środa, 17 czerwca 2015

Elizabeth Story: Rozdział 14 - "Jedyne drzewo w obozie, którego nie pochłonęły płomienie"

Hej drodzy czytelnicy. 
Na początku dedyk.
Rozdział dedykuję najlepszej czytelniczce miesiąca - Oli Frost
Dedykuję wszystkim fanom Hollywood Undead oraz fanom Szybkich i Wściekłych. 
Zachęcam do polajkowania tej strony na fb: M&M Photography
              
             
  Korzystając z tego, że nadal byłam niewidzialna, pobiegłam pod sosnę Thali, by zobaczyć ciało Chejrona. Chciałam być pewna, że Drake mnie nie okłamał. Nie mogłam znieść widoku zniszczonego obozu, przecież był to mój dom. Niby spałam po drugiej stronie obozu, ale to właśnie tutaj przebywałam w każdej wolnej chwili. Mój dom był mocno strzeżony. Bez zgody mojej lub rodziców, nikt nie miał prawa się tu dostać. W przeciwnym wypadku woda z jeziora i zatoki, by go po prostu zatopiła. Wyjątkiem był Drake. Pojawiał się tutaj zawsze, dlatego bez żadnych konsekwencji mógł zostawić mi wiadomość na lodówce.
         
      Sosna Thali. Jedyne drzewo w obozie, które nie pochłonęły płomienie. Rzeczywiście, pod sosną leżał Chejron. Szybko do niego podbiegłam i sprawdziłam podstawowe czynności życiowe. Zero pulsu, zero jakichkolwiek oddechów. To prawda, Chejron nie żyje. Ciężka łza spadła z mojego policzka na jego nos. Oczy miał otwarte, patrzyły na mnie przerażone, zamknęłam je, a z włosów zdjęłam czerwoną bandamkę którą przykryłam jego twarz. Obiecałam sobie, że jeszcze zostanie pochowany tak jak należy.
Obóz Jupiter znajdował się szesnaście godzin jazdy samochodem stąd, dlatego musiałam wykombinować jakiś szybszy transport, by w przeciągu dwóch godzin znaleźć się u Rzymian. Za sobą usłyszałam uderzenie kopyt o ziemię.
 - Mroczny! - Krzyknęłam, ocierając ręką łzy, które cały czas spływały mi po policzku.
 - Tak, szefowo? - W głowie usłyszałam głos Mrocznego. To był ulubiony pegaz mojej rodziny. Gdy uczyłam się latać, to właśnie na nim. Zawsze mogłam na niego liczyć, tak samo jak mój tata.
 - Dasz radę zabrać mnie do San Francisco? Gaja się niedługo przebudzi i zaatakuje. - Powiedziałam. Miałam nadzieję, że pegaz nie jest zmęczony.
 - Oczywiście, że cię zabiorę. Szef wysłał mnie po ciebie. Będziemy lecieć jak najszybciej się da. Wsiadaj! - Odparł w moich myślach. Miałam nadzieję, że lot będzie trwał tylko dwie godziny. Musiałam się tam znaleźć jak najszybciej i przejąć dowodzenie od Eveline. Mroczny rozpędził się, rozłożył swoje skrzydła i po chwili unosiliśmy się pod obozem herosów.


