Po
powrocie do Obozu, szybko pobiegłam do Wielkiego Domu, aby poinformować
Chejrona i Pana D. o nowej misji, na którą miałam wybrać się razem z
dwójką towarzyszy. W tym momencie były tylko dwie rzeczy, na których
szczerze mi zależało. Ponad wszystko chciałam ochronić Obóz Herosów,
czyli rzecz biorąc mój świat przed jakimkolwiek zagrożeniem oraz
pragnęłam dotrzymać przysięgi, którą złożyłam kilka dni temu przed
Drake'em. W ludziach najbardziej nienawidzę kłamstwa i chamstwa, a on
okazał się największym oszustem, jakiego kiedykolwiek miałam czelność
poznać. Chce go zranić tak samo, jak on zranił mnie. Doskonale wiem, że
uda mi się to prędzej czy później. Stanęłam przed dużymi, brązowymi
drzwiami z drewna bukowego i pociągnęłam za pomalowaną klamkę. Drzwi
otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, a moimi oczom ukazał się brązowy
centaur i wysoki mężczyzna w hawajskiej koszuli, popijający dietetyczną
colę. Jak zwykle grający w karty.
- Elizabeth Jackson. Jesteś w naszym domu tak samo często, jak twoja
matka - Odpowiedział Dionizos.
- Zeus zapowiedział nam misję. Mam wyruszyć z dwójką herosów, aby odbić
Atenę i schwytać wnuka Hadesa - Odpowiedziałam, siadając na jednym z
wolnych krzeseł przy stole.
- Czy wiesz z kim chciałabyś wyruszyć na wyprawę droga Lizzy? - Zapytał
Chejron, który odłożył swoją talię kart na stolik, krzycząc "znów
wygrałem".
- Niestety nie. Myślę, że najrozsądniej będzie, jeśli pójdę do wyroczni i
usłyszę przepowiednie. Będę wtedy wiedziała, na czym mniej więcej
stoję.
- Wiesz, droga Elizabeth? Jesteś pod tym względem bardzo podobna do
matki. Zawsze trzeźwo myślisz, nie poddajesz się i wiesz, jak wybrnąć z
ciężkich sytuacji. Do tej pory nie wiem, jaką część charakteru masz po
ojcu. -
Chejron znał moją mamę odkąd przybyła do obozu razem z Thalią i Lukiem,
miała wtedy siedem lat. W wieku dwunastu lat, do świata herosów dołączył
mój tata i tak się właśnie poznali. Tata był glonomóżdżkiem, który
dobro swoich bliskich stawiał ponad własne. Mama była rozsądną i mądrą
córką Ateny.
- Jeszcze dziś idź do Rachel. Poproś o przepowiednię dotyczącą twojej
misji i powołaj dwójkę towarzyszy, których także będzie dotyczyła
przepowiednia.
- Dziękuję Chejronie. Do zobaczenia na ognisku - Uśmiechnięta wybiegłam z
Wielkiego Domu i skierowałam się prosto w stronę jaskini Rachel.
Przyznam, że nieco bałam się przepowiedni, ale co by się nie działo,
zrobię to, osiągnę swoje cele i nic mi w tym nie przeszkodzi. Mnie, a
przepowiednią dzieliła tylko fioletowa zasłona, która na celu miała
imitację drzwi.
- Cześć, Rachel - Powiedziałam z uśmiechem, siadając na fioletowej,
futrzanej kanapie.
- Hej, Lizz. Pewnie chciałabyś usłyszeć przepowiednię, prawda? -
Zapytała.
Rudowłosa dziewczyna tak naprawdę była w wieku moich rodziców, lecz w
momencie, gdy przyjęła do swojego ciała ducha Delf, była nieśmiertelna.
Zatrzymała się w wieku szesnastu lat.
- Tak. Chodzi o misję uratowania Ateny. Chce wiedzieć z kim mam wyruszyć
i co może mnie czekać. Czy masz dla mnie jakąś przepowiednię? -
Zapytałam z nutką nadziei w glosie.
- Mam przepowiednię, którą wypowiedziałam przed Percym i Annabeth, rok
po twoich narodzinach. Jest to przepowiednia dotycząca nie tylko tej
misji, ale całej ciebie. -
Po tych słowach oczy dziewczyny zaczęły świecić na zielono, a z jest
ust wydobył się duszący i nie przyjemnie pachnący dym tej samej barwy.
Byłam na prawdę zaskoczona tym widokiem. Oznaczało to, że przepowiednia
jest naprawdę wielkiej wagi.
