Ja postanowiłem udać się na arenę, by poćwiczyć szermierkę, a Annabeth poszła na łucznictwo.
Nacierałem słomianą kukłę, gdy przyszedł Chejron i poprosił mnie o rozmowę.
Udaliśmy się do jego gabinetu, gdzie czekała na nas Annabeth.
- Więc kochani. Powiem krótko. Japonia. Kolejna misja. Trzeba odnaleźć kryjówkę Uranosa i odnaleźć coś, co jest jego największą bronią. Musimy być przygotowani na każde wyzwanie. Domyślam się, że Ann już wie, dokąd się udajecie?
- Tokyo.
- Zgadza się. Wyruszy Was siódemka, ale zanim zapytacie, nie. Ja nie wiem, czy to jest grupka z przepowiedni. Wasza dwójka będzie dowodzić, bo jesteście najbardziej przygotowani i doświadczeni. Wyruszają: Nico, Sandy, Thalia, Silena oraz Charlie. Udajecie się do Osaca. Tam będzie na Was czekał mój kuzyn Izaya. Będziecie mieszkać w hotelu. Musicie udawać normalnych nastolatków. Będziecie uczęszczać do szkoły. Pod salą gimnastyczną znajduję się tunel. Tam będziecie poszukiwać. W Japoni jest zima. Zabierzcie dużo ciepłych ubrań. Macie godzinę na spakowanie się. Powodzenia.
- Chejronie?
- Tak Percy?
- Jak będzie się nazywała ta szkoła.
- Seishun Gakuen...Wszyscy mówią na nią Seigaku.
- Dziękujemy.
Kolejna misja. Czemu zawsze ja i Annabeth? Życie herosa jest przereklamowane. I pomyśleć, że jak miałem 10 lat, to grałem w gry o herosach i jak traciłem życie to się tym nie przejmowałem. Tylko teraz jest mała różnica. NIE JESTEM W GRZE KOMPUTEROWEJ!!! WALCZĘ O ZYCIE SWOJE I TYCH, KTÓRYCH KOCHAM!!!
Wziąłem swoją magiczną torbę sportową i zacząłem pakować rzeczy do podróży. Jak zwykle spakowałem mnóstwo ubrań, termos z ambrozją, batoniki z nektarem, worek pieniędzy śmiertelników i worek drachm, które dostałem od ojca z karteczką "życzę upojnych nocy".
Czekałem razem z Charlsem oraz Nickiem na wzgórzu herosów czekając na dziewczyny.
Annabeth wbiegła w czarnych rurkach, białym swetrze w gwiazdki, brązową magiczną torebką i płaskich, brązowych botkach z dżetami.
- Cholera!
- Co się stało? - spytała Ann
- Teraz wszyscy będą mi podrywać narzeczoną.
- Oj nie przesadzaj!
- Lecieliśmy kilka godzin. Ja oraz Ann na Mrocznym, Charlie oraz Silena lecieli na pegazie o imieniu Axel, Nico i Sindy na Androjdzie, a Thalia na Zoe.
Rozśmieszyło mnie to. Córka Zeusa nazwała swojego pegaza na cześć łowczyni.
Nie przepuszczałem, że podróż może być tak przyjemna. Annabeth siedziała przede mną wtulając się w moją klatkę piersiową, a ja obejmowałem ją rękoma. Pocałowałem ją w policzek, a Ann zaczęła mówić o rozbudowanej architekturze Japonii. Chyba po raz pierwszy w życiu nie zanudzała mnie tym na śmierć.
Rozejrzałem się dookoła. Thalia spała, Charlie i Silena przytulali się, chichotali i czasem całowali, a Nico delikatnie głaskał swoją dziewczynę po policzku.
- Percy?
- Tak
- Zaraz będziemy w Osaca. Jak się nazywał ten imprezowy kucyk?
- Izaya.
- Życie herosa, to nie bajka.
- No wiem. Mam nadzieję, że kiedyś wszystko się ułoży. Bez wojen. bez potworów. Normalne życie.
- Z tobą
- Z tobą
Z dala widziałem wysokie budynki, ruchliwe ulice, parki, lodowiska i jeziora. Mimo, że była tutaj zima to nie odczuwałem chłodu.
Wylądowaliśmy w parku, przy wielkim, ciemno szkarłatnym jeziorze. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Ciekawiło mnie co zobaczyli dzięki mgle. Może ufo? Kto wie?
- Słyszycie to?
- Muzyka
- To dobiega z jeziora.
Podeszliśmy bliżej zbiornika wodnego. Woda zaczęła podejrzanie bulgotać. Przed nami stanął pól człowiek, pół koń. Centaur o brązowym zadku. Na jego nagim torsie znajdowały się wodorosty.
- Chcę rozmawiać z przywódcami. Percy Jackson i Annabeth Chase.
- Nie wyglądasz jak imprezowy kucyk. - powiedziałem
- Bo nim nie jestem. Jestem strażnikiem Japonii. Synem Posejdona.
- Luz. To się dogadamy. Siemasz bracie.
- Bez odbioru. Nie odpowiadam na takie zaczepki. Mam zaprowadzić Was do hotelu, w którym na jakiś czas się zatrzymacie. Nie daleko waszego miejsca zamieszkania znajduję się szkoła, do której będziecie uczęszczać. W czasie kilku zajęć będziecie szukać kryjówki giganta oraz jego największej broni, czyli sierpu Kronosa. Bogowie wybrali Was do tej misji, bo według przepowiedni para herosów będzie miała dziecko, które będzie umiało się tą bronią posługiwać. Tylko one będzie mogło zabić męża Gai. W szkolnych tunelach spotkacie coś, o czym dotąd nie słyszeliście. Stawicie czoła, temu, czego najbardziej się boicie. Musicie pokonać własne lęki. Inaczej cały świat pochłonie magia Gai. Na świcie nie będzie ani jednej żywej duszy. Uranos i Gaja wymordują wszystkich, a zaczną od waszych rodzin. Te tunele są dwa razy gorsze od labiryntu Dedala.
**********
Staliśmy przed ogromnym pięciogwiazdkowym hotelem. Przy drzwiach stał portier, który otwierał drzwi i z uśmiechem na twarzy mówił dzień dobry i do widzenia.
Hol hotelu był wprost śliczny. Widać, że założyciel miał zamiłowanie do mitologi greckiej. Na marmurowych ścianach było dużo obrazów przedstawiających herosów oraz bogów. Najbardziej zdziwił mnie obraz na którym widziałem Annabeth, która klęczała przed Thalią, tuż po naszej misji "Złote runo". Domyśliłem się. Ten hotel jest dla herosów.
Podzieliliśmy się na pokoje. Thalia była bardzo zadowolona z faktu, że będzie dzieliła sypialnie sama ze sobą.
Ja oczywiście miałem zamieszkać z Annabeth, z czego również bardzo się ucieszyłem :)
W każdym pokoju znajdowała się łazienka z kabiną prysznicową i ogromną wanną. Na ogromnym dwuosobowym łóżku z baldachimem znajdował się szampan i czekoladki w kształcie serduszek. Rozumiałem, że dostaliśmy pokój małżeński.
- Nareszcie. Kilka chwil odpoczynku. - odparła Annabeth rzucając się na łóżko. - Percy! Czego się najbardziej boisz?
- Boję się, że cały ciężar misji spocznie na moich ramionach. Boję się, że coś może ci się stać i Cię stracę.
- Kochasz mnie jeszcze?
- Oczywiście. Nigdy nie przestanę cię kochać. Dlaczego wątpisz w moje uczucia?
- Nie wątpię. Widzę, jak inne dziewczyny na ciebie patrzą. Obawiam się, że jeszcze się odkochasz.
- Nie wątpię. Widzę, jak inne dziewczyny na ciebie patrzą. Obawiam się, że jeszcze się odkochasz.
- Znamy się już bardzo długo. Nie zakochuję się w dziewczynach po wyglądzie, lecz po tym co mam w swoim sercu. Zapamiętaj to, dobrze. - Annabeth skinęła głową. - Kocham Cię
- Kocham cię.
Do pokoju wpadła Silena i powiedziała, że Thalia prosi nas wszystkich na rozmowę. To chyba coś poważnego.
Siedzieliśmy w pokoju łowczyni. Każdy z Nas zastanawiał się, o co może chodzić.
Thalia wyglądała na dziwnie uśmiechnięta i zadowoloną.
- Więc? Powiedz nam, o co chodzi?
- Chodzi o łowczynie
- To znaczy?
- Artemida zmieniła przysięgę. Zakochała się w śmiertelniku i zaszła w ciąże. To znaczy, że łowczynie mogą mieć no wiecie... partnerów. Ja tez jestem zakochana.
- Co? W kim?
- Boję się waaszej reakcji.
- Kto to?
- To..To jest Luke.
- Nasz Luke? Luke Castellan?
- Tak.
- Ale przecież on nie żyję.
- Żyję. To była przykrywka.
- Ale on przecież zarywał do Annabeth, gdy byliśmy u Hadesa.
- To była przykrywka. Ja to wymyśliłam.
- Ale to...
- Może dla Was jest to zdrajca, ale dla mnie nie. Ja go kocham.
- Percy - powiedziała Silena.- Luke tak samo jak ja. Był zdrajcą, ale okazał się bohaterem. Daliśmy mi szansę, to spróbujcie dać ją jemu. Myslę, że zasługuje na to.
- Thalio. Ty znasz moje zdanie - powiedziała Ann.
- Dobra. Ale będzie musiał ciężko zapracować na moje zaufanie.
- Dziękuję.
- Przyprowadź go.
Do pokoju wszedł syn Hermesa. Przyznam brakowało mi go. Kiedys był moim przyjacielem.
- Jak długo jesteście razem?
- Kilka tygodni.
- Ja Was naprawdę przepraszam.
- Dość tego. Nie wracajmy do przeszłości.
W tym momęcie usłyszeliśmy wielki huk, a do pokoju wbiegł Ethan Nakamura z mieczem w ręku