Świt nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Dźwięki konchy obudziły wszystkich herosów w całym Obozie Jupiter. Widziałem jak Elizabeth szybko rwie się na nogi i spogląda w niebo. Wiedziałem, że ta walka jest dla niej prawdziwą torturą. Musiała zabić chłopaka, którego znała niemalże od dziecka, który był jej przyjacielem, a zwłaszcza, w którym była bardzo zakochana, ale udawała, że tak nie jest. Nie byłem pewny czy Elizabeth będzie miała siłę go zabić, ale za nic na świecie nie mogłem stracić córki. Nie wyobrażałem sobie tego. Do mojego starszego dziecka właśnie podszedł Logan - pretor Rzymu. Chłopak miał dać jej pełne uzbrojenie. Zauważyłem, że moja córka bierze jedynie cztery sztylety i łuk ze strzałami. Nie wzięła żadnej zbroi, tylko broń. To bardzo mnie zaniepokoiło. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy, to taka, że Lizzy najwidoczniej chce się bawić we mnie, a naprawdę szczerze odradzam. Gdy byłem w jej wieku, to praktycznie cały czas nie wiedziałem co robię, ale haloooo. Ona powinna to wiedzieć. Przecież jest wnuczką Ateny i Posejdona z podkreśleniem na Ateny. Nie wydaje mi się żeby miała glony zamiast mózgu. W takich chwilach żałowałem, że pod względem charakteru jest bardziej podobna do mnie niż do Annabeth.
Nagle po raz kolejny usłyszałem dźwięk Konchy, na polu bitwy stała już armia Gai, wszyscy w górze mieli uniesione miecze, strzały i inne rodzaje broni. Gaja pojawiła się na samym przodzie, a zaraz obok niej Drake. Wyglądała dokładnie tak samo jak osiemnaście lat temu. Wiedziałem, że to będzie najgorsza wojna w historii naszego obozu. Clarisse znajdowała się na Olimpie, gdzie obecnie opiekowały się nią muzy Apollina. Wiedziałem, że to jedyne miejsce, gdzie w stu procentach może być bezpieczna. Pokonać Elizabeth będzie bardzo ciężko ponieważ ma ona "Piętę Achillesa" od momentu gdy razem z Annabeth zamoczyły się w Styksie. Jej młodsza siostra także to posiada.
Elizabeth stanęła na środku pola bitwy, a zaraz za nią Rzymianie i Grecy. Wszyscy trzymali się w bezpiecznej odległości. Lizzy podeszła bliżej Drake'a, jednak nadal trzymając się na dystans. Widziałem, że powiedział do niej kilka zdań, ale ona tylko spuściła wzrok. Zupełnie, jakby ta walka była jej winą. Przypomniałem sobie, jak to wszystko się potoczyło. Annabeth zaszła w ciążę na skutek spisku Ateny i Posejdona. Thalia była wtedy w związku z Nico i jak się okazało zaszła w ciążę półtora miesiąca po mojej dotychczasowej narzeczonej. Lizz podczas wojny z Uranosem i Gają miała zaledwie miesiąc, lecz wyglądała jak sześciolatka. Bardzo szybko dorastała, aż w końcu się zatrzymała. Przez pięć lat nic nie rosła, natomiast Drake tak. To właśnie w ten sposób oboje są w tym samym wieku.
Walka się rozpoczęła. Elizabeth i Drake w tym samym momencie unieśli bronie. Chłopak walczył mieczem który był długi i mógł zabić z dłuższej odległości, natomiast moja córka potrzebowała być blisko przeciwnika. Nigdy nie umiałem walczyć sztyletem, dlatego podziwiałem osoby które to potrafiły. Gdy tak patrzyłem jak walczy syn mojego przyjaciela żałowałem, że jestem tak dobrym nauczycielem szermierki. Gdybym wiedział, że moja córka będzie musiała z nim walczyć, nigdy nie dałbym mu broni do ręki. Elizabeth podeszła do Drake'a, sztyletem dźgnęła go w uda, wykręciła rękę i powaliła na ziemię. Widziałem jak chłopak z bólu zaciska zęby.
- Walcz dalej! - Krzyknęła moja córka. Widziałem jak z uda chłopaka leje się krew, został poważnie zraniony. Drake próbował wstać, lecz moja córka kopnęła go w plecy, znów powalając go na ziemię. Tracił szansę, lecz wiedziałem, że mimo to, się nie poddaje. Jego miecz był pod stopami Lizzy, więc Drake nie mógł go dosięgnąć. Nagle wokół niego pojawiła się czarna mgła i zniknął, po chwili pojawiając się za moją córką z bronią w ręku. Obrócił Elizabeth tak, że stała z nim twarzą w twarz i ku mojemu zaskoczeniu, pocałował ją. Na początku Lizz nie reagowała, jednak po kilku sekundach szybko go od siebie odepchnęła, ponownie zamachując się swoimi sztyletami. Drake był szybszy, zablokował atak mojej córki i sam zaatakował mieczem dotykając jej ręki. Jednak nic się nie stało, nie było żadnej rany. Widziałem, jak moja córka płacze. Czułem, że coś jest nie tak. Ręką zakryła miejsce "Pięty Achillesa", zdradzając swój słaby punkt. Czuła, że może się zbliżyć koniec walki, dlatego rzuciła broń na ziemię, podeszłą bliżej Drake'a, spojrzała mu prosto w oczu, odeszła dalej i spojrzała na Gaję. Matka Ziemia była uśmiechnięta. Cieszył ją ból wszystkich herosów.
Elizabeth zamknęła oczy i uniosła ręce do góry, woda z rzeki uniosła się i powirowała prosto do niej. Wiatr się zerwał i znów było tak, jak osiemnaście lat temu, tylko bardziej potężnie. Czy to była część planu? Czy wymyśliła to razem z Loganem? Podbiegłem do najbliższego drzewa i mocno się chwyciłem. Zauważyłem, że wszyscy robią to samo. Wszyscy, oprócz armii wroga.
- Elizabeth! - Krzyknąłem. Nie mogłem dopuścić, by robiła tak dalej. W przeciwnym wypadku wszyscy byśmy zginęli. Lizzy spojrzała na mnie, po czym opuściła ręce. Znów wszystko wróciło do normy, Drake na początku stał w tym samym miejscu, lecz w końcu szybko podbiegł do mojej córki i mieczem ciął ją w wewnętrzną stronę łokcia. Elizabeth krzyknęła i opadła na ziemię. Z jej ręki leciała krew, a po policzkach płynęły łzy. Z każdą sekundą robiła się coraz bardziej blada, leżała na ziemi trzęsąc się mocno. Kaszlała próbując złapać oddech. Nie mogłem patrzeć na ten widok.
- Moja córka! - Krzyknęła Annabeth, rzucając się biegiem w jej stronę. Szybko ją złapałem i przytuliłem do siebie. Płakała. Płakała jak nigdy dotąd. Nasza córka właśnie umierała, a my nie mogliśmy nic zrobić.
- Elizabeth! Lizzy! - Krzyknęła Eveline. Po jej policzkach także spływały łzy. W obozie zapadła cisza. Na twarzach wojowników Gai triumfował uśmiech. Wtedy usłyszałem słowa swojej córki.
- Drake. Gdybym nie przysięgała na Styks, że cię zabije, to...
- Nic nie mów kochana. - Przerwał jej wnuk Hadesa, on też płakał. Nie chciał jej zabić, ale to moja córka złożyła przysięgę, że go zabije. Nie miał wyboru.
- Elizabeth? Elizabeth odezwij się! - Moja córka nic nie odpowiedziała. Jej ręka, która znajdowała się na policzku Drake'a, opadła na ziemię, a jej oczy pozostały otwarte. Umarła. Moja córka właśnie straciła życie.
- Elizabeth! Nie umieraj! - Krzyczał Drake. - Lizz, Lizzy nie! Kocham cię! - To nic nie dało. Moja córka już była w innym świecie. Drake wstał i otarł swoje łzy. Annabeth była cała roztrzęsiona, nie wiedziała co się dzieje, Eveline tak samo.
- Atak! - Krzyknęła cała zalana łzami Eveline.
Wszyscy herosi zaczęli krzyczeć i biec w stronę armii Gai. Drake stał w bez ruchu, a jego miecz leżał na ziemi, widziałem Simona który szybko podbiegł do Drake'a i wbił mu miecz w klatkę piersiową. Ostatnie, co pamiętam, to zalaną łzami twarz Drake'a, upadającego na ziemię i przypływ adrenaliny, który sprawił, że sam postanowiłem wykończyć Gaję i wyrównać porachunki.
Tym sposobem właśnie zakończyłam rozdział 15. Jeszcze epilog i czas na 3 serię. Elizabeth nie żyję. Drake też. Annabeth jest roztrzęsiona, Percy pragnie zemsty, Eveline walczy. Co się stanie w epilogu? Jak trak naprawdę zakończy się ta wojna. Przekonajcie się sami, czytając epilog, ale....jeśli ma się pojawić epilog to liczę na CO NAJMNIEJ 15 komentarzy. Wiem, że was na to stać. To zajmie wam tylko minutkę. Do dzieła. Nie zawiedźcie mnie.
Wasza Dżerr
PS Normalnie muszę się Wam pochwalić. Od września zostaję drużynową 17 Gromady Zuchowej "Małe Wiewióry"! Czyli moja ciężka praca nie poszła na marne!