 ***


                 Zasnęłam, choć nawet nie pamiętam kiedy. Obudził mnie dopiero głośny huk. Gdy spojrzałam na ziemię, zobaczyłam ogromne dziury w drogach i dużo wypadków samochodowych. Ziemia cały czas się trzęsła. "Zaczęło się" - Pomyślałam. Albo Gaja już się przebudziła, albo właśnie to robi. 
- Mroczny, daleko jeszcze? - Szum w uszach sprawiał, że nic nie słyszałam, ale mimo wszystko zadałam to pytanie. 
- Już jesteśmy. - Odpowiedział pegaz, po czym wleciał w ogromny tunel w klifie. Wszędzie panowała ciemność. Gdy z powrotem wylecieliśmy na powierzchnię, oczy szczypały mnie od światła. Zatrzymaliśmy się na wzgórzu nad obozem, widziałam wszystko co się tam działo i po prostu nie wierzyłam własnym oczom. Nie skupiłam się na podziwianiu krajobrazu, a muszę przyznać, że był piękny, lecz na dwóch obozach i armii wroga stojącej naprzeciw herosów. Gaja już była, obudziła się. Stała po prawej stronie obozu wraz ze swoimi wojownikami. Przybrała rozmiar ludzki, ale wiedziałam, że w każdej chwili może to zmienić. Miała długie czarne, potargane włosy i brudną zielono brązową sukienkę, która mocno powiewała z każdym podmuchem wiatru. Dokładnie tak ją zapamiętałam. Na czele naszej armii stała Eveline i chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Potwory ani Gaja nie wyczuwały mojej obecności dzięki naszyjnikowi, który miałam na sobie. Zeszłam z Mrocznego i wtopiłam się w tłum herosów. Jak się okazało, stanęłam obok nastolatków, których przyprowadziłam do obozu jakiś czas temu.
 - Elizabeth? - Zapytał Simon. W jego oczach widać było strach i przerażenie. Nie dziwiłam mu się. Ledwo się dowiedział o swoim pochodzeniu i od razu wojna. Nie był nawet odpowiednio przygotowany i przeszkolony. Ja na jego miejscu na pewno nie była bym zadowolona.
 - Zamknij się. - Powiedziałam szeptem. - Nikt nie może wiedzieć, że tu jestem. - Chłopak w odpowiedzi kiwnął głową. W tym momencie zobaczyłam Drake'a. Podszedł do Gai i stanął obok niej. Widać było, że jest ich dowódcą. Co kilka sekund patrzyłam w stronę Eveline, by dać jej znak, że jestem, że będę walczyć, lecz niestety Drake był szybszy. 
 - Wyzywam na pojedynek prawidłowego przywódcę greckiego obozu. Walka na śmierć i życie. Czy Elizabeth jest obecna? - Wszyscy odwracali głowy szukając właśnie mnie. Wtedy wyszłam na środek i ręką dotknęłam naszyjnika. Jednym, szybkim ruchem zerwałam go ze swojej szyi. Za sobą usłyszałam krzyki swojego imienia i oddechy ulgi.
 - Mnie szukałeś? - Zapytałam. Drake uśmiechnął się, ale po chwili zesmutniał. - Przyjmuje wyzwanie! - Krzyknęłam i podeszłam do Eveline. 
- Lizzy. - Powiedziała mocno mnie przytulając. - Bardzo się za tobą stęskniłam. Nie musisz tego robić. 
- Muszę. - Odparłam. - To mój obowiązek, a teraz oddaj mi dowództwo. - Eveline kiwnęła głową i tak jak należało, rozpoczęła przekazywanie dowodzenia.
 - Godnie zastępowałam cię w twoich obowiązkach, teraz je oddaje. Przekazuje ci dowództwo, Elizabeth, córko Percy'ego i Annabeth, wnuczko Posejdona i Ateny. - Po tych słowach uśmiechnęła się i cofnęła do szeregów, zostawiając mnie na środku z nieznanym chłopakiem.
 - Walka rozpocznie się o świcie! Do tego czasu mamy rozejm. Nikt nikogo nie atakuje. - Drake wypowiedział ostatnie zdanie i zniknął za pomocą metody cienia. Armia wroga usiadłą i rozpaliła swoje ognisko. Gaja tak jak Drake,  zniknęła. Jak na razie było spokojnie i nic się nie działo.
                 Siedziałam nad rzeką i próbowałam wymyślić dwa plany działania. Jeden plan co robić, gdy przeżyję, a drugi co robić jeśli umrę, ostatecznie zdecydowałam, że niezależnie od tego plan będzie taki sam. Nie orientowałam się w położeniu całego Obozu Jupiter, być może dlatego, że nie znałam łaciny, dlatego potrzebowałam pomocy. Udałam się do baraku piątej kohorty, aby znaleźć chłopaka, który pełnił funkcję przywódcy u Rzymian. Gdy tylko weszłam do baraku, około osiemnastu par oczu spiorunowało mnie wzrokiem. 
- Jak śmiesz wchodzić do baraku piątej kohorty bez zaproszenia nędzny greku?! - Zapytała jakaś ruda jędza. Jej słowa mocno mnie zaskoczyły. Wystarczyło to jedno zdanie i już wiedziałam, że jej nie lubię. Dziewczyna była na pewno młodsza ode mnie. Miała długie, kręcone, rude włosy, ciemną karnację i azjatyckie rysy twarzy. Nietypowa mieszanka.
 - Zhang! Uspokój się. - Powiedział wysoki chłopak o blond włosach i niebieskich oczach. To właśnie jego szukałam. - To nie jest byle jaki Grek, ale ich przywódczyni. To ona kilkanaście lat temu pokonała Uranosa. Wnuczka Neptuna, znaczy Posejdona i Ateny. Córka Percy'ego Jacksona. - Powiedział oraz uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.
 - W takim razie wybacz. - Powiedziała dziewczyna i lekko drgnęła. Wiedziałam, że zrobiła to ironicznie. W jej oczach widziałam pogardę. Nie miała do nas szacunku. Uważała, że Rzymianie we wszystkim są lepsi. 
 Chłopak wyciągnął w moją stronę rękę i się przedstawił. - Logan Grace. Wnuk Jupitera i Wenus. - Gdy usłyszałam jego nazwisko, zaniemówiłam. Grace. To na pewno dziwny zbieg okoliczności. - Jestem dumny, że mogę poznać tak wspaniałego wojownika. - Chłopak na oko miał tyle lat co ja. Był miły i w jego oczach widziałam szczerość. 

