i poszedłem przyszykować się do misji.

środa, 21 listopada 2012

Notka organizacyjna

Jestem na nie legalu na komputerze. Mam jakieś 3 minuty więc piszę, iż dodałam ankietę na temat imienia córki Annabeth i Percy'ego.
Głosujcie, bardzo was proszę.
Mam nadzieję, że już wkrótce Marysia doda następny rozdział ( bardzo ci dziękuję za pomoc ).
Pozdrawiam Was Bardzo serdecznie! 
<3 Dżerr <3

piątek, 16 listopada 2012

Pierścionek

Hej! Macie tutaj pierścionek zareczynowy Annabeth :)
KOMENTUJCIE!!!!

Percabeth Story: Rozdział 1 - " Pierwszy dzień obozu uważam za udany"

Hej!
Dzisiaj mój pierwszy rozdział. Ciekawa jestem czy sie wam spodoba.
Dzisiaj premiera przed świtem <3
Od miesiąca czekam aż ktos raczy oddać książkę Syn Neptuna do biblioteki i dzisiaj raczył.
Przeczytałam już trochę! I ryczałam.
Dla osób, którzy oglądali filmową wersję naszej kochanej ksiżki mam taką małą informacje, otóż w grudniu lyb 15 kwietnia ma się pojawić druga część filmu.
Razem z koleżanką wybieramy się.
Dziekuje również koleżance z klasy - DOMINICE!, która pozyczała mi książki, i która zbefowała mój pierwszy rozdział.

Czytajcie i proszę Was o Komentowanie, bo chcę wiedzieć czy wam się spodobał czy też nie!
Pozdrawiam Was! <3
<3 Dżerr <3
:*