"Wnuczka Ateny na poszukiwanie babci wyruszy,
Razem z kuzynką kamień nadziei skruszy,
Przysięgę ogromnej wagi złoży,
I by jej spełnić,
wielkich starań dołoży.
Atena bezpieczeństwo wnuczce zapewni,
Lecz obietnica dla bliskich się nie spełni,
Wnuczka oceanu do obozu powróci
Przez co wiele smutku narzuci
Umrzeć, czy żyć będzie jej dane
Nowych herosów nie przyprowadzi na marne."
Rachel opadła na fotel, a jej oczy przestały świecić. Powoli odwróciłam
się za siebie i zobaczyłam, że kilkunastu herosów przysłuchiwało się
całej przepowiedni. Wszyscy mieli bardzo zaskoczone miny i szeroko
otwarte oczy. Musiałam jakoś załagodzić całą sytuację.
- To co kochani? Chyba czas na ognisko! - Odpowiedziałam z uśmiechem, a
reszta herosów wybuchła głośnym śmiechem, po czym ruszyła w stronę pola
ogniskowego.
Pomarańczowo czerwony ogień buchał na wszystkie strony, dając wszystkim
obozowiczom choć trochę ciepła. Uwielbiałam te ogniska i miałam do nich
ogromny sentyment. Zawsze śpiewaliśmy obozowe piosenki i graliśmy w
przeróżne gry. Dawało nam to mnóstwo powodów do śmiechu. Tak też było
tym razu, jednak wiedziałam, że wszyscy czekają, aż ogłoszę, kogo
zabiorę ze sobą na misję. Postanowiłam, że powiem to właśnie teraz.
- Moi kochani. Jak pewnie już wszyscy wiedzą, Atena została porwana, a
Drake okazał się zdrajcą. Zbliża się wojna, a my nie mamy żadnych szans,
bez bogini sprawiedliwości i strategii, dlatego właśnie musimy ją odbić
z rąk wroga. Według przepowiedni mam wyruszyć na misję odnalezienia
Ateny i mogę zabrać ze sobą tylko dwójkę herosów. W wyborze pomogła mi
przepowiednia, którą usłyszałam zaledwie godzinę temu. Postanowiłam, że
na misję wybiorą się ze mną Eveline oraz Josh - syn Irys, który w obozie
jest już cztery lata. Oboje będą mi bardzo potrzebni w misji.
Wybrani wstali a wśród ogniska rozniosły się oklaski. Eve podeszła do
mnie i mocno uścisnęła.
- Nie martw się Lizz. Damy sobie radę. Co trzy głowy to nie jedna.
- Dziękuję, że jesteś - Odpowiedziałam, czując, jak po policzku spływa
mi pojedyncza, słona łza.
Do moich myśli powróciły wszelkie wspomnienia. Odczuwałam smutek
związany z nimi. To takie uczucie, jakby się tonęło, jakby grzebano cię
w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby.
Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by było się przytrzymać,
niczego, w co można się wbić pazurami. Nie ma wyjścia. Trzeba odpuścić.
___________________________
A oto i kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się pod nim naprawdę dużo komentarzy i, że się wam spodoba.
Dziękuję Sonii za to, że jest moją betą i dzięki niej rozdziały są znacznie lepsze.
Chciałabym zaprosić was w parę miejsc.
Oto blog o historii herosów. Zapraszam serdecznie, może was zaciekawi. Drugie Życie Herosów
Blog o Natalie Prawdziwe Życie Natalie Anderson
piątek, 26 września 2014
piątek, 5 września 2014
Elizabeth Story: Rozdział 4 - "Wizyta na Olimpie, nowa misja..."
Staliśmy pod największym budynkiem w Nowym Jorku czyli pod Empire State Building, gdzie na sześćsetnym piętrze znajdowała się siedziba naszych rodziców i dziadków, czyli po prostu Olimp. Zeus został poinformowany o naszej wizycie w środku nocy i trzeba przyznać, że nie był koniecznie zadowolony. Powiedział, że nikogo nie wpuści, ale ostatecznie Chejronowi udało się go przekonać.
Na te krótką wycieczkę wybrało się sześcioro herosów, czyli ci, którym ufam najbardziej. Cały czas zastanawiałam się, jak ja wszystkim powiem, że wnuk Hadesa i Zeusa, a mój najlepszy przyjaciel okazał się zdrajcą? Bóg niebios może uznać to za oszczerstwo, co w sumie jest do niego podobne, ponieważ nie ma co ukrywać, ale Zeus jest zadufany w sobie i w swojej rodzinie. Przynajmniej nie zjada własnych dzieci, jak jego ojciec, Kronos.
