niedziela, 27 stycznia 2013

Percabeth Story: Rozdział 10 - "Japonia. Tajemnica Thali"

Tydzień wolności minął cudownie. Było miło, wesoło i bardzo sympatycznie. Staraliśmy się nie rozmawiać na temat tabu, czyli na temat przepowiedni i wojny. Obozowicze wrócili i wszystko było tak jak dawniej. Krzyki, kłótnie, dowcipy braci Hood i treningi. Przyznam, że brakowało mi tego gwaru.
Ja postanowiłem udać się na arenę, by poćwiczyć szermierkę, a Annabeth poszła na łucznictwo.
Nacierałem słomianą kukłę, gdy przyszedł Chejron i poprosił mnie o rozmowę.
Udaliśmy się do jego gabinetu, gdzie czekała na nas Annabeth.
- Więc kochani. Powiem krótko. Japonia. Kolejna misja. Trzeba odnaleźć kryjówkę Uranosa i odnaleźć coś, co jest jego największą bronią. Musimy być przygotowani na każde wyzwanie. Domyślam się, że Ann już wie, dokąd się udajecie?
- Tokyo.
- Zgadza się. Wyruszy Was siódemka, ale zanim zapytacie, nie. Ja nie wiem, czy to jest grupka z przepowiedni. Wasza dwójka będzie dowodzić, bo jesteście najbardziej przygotowani i doświadczeni. Wyruszają: Nico, Sandy, Thalia, Silena oraz Charlie. Udajecie się do Osaca. Tam będzie na Was czekał mój kuzyn Izaya. Będziecie mieszkać w hotelu. Musicie udawać normalnych nastolatków. Będziecie uczęszczać do  szkoły. Pod salą gimnastyczną znajduję się tunel. Tam będziecie poszukiwać. W Japoni jest zima. Zabierzcie dużo ciepłych ubrań. Macie godzinę na spakowanie się. Powodzenia.
- Chejronie?
- Tak Percy?
- Jak będzie się nazywała ta szkoła.
- Seishun Gakuen...Wszyscy mówią na nią Seigaku.
- Dziękujemy.

Kolejna misja. Czemu zawsze ja i Annabeth? Życie herosa jest przereklamowane. I pomyśleć, że jak miałem 10 lat, to grałem w gry o herosach i jak traciłem życie to się tym nie przejmowałem. Tylko teraz jest mała różnica. NIE JESTEM W GRZE KOMPUTEROWEJ!!! WALCZĘ O ZYCIE SWOJE I TYCH, KTÓRYCH KOCHAM!!!
Wziąłem swoją magiczną torbę sportową i zacząłem pakować rzeczy do podróży. Jak zwykle spakowałem mnóstwo ubrań, termos z ambrozją, batoniki z nektarem, worek pieniędzy śmiertelników i worek drachm, które dostałem od ojca z karteczką "życzę upojnych nocy".
Czekałem razem z Charlsem oraz Nickiem na wzgórzu herosów czekając na dziewczyny.
Annabeth wbiegła w czarnych rurkach, białym swetrze w gwiazdki, brązową magiczną torebką i płaskich, brązowych botkach z dżetami.
- Cholera!
- Co się stało? - spytała Ann
- Teraz wszyscy będą mi podrywać narzeczoną.
- Oj nie przesadzaj!
- Lecieliśmy kilka godzin. Ja oraz Ann na Mrocznym, Charlie oraz Silena lecieli na pegazie o imieniu Axel, Nico i Sindy na Androjdzie, a Thalia na Zoe.
Rozśmieszyło mnie to. Córka Zeusa nazwała swojego pegaza na cześć łowczyni.

Nie przepuszczałem, że podróż może być tak przyjemna. Annabeth siedziała przede mną wtulając się w moją klatkę piersiową, a ja obejmowałem ją rękoma. Pocałowałem ją w policzek, a Ann zaczęła mówić o  rozbudowanej architekturze Japonii. Chyba po raz pierwszy w życiu nie zanudzała mnie tym na śmierć.
Rozejrzałem się dookoła. Thalia spała, Charlie i Silena przytulali się, chichotali i czasem całowali, a Nico delikatnie głaskał swoją dziewczynę po policzku.
- Percy?
- Tak
- Zaraz będziemy w Osaca. Jak się nazywał ten imprezowy kucyk?
- Izaya.
-  Życie herosa, to nie bajka.
- No wiem. Mam nadzieję, że kiedyś wszystko się ułoży. Bez wojen. bez potworów. Normalne życie.
- Z tobą
- Z tobą

Z dala widziałem wysokie budynki, ruchliwe ulice, parki, lodowiska i jeziora. Mimo, że była tutaj zima to nie odczuwałem chłodu.
Wylądowaliśmy w parku, przy wielkim, ciemno szkarłatnym jeziorze. Nikt nie zwracał na nas uwagi.  Ciekawiło mnie co zobaczyli dzięki mgle. Może ufo? Kto wie?
- Słyszycie to?
- Muzyka
- To dobiega z jeziora.
Podeszliśmy bliżej zbiornika wodnego. Woda zaczęła podejrzanie bulgotać. Przed nami stanął pól człowiek, pół koń. Centaur o brązowym zadku. Na jego nagim torsie znajdowały się wodorosty.
- Chcę rozmawiać z przywódcami. Percy Jackson i Annabeth Chase.
- Nie wyglądasz jak imprezowy kucyk. - powiedziałem
- Bo nim nie jestem. Jestem strażnikiem Japonii. Synem Posejdona.
- Luz. To się dogadamy. Siemasz bracie.
- Bez odbioru. Nie odpowiadam na takie zaczepki. Mam zaprowadzić Was do hotelu, w którym na jakiś czas się zatrzymacie. Nie daleko waszego miejsca zamieszkania znajduję się szkoła, do której będziecie uczęszczać. W czasie kilku zajęć będziecie szukać kryjówki giganta oraz jego największej broni, czyli sierpu Kronosa. Bogowie wybrali Was do tej misji, bo według przepowiedni para herosów będzie miała dziecko, które będzie umiało się tą bronią posługiwać. Tylko one będzie mogło zabić męża Gai. W szkolnych tunelach spotkacie coś, o czym dotąd nie słyszeliście. Stawicie czoła, temu, czego najbardziej się boicie. Musicie pokonać własne lęki. Inaczej cały świat pochłonie magia Gai. Na świcie nie będzie ani jednej żywej duszy. Uranos i Gaja wymordują wszystkich, a zaczną od waszych rodzin. Te tunele są dwa razy gorsze od labiryntu Dedala.


**********


Staliśmy przed ogromnym pięciogwiazdkowym hotelem. Przy drzwiach stał portier, który otwierał drzwi i z uśmiechem na twarzy mówił dzień dobry i do widzenia.
Hol hotelu był wprost śliczny. Widać, że założyciel miał zamiłowanie do mitologi greckiej. Na marmurowych ścianach było dużo obrazów przedstawiających herosów oraz bogów. Najbardziej zdziwił mnie obraz na którym widziałem Annabeth, która klęczała przed Thalią, tuż po naszej misji "Złote runo". Domyśliłem się. Ten hotel jest dla herosów.
Podzieliliśmy się na pokoje. Thalia była bardzo zadowolona z faktu, że będzie dzieliła sypialnie sama ze sobą.
Ja oczywiście miałem zamieszkać z Annabeth, z czego również bardzo się ucieszyłem :)


W każdym pokoju znajdowała się łazienka z kabiną prysznicową i ogromną wanną. Na ogromnym dwuosobowym łóżku z baldachimem znajdował się szampan  i czekoladki w kształcie serduszek. Rozumiałem, że dostaliśmy pokój małżeński.
- Nareszcie. Kilka chwil odpoczynku. - odparła Annabeth rzucając się na łóżko. - Percy! Czego się najbardziej boisz?
- Boję się, że cały ciężar misji spocznie na moich ramionach. Boję się, że coś może ci się stać i Cię stracę.
- Kochasz mnie jeszcze?
- Oczywiście. Nigdy nie przestanę cię kochać. Dlaczego wątpisz w moje uczucia?
- Nie wątpię. Widzę, jak inne dziewczyny na ciebie patrzą. Obawiam się, że jeszcze się odkochasz.
- Znamy się już bardzo długo. Nie zakochuję się w dziewczynach po wyglądzie, lecz po tym co mam w swoim sercu.  Zapamiętaj to, dobrze. - Annabeth skinęła głową. - Kocham Cię
- Kocham cię.
Do pokoju wpadła Silena i powiedziała, że Thalia prosi nas wszystkich na rozmowę. To chyba coś poważnego.

Siedzieliśmy w pokoju łowczyni. Każdy z Nas zastanawiał się, o co może chodzić.
Thalia wyglądała na dziwnie uśmiechnięta i zadowoloną.
- Więc? Powiedz nam, o co chodzi? 
- Chodzi o łowczynie
- To znaczy?
- Artemida zmieniła przysięgę. Zakochała się w śmiertelniku i zaszła w ciąże. To znaczy, że łowczynie mogą mieć no wiecie... partnerów. Ja tez jestem zakochana.
- Co? W kim?
- Boję się waaszej reakcji.
- Kto to?
- To..To jest Luke.
- Nasz Luke? Luke Castellan?
- Tak.
- Ale przecież on nie żyję.
- Żyję. To była przykrywka.
- Ale on przecież zarywał do Annabeth, gdy byliśmy u Hadesa.
- To była przykrywka. Ja to wymyśliłam.
- Ale to...
- Może dla Was jest to zdrajca, ale dla mnie nie. Ja go kocham.
- Percy - powiedziała Silena.- Luke tak samo jak ja. Był zdrajcą, ale okazał się bohaterem. Daliśmy mi szansę, to spróbujcie dać ją jemu. Myslę, że zasługuje na to. 
- Thalio. Ty znasz moje zdanie - powiedziała Ann.
- Dobra. Ale będzie musiał ciężko zapracować na moje zaufanie.
- Dziękuję.
- Przyprowadź go.
Do pokoju wszedł syn Hermesa. Przyznam brakowało mi go. Kiedys był moim przyjacielem. 
- Jak długo jesteście razem?
- Kilka tygodni.
- Ja Was naprawdę przepraszam.
- Dość tego. Nie wracajmy do przeszłości.
W tym momęcie usłyszeliśmy wielki huk, a do pokoju wbiegł Ethan Nakamura z mieczem w ręku




środa, 23 stycznia 2013

Spojler

Specjalnie dla Was spojler głównych bohaterów rozdziału 10.
Jeszcze taka krótka informacja. :)
Głosujemy na Percy;ego Jacksona. Dalej. Niech wygrają :) głosowanie. MTV 



Japonia
1. Percy Jackson



percy.jpg 

2. Annabeth Chase



annabeth.jpg 

3. Thalia Grace



Thalia.jpg   

4. Luke Castellan


luke.jpg   

5. Sindy Smith


 Sindy.jpg  

6. Silena Beauegrad


Silena.jpg   

7. Charles Backendoorf


 charles.jpg  


+ Nico Di Angelo, lecz nie mam zdjęcia. 
Ściskam
Dżerr





piątek, 18 stycznia 2013

Percabeth Story: Rozdział 9 - "Posejdon"

 Witajcie kochani herosi.
Mam dla Was pewną wiadomość.
Nie zamierzam kończyć pisać. Może nie każdemu się podobają moje opowiadania, ale ja bardzo lubię to robić.
Prowadzę 2 blogi z opowiadaniami i już mam pomysł na kolejny. Gdy skończę historię herosów, biorę się za następny pomysł. Nie, praca z herosami szybko się nie skończy.  Mam z biologii 4 aaaaaa!!!!
Nie no nie wierzę. Reakcja dziewczyn na dzisiejszej lekcji: Jak to zrobiłaś?
Szczerze nie wiem. By mieć 4 z biologi u mnie w szkole, trzeba cudu. Jestem z siebie dumna. 
Już wiem, w jakim kierunku się kieruję. Ponieważ dobrze mi idzie z językiem polskim i lubie to, to właśnie kieruje się do liceum na profil humanistyczny, ale kim będę w przyszłości, to się jeszcze zobaczy. 
Macie tutaj kolejny rozdział. W jakims komentarzu kiedyś zostało napisane, że chcecie więcej Posejdona. To może nie jest takie śmieszne, ale cóż.
Zapraszam na mojego drugiego bloga: http://problemowe-zycie-natalie.blogspot.com/.
ŚCISKAM Dżerr



Leżałem na łóżku próbując zasnąć, jednak bardzo dziwna i nieznana mi siła, kazała tego nie robić. Niestety powieki zaczęły mi ciążyć i udałem się w krainę snu.
Znów miałem koszmar. Widziałem dziewczynę  leżącą na ziemi w kałuży krwi. Nagle sceneria się zmieniła, a ja stałem na środku jeziora. W ręku trzymałem podpaloną, złotą kartkę z napisem: "Dziecko mądrości w bitwie polegnie"
Obudziłem się przerażony. Nie wiedziałem co mam robić. Rozumiałem, że te słowa i ta kartka to przepowiednia, która prawdopodobnie będzie dotyczyć Annabeth. Bałem się o nią, bałem się, że mogę ją stracić. Obiecałem sobię, że będę ją chronić, nawet kosztem mojego życia. Ona będzie szczęśliwa. To mogę jej zapewnić. 
Tej nocy nie potrafiłem już zasnąć.
O 6.00 wszyscy zebrali się na wzgórzu Herosów. Mieli przy sobie plecaki i walizki. Wspięli się na pegazy i ruszyli do rzymskiego obozu Jupiter.
- To zostaliśmy sami - powiedziałem do Ann uśmiechając się łobuzersko.
- No nie do końca. Są jeszcze harpie, driady...- Nie dokończyła, bo pocałowałem swoją mądralińską prosto w usta. 
- Mamy w końcu dużo czasy tylko dla siebie. Musimy to wykorzystać.
- Możemy też skorzystać z zaproszenia Posejdona.
- Możemy, ale jutro.
- Ja wolę dzisiaj. Nie przyjmuje odmowy.
- Yhhh dobrze. Chodźmy na śniadanie.
Na talerz nałożyłem sobie dwa niebieskie gofry i usiadłem z Annabeth przy stoliku Ateny.
- Miałem dzisiaj koszmar.
- Słucham
- Widziałem dziewczynę leżącą w kałuży krwi.
- To ja miałam to samo. Potem sceneria się zmieniła. Stałam na środku polany, a w ręku trzymałam przepowiednię. "Dziecko mądrości w bitwie polegnie". Percy?
- Tak?
- Boje się.- Do oczu Ann zaczęły napływać łzy.
- Nie masz czego. Będzie dobrze. - Po co to mówię. Tylko ją okłamuję, tak samo jak siebie. Nikt z nas nie wiem, jak będzie. Moje pocieszenie jej nie pomogło. - Chodź tu do mnie. Przytul się. - Annabeth wtuliła się we mnie tłumiąc w sobie płacz. Z nieba usłyszałem głos Ateny, który kazał mi opanować myśli.
- Juz ci lepiej?
- Mhmm
- Chodź. Pościgamy się na pegazach.
- Przegrasz.- Annabeth ruszyła w kierunku stajni. 

Wspiąłem się na Mrocznego i ruszyłem za pegazem Ann.
- Jaka stawka?- zapytała
- Trzy okrążenia wokół obozu herosów. Jeśli ty wygrasz, to robimy dziś to na co ty masz ochotę, a jeśli ja, to na odwrót.
- Stoi
- Mroczny nie zawiedź mnie.
- Przykro mi szefie.
- Co? O.o
- Przekupiła mnie.
- Czym?
- Cukrem.
- Stary, nie rób mi tego.
- Sorry szefie. Nie mogę.

Oczywiście Annabeth wygrała. Teraz moje plany związane z tym dniem na sto procent nie wypalą.
- Mówiłam, że przegrasz.
- To było oszustwo.
- Nie udowodnisz tego.- powiedziała pokazując mi język.- Wygrałam, a to znaczy, że robimy dziś to, na co ja mam ochotę.
- A mianowicie?
- Hmmm. Odwiedzimy Posejdona, a gdy wrócimy wieczorkiem, to się zobaczy.
- Ale śpisz dzisiaj u mnie? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Mężczyźnie. Wam tylko jedno w głowie. Nie wiem Percy. Zobaczę. Możliwe, że będę dzisiaj nocować u siebie.
- Ej no weź. Nie bądź taka.
- Ja się idę umyć i przebrać. Za godzinę spotkamy się u mnie. Czas odwiedzić Posejdona. Ty też się odśwież.
- Marudzisz.
- Też Cię kocham.
Muszę się przyzwyczaić. Tak właśnie będzie wyglądało moje życie.



**********


Prysznic bardzo dobrze mi zrobił. Czułem w sobie siłę i energię. Założyłem swoje ulubione czarne dżinsy i białą bluzkę z czarnym nadrukiem.
Nawet w domku Posejdona słyszałem, jak Annabeth przeklina po starogrecku na swoje włosy. Nie rozumiałem, dlaczego tak się na nie wściekała. Dla mnie były bardzo ładne. Raz proste, a raz delikatnie falowane. Idealne, jak na mój gust.


**********



Siedziałem na łóżku Annabeth w domku Ateny i kątem oka spoglądałem, jak stoi ona w samej bieliźnie przed wielką szafą, którą dostała od Afrodyty, Ateny i Artemidy. Spoglądałem na jej piękne długie nogi i idealną figurę, jak w obrazek. Wiedziałem, że robi to specjalnie. Mógłbym wyjść i opanować swoje podniecenie, ale kazała mi siedzieć i patrzeć. Była okrutna!!!
Po pewnym czasie raczyła założyć na siebie białą sukienkę w czerwone kwiatki, czerwone baleriny i bransoletkę. Wyglądała tak dziewczęco i pięknie. Podeszła do mnie, usiadła na kolanach i delikatnie pocałowała.
- Jesteś okrutna - powiedziałem delikatnie całując ją w szyję. 
- Nie marudź, bo przez tydzień nie będę cię całowała.
- Przecież nic nie mówię.
- Chodźmy.
- Wzięłaś magicznego cukierka?
- Tak. Smakował jak wodorosty.
Złapałem Ann za rękę i ruszyliśmy w stronę oceanu.

Pałac mojego ojca był naprawdę wielki. Zółto - zielone ściany pokryte złotem i muszelkami, syreny w zbrojach strzegące wejść do pałacu.
Czterometrowe drzwi koloru złotego były pokryte płasko żeźbami przedstawiającymi bogów walczących z morskimi potworami.
- Percy Jackson! - Ku nam płynął siedemnastoletni chłopak z ciemnozielonym syrenim ogonem. Jego długie czarne włosy były spięte w wysokiego kucyka.
- Tryton. 
- Stary przysłał mnie po was. Zaprasza na obiad. Witaj Annabeth. Śliczna jak zawsze.
- Nie przystawiaj się do mojej dziewczyny. - powiedziałem z wielkim oburzeniem.
- Dobra, dobra. Ja tylko chciałem być miły.
- To trochę to ogranicz. - Super. Mój przyrodni brat podrywa moją narzeczoną na moich oczach. Kiedyś za to oberwie. 
Jadalnia była ogromna. Przy stole było ustawione czterysta miejsc, ale spokojnie zmieściło by się ich sześćset. Widniało mnóstwo potraw. Potrawka z kurczaka z warzywami, kotlety, z pięćdziesiąt dań wegetariańskich. longery jak z KFC i wiele innych potraw.
- Witajcie Percy, Annabeth
- Witaj Posejdonie.
- Cieszę się, że przyjęliście moje zaproszenie.
- Ależ nie mogliśmy odmówić - powiedziała Annabeth ze swoim pięknym, dyplomatyckim uśmiechem.
- Nawet nie wiecie, jak cudownie jest patrzeć na waszą rozkwitającą miłość. - mojemu ojcu powoli mina zaczynała robić się smutna i zaczynał wyglądać, jak stary wodorost. - Dobrze. Przejdę do rzeczy. Ja i Amfitryda musimy się rozstać.
- Ale dlaczego? Nie mogę tego zrozumieć. Byliście ze sobą kilka tysięcy lat, a teraz to?
- Dokładnie to byliśmy ze sobą  siedemnaście tysięcy lat, pięć miesięcy, cztery dni, dwie godziny, sześć minut i cztery sekundy. - powiedział mój ojciec.
- Skąd ta pewność?
- Z zegarka - Posejdon pokazał mi wielką stojąca maszynę, która najwyraźniej liczyły dni i godzuny związku mojego ojca.- Kilka razy widziałem Amfitrydę z innym i znalazłem jej pamiętnik. Była ze mną tylko dla wygody i pieniędzy. Dzięki mnie została królową, ale w ogóle mnie nie kochała. - Uwaga! Niepokonany Posejdon, władca mórz i oceanów, syn Kronosa zaczął histerycznie płakać z powodu kobiety, która go nie kochała i zdradzała. 
- Ależ Posejdonie. Nie zamartwiaj się tak. Wszystko się jeszcze ułoży. - Kolejny szok. Annabeth zamieniła się w boską pocieszycielkę. Przyznam. Umie pocieszać, a szczególnie mnie ^ ^. To nic nie dawało. Posejdon cały czas płakał, jak dziecko, któremu zabrano lizaka lub czerwonego balonika.
- Obawiam się, że nigdy nie znajdę tak pięknej i mądrej kobiety jak ty. Mój syn ma bardzo wielkie szczęście. Musisz o nią dbać Percy. Kobieta to nie zabawka. Bardzo ją lubię i nie zmarnuj tego. 
- Nie zmarnują. Bardzo kocham Annabeth. 
- Widzę. Ja chyba wystartuje do Ateny, ale nie, nie mogę. Ty i Annabeth musicie być razem. Ach wielka szkoda, wielka szkoda. Atena to taka wspaniała kobieta. Nie rozumiem, dlaczego przysięgła wieczne dziewictwo. Jestem pewien, że była by cudowna w te klocki. Mógłbym też wystartować do Sally, ale obawiam się, iż Paul, może mnie udusić. No trudno. Znajdę jakąś śmiertelniczkę i zrobie z niej królową wód. 
- Naprawdę mi przykro. Znajdziesz odpowiednią kobietę.  
- Tak wiem. Dosyć tego smutku. Czas się zadowolić szczęściem syna. Atena cię lubi. Powiedziała mi ostatnio, że chce już wnuka lub wnuczkę. Ona naprawdę nie może się doczekać.- Po tych słowach ja i Ann zakrztusiliśmy się Coca- Colą.
- Tato. My mamy dopiero po 17 lat. Chcemy skończyć szkołę, pobrać się, znaleźć pracę i dopiero później pomyśleć o dzieciach.
- Ale doczekam się wnuków, prawda.
- No myślę, że tak. 
- Uff. Już mi lepiej. Może byście mieli ochotę zwiedzić pałac?
- Naprawdę z chęcią, ale musimy się zbierać. Obóz został sam i nikt go nie strzeże. - powiedziała moja narzeczona.
- Rozumiem. Mam nadzieję, że mnie jeszcze odwiedzicie.
- Oczywiście.



**********


Siedzieliśmy z Annabeth przy oczku wodnym, nad którym Alex oświadczył się Clarisse. 
- Więc Atena chce wnuka. - powiedziałem z usmiechem. - Nie sądziłem, że mnie polubi.
- Moja matka czasem mnie rozwala. Skąd wiesz o tym miejscu?
- To moja tajemnica.
- Tutaj jest pięknie. Tak magicznie. Cisza, spokój...
- Ty. Nic więcej mi nie potrzeba.- Nachyliłem się i zacząłem ją całowac po ustach i szyi.- Idziemy do mnie?- zapytałem z nadzieją.
- Zasłużyłeś na to.

Razem z Annabeth spędziliśmy cudowną i upojna noc.




środa, 16 stycznia 2013

Konkurs

Witajcie kochani herosi!
Jak już zauważyliście, dodałam kilka zakładek na bloga.
Znajdują się tam ważne wiadomości, gdzie będziecie mogli pisać o nowych notkach na waszych blogach, a także bedę tam zamieszczała informację dotyczące kolejnych rozdziałów np. opóźnienia, wyjazdy itp.
Dałam też zakładkę konkursy, gdzie będę umieszczała informację na ten temat.

Na stroncę na facebooku jest konkurs.
Wszyscy możecie wziąć udział.
Wystarczy napisać kartkę z pamiętnika bohatera, który jest już znacznie starszy np. 27 lat. :)
Podaję link: konkurs. Weź udział
Sądzę, że skoro tak pięknie piszecie, to weźmiecie udział w tym twórczym konkursie.
Zapraszam

Co do kolejnej zakładki.
Stroję bohaterek.
Od 1,5 roku tworze zestawy na pewnej stronie.
W tej zakładce można zobaczyć stylizację bohaterek, które stworzyłam, a także które stwarzają moje koleżanki.
Jeśli chcecie jakieś stworzyć, bym je opublikowała to można stworzyć na allani.pl i wysłać mi je na ten adres: nataluska98@op.pl lub Dzerr98@gmail.com

Daję też zakładkę polecane blogi oraz książki.


Kolejna sprawa.
Czytam pewne opowiadania dziewczyny, która chodzi do tej samej szkoły co ja.
opowiadania Yuny.
Mam prośbę. Jeśli macie ochotę to pokomentujcie.
Zapraszam też na mojego drugiego bloga Prawdziwe życie Natalie Anderson
To chyba tyle.
Ściskam
Dżerr

niedziela, 13 stycznia 2013

Percabeth Story: Rozdział 8 - "Kara"

 KOLEJNY ROZDAIŁ!!!!
Wiem trochę krótki. Wybaczcie.
Rozdział dla Rasmuski ( chce już do tartaru na naszą wspólną gre w remika.) dla Asii oraz Yuny.
Kocham Was
Dżerr






Tej nicy miałem koszmar. Byłem obserwatorem jakiejś akcji. Widziałem dziewczynę, która leżała na podłodze w kałuży krwi. Nagle ktoś wbiegł do pomieszczenia. Twarze tych osób były zamazane, jak w jakimś kryminalnym show. Zaczęło robić mi się duszno i obudziłem się cały zdyszany. Była gdzieś 5.00. Założyłem czarną bluzę z kapturem i poczłapałem w stronę tarasu. Teraz już wiem, dlaczego Annabeth tak kocha tutaj przebywać.
Taras mojego domku jest umieszczony na wysokim klifie, z którego można by skoczyć wprost do oceanu, ale istnieje ryzyko roztrzaskania się o skały.
Rekami oparłem się o barierkę i podziwiałem widoki. Nie rozumiałem tego, co ostatnio się działo. Jakieś walnięte sny, Gaja, która gada coś o jakimś pionie.
Hmmmm....Co poprawia humor Annabeth? Rozmowa o architekturze. Nie mnie to raczej nie pomoże :(. Co jeszcze? Prysznic. Czemu nie.
Wyjąłem z szuflady czysty ręcznik i ruszyłem pod strumień odświeżającej, relaksującej ciepłej wody.
Przyznam, że trochę mi to pomogło.
Gdy wychodziłem, zobaczyłem jak na moim łóżku leży Annabeth.
- Hej! Już nie śpisz. Dopiero 6.00
- Nie. Miałam jakiś dziwny koszmar. Widziałam postać, która  leżała w kałuży krwi.
- Miałem taki sam koszmar.
- Poza tym śniło mi się jeszcze jakaś dziewczyna. Nazywała się Clara, a co dziwniejsze mam uczucie, jakbym ją znała, ale nie znam. Czy te sny mogą coś znaczyć?
- Tez się nad tym zastanawiałem. Przyjdzie czas, że znajdziemy rozwiązanie tej zagadki. Jak Scooby-Doo. - Położyłem się obok Ann i mocno ją przytuliłem.
- Kocham te twoje oczy. Nigdy nie wiedziałem takich pięknych, a zarazem szarych.
- Dziękuję. Wszystkim się wydaję, że masz zielone oczy.
- A nie mam?
- Percy. Oczywiście, że nie. Masz kolor...czy ja wiem...szkarłatnego oceanu. W twoich oczach płynie woda. Tego boją się wszystkie potwory. Tej siły, którą masz w sobie.
- Kocham Cię. - po tych słowach Annabeth uśmiechnęła się i delikatnie mnie pocałowała.
- Jesteśmy najgorszymi przywódcami w historii obozu.
- Nie przesadzaj.
- Na prawdę. Przydałoby się coś zorganizować. może wyścig latających rydwanów?
- Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł.
W tym momencie usłyszeliśmy głośny i piskliwy dźwięk konch, wołającej wszystkich obozowiczów.
- To chyba czas na nas.
- Idziemy.
Po drodze zaczepił nas Grover, mówiący, że Chejron nas woła i natychmiast mamy się u niego zjawić. Niestety nie wie on o co może chodzić, ale ja chyba już coś przeczuwam.
Z pokoju Chejrona dobiegały dźwięki piosenek Madonny. Jak można słuchać czegoś takiego. No cóż, każdy ma swój gust.
- Na reszcie jesteście. Wymyśliłem dla Was karę, a raczej dwie. Jedna dobra, druga zła. Od której zacząć?
- Od tej złej.
- Cały obóz wybiera się do rzymskiego obozu, a wasza dwójka zostaje.
- A ta dobra?
- Muszę uporządkować wszystkie swoje płyty. Macie je przesłuchać i  ułożyć alfabetycznie według piosenek.
O.o To ma byc na dobra. Oszaleje. Sam w obozie przez tydzień. Tylko ja i Annabeth ^^ Będzie zabawnie i bardzo przyjemnie. Już to sobie wyobrażam.
- Chejronie? - Annabeth przerwała moje odpływanie w marzeniach.
- Tak?
- Razem z Percym wymyśleliśmy zajęcia. Może tak latające rydwany?
- Dobrze, ale jak wrócimy.
- Oczywiście.
- Teraz zmykajcie na śniadanie.
- Do zobaczenia.


**********

Po śniadaniu apel, po apelu trening i inne zajęcia. Od roku w obozie istnieją lekcję boskiej chemii. Na te zajęcia chodzę razem z Annabeth. 
Miałem już obmyślona strategię. Nie uważałbym, a na wieczór przychodziłaby do mnie Annabeth udzielając korepetycji na temat rozpuszczalności gorgoniej krwi. Oczywiście uczyłaby mnie swoimi ustami. Już sobie wyobrażam ten smak migdałowego błyszczyka na jej wargach. Czas się ocknąć

Na wieczór umówiłem się z Ann na plaży. Siedzieliśmy mocno wtuleni, ciesząc się swoim wzajemnym ciepłem. Cieszyłem się, że mam przy sobie kogoś, kto mnie kocha. Cieszyłem się, że tą osobą jest Annabeth, a nie ktoś inny. Obozowicze mówią na nas Percabeth. Kiedyś się nawet spotkałem z takim zdaniem " Czy wy rozumiecie, że mogła kiedyś istnieć Percel. To znaczy Percy + Rachel. To okropne. "
Nie wiem dokładnie, kto to powiedział, ale w stu procentach się z nim zgadzałem. Rachel jest dla mnie dobra przyjaciółką, ale nic do niej nie czułem.
Gdy tylko obejmowałem lub znajdowałem się obok Ann, to do mojego serca napływała fala gorąca. W takich chwilach miałem ochotę dziękować Atenie za taką wspaniałą osobę.
- Dzisiaj śpię u siebie, Percy.
- Dlaczego?
- Bo jestem grupową. Oni już naprawdę są wściekli, że nie mam mnie cały czas w domku. Nie mogę pozwolić, by Samantha odwalała wszystko za mnie.
- Dobra. Porzucasz mnie. Ok
- To wcale nie tak.
- No wiem. Żartuję  przecież. Ja muszę zadzwonić do mamy.
- Koniecznie ją pozdrów.
- Objąłem Annabeth ramieniem i pocałowałem w policzek. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Nie chcesz ze mną zerwać, prawda?
- Oczywiście, że nie