W końcu!. Nadszedł ten dzień - OBÓZ. Nie mogłem się doczekać tego lata od bardzo dawna. Pewnie to dla tego, że Annabeth była moją dziewczyną.
W roku szkolnym zbyt wiele razy się nie widzieliśmy ( tak gdzieś około 30-40 ).
Ann cały czas mieszkała z ojcem w San Francisco, a w weekendy przyjeżdżała do matki, aby pracować jako nadworny architekt na Olimpie.
Mieliśmy spotkać się w obozie, ale ja tym razem byłem pierwszy. Ona oczywiście o tym nie wiedziała, a ja postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Wiązałem co do niej pewne plany. ^^
Na tarasie mojego domku rozłożyłem świeczki i przygotowałem kolację ( poprosiłem o pomoc nimfy i driady ).
Pobiegłem do domku Ateny, by zostawić na łóżku mojej ukochanej karteczkę z prośba o spotkanie. Napisałem jej:
Hej skarbie!
Spotkajmy się godzinę po twoim przybyciu u mnie w domku.
Kocham Cię.
Twój Percy.
Poszedłem do swojego domku, by przyszykować się do randki. Z plecaka wyjąłem małe czerwone pudełeczko. Domyślacie się chyba co to jest?
Otóż przed końcem roku szkolnego razem z Paulem, Posejdonem i moją matką wybraliśmy się do najlepszego jubilera na całym Manhattanie, by wybrać pierścionek dla Ann. Założyłem na siebie dżinsy, biały T- shirt i zieloną koszulę w kratę, którą wybrała Annabeth, jak byliśmy razem na zakupach. Usiadłem na łóżku i czekałe, czekałem i czekałem.
Usłyszałem dźwięk silnika więc wyjrzałem sprawdzić czy to ona. Tak. Wyglądała wprost pięknie, miała na sobie niebieską sukienkę ( mój ulubiony kolor ).
No tak ona mnie przecież nie może zobaczyć. Schowałem sie z powrotem do domku Posejdona i zacząłem szukać pierścionka, bo z tego całego pośpiechu nie wiedziałem gdzie go położyłem. Znalazłem je dopiero po chwili.
Usiadłem na fotelu kiedy nagle wleciała Annabeth żucając mi się na szyję.
- Percy!
- Kocham cię Ann. - po tych słowach pocałowałem ją.
- Okłamałeś mnie. Mówiłeś, że będziesz dopiero jutro.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę. Zamknij oczy!
- Nie!
- No zamknij!
Złapałem ją za rękę i zaprowadziłem na taras.
- Otwórz.
Widać było ocean, w którym odbijały się płomienie świec. W oczach Annabeth widziałem łzy. Przytuliła mnie  i pocałowała.
- Dziękuje Percy.
Zjedliśmy kolację i siedzieliśmy wtuleni w siebie.
Postanowiłem działać. Wstałem i klęknąłem przed moją dziewczyną.
- Percy! Co ty wyprawiasz?
- Annabeth, kocham cię całym sercem. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Czy zgodzisz się zostać moją żoną i sprawić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie? -  Te gadke ćwiczyłem wiele razy z Rachel, bo nie chciałem wyjść na głupka.
- Percy... Tak! Oczywiście, że tak! Kocham Cię!- Założyłem pierścionek na jej palec, a obok Nas z nieba wyleciały małe ludziki i zrobiły nam zdięcie, ale nie aparatem, lecz kawałkiem księżyca. Po chwili na niebie było czarno białe zdjęcie przedstawiające mnie i Ann tulących się do siebie. Widać było pierścionek, który był złoto srebny z szafirami.
Stałem obejmując narzeczoną i patrząc jej w te piekne szare oczy. Nie mogłem sie powstrzymać i zacząłem ja całować.
- Idziemy się przejść?
- Tak. Chodźmy.
Wyszliśmy, ale ku mojemu zdziwieniu nikt nie trenował. Wpatrywali się w niebo, a gdy Nas dostrzegli zaczęli bić brawa.
Podeszli do nas i gratulowali. Pan D. i Chejron także przyszli i poprosili nas na słówko.
- No dzieciaki... Gratuluję Wam, ale pamietajcie, że zły siły teraz będą Was próbowały rozdzielić.
- Co jakie złe siły.
- Percy, Annabeth ... To znaczy Pery i Annabell.
- Ha zna pan nasze imiona. Pan tylko udawał.
- Mniejsza z tym. Chodzi o to, że rok temu zabiliście Kronosa, ale to jeszcze nie koniec.
- Kto tym razem?
- Na początku był Chaos, potem światem władali Uranos i Gaja, rodzice Kronosa. Są wściekli, że zabiliście ich syna.
- Tak, ale z tego co wiem, to Gaj śpi, a Uranos... On się już pozbierał.
- Tak, ale podświadomość Gaji nadal funkcjonuje i planuje.
- Oni są w Tartarze. Nic nam nie zrobią.
- Armia Luke'a nie znikneła. Na pewno będzie chciała pomścić Kronosa i będzie walczyć dla Uranosa i Gaji.
- Dziękujemy za informacje.
- Idźcie już za niedługo ognisko rozpoczynające obóz.
Przechadzalismy sie po polach truskawek, kiedy dostrzegłem swojego przyjaciela kozłonoga.
- Grover! Gdzie ty się podziewałeś. Szukałem Cię już wszędzie.
- Sorry Kalina. Wiesz jak jest.
- Wiem.
- No, poza tym co nie co słyszałem i gratuluję Ci stary.
- Dzięki.
- Ja lece. Do zobaczenia na onisku.
Przechadzalismy się tak jeszcze przez jakiś czas, kiedy zabrzmiał dźwięk konchy i poszliśmy na ognisko.
Odprowadziłem Annabeth do reszty jej rodzeństwa i posiadłem usiąść przy swojej ławce.
- Witajcie herosi w nowym roku na obozie. Na początek kilka ogłoszeń. Gratuluję Percy'emu i Annabeth zaręczyn. Wprowadzam apely obozowe, które będą się odbywały codziennie. Wybrałem czwórkę najlepszych herosów, którzy podczas apelów będą siedzieć w specjalnym miejscu.
Sa to: Percy, Annabeth, Thali i Nico.
To tyle.
Siedzieliśmy na ognisku śpiewając piosenki i piekjąc pianki. Miałem ochote wyrwać sie z tąd z Annabeth, więc złapałem ją za rękę i pociągnałem nad jezioro.
- Popływamy kajakami? - zapytałem.
- Możemy, tylko tym razem nie chcę zostać wywalona do góry nogami. Chodź ten pocałunek był naprawde cudowny.
Wypłynelismy na sam środek jeziora. Przyciągnałem Ann do siebie i pocałowałem ją delikatnie. Po chwili ona zaczęła załować mnie bardziej namiętnie. Podbało mi się to.
- Jeszcze nigdy tak mnie nie całowałaś.
- Wiem o tym. Ale teraz zasłużyłeś sobie.
Chciałem, by 18 sierpnia rok temu powrócił, więc stworzyłem fale, która wywaliła nas do jeziora. Wszystko było tak jak wtedy.
Zanim się obejrzeliśmy byliśmy pod zamkiem mojego ojca w Atlantyku.
- Schowaj się ! - krzyknąłem, gdy zobaczyłem swojego przyrodniego brata Trytona.
- Nie ukrywajcie sie herosi.
Wyszlismy i wtedy zobaczyłem jego minę. Był taki jakby smutny.
- Co się stalo?
- Myślę, że zasługujesz na prawdę, więc Ci powiem. Otóz moi rodzice chcą sie rozwieść.
- To oni tak mogą?
- Sądzę, że tak. Myślę tez, że powinniście już iść. Szukają Was.
Miał rację. Długo Nas nie było. Stworzyłem wielką falę i znaleźliśmy się w obozie.
- Gdzie wy byliście? - zapytał Chejron.
- Powiedzmy, że odwiedziłem brata.
- Idźcie spać. Jutro bitwa o sztandar.
Odprowadziłem Ann do jej domku, pocałowałem i poszedłem w strone swojego.


To tyle. KOMENTUJCIE!!!




wtorek, 13 listopada 2012

Początek

Myślę, że ten blog będzie lepszy, bo będzie mój.
Będę pisać tutaj kontynuacje książki PERCY JACKSON I BOGOWIE OLIMPIJSCY.
Wiem, że bardzo wiele osób czytało tę serię książek, dlatego więc postanowiłam kontynuować SWOJĄ WERSJĘ.
Prowadziłam już bloga, ale kontynuowałam na nim opowieść pewnej dziewczyny - Jerr. Część rozdziałów była jej, a część moja.
Teraz postanowiłam kontynuować swojego bloga, ale z innym początkiem.
Jest to dla mnie wyzwanie, ponieważ bardzo chcę by pokrywało się to z dalszymi rozdziałami, które zostały wpisane na poprzedniego bloga.
Na szczęście nie wiele rozdziałów było opublikowanych, dlatego też powstał teraz ten blog.

Może krótko o mnie.
Mam 14 lat i chodzę do klasy 2 gimnazjum.
Uwielbiam książki Rica Riordana, a w szczególności serię Percy Jackson.
Jestem ciemną blondynką i mam szaro - zielone oczy ( wiem dziwne ).
Mam nadzieję, że spodoba wam się moja kontynuacja i będzie dużoooo odwiedzin.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
<3 Dżerr <3