- Twoje nazwisko jest bardzo słynne w moim obozie. - Powiedziałam. - Elizabeth Jackson, ale to pewnie już wiesz. 
- Co sprowadza cię do baraku piątej kohorty? - Zapytał. Dopiero teraz dostrzegłam, że "domek" w którym się znajdowaliśmy jest niemalże pusty.
 - Ty. Siedziałam sobie nad Małym Tybrem, próbując obmyślić plan działania, ale zdałam sobie sprawę, że nie znam tutejszych terenów, więc potrzebuję pomocy. Sądząc po tym, że wraz z moją siostrą cioteczną stałeś na środku całego "przedstawienia" wywnioskowałam, że jesteś przywódcą. - Chłopak po raz kolejny się uśmiechnął, ukazując swoje idealnie białe zęby.
 - Dobrze zgadłaś, jestem pretorem obozu Jupiter i chętnie ci pomogę. Poza tym tak naprawdę to ty tutaj dowodzisz, a ja ci po prostu pomagam. - Na pewno się przesłyszałam. Nie mogłam dowodzić dwóm obozom.
 - Ale jak to? - Zapytałam, spoglądając w jego uwodzicielskie oczy.
 - Znam twoją historię, Elizabeth. Gdy byłaś dzieckiem, pokonałaś Uranosa i to właśnie ty sprawiłaś, że Gaja uciekła. Masz wyjątkową siłę, bardzo rzadko spotykaną. Poza tym Di Angelo to właśnie ciebie wyzwał na pojedynek. Ja tak naprawdę widziałem go przez te osiemnaście lat cztery razy.
 - Zaraz, zaraz. - Przerwałam. - To ty znasz Drake'a? - Po raz kolejny w tym dniu moja szczęka rozchyliła się ze zdziwienia.
 - Tak. To mój brat cioteczny. Jego mama jest rodzoną siostrą mojego taty. Z resztą to długa historia. Na pewno kiedyś ją poznasz.-  Nie wiedziałam, że Thalia miała brata herosa i właściwie, dlaczego Rzymianina? No cóż. Postanowiłam o to nie pytać. Może w przyszłości uda mi się poznać całą historię. Oczywiście pod warunkiem, że uda mi się przeżyć.
 - Może przestańmy rozmawiać o sobie i obmyślmy plan.- Zaproponował Logan, a ja przytaknęłam.
                Po trzech godzinach nareszcie skończyliśmy naszą pracę. Ogłosiliśmy, że grupowi wszystkich domków oraz przywódcy kohort jak najszybciej muszą stawić się w domu senatu. Rzymski obóz był niesamowicie piękny i co najmniej cztery razy większy od naszego. Może nie mieli zatoki Long Island, tak jak my, ale mieli małe jezioro, rzekę Tyber oraz Nowy Rzym czyli takie jakby nowe państwo ze szkołami, uczelniami i pracą dla herosów. To było naprawdę niesamowite miejsce. Gdy tylko ogłosiliśmy plan, wróciłam do naszego podobozu by odpocząć i w spokoju przygotować się do walki.
______________________________________________
Rozdział 14 właśnie dobiegł końca. Przed nami jeszcze ostatni i epilog. Czyli dwa tygodnie i koniec Elizabeth Story, welcome 3 seria! 
Jak się z tym czujecie. 
Ja niesamowicie, bo nadal robię to, co kocham, co jest moją pasją. 
Dlaczego dedykowałam rozdział Oli? Ponieważ jej komentarze mocno mnie inspirowały, dawały potężnego kopa do pisania. 
Dlaczego wszystkim fanom HU? - Ponieważ jest to mój ulubiony zespół, który motywuje do pisania, ich teksty i muzyka mnie odprężają, są po prostu wspaniali, a 9.06.2015 roku mieli koncert w Łodzi, na którym niestety z wielkim bólem w sercu mnie nie było. Ale wiem, że wrócą do Polski, wiem, bo pokochali polską publiczność. Polecam ich muzykę!
A fanom Szybkich i Wściekłych ponieważ to jest wspaniały film. 
Dlaczego obejrzałam? Ponieważ od stycznia kręcą mnie samochody, gdy chodziłam z klasą na wf przez miasto zawsze wiedziałam jaki ten samochód ma silnik, jaki rocznik, a wszyscy w końcu "Przecież dziewczyna przyszłego mechanika, a szybkich i wściekłych obejrzałaś?" I wtedy właśnie obejrzałam i to wspaniała seria. Trzyma w napięciu. Polecam. 
No i ostatnia prośba. 
Proszę o komentarze. Dla mnie to bardzo ważne. Każdy jeden komentarz jest wielką motywacją. 
Do dzieła herosi! 
Kocham Was. wasza i tylko wasza
Dżerr

PS. Rozdział się opóźnił z powodu mojego wypadku, który miał miejsce w sobotę. Niech ten wypadek będzie dla was przestrogą. Nigdy nie odpalajcie ogniska benzyną, bo skończycie tak jak ja, a nikomu nie życzę, by jego ciało płonęło, by krzyczał, rzucał się na ziemię i jechał karetką do szpitala. Rozpalajcie bezpiecznie, nie pozwólcie, by ktoś się obwiniał i martwił.
Dla niedowiarków, to wasza sprawa, wiem co się stało i wiem, że miałam wypadek. Są świadkowie, myślicie, że tylko ja się poparzyłam? Nie. Dominik, Dawid i Daniel także. Jednak Dominik najbardziej, bo on pierwszy się poparzył i każdy był w takim szoku, że dopiero po 10 sekundach rzuciliśmy go na ziemię. A butelka leżała w ogniu paląc się. To Mateusz krzyknął "Bo wybuchnie!" i Dawid podbiegł i ją kopnął. Na moje nogi. Nie wierzycie? Wasza sprawa. Jeszcze Julka do mnie dzwoni, a ja, że nie mogę gadać, bo w karetce jade. Także sorry, ale nie jestem osobą, która kłamie. 
Dżerr 

10 komentarzy:

  1. Anonimowy6/17/2015

    Nie moge sie doczekać pojedynku Drake'a i Lizzy, rozdział cudny. Czekam na next.
    Ps. ja tam ci wierzę z tym wypadkiem :c szkoda, że inni nie. smutas :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo fajny.
    Kurcze nie wiem ja ta czasami mam ,że jak postać mi się spodoba i choć pojawiła się w ff tylko na chwilę. To już liczę ,że będzie pojawiać się częściej i tak jest w przypadku Logana.
    Liczę na zacięty pojedynek no. Nie oszczędzaj proszę tam Lizzy i Drake.
    Nie byłam na koncercie ,ale skoro Linkin Park wracają po ponad roku to oni też muszę wrócić.
    Co do wypadku to mam nadzieję ,że stopień poparzenia tego pierwszego chłopaka jak i reszty nie był wysoki,bo strasznie to czytać.
    Czekam na nn z niecierpliwościom.
    P.S Widziałam wszystkie filmy z serii ,,Szybcy i wściekli''.
    To już nie będzie to samo bez Paula ;(


    OdpowiedzUsuń
  3. No kochanie muszę złożyć pokłony, bo dzisiaj nadrabiałam co nieco i no po prostu nie moge doczekać się następnego rozdziału :D
    Drake jaki się zrobił dupek "Do tego czasu rozejm" wsadź se w luja ten rozejm -,-
    Ale i tak wiem co będzie na końcu nananna xd
    I jeszcze ta ruda co nie umiem wymówić jej imienia, trochę szacunku co xD
    Ale nie oszczędzaj Elizabeth i Drake'a, chcę poczytać dobrą walkę :D

    Co do rozpalania ogniska to nigdy nie idę z tobą na ognisko. Wbrew pozorom lubię moją skórę, a bandaże u ciebie na nogach najlepiej nie wyglądają w lato *zawsze pomocna Julcia :**
    Wracaj do zdrowia kochanie, widzimy się w lipcu <3
    *Zapraszamy też z Martinką na nowy rozdział, u nas xd http://tworczosci-julie-tajemnicza.blogspot.com/*
    ~ Julie
    Ps. Wyobraźcie sobie jak dzwonicie do swojej przyjaciółki i ona wam takim półprzytomnym tonem objaśnia "Jula, nie moge teraz gadać właśnie jadę w karetce" i potem musicie obdzwaniać wszystkich żeby się dowiedzieć co się stało :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam podobną sytuację z mamą ,też półprzytomna mówię że jadę z wuefistką na ostry dyżur xD

      Usuń
    2. Na pewno mama nie czuła się fajnie xDD

      Usuń
    3. Taa i się tylko pytała jak to się stało nie polecam uczyć się latać ze schodów xD a wogóle poznałam bardzo "fajnego" debila co chwali się że pali marychę po prysznicach :') xD

      Usuń
  4. Anonimowy6/17/2015

    Niedawno zaczęłam czytać twoje opowiadania, i teraz bedziesz miała na głowie moje komentarze...
    Więc :Bardzo mi się podobał ten rozdział. Błędów w pisowni nie zauważyłam (jakiś postęp jest) ale i tak nie zwracałabym na to uwagi, bo tak to jest jak się ma te dys-funkcje (jak herosi XD) A ogólnie to strasznie ciekawie piszesz, naprawdę nieźle. Masz szeroką wyobraźnię, dobrze, że tego nie marnujesz. Gdy zaczynałam czytać tego bloga, to, będę szczera, nie przypadł mi do gustu, ale serio, od początku różnica jest miażdżąca.

    Podsumowanie: kocham to, jak piszesz, masz nową fankę c: (:

    OdpowiedzUsuń
  5. 3 seria powiadasz?... już sie nie mogę doczekać xD zresztą tak samo następnego rozdziału.
    Jak ja mogłam ci dawać kopa skoro nawet rzadko komentowałam (dzięki mojemu gruchotowi komputerowi ;-;) ale tak czy siak dziękuje, bardzo się cieszam na ten widok :D.
    Walka lizz vs drake. kto wygra xD? obstawiam drake (soory lizz xd) dlatego że elizabeth jeszcze się przyda w obozie herosów a przecież kąpała się w styksie :D pamięta się małe co nie co od ciebie xD.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA! Jestem zauroczona twoim talentem! Weny życzę!

    http://janel-wid-tak-heros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. jak zwykle rozdział super i z niecierpliwością czekam na następny.bardzo sie ciesze z tego iz bedzie kolejna seria :) Zawsze jak biore sie do czytania myśle ze pisze to bardzo doświadczony pisarz a nie nastolatka :):)
    -Katie

    OdpowiedzUsuń

Jeśli kliknąłeś w to okienko, oznacza to, że chcesz skomentować rozdział. Dziękuję.
Przyjmuję nawet krytykę, którą staram się później poprawiać. Liczę na szczery komentarz.
Życzę miłego komentowania
Dżerrka