Hej! Rozdział jest uzupełniający. Mam nadzieję, że będzie w miarę dobrze.
______________________________________________________________
Percy
______________________________________________________________
Percy
Szukałem jej wszędzie. W bibliotece, na arenie, w teatrze, w kuchni i nic. Zniknęła. Jedynym rozwiązaniem, by dowiedzieć się, gdzie przebywa moja narzeczona, jest zadzwonienie do niej iryfonem. Z szuflady bukowego biurka wyjąłem złotą drachmę, po czym wyszedłem na taras i wrzuciłem ją w mgiełkę nad oceanem.
- "Iris, Bogini tęczy, przyjmij moją ofiarę. Pokaż mi Annabeth Chase" - Nie czekałem za długo. W mgnieniu oka zobaczyłem swoją dziewczynę, która stała w olśniewającej sukience przed lusterkiem. Była uśmiechnięta i zadowolona. - Annabeth, kochanie... - Zacząłem by mnie w reszcie zauważyła. Ta najwidoczniej się wystraszyła, ponieważ podskoczyła i krzyknęła.
- Percy. Mógłbyś mnie nie straszyć? - zapytała poirytowana.
- Mógłbym, przepraszam. .... Mogłabyś mi w ogóle powiedzieć, gdzie jesteś?
- W Hollywood.
- Co? W Hollywood? Co ty tam robisz - zapytałem zaskoczony odpowiedzią.
- Jestem na zakupach. Choć na chwilę musiałam się oddalić od mitycznego świata.
- Z kim jesteś? - Ciągnąłem dalej.
- Z Afrodytą.
- Co? Z Afrodytą? Ale jak?
- Normalnie. Siedziałam sobie i nagle się pojawiła. Zaproponowała zakupy, więc się zgodziłam. W końcu tego potrzebowałam.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś?
- To wszystko działo się tak szybko. Przepraszam Cię za moje zachowanie. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieję.
- Nie przepraszaj. W naszym życiu jest wiele zamieszania i chaosu.
- Jesteś cudowny - powiedziała.
- Wracaj szybko, bo tęsknię.
- Jeszcze troszkę.
- Pa
-Pa...kocham - uśmiechnąłem się i zerwałem połączenie.
Annabeth
Stałam tak i zastanawiałam się nad wyborem sukienki. Według Afrodyty była idealna, ale nie mogłam się zdecydować. Ostatecznie postanowiłam ją kupić.
- Ta sukienka jest jak na Ciebie szyta. To co, fryzjer? - zapytała bogini.
- Czas na zmiany - odpowiedziałam.
Szłyśmy w ciszy, aż w końcu stanęłyśmy przed salonem fryzjerskim.
- Josh jest jednym z najlepszych fryzjerów jakich kiedykolwiek spotkałam. A tak przy okazji Ci powiem, że jest to ojciec Sileny.
- Ojciec Sileny? - zapytałam zdumiona. - A czy on wie, że ona i Charlie...
- Żyją? Tak, wie. Odwiedzili go całkiem nie dawno. Teraz wygląda jak jeden z najszczęśliwszych ludzi na świecie.- Otworzyłyśmy drzwi i po chwili znalazłyśmy się w zupełnie innym świecie.
***
Fryzjerzy działali przy moich włosach już dobre 50 minut. Na prośbę Afrodyty wszystkie lusterka były zasłonięte, więc nie mogłam się zobaczyć. Bałam się. Co jeśli będę wyglądać jak strach na wróble? Chyba zwariuję. Z resztą nie powinnam się przejmować wyglądem, ale jestem dziewczyną, więc to naturalne.
- Już gotowe - powiedział Josh uśmiechając się.
- Czy mogę się już zobaczyć? - zapytałam.
- Oczywiście. Odsłonić lusterka. - Patrzyłam w swoje odbicie nie mogąc uwierzyć. Czy to byłam ja? Wyglądałam tak ładnie, inaczej. Długość włosów nie zmieniła się, ale były takie inne, delikatne.
- Naprawdę, naprawdę ładnie - powiedziałam .
- Mówiłam, że ci się spodoba.
- Dziękuje.
- Naprawdę nie masz za co. Czas zmykać na Manhattan. Za 30 minut masz spotkanie ze swoją matką.
- Jasne - Wyszłyśmy na zewnątrz, gdy nagle na wystawie jednego ze sklepów dostrzegłam kopię maski Danny'ego. Przypomniało mi się, że Percy już wkrótce będzie miał urodziny, więc przydałoby się kupić choć drobny prezent. Hollywood Undead to jego ulubiony zespół, więc taki prezent na pewno mu się spodoba.
- Afrodyto? Czy byś mi dała jeszcze kilka minut? - zapytałam.
- Oczywiście. Ja też uważam, że kopia maski Daniela jest idealnym prezentem urodzinowym dla syna Posejdona, a zwłaszcza, że możesz poprosić o autograf samego wokalistę.
- Rzeczywiście. To bardzo dobry pomysł. Zaraz wracam.
Weszłam do sklepu z uśmiechem na ustach. Na ścianach wisiały koszulki z logo różnych naprawdę świetnych zespołów. Przykre jest to, że teraz ludzi noszą takie koszulki, myśląc, ze jest to jakaś znana marka ubrań.
- Siemasz - z zamyśleń wyrwał mnie głos sprzedawczyni. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę o czerwonych, długich włosach. Mogła mieć około dwudziestu trzech lat.
- Hej - odpowiedziałam.
- Podać coś? - zapytała dziewczyna.
- Tak. Interesuje mnie kopia maski wokalisty HU.
- Taa...to nasza ostatnia. Jest naprawdę droga.
- Myślę, że jakoś to przeżyję. - odpowiedziałam.
- No spoko. - Dziewczyna zapakowała prezent , a ja zapłaciłam.
Uśmiechnięta wyszłam na zewnątrz.
- Gotowa? - zapytała Bogini.
- Tak - odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
Afrodyta znów pomalowała swoje usta i wypowiedziała "Manhattan". Po kilku minutach znalazłyśmy się pod Olimpem.
- Dziękuje za zakupy i ogólnie miło spędzony czas.
- Ależ nie ma sprawy. Ja zmykam na spotkanie ze swoim mężem. Atena czeka już na Ciebie w środku. Do następnego spotkania Annabeth Chase. Powodzenia w twojej miłości.
- Dziękuję. - szepnęłam, ponieważ Afrodyta rozpłynęła się już w różowej mgiełce.
Otworzyłam szklane drzwi budynku i weszłam do środka. Już z daleka dostrzegłam swoją matkę siedzącą na białej, skórzanej sofie. Gdy mnie dostrzegła, uśmiechnęła się.
- Witaj Annabeth - podeszła i - uwaga - przytuliła mnie.
- Cześć mamo - odpowiedziałam odwzajemniając uścisk.
- Może masz ochotę na kawę?
- Czemu nie. Tylko wiesz. To moja pierwsza kawa z tobą. Trochę się stresuję.
Szłyśmy przez kilka minut w milczeniu. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Całe zachowanie mojej matki było dość podejrzane. Tak jakby coś przede mną ukrywała. Jakąś dziwną i przerażającą wiadomość. - Może ta kawiarnia? - zaproponowałam
- Wiesz, tuż za rogiem jest mała kafejka i tam ktoś na nas czeka.
- Mam się bać? - zapytałam.
- Niekoniecznie.
Skręciłyśmy w uliczkę i wtedy dostrzegłam, że przy plastikowym stoliku siedzi nie kto inny, tylko mój ojciec. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na jego widok.
Całą trójką zamówiliśmy po filiżance kawy. No może oprócz mnie, ponieważ Atena stwierdziła, że to szkodzi mojemu zdrowiu, wiec musiałam zamówić sok pomarańczowy.
- Chcieliście porozmawiać.
- Dokładnie to ja chciałam, ale twój ojciec uparł się, że to dobra okazja by się z tobą zobaczyć. Przynajmniej obiecał, że nie będzie się wtrącał.
Jak tak na nich patrzyłam to chciało mi się płakać. Cała nasza trójka siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha. Wyglądaliśmy jak prawdziwa rodzina. Teraz brakowało mi tylko Percy'ego, który by mnie obejmował. Wtedy to byłabym już najszczęśliwsza.
- Widzisz córeczko... - zaczęła Atena.
- Czekaj, czekaj. Powiedziałaś do mnie córeczko? - zapytałam zaskoczona.
- Chyba tak. - W tym momencie z moich oczu pociekły słone łzy. Nigdy wcześniej nie słyszałam tego słowa z jej ust. Zamknęłam oczy by opanowac płacz. Nagle poczułam jak ktoś całuje mnie w policzek. Otworzyłam oczy. Przede mną stał mój kochany chłopak.
- Percy? Co ty tutaj robisz? - byłam mile zaskoczona.
- Jak wszyscy to wszyscy. - powiedziała Atena. - Na początku chciałam wam wytłumaczyć, dlaczego Chejron dał Wam wolną rękę podczas ataku na obóz. Odpowiedz jest prosta. Wiedział, że tego dnia wszystko będzie dobrze. Wszystko miało się ułożyć. Dlatego właśnie pozwolił wam podjąć decyzje.
- Skąd on wiedział? - zapytał Percy.
- Z przepowiedni. Z przepowiedni, w której jest mowa o tym, że zginę. - odpowiedziałam.
- To nie musisz być ty. To może być inne dziecko Ateny. Nawet fata i wyrocznia, a zwłaszcza wyrocznia nie wiedzą jak to się potoczy. Masz się nie martwić.
- Powtarzałem jej to z tysiąc razy i nic. Cały czas się przejmuje - powiedział Percy.
- I właśnie dlatego jesteś wyczerpana. Potrzebujesz chwilowego odpoczynku. Póki co zero treningów, bitew i ogólnie. Masz siedzieć i odpoczywać - powiedziała Atena.
- Krótko mówiąc mam się nudzić? - byłam zdenerwowana. Jestem herosem. Nie mogę nic nie robić. Walka jest w mojej krwi.
- Zawsze możesz sobie poczytać. Zero walk. Zapamiętaj to sobie. Ja Cię obserwuję.
- Ale ja się nie przemęczam. Przecież nic mi nie jest.
- Nie kłóć się z mamą! Jest jeszcze jedna sprawa. - Naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon mojej matki. - Zeus dzwoni. Muszę wracać na Olimp. Wrócimy do tej rozmowy kiedy indziej. Pamiętaj! Masz odpoczywać!
- Ja już ją przypilnuję - powiedział Percy. Wiem, że robił wszystko, by Atena nie patrzyła na niego podejrzliwie. Po chwili bogini zniknęła.
- Nawet nie wiecie jak ładnie ze sobą wyglądacie. - powiedział mój ojciec uśmiechając się do mnie i mojego kochanego chłopaka. - Cieszę się, że mogłam Cię zobaczyć. Ja muszę już wracać do San Francisco. Odpoczywaj. Percy się tobą zaopiekuje. Kocham Cię córeczko.
- Ja Ciebie też tato.
Po chwili Percy i ja zostaliśmy sami.
- Wracajmy do obozu. Troszkę się zmęczyłam - powiedziałam obdarowując syna Posejdona delikatnym pocałunkiem.
- W takim razie jedźmy.
Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę najbliższego parkingu samochodowego.
- Powóz czeka - powiedział wskazując na czarny, nowy, sportowy samochód.
- Percy, skąd ty to...
- Odwiedził mnie Posejdon z matką i Paulem. Powiedzieli, że skoro zdałem prawo jazdy, to samochód mi się przyda.
- Szalejesz Percy. Teraz wszystkim w koło będę mówiła, że mam cudownego chłopaka, który ma samochód. - powiedziałam śmiejąc się.
- Nie zaprzeczę, że jestem cudowny.
- A na dodatek taki skromny.
- Za to mnie kochasz - powiedział uśmiechając się łobuzersko.
- Skąd ta pewność? - spytałam spuszczając głos.
- Czy chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał ze strachem w głosie.
- Tak. Szaleje za tobą Glonomóżdżku.
- Wystraszyłaś mnie.
- Przepraszam.
- Żądam całusa.
- Oh. To takie trudne zadanie - wspięłam się na palce i swoimi wargami dotknęłam jego ust.
- Okej. Już mi lepiej. Zapraszam do powozu. - Otworzył mi drzwi i ruszyliśmy do obozu.
No więc jak sie podoba? Prosze o komentarze.
Kolejny rozdział prawie gotowy i pojawi się jak będzie 19 komentarzy pod rozdziałem.
Więc komentować i anonimowi proszę w komentarzu, byście się podpisali :|D
To tyle.
Ściskam
Dżerr
Filmik pojawi sie niebawem, bo mam problemy by dodać xd
Fryzjerzy działali przy moich włosach już dobre 50 minut. Na prośbę Afrodyty wszystkie lusterka były zasłonięte, więc nie mogłam się zobaczyć. Bałam się. Co jeśli będę wyglądać jak strach na wróble? Chyba zwariuję. Z resztą nie powinnam się przejmować wyglądem, ale jestem dziewczyną, więc to naturalne.
- Już gotowe - powiedział Josh uśmiechając się.
- Czy mogę się już zobaczyć? - zapytałam.
- Oczywiście. Odsłonić lusterka. - Patrzyłam w swoje odbicie nie mogąc uwierzyć. Czy to byłam ja? Wyglądałam tak ładnie, inaczej. Długość włosów nie zmieniła się, ale były takie inne, delikatne.
- Naprawdę, naprawdę ładnie - powiedziałam .
- Mówiłam, że ci się spodoba.
- Dziękuje.
- Naprawdę nie masz za co. Czas zmykać na Manhattan. Za 30 minut masz spotkanie ze swoją matką.
- Jasne - Wyszłyśmy na zewnątrz, gdy nagle na wystawie jednego ze sklepów dostrzegłam kopię maski Danny'ego. Przypomniało mi się, że Percy już wkrótce będzie miał urodziny, więc przydałoby się kupić choć drobny prezent. Hollywood Undead to jego ulubiony zespół, więc taki prezent na pewno mu się spodoba.
- Afrodyto? Czy byś mi dała jeszcze kilka minut? - zapytałam.
- Oczywiście. Ja też uważam, że kopia maski Daniela jest idealnym prezentem urodzinowym dla syna Posejdona, a zwłaszcza, że możesz poprosić o autograf samego wokalistę.
- Rzeczywiście. To bardzo dobry pomysł. Zaraz wracam.
Weszłam do sklepu z uśmiechem na ustach. Na ścianach wisiały koszulki z logo różnych naprawdę świetnych zespołów. Przykre jest to, że teraz ludzi noszą takie koszulki, myśląc, ze jest to jakaś znana marka ubrań.
- Siemasz - z zamyśleń wyrwał mnie głos sprzedawczyni. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę o czerwonych, długich włosach. Mogła mieć około dwudziestu trzech lat.
- Hej - odpowiedziałam.
- Podać coś? - zapytała dziewczyna.
- Tak. Interesuje mnie kopia maski wokalisty HU.
- Taa...to nasza ostatnia. Jest naprawdę droga.
- Myślę, że jakoś to przeżyję. - odpowiedziałam.
- No spoko. - Dziewczyna zapakowała prezent , a ja zapłaciłam.
Uśmiechnięta wyszłam na zewnątrz.
- Gotowa? - zapytała Bogini.
- Tak - odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
Afrodyta znów pomalowała swoje usta i wypowiedziała "Manhattan". Po kilku minutach znalazłyśmy się pod Olimpem.
- Dziękuje za zakupy i ogólnie miło spędzony czas.
- Ależ nie ma sprawy. Ja zmykam na spotkanie ze swoim mężem. Atena czeka już na Ciebie w środku. Do następnego spotkania Annabeth Chase. Powodzenia w twojej miłości.
- Dziękuję. - szepnęłam, ponieważ Afrodyta rozpłynęła się już w różowej mgiełce.
Otworzyłam szklane drzwi budynku i weszłam do środka. Już z daleka dostrzegłam swoją matkę siedzącą na białej, skórzanej sofie. Gdy mnie dostrzegła, uśmiechnęła się.
- Witaj Annabeth - podeszła i - uwaga - przytuliła mnie.
- Cześć mamo - odpowiedziałam odwzajemniając uścisk.
- Może masz ochotę na kawę?
- Czemu nie. Tylko wiesz. To moja pierwsza kawa z tobą. Trochę się stresuję.
Szłyśmy przez kilka minut w milczeniu. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Całe zachowanie mojej matki było dość podejrzane. Tak jakby coś przede mną ukrywała. Jakąś dziwną i przerażającą wiadomość. - Może ta kawiarnia? - zaproponowałam
- Wiesz, tuż za rogiem jest mała kafejka i tam ktoś na nas czeka.
- Mam się bać? - zapytałam.
- Niekoniecznie.
Skręciłyśmy w uliczkę i wtedy dostrzegłam, że przy plastikowym stoliku siedzi nie kto inny, tylko mój ojciec. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na jego widok.
Całą trójką zamówiliśmy po filiżance kawy. No może oprócz mnie, ponieważ Atena stwierdziła, że to szkodzi mojemu zdrowiu, wiec musiałam zamówić sok pomarańczowy.
- Chcieliście porozmawiać.
- Dokładnie to ja chciałam, ale twój ojciec uparł się, że to dobra okazja by się z tobą zobaczyć. Przynajmniej obiecał, że nie będzie się wtrącał.
Jak tak na nich patrzyłam to chciało mi się płakać. Cała nasza trójka siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha. Wyglądaliśmy jak prawdziwa rodzina. Teraz brakowało mi tylko Percy'ego, który by mnie obejmował. Wtedy to byłabym już najszczęśliwsza.
- Widzisz córeczko... - zaczęła Atena.
- Czekaj, czekaj. Powiedziałaś do mnie córeczko? - zapytałam zaskoczona.
- Chyba tak. - W tym momencie z moich oczu pociekły słone łzy. Nigdy wcześniej nie słyszałam tego słowa z jej ust. Zamknęłam oczy by opanowac płacz. Nagle poczułam jak ktoś całuje mnie w policzek. Otworzyłam oczy. Przede mną stał mój kochany chłopak.
- Percy? Co ty tutaj robisz? - byłam mile zaskoczona.
- Jak wszyscy to wszyscy. - powiedziała Atena. - Na początku chciałam wam wytłumaczyć, dlaczego Chejron dał Wam wolną rękę podczas ataku na obóz. Odpowiedz jest prosta. Wiedział, że tego dnia wszystko będzie dobrze. Wszystko miało się ułożyć. Dlatego właśnie pozwolił wam podjąć decyzje.
- Skąd on wiedział? - zapytał Percy.
- Z przepowiedni. Z przepowiedni, w której jest mowa o tym, że zginę. - odpowiedziałam.
- To nie musisz być ty. To może być inne dziecko Ateny. Nawet fata i wyrocznia, a zwłaszcza wyrocznia nie wiedzą jak to się potoczy. Masz się nie martwić.
- Powtarzałem jej to z tysiąc razy i nic. Cały czas się przejmuje - powiedział Percy.
- I właśnie dlatego jesteś wyczerpana. Potrzebujesz chwilowego odpoczynku. Póki co zero treningów, bitew i ogólnie. Masz siedzieć i odpoczywać - powiedziała Atena.
- Krótko mówiąc mam się nudzić? - byłam zdenerwowana. Jestem herosem. Nie mogę nic nie robić. Walka jest w mojej krwi.
- Zawsze możesz sobie poczytać. Zero walk. Zapamiętaj to sobie. Ja Cię obserwuję.
- Ale ja się nie przemęczam. Przecież nic mi nie jest.
- Nie kłóć się z mamą! Jest jeszcze jedna sprawa. - Naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon mojej matki. - Zeus dzwoni. Muszę wracać na Olimp. Wrócimy do tej rozmowy kiedy indziej. Pamiętaj! Masz odpoczywać!
- Ja już ją przypilnuję - powiedział Percy. Wiem, że robił wszystko, by Atena nie patrzyła na niego podejrzliwie. Po chwili bogini zniknęła.
- Nawet nie wiecie jak ładnie ze sobą wyglądacie. - powiedział mój ojciec uśmiechając się do mnie i mojego kochanego chłopaka. - Cieszę się, że mogłam Cię zobaczyć. Ja muszę już wracać do San Francisco. Odpoczywaj. Percy się tobą zaopiekuje. Kocham Cię córeczko.
- Ja Ciebie też tato.
Po chwili Percy i ja zostaliśmy sami.
- Wracajmy do obozu. Troszkę się zmęczyłam - powiedziałam obdarowując syna Posejdona delikatnym pocałunkiem.
- W takim razie jedźmy.
Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę najbliższego parkingu samochodowego.
- Powóz czeka - powiedział wskazując na czarny, nowy, sportowy samochód.
- Percy, skąd ty to...
- Odwiedził mnie Posejdon z matką i Paulem. Powiedzieli, że skoro zdałem prawo jazdy, to samochód mi się przyda.
- Szalejesz Percy. Teraz wszystkim w koło będę mówiła, że mam cudownego chłopaka, który ma samochód. - powiedziałam śmiejąc się.
- Nie zaprzeczę, że jestem cudowny.
- A na dodatek taki skromny.
- Za to mnie kochasz - powiedział uśmiechając się łobuzersko.
- Skąd ta pewność? - spytałam spuszczając głos.
- Czy chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał ze strachem w głosie.
- Tak. Szaleje za tobą Glonomóżdżku.
- Wystraszyłaś mnie.
- Przepraszam.
- Żądam całusa.
- Oh. To takie trudne zadanie - wspięłam się na palce i swoimi wargami dotknęłam jego ust.
- Okej. Już mi lepiej. Zapraszam do powozu. - Otworzył mi drzwi i ruszyliśmy do obozu.
***
Weszliśmy uśmiechnięci do naszego domku. Przelotnie spojrzałam na łóżko i zatrzymałam swój wzrok na pewnym obiekcie. Całe łóżko zawalone było torbami z moimi zakupami. Percy ruszał w stronę małej, czarnej reklamówki, w której znajdował się prezent dla niego.
- Nie ruszaj tego - krzyknęłam podbiegając do niego i wyrywając zakup z jego rąk.
- Co to? - zapytał
- Yyy...babskie sprawy. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Okej. W takim razie nie wnikam. - zrobił wielkie oczy i oddał mi prezent.
Siedzieliśmy na tarasie w milczeniu ciesząc się swoją obecnością. Wyobraziłam sobie przyszłość. Ja i Percy siedzący na ganku wspólnego domu, który znajdował się na przeciwko obozu herosów, patrzący na nasze dziecko, które dorasta. Czy będzie mi dana taka przyszłość? Czy może będę czekała na Percy'ego na polach Elizejskich? Jak to wszystko się potoczy?
_________________________________________No więc jak sie podoba? Prosze o komentarze.
Kolejny rozdział prawie gotowy i pojawi się jak będzie 19 komentarzy pod rozdziałem.
Więc komentować i anonimowi proszę w komentarzu, byście się podpisali :|D
To tyle.
Ściskam
Dżerr
Filmik pojawi sie niebawem, bo mam problemy by dodać xd
Walnę jej za te Pola Elizejskie -,-
OdpowiedzUsuńNie ma co! Depresyjna myśl roku.
Ale rozdział i tak booooski :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSory ze usunelam ale zrobiłam parę błędów
OdpowiedzUsuńRozdział zaj**** suppeerrr genialny po prostu brak słów. Mam nadzieję że filmik będzie niedługo. Ojjj Ann ma pomure mysli. Zapraszam Ciebie Dzerr do mnie o herosach oczywiscie jak będziesz miala ochotę. http://pamientniki-herosow.blogspot.com/ (Sorrki za spam) jest nawet fajny. Przynajmniej mi sie podoba. Czekam na nastepny.
Pozdrawiam i bardzo mocno ściskam Sara
Pola Elizejskie?Naprawdę?Dziewczyna nie ma jeszcze 18 lat,a już myśli o śmierci.Ma fajne myśli.Jeszcze trochę,a zostanie emo.Ale rozdział i tak cudowny :*
OdpowiedzUsuńPola Elizejskie xD To było dobre ;) Uwielbiam Twoje opowiadania :D
OdpowiedzUsuńMam takie dziwne przeczucie, że Annabeth jest w ciąży... A Atena o tym doskonale wie i dlatego kazała jej się nie przemęczać... Mam rację?
Pozdrawiam
Kikolka2
Też tak uważam że Ann jest w ciąży ale ta przepowiedian według mnie bedzie dotyczyła tej Calry
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńFajny ten rozdział. Pisz dalej prosze juz nie moge sie doczekać! Też mi się wydaję że ona jest w ciąży.....
OdpowiedzUsuńten rozdział był genialny !!! życze ci więcej takich fajnych rozdziałów i super pomysł na to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńfajny . czekam . ciąża?
OdpowiedzUsuńKate
Super rozdział. Wygląda na to, że Ann jest w ciąży. Sądzę, że z Percym są trochę za młodzi, ale rozdział spoko. Paulina
OdpowiedzUsuńhttp://sandienathaliakatie.blogspot.com/ zapraszamy!
OdpowiedzUsuńkompletnie nic nowego. bardzo czekałam na nowy rozdział, a tu ciągle jeden wątek ciągnący się w nieskończoność
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na następny.
OdpowiedzUsuńAlicja
Super.Ann jest chyba pesymistką ale rozdział spoko
OdpowiedzUsuńOprócz rozdziałów z akcją podobają mi się Twoje rozdziały "uzupełniające". Fajnie się czyta, tylko trochę to "powiedział", "powiedziała" się powtarzało. :) I czekam na dalszą część, oby była szybko. Weronika (:
OdpowiedzUsuńBrakuje mi jakiejś tragedii. Przepraszam, że to piszę, ale z tej strony córka Aresa, której za plecami siedzi córka Hadesa. Tu wszystko układa się tak dobrze. "Pola Elizejskie"... fajny ten wątek. =] Czekamy z niecierpliwością na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń/Milena(Ares) i Diana(Hades)
Ann w ciazy ? Rozdzial bardzo mi sie podobal.oby tak dalej trzymam kciuki.wika
OdpowiedzUsuńGenialne!!!!! już chcę następny!!! .Joanna (Asia :D)
OdpowiedzUsuńAnn na zakupach? TEgo się nie spodziewałam. Ale nasz Percy jest ciekawski :D A ciekawość to pierwszy krok do piekła.
OdpowiedzUsuńTata Sileny jest cukiernikiem, a nie fryzjerem.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to rozdział fajny...
Według mnie Ann jest w ciąży bo nie morze się zdecydować na co ma ochote a Atena p tym wie
OdpowiedzUsuń*o tym
OdpowiedzUsuńFajne. Tylko rozmowa Ann z tatą była strasznie krótka
OdpowiedzUsuń