Razem z innymi herosami weszliśmy do środa budynku. Marmurowe, złocone kolumny podtrzymujące hol były idealnie zaprojektowane. Na ścianach powieszone były przeróżne obrazy sławnych malarzy takich jak Leonardo Da Vinci. Przy dużym biurku na podeście, które przypominało recepcję siedział średniego wzrostu mężczyzna o kasztanowych włosach i niebieskich oczach. Podeszłam razem z Eveline, a on spojrzał na nas nie ufnie.
- W czym mogę pomóc? - Zapytał głębokim, ale jednocześnie srogim głosem.
- Poproszę klucz do windy na sześćsetne piętro. - Odpowiedziałam pewna siebie.
- Proszę sobie ze mnie nie żartować. Takie piętro w tym budynku nie istnieję.
Zdjęłam swoje okulary przeciwsłoneczne i ukazałam głęboką zieleń swoich oczu. Mężczyzna mrugnął szybko kilka razy, po czym otworzył szufladę i wyciągnął długi, złoty klucz.
- Czy Pan Zeus się was spodziewa młodzi herosi? - Zapytał z podejrzeniem, jakbym nie wiem co chciała zrobić tam na górze.
- Tak, wszystko jest ustalone. - Mężczyzna podał mi klucz, po czym zawołaniem ręki, zachęciłam pozostałych do wejścia do windy.
Włożyłam kluczy w otwór w windzie, a następnie pojawił się przycisk z liczbą Omega. Eveline wcisnęła go i tak pojechaliśmy na górę.
Gdy tylko drzwi windy się otworzyły, przed nami rozciągał się obraz beztroskiego życia. Ludzie ubrani w białe szaty z czasów starożytności, Muzy Apolla grające na lirach i śpiewające pod fontanną oraz nimfy, który bawiły się w chowanego z dziećmi pośród kolumn. Tutaj wszystko wydawało się takie proste i łatwe.
Wyszliśmy z małego pomieszczenia i ruszyliśmy po schodach na samą górę, do sali narad, gdzie już wszyscy na nas czekali.
- Masz jakiś pomysł, jak rozpocząć całą pogawędkę? - Zapytała moja kuzynka.
- Zawsze mam jakiś plan, więc zostawcie to mnie.
Drzwi do sali otworzyły się, a ja zobaczyłam dwanaście tronów, lecz jeden z nich był całkowicie pusty. Atena nadal nie wróciła, a bogowie nie wiedzą, co się z nią dzieję.
Weszłam do pomieszczenia i na samym środku razem ze swoimi towarzyszami złożyłam pokłon, oddając wszystkim bogom cześć. Tak, jak moja mama nie przepadałam za Herą, ale to chyba miałam już wrodzone.
- A więc co was tutaj sprowadza młodzi herosi? - Zaczął Posejdon, mój dziadek, jeden z najfajniejszych bogów.
- Mamy pewna informację. Kilka dni temu miałam sen, w którym Atena została porwana. Razem z wnukiem Zeusa i Hadesa - Drake'em, postanowiliśmy ją odnaleźć. Drake miał już gotowy plan, co było dla mnie bardzo zaskakujące, ponieważ zazwyczaj polegał na mnie. Gdy jechaliśmy taksówką, dowiedziałam się prawdy. Atena została porwana i w tym momencie jest przynętą. Gaja - matka ziemia powróciła z rządzą zemsty na wszystkich ludziach, herosach oraz bogach. Drake okazał się oszustem i od samego początku spiskował przeciwko swoim rodakom. Jest zdrajcą, który służy naszemu wrogowi. Dzięki niemu wiem, gdzie znajduje się bogini mądrości i sprawiedliwej wojny.
- To nie dorzeczne! - Krzyknął Pan Olimpu. - Mój wnuk na pewno nie ma z tym nic wspólnego.
- Przykro mi, ale taka jest prawda. Drake miał mnie doprowadzić do kryjówki Gai, lecz udało mi się uciec. - Odpowiedziałam.
- Jeśli prawdą jest, to co mówisz, to w takim razie on zostaje wygnany. Każda osoba, która będzie z nim utrzymywała kontakt, skończy tak, jak on. Młodzi herosi macie nową misję. Musicie odnaleźć Atenę i sprowadzić ją tutaj. Bez niej, nie będziemy mieć strategii i nie wygramy wojny.
