Rozdział pisany z punktu widzenia Posejdona. Chciałam, by był śmieszny, ale obawiam się, że coś mi nie wyszło, także przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko wam sie spodoba i no wiecie...będą komentarze.
Notka dalsza pod rozdziałem :*
Całuski
____________________________________________________Cały mój podwodny zamek był porośnięty kurzem. No niestety nie miał go kto posprzątać, ponieważ wszystkie moje służki zrobiły sobie wakacje. Był plus tego, że zostałem zupełnie sam. Nie musiałem rządzić z syrenim ogonem na moim seksownym, wodorostowym tyłeczku.
Czułem się taki samotny! Ja, biedny, stary, ale za to bardzo, bardzo przystojny... Oh Podoni, ogarnij się troszkę. Podoni. Tak mówiła na mnie Atena. Potrzebuję kobietki w swoim życiu. Najpierw posprzątam, a potem poszukam sobie dziewczyny.
Zerwałem się ze swojego wyrka i poczłapałem do sali tronowej, szukając po drodze jakiejś szczotki do zamiatania.
Po znalezieniu wszystkich potrzebnych mi przyrządów zacząłem sobie sprzątać. E no! Podoni! Tu jest zdecydowanie za cicho.
Podszedłem do radyjka i włączyłem płytę ze swoimi ulubionymi wokalistami i zespołami. Pierwsza piosenka. Oooo! Justin Bieber! Uwielbiam go. Wziąłem długą szczotkę na kijku i wczułem się w rolę. - Hello. Jam Posejdon. Zaszczycę was swoją obecnością jeszcze bardziej niż mój idol - Król Julian. Podziwiajcie mnie i nie tykajcie królewskiej stopy.......bejbe, bejbe, bejbe oooooo, bejbe, bejbe, bejbe, ooooo - po dłuższych zastanowieniach doszedłem do wniosku, że bardzo seksownie ruszam tyłeczkiem i powinienem robić to zawodowo. Posejdonie skup się, bo żadna laleczka nie będzie chciała za ciebie wyjść. Sprzątałem dalej śpiewając i tańcząc.
- Posejdonie. Proszę cię abyś przestał, ponieważ nie dobrze mi się robi - odwróciłem się i zobaczyłem swoją piękność.
- Ateno. Cóż za miła niespodzianka. Stęskniłem się za tobą.
- Nie możemy tego robić. Nasze dzieci się spotykają. Już i tak w połowie zniszczyliśmy im życie.
- No, ale oboje chcieliśmy wnuka lub wnuczkę, więc można powiedzieć, że działaliśmy w dobrych intencjach.
- Jakie dobre intencje, Posejdonie? Dałeś mojej córce tabletki, które niby miały wspomóc oddychanie pod wodą, ale oboje dobrze wiemy, że miały one spowodować, że trucizna z miecza Ethana nie zadziała w jej organizmie. Swojemu synowi dałeś zaś beznadziejne prezerwatywy, które działały odwrotnie niż powinny. Przyśpieszyły zapłodnienie.
- Nie wiemy, czy już ich użyli, więc do końca też nie wiemy, czy Annabeth jest w ciąży.
- To prawda, ale nawet jeśli nie jest...pomyśl. Oni mają dopiero po 17 lat. Mają jeszcze dużo czasu. Może wstrzymamy się z pragnieniem rozpieszczania wnuka?
- O nie! Czekałem tysiące lat. Już dłużej nie mogę.
- Domyślam się. Już nie ważne. Muszę iść.
- Jak to? Nie zostaniesz?
- Nie. Żegnaj Posejdonie.
- Ta, ta...do widzenia piękna Ateno. - Widocznie już nie usłyszała.
Pobiegłem do swojej garderoby i wybrałem ubrania wybrane specjalnie na tę okazję - podryw. Swoje krótkie, czarne włosy lekko podniosłem na żel, a ciało spryskałem dezodorantem playboy dla mężczyzn. Zaraz zobaczymy, czy rzeczywiście działa tak jak powinien. Przyznam, że sama Afrodyta poleciła mi ten produkt.
Po kilku minutach byłem gotowy. Musiałem się pogodzić z tym, że nie mam szans u Ateny, a tym bardziej u Sally, a przez życie nie mogę kroczyć samotnie. To niedorzeczne, że mój syn prawdopodobnie zapłodnił laskę, a ja nie mam nawet z kim nocy spędzić.
Wyszedłem na zewnątrz pałacu i poprzez wyciągnięcie dłoni zacząłem kontrolować wodę tak, by wypchnęła mnie na powierzchnie. Po kilku minutach stałem na brzegu zatoki Long Island.
Chwila zastanowienia. Manhattan, czy Bruklin? O wiem. Przeteleportuję się na Hawaje, bo przecież tam są gorące kobiety. A może Barbados? Kto wie? Może będzie Rihanna? Ostatecznie postanowiłem przejść się do Central Parku. Nie bylem pewny czy spotkam swoją miłość. Moje serce nadal należało do Sally oraz Ateny. To dziwne. Uczucie, którym niegdyś darzyłem Amfitryde nagle pękło tak jak bańka mydlana przebita palcem.
Spacerowałem około godziny, gdy nieco zmęczony dotarłem do małej, kamiennej fontanny, przy której bawiły się małe dzieci. Usiadłem na jednej z drewnianych ławek i spoglądałem na wodę, która nagle zaczęła podskakiwać do góry. Śmiertelnicy tego nie widzieli, jednak moja uwagę przykuła nie za wysoka, "czerwono włosa" dziewczyna o brązowych oczach. Była bardzo młoda, a jednocześnie wyglądała na mądrą. Widziałem jak wystraszona i zaniepokojona mi się przygląda. Czy ona nie jest zwyczajną śmiertelniczką?
No, no. Podoni, przyznaj sam przed sobą, że spoglądasz na całkiem niezłą laskę. Kto wie? Może dezodorant zadziała. I tak nic się nie równa z moim nieziemskim wyglądem. Jestem bardzo przystojny, a w łóżku gibki jak wodorosty. Kto by mnie nie chciał?
Uśmiechnąłem się do niej, a ona zrobiła to samo. Dopiero po dwóch minutach otrząsnąłem się z szoku i zobaczyłem, że ta zmierza w moim kierunku.
- Jak ty to zrobiłeś? Jak kontrolujesz wodę? Czy jesteś kimś, kto może mi wytłumaczyć, co dzieje się na tym świecie? - zapytała.
- Może masz ochotę się przejść nad zatokę?
- A wytłumaczysz mi wszystko?
- Wytłumaczę.
- Więc chodźmy.
Spojrzałem jej w oczy, a po chwili zauważyłem, że jej policzki przybrały kolor różowy. Czyżby mój urok i playboy działał? Gdyby nie kolor włosów, to wyglądałaby zupełnie jak Sally. Tak samo mądra, a przede wszystkim ładna. Podałem jej ramię i ruszyliśmy.
- Powiedz mi co dokładnie widzisz? - zapytałem.
- Czasem za młodymi ludźmi chodzą dziwne stworzenia. Widzę, jak na niebie latają dziwne ptaki. Słyszę, jak ziemia przemawia.
- Czekaj, czekaj. Co dokładnie mówi Ziemia? - spytałem zaskoczony.
- Mamrocze coś o siódemce wybranych. Nic więcej nie słyszę. Mówi, tak jakby przez sen.
- Dobrze. Widzisz coś jeszcze?
- Czasem trzy staruszki przecinające jakąś nić. Niby nic takiego, ale jednak trochę mnie to niepokoi.
- Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Jak się nazywasz?
- Jestem Aria.
- Bardzo ładne imię. Niespotykane.
- Tu nie, ale we Włoszech tak.
- Jesteś włoszką? - i już wiadomo skąd taka uroda.
- Tak, a ty jak masz na imię?
- Na to pytanie odpowiem Ci za chwilę.
Powoli zbliżaliśmy się do zatoki. Im bliżej wody, tym czułem się znacznie lepiej.
- Interesujesz się mitologią grecką? - zapytałem.
- Tak. Wiem dość dużo. Studiowałam historię, a mitologia jest moim ulubionym tematem.
- A czy wierzysz w jej historię?
- Bardzo bym chciała, ponieważ jest to coś ciekawego, a zarazem fascynującego, ale nigdzie przecież nie spotkam Boga.
- A jaki jest twój ulubiony? - dopytywałem. Musiałem się przecież upewnić, czy moja przyszła żona nie będzie zarywała do innych Bogów.
- Zawsze interesowała mnie postać Posejdona oraz Artemidy.
- Skoro jesteśmy już na miejscu to mogę Ci pokazać i powiedzieć całą prawdę, która jest ukrywana przed zwykłymi śmiertelnikami. - puściłem jej dłoń, wyciągnąłem ręce i głęboko odetchnąłem. Woda zaczęła się obniżać po czym rozdarła się na dwie części, a przed nami stał mój zamek.
- Kim...jak? - zaczęła Aria.
- Jestem Posejdon. Świat mitologi greckiej nadal jest wśród nas. Olimp przemieszcza się wraz z cywilizacją zachodu. W tym momencie siedziba Bogów znajduje się na Manhattanie.
- To niemożliwe. To na pewno tylko sen. Tak samo dziwny i piękny, jak wtedy gdy przyszła do mnie młoda, rudowłosa dziewczyna i powiedziała, że moje życie będzie...
- Będzie co?
- U boku mężczyzny, który zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia. Będę panią wód.
- Wyrocznia nigdy się nie myli.
- To była przepowiednia dotycząca mnie? - spytała. Była wyraźnie zaskoczona i przerażona. Trudno jej było uwierzyć w to, co przed chwilą się stało.
- To wszystko jest dziwne. Skoro jesteś Posejdonem, to chyba powinieneś wyglądać inaczej, a nie jak gorący trzydziestolatek.
- Naprawdę uważasz, że jestem gorący? - Na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
- Wiesz Posejdonie... Ja już muszę wracać.
- Jak Cie znajdę? - zapytałem. Aria wyciągnęła długopis i na mojej ręce napisała kilka cyferek.
- To moje GG. Jeśli jeszcze kiedyś będziesz chciał się spotkać, to mógłbyś napisać.
- Odezwę się .
- Do zobaczenia - powiedziała i odwróciła się.
- Czekaj - złapałem ją za rękę, przyciągnąłem do siebie i złożyłem pocałunek na jej miękkich i słodkich ustach, które smakowały truskawkami.
Czułem się, jak nastolatek, co w moim wieku było naprawdę dziwnym uczuciem. Wiedziałem jedno - jestem zakochany.
- Odezwę się - szepnąłem jej do ucha po czym odsunąłem się i wskoczyłem do zatoki. Musze sobie założyć GG. Może jakaś fajna nazwa? Już wiem. Wodorostowy syrenek 45. Zamiast prawdziwego imienia będzie wodorostowy syrenek.
__________________________________________
No więc...bardzo tragiczny? Nie jestem z niego zadowolona. :(
Powiem Wam, że rozdział 20 będzie bardzo długaśny i mam nadzieję, że uda wam sie go przeczytać, ponieważ chcę wam wynagrodzić swoją nieobecność, która w pewnym sensie nadal trwa.
No więc...tutaj filmik, a wyjaśnienia, dlaczego ten nie z Olą w filmie :D
Ściskam Was
Filmik!! - Yuna i Dżerr
Wodorostowy syrenek ? Okichałam monitor :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i życze weny :P
Ja tak samo :D Płakałam ze śmiechu min. z tego fragmentu:
Usuń"Podszedłem do radyjka i włączyłem płytę ze swoimi ulubionymi wokalistami i zespołami. Pierwsza piosenka. Oooo! Justin Bieber! Uwielbiam go. Wziąłem długą szczotkę na kijku i wczułem się w rolę. - Hello. Jam Posejdon. Zaszczycę was swoją obecnością jeszcze bardziej niż mój idol - Król Julian. Podziwiajcie mnie i nie tykajcie królewskiej stopy.......bejbe, bejbe, bejbe oooooo, bejbe, bejbe, bejbe, ooooo - po dłuższych zastanowieniach doszedłem do wniosku, że bardzo seksownie ruszam tyłeczkiem i powinienem robić to zawodowo. Posejdonie skup się, bo żadna laleczka nie będzie chciała za ciebie wyjść. Sprzątałem dalej śpiewając i tańcząc.
- Posejdonie. Proszę cię abyś przestał, ponieważ nie dobrze mi się robi - odwróciłem się i zobaczyłem swoją piękność.
- Ateno. Cóż za miła niespodzianka. Stęskniłem się za tobą.
- Nie możemy tego robić. Nasze dzieci się spotykają. Już i tak w połowie zniszczyliśmy im życie.
- No, ale oboje chcieliśmy wnuka lub wnuczkę, więc można powiedzieć, że działaliśmy w dobrych intencjach.
- Jakie dobre intencje, Posejdonie? Dałeś mojej córce tabletki, które niby miały wspomóc oddychanie pod wodą, ale oboje dobrze wiemy, że miały one spowodować, że trucizna z miecza Ethana nie zadziała w jej organizmie. Swojemu synowi dałeś zaś beznadziejne prezerwatywy, które działały odwrotnie niż powinny. Przyśpieszyły zapłodnienie.
- Nie wiemy, czy już ich użyli, więc do końca też nie wiemy, czy Annabeth jest w ciąży.
- To prawda, ale nawet jeśli nie jest...pomyśl. Oni mają dopiero po 17 lat. Mają jeszcze dużo czasu. Może wstrzymamy się z pragnieniem rozpieszczania wnuka?
- O nie! Czekałem tysiące lat. Już dłużej nie mogę.
- Domyślam się. Już nie ważne. Muszę iść.
- Jak to? Nie zostaniesz?
- Nie. Żegnaj Posejdonie.
- Ta, ta...do widzenia piękna Ateno. - Widocznie już nie usłyszała.
Pobiegłem do swojej garderoby i wybrałem ubrania wybrane specjalnie na tę okazję - podryw. Swoje krótkie, czarne włosy lekko podniosłem na żel, a ciało spryskałem dezodorantem playboy dla mężczyzn. Zaraz zobaczymy, czy rzeczywiście działa tak jak powinien. Przyznam, że sama Afrodyta poleciła mi ten produkt."
Zapraszam do siebie i życzę weny :)
Kikolka2
Dżerr, nie dziel rozdziału 20 na dwie części, bo lepiej się czyta całość. ;)
UsuńKikolka2
Fajny rozdzial.Ten Posejdon i jego wodorosty.A ten wodorostowy syrenek xd.Kiedy next?wika
OdpowiedzUsuńSuperrr genialne po prostu jak to określić. Raczej sie nie da XD. Brak słów. Jestem osobą której szybko zmieniają się uczucia więc jak czytałam chwilamim się śmiałam a pod koniec rodzice zaczeli sie na mniedziwnie gapić XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i bardzo mocno ściskam
Sara
Nie dziel fajny będzie taki długi.
UsuńGenialne. Śmiałam się tak, że koleżanka się na mnie dziwnie patrzyła, więc jej też dałam przeczytać. Potem jak Podoni śpiewałyśmy biebera, chociaż nie wiem, w jakim rytmie leci to, co śpiewał Podoni. :D
OdpowiedzUsuńNie dziel 20 rozdziału na 2 części, lepiej się będzie czytało nawet taki długi. ;) Pozdrawiam, Weronika.
Nom, świetne. Albo jak Atena o prezerwatywach... xD
Usuń(Wcale nie zboczona) Shina
Zapraszamy na drugi rozdział : )
OdpowiedzUsuńhttp://sandienathaliakatie.blogspot.com/2013/06/rozdzia-2.html
Marakuja i Kaktus
Nie dziel dłuższe są fajniejsze-Luisa
OdpowiedzUsuńkiepski
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, z resztą cały blog jest niesamowity ^.^
OdpowiedzUsuńChciałbym, aby Atena & Posejdon doczekali się wnuka :33
Pozdrawiam, Duffie c:
*chciałabym xd ~Duff
OdpowiedzUsuńNiemal posikałam się ze śmiechu czytając ten rozdział. Jest on bisty! Zyczę weny.
OdpowiedzUsuńYasri
Ps: Zapraszam do siebie.
najlepsze było na początku :D
OdpowiedzUsuńJa, biedny, stary, ale za to bardzo, bardzo przystojny...
no i jeszcze piosenka :D
padam! xD
Sory za krytyke i słowa ale:kondonki z "Biedronki" niezłe
OdpowiedzUsuńPS.sory za błędy
Hahwhahahahha wyszło ci. Najlepsze było to jak poweidział, że jest gibki jak wodorosty ♥
OdpowiedzUsuńPlayboy xD padam, padam i nie wstaje xD
OdpowiedzUsuń