Rano obudził mnie dźwięk konchy. Jedyne o czym myślałem to Annabeth i rozwód mojego ojca. Zastanawiałem się, czy rozstają się przeze mnie. Nie... na pewno nie to.
A więc zerwałem się z łóżka i pobiegłem się uszykować na zajęcia i śniadanie.
Wybiegłem w stronę pawilonu jadalnego. Usiadłem przy stoliku Posejdona jak zawsze sam. To powoli mnie zaczęło irytować.
Nagle ją dostrzegłem. Moja piękność prowadziła swój domek do stolika Ateny.
Puściłem jej oczko, a ona uśmiechnęła się.
Zjadłem śniadanie, a Cheiron ogłosił że za 15 minut jest apel i ja, Ann i Grover i Nico mamy czekać pod wielkim domem. Siedzieliśmy, siedzieliśmy, siedzieliśmy i w końcu Ann powiedziała, że możemy już iść. Gdy nas wszyscy zobaczyli to powstali. Na końcu drogi stały 4 krzesła- jeden z czaszką, jeden z piorunem, jeden z trójzębem i jeden z sową. Usiedliśmy, a Cheiron zaczął coś tam bredzić o bezpieczeństwie ble, ble, ble.... Nie za bardzo go słuchałem, bo myślałem o Annabeth.
- Herosi! Dzisiaj bitwa o sztandar. Domki Ateny, Posejdona i Afrodyty walczą przeciwko domkom Hadesa, Aresa i Hermesa. Drużyna, która wygra walczy przeciwko pozostałym domkom. Nie pozabijajcie sie!
Reszte apelu modliliśmy się za naszych rodziców oraz innych herosów. Po zbiorowisku zebraliśmy się by ustalić plan działania. Ja i Ann mieliśmy bronić flagi, a Alex od Afrodyty miał atakować, co było dość dobre, bo przeciwnicy myśleli że to ja ich zaatakuje.
Wygraliśmy wszystkie bitwy, a Chejron dał nam czas wolny ma około 3 godziny.
Umówiłem się z Annabeth w moim domku, gdzie lubiliśmy przesiadywać. Umyłem się, przebrałem i czekałem, aż przyjdzie. Przypomniało mi się, jak byliśmy na olimpie i rozmawialiśmy z rodzicami na temat naszego związku.
Mój ojciec nie miał nic przeciwko, ale matka Annabeth, to nie chciała o tym słyszeć. Zgodziła się tylko pod jednym warunkiem. Ja i Ann nie mogliśmy... no wiecie. Z resztą to nie spieszyło się nam.
- Hej Percy. Przepraszam, że tak długo.
Gdy ją ujrzałem to myślałem, że się na nią rzucę i rozbiorę, bo tak ślicznie wyglądała. Po raz pierwszy widziałem ją w spódniczce, zakolanówkach i butach na obcasie.
- Nic... nic nie szkodzi.- Na jej ramieniu był bandaż.
- Nie dotykaj... to się goi tylko w tedy kiedy ty jesteś przy mnie.
- To przeze mnie masz tą ranę. Po co zasłoniłaś mnie od tego ciosu?
- Percy. Bo byłam w tobie zakochana. Miałam pozwolić, żebyś padł trupem i żebym straciła przyjaciela? Nie ma mowy.
- Od kiedy byłaś we mnie zakochana?
- Od tego czasu jak zostałam porwana 3 lata temu. Przybyłeś z łowczyniami, żeby mnie uratować. W tedy twoje oczy tak... no po prostu w tedy zakochałam się.
- Ja się w tobie zakochałem pod koniec obozu, tego co byliśmy na misji po złote runo.
- Już w tedy coś do mnie czułeś i nic mi nie powiedziałeś?
- Hmmm... Miałem prawie 14 lat co chwile się kłóciliśmy i mówiłaś na mnie...
- Glonomóżdżek- po tych słowach delikatnie pocałowała mnie w usta.
Położyłem się na łóżku razem z Anabeth i głaskałem ją po włosach.
- 18 sierpnia- powiedziała.
- Nasz początek. To były najlepsze urodziny w całym moim życiu. Chodź to ciastko z niebieską polewą...
Nie dała mi dokończyć. Zaczęliśmy się całować coraz bardziej namiętnie. Było wspaniale! Chciałem aby trwało to naprawdę długo, ale się nie dało. A dlaczego? Do domku bez pukania weszła Clarise. Córka boga, którego nienawidziłem.
- Sorry misiaczki. Nie chce wam przeszkadzać, ale wasza przyjaciółeczka ta od Artemidy przybyła.
- Thalia!- Krzyknęła Ann ciągnąc za rękę wybiegła z domku. Nasza przyjaciółka, łowczyni, rozpakowywała się w domku Zeusa.
- Hej! Artemida dała wolne łowczynią?- zapytałem.
- Tak Jackson. Słyszałam, że wam się układa w tym związku. Gratki.
- Dzięki. A ty na zawsze bez faceta? Czy planujesz złamać przysięgę i odejść z łowczyń?
- Po pierwsze nie będę tobie tego mówić, lecz Annabeth, a po drugie to jest moja sprawa, więc się nie interesuj.
- Jasne, jasne. Zostawię was same. Spotkamy się później - podszedłem do Ann i pocałowałem ją w policzek. Nie miałem co robić więc poszedłem do domku Hefajstosa, ale zapomniałem że mój kumpel Charlie nie żyje. Zaczęło powoli mi go brakować. Annabeth często powtarzała mi, że brakuje jej Sileny- dziewczyny Charlsa i córki Afrodyty.
Poszedłem przejść się po polach truskawek. Przyszła Ann.
- Hej!
- Część! Jak tam w świecie naszej córeczki Zeusa.
- Wszystko dobrze. Sama z czasem ci powie.
- Wiesz sam sobie tak siedziałem i pomyślałem, że możemy zejść do Hadesu. I tak dostałem zaproszenie od "swojego kochanego wuja", a przy okazji byśmy mogli poprosić o przywrócenie so życia Sieleny i Charlisa.
- Jestem za. Bardzo mi jej brakuje.
Reszta dnia minęła bardzo miło. Trening, Annabeth, kolacja i przybycie pewnej rudowłosej dziewczyny- Rachel- naszej wyroczni. Poszliśmy w piątkę na ognisko (ja, Ann, Thalia, Rachel i Grover).
Powiedzieliśmy im o naszym planie wejścia do Hadesu, a oni poparli nasz pomysł. Grover powiedział, że idzie z nami, a dziewczyny będą nas kryć. Jak zawsze chcieliśmy złamać zasady. Mieliśmy wyruszyć w nocy, a wrócić za trzy dni. Nikt nie mógł dowiedzieć się, że zeszliśmy pod ziemię.
Po ognisku odprowadziłem Ann do jej domku i poszedłem przyszykować się do misji.
No, muszę przyznać, że rozdział mnie wciągnął. Jedno ale - ZA KRÓTKIE!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Eja ! To strasznie wciąga ! Nie mogę się doczekać co będzie dalej =D
OdpowiedzUsuńNie mogę oderwać się od czytania! To jest cudowne! MASZ TALENT!!!
OdpowiedzUsuńhej, annabeth nie założyłaby czegoś takiego. i za dużo nosi sukienek.
OdpowiedzUsuńniezłe.... ale dlaczego nie będzie......????
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i ten rozdział - bardzo podoba mi się pomysł z pójściem do Hadesa!
OdpowiedzUsuńNiektóre rzeczy wydają mi się niepasujące do bohaterów, ale to jest Twoje opowiadanie :D
Tylko czemu taki krótki ten rozdział :< ? Biorę się szybko za następny!
Jeśli będziesz się brała za pisanie następnego bloga to postaraj się używać trochę mniej tej "słodyczy" , a przede wszystkim jak będziesz brać bochaterów z książek, to daj im chociaż mniej więcej takie same charaktery jak mają w książkach. Taka rada od czytelniczki ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie ciekawe, ale tu się wszystko za szybko dzieje! Ej! Percy idzie na pole a tam od razu Annabeth! I trochę literówek. Są też rzeczy NIE pasujące do bohaterów. Ale poza tym to fajne.😊
OdpowiedzUsuńJedno ale Nico mógł przywoływać zmarłych i nie musieli schodzić do hadesu reszta <3 uwielbiam
OdpowiedzUsuńPiękny, świetny, genialny, wyjątkowy (itd.) blog.
OdpowiedzUsuń