Na misje wyruszy trójka z Was. Macie czas do następnego poniedziałku czyli do przesilenia i do następnej rady, a teraz idźcie już, gdyż musimy sobie wszystko przemyśleć.
Do obozu trafiliśmy przed obiadem. Chejron zadawał nam mnóstwo pytań dotyczących naszej wizyty, lecz nie było nic konkretnego do opowiadania, więc wspomniałam tylko o nadchodzącej misji, na którą będę musiała się wybrać razem z dwoma herosami.
Przed obiadem spotkałam się z Eveline, gdyż miałam potrzebę wygadania się. Dziewczyna nie była już tak samo uśmiechnięta, jak dawniej. Ją także bolała zdrada naszego wspólnego przyjaciela i również bardzo to przeżywała. Chciałam jej powiedzieć o tym, że przysięgłam na Styks, że zabiję Drake'a, ale bałam się jej reakcji, dlatego postanowiłam zachować to wyłącznie dla siebie.
- I jak się trzymasz? - Zapytała blondynka. W jej oczach widać było smutek i żal.
- Nie za dobrze. Staram się być opanowana, jak przystało na herosa, lecz muszę przyznać, że nie umiem tak łatwo o nim zapomnieć. Nie wyobrażam sobie walki między nim, a mną. Wiem, że będę musiała podnieść na niego broń, ale będzie to dla mnie zdecydowanie zbyt trudne i będę musiała się zdobyć na uwagę. Tylko nie rozumiem, dlaczego on cały czas tkwi w mojej głowie. - Odpowiedziałam całkowicie szczerze.
- Wiesz, Elizabeth. Są tacy ludzie, którzy nigdy nie przestaną być dla nas ważni.
- Wiem o tym, ale po prostu chciałabym, bym nigdy go nie poznała. Chce po prostu go nie znać i tyle. Ja chce by było dobrze dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla obozu, by moja siostra mogła żyć w spokojnym świecie herosów. Czy to tak wiele? - Zapytałam. Clarisse zawsze była dla mnie najważniejsza, odkąd się tylko urodziła i nie chce, by kiedykolwiek stała jej się krzywda.
- Doskonale cię rozumiem, Lizz, ale nie uważasz, że prosisz o zbyt wiele? Życie herosa nigdy nie było usłane różami. Zawsze na drodze pojawią się góry i przepaście, ale tak jest nawet w normalnym życiu i tego nie da się uniknąć. Jest to nierealne. - Eve zawsze wiedziała, co mądrego powiedzieć, by pocieszyć człowieka. W sumie nic dziwnego, przecież jest wnuczką Ateny.
____________________________
No, ok. W końcu udalo mi się coś napisać. Na samym początku chce Was przeprosić za to, że w niektórych zdaniach nie ma litery "L", ale z altem, gdyż nie chce się napisać, bo brat zepsul klawiaturę.
Okej.
Rozdzial jest krótki, ale nie mam weny i nie mialam go na czym napisać, a dopiero wczoraj kupiono nowego laptopa.
Na początku zachęcam Was do obejrzenia oto tego filmiku, którego potrafię oglądać po kilka razy dziennie.
Jula dziękuję Ci za te wspaniale kilka dni. Mam dla cb :( wiadomość - Stalo się to najgorsze - to koniec. Wiesz czego, bo dzis plakalam przez telefon, ale wiem, że będzie dobrze i jeszcze będzie tak jak ma być, bo jest na razie przerwa.
Dziękuję Ci misiaczku, Kocham Cię.
A co do moich czytelników
Dziękuję tym, którzy choć trochę mnie zrozumieli, a do tych którzy woleli hejtować. - Ja mam też życie prywatne. Byly wakacje, wyjazdy itp. Teraz liceum i dziś maly incydent życiowy, który doprowadza mnie do lez, ale dodaje rozdzial, tak? Chyba lepiej wiem, czy mam bloga w dupie, czynie, a moja odpowiedz to - NIE. NIE MAM GO W DUPIE, BO TO MOJE DZIECKO!
Ta...dla Was, powinnam caly czas siedziec, nigdzie nie wychodzić, tylko pisac i pisac, a w dupie miec zycie.
Tak się zachowujecie.
No nic.
To chyba na tyle.
Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Dżerr
Na te krótką wycieczkę wybrało się sześcioro herosów, czyli ci, którym ufam najbardziej. Cały czas zastanawiałam się, jak ja wszystkim powiem, że wnuk Hadesa i Zeusa, a mój najlepszy przyjaciel okazał się zdrajcą? Bóg niebios może uznać to za oszczerstwo, co w sumie jest do niego podobne, ponieważ nie ma co ukrywać, ale Zeus jest zadufany w sobie i w swojej rodzinie. Przynajmniej nie zjada własnych dzieci, jak jego ojciec, Kronos.
Razem z innymi herosami weszliśmy do środa budynku. Marmurowe, złocone kolumny podtrzymujące hol były idealnie zaprojektowane. Na ścianach powieszone były przeróżne obrazy sławnych malarzy takich jak Leonardo Da Vinci. Przy dużym biurku na podeście, które przypominało recepcję siedział średniego wzrostu mężczyzna o kasztanowych włosach i niebieskich oczach. Podeszłam razem z Eveline, a on spojrzał na nas nie ufnie.
- W czym mogę pomóc? - Zapytał głębokim, ale jednocześnie srogim głosem.
- Poproszę klucz do windy na sześćsetne piętro. - Odpowiedziałam pewna siebie.
- Proszę sobie ze mnie nie żartować. Takie piętro w tym budynku nie istnieję.
Zdjęłam swoje okulary przeciwsłoneczne i ukazałam głęboką zieleń swoich oczu. Mężczyzna mrugnął szybko kilka razy, po czym otworzył szufladę i wyciągnął długi, złoty klucz.
- Czy Pan Zeus się was spodziewa młodzi herosi? - Zapytał z podejrzeniem, jakbym nie wiem co chciała zrobić tam na górze.
- Tak, wszystko jest ustalone. - Mężczyzna podał mi klucz, po czym zawołaniem ręki, zachęciłam pozostałych do wejścia do windy.
Włożyłam kluczy w otwór w windzie, a następnie pojawił się przycisk z liczbą Omega. Eveline wcisnęła go i tak pojechaliśmy na górę.
Gdy tylko drzwi windy się otworzyły, przed nami rozciągał się obraz beztroskiego życia. Ludzie ubrani w białe szaty z czasów starożytności, Muzy Apolla grające na lirach i śpiewające pod fontanną oraz nimfy, który bawiły się w chowanego z dziećmi pośród kolumn. Tutaj wszystko wydawało się takie proste i łatwe.
Wyszliśmy z małego pomieszczenia i ruszyliśmy po schodach na samą górę, do sali narad, gdzie już wszyscy na nas czekali.
- Masz jakiś pomysł, jak rozpocząć całą pogawędkę? - Zapytała moja kuzynka.
- Zawsze mam jakiś plan, więc zostawcie to mnie.
Drzwi do sali otworzyły się, a ja zobaczyłam dwanaście tronów, lecz jeden z nich był całkowicie pusty. Atena nadal nie wróciła, a bogowie nie wiedzą, co się z nią dzieję.
Weszłam do pomieszczenia i na samym środku razem ze swoimi towarzyszami złożyłam pokłon, oddając wszystkim bogom cześć. Tak, jak moja mama nie przepadałam za Herą, ale to chyba miałam już wrodzone.
- A więc co was tutaj sprowadza młodzi herosi? - Zaczął Posejdon, mój dziadek, jeden z najfajniejszych bogów.
- Mamy pewna informację. Kilka dni temu miałam sen, w którym Atena została porwana. Razem z wnukiem Zeusa i Hadesa - Drake'em, postanowiliśmy ją odnaleźć. Drake miał już gotowy plan, co było dla mnie bardzo zaskakujące, ponieważ zazwyczaj polegał na mnie. Gdy jechaliśmy taksówką, dowiedziałam się prawdy. Atena została porwana i w tym momencie jest przynętą. Gaja - matka ziemia powróciła z rządzą zemsty na wszystkich ludziach, herosach oraz bogach. Drake okazał się oszustem i od samego początku spiskował przeciwko swoim rodakom. Jest zdrajcą, który służy naszemu wrogowi. Dzięki niemu wiem, gdzie znajduje się bogini mądrości i sprawiedliwej wojny.
- To nie dorzeczne! - Krzyknął Pan Olimpu. - Mój wnuk na pewno nie ma z tym nic wspólnego.
- Przykro mi, ale taka jest prawda. Drake miał mnie doprowadzić do kryjówki Gai, lecz udało mi się uciec. - Odpowiedziałam.
- Jeśli prawdą jest, to co mówisz, to w takim razie on zostaje wygnany. Każda osoba, która będzie z nim utrzymywała kontakt, skończy tak, jak on. Młodzi herosi macie nową misję. Musicie odnaleźć Atenę i sprowadzić ją tutaj. Bez niej, nie będziemy mieć strategii i nie wygramy wojny.
Na misje wyruszy trójka z Was. Macie czas do następnego poniedziałku czyli do przesilenia i do następnej rady, a teraz idźcie już, gdyż musimy sobie wszystko przemyśleć.
Do obozu trafiliśmy przed obiadem. Chejron zadawał nam mnóstwo pytań dotyczących naszej wizyty, lecz nie było nic konkretnego do opowiadania, więc wspomniałam tylko o nadchodzącej misji, na którą będę musiała się wybrać razem z dwoma herosami.
Przed obiadem spotkałam się z Eveline, gdyż miałam potrzebę wygadania się. Dziewczyna nie była już tak samo uśmiechnięta, jak dawniej. Ją także bolała zdrada naszego wspólnego przyjaciela i również bardzo to przeżywała. Chciałam jej powiedzieć o tym, że przysięgłam na Styks, że zabiję Drake'a, ale bałam się jej reakcji, dlatego postanowiłam zachować to wyłącznie dla siebie.
- I jak się trzymasz? - Zapytała blondynka. W jej oczach widać było smutek i żal.
- Nie za dobrze. Staram się być opanowana, jak przystało na herosa, lecz muszę przyznać, że nie umiem tak łatwo o nim zapomnieć. Nie wyobrażam sobie walki między nim, a mną. Wiem, że będę musiała podnieść na niego broń, ale będzie to dla mnie zdecydowanie zbyt trudne i będę musiała się zdobyć na uwagę. Tylko nie rozumiem, dlaczego on cały czas tkwi w mojej głowie. - Odpowiedziałam całkowicie szczerze.
- Wiesz, Elizabeth. Są tacy ludzie, którzy nigdy nie przestaną być dla nas ważni.
- Wiem o tym, ale po prostu chciałabym, bym nigdy go nie poznała. Chce po prostu go nie znać i tyle. Ja chce by było dobrze dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla obozu, by moja siostra mogła żyć w spokojnym świecie herosów. Czy to tak wiele? - Zapytałam. Clarisse zawsze była dla mnie najważniejsza, odkąd się tylko urodziła i nie chce, by kiedykolwiek stała jej się krzywda.
- Doskonale cię rozumiem, Lizz, ale nie uważasz, że prosisz o zbyt wiele? Życie herosa nigdy nie było usłane różami. Zawsze na drodze pojawią się góry i przepaście, ale tak jest nawet w normalnym życiu i tego nie da się uniknąć. Jest to nierealne. - Eve zawsze wiedziała, co mądrego powiedzieć, by pocieszyć człowieka. W sumie nic dziwnego, przecież jest wnuczką Ateny.
____________________________
No, ok. W końcu udalo mi się coś napisać. Na samym początku chce Was przeprosić za to, że w niektórych zdaniach nie ma litery "L", ale z altem, gdyż nie chce się napisać, bo brat zepsul klawiaturę.
Okej.
Rozdzial jest krótki, ale nie mam weny i nie mialam go na czym napisać, a dopiero wczoraj kupiono nowego laptopa.
Jula dziękuję Ci za te wspaniale kilka dni. Mam dla cb :( wiadomość - Stalo się to najgorsze - to koniec. Wiesz czego, bo dzis plakalam przez telefon, ale wiem, że będzie dobrze i jeszcze będzie tak jak ma być, bo jest na razie przerwa.
Dziękuję Ci misiaczku, Kocham Cię.
A co do moich czytelników
Dziękuję tym, którzy choć trochę mnie zrozumieli, a do tych którzy woleli hejtować. - Ja mam też życie prywatne. Byly wakacje, wyjazdy itp. Teraz liceum i dziś maly incydent życiowy, który doprowadza mnie do lez, ale dodaje rozdzial, tak? Chyba lepiej wiem, czy mam bloga w dupie, czynie, a moja odpowiedz to - NIE. NIE MAM GO W DUPIE, BO TO MOJE DZIECKO!
Ta...dla Was, powinnam caly czas siedziec, nigdzie nie wychodzić, tylko pisac i pisac, a w dupie miec zycie.
Tak się zachowujecie.
No nic.
To chyba na tyle.
Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Dżerr
Subskrybuj:
Posty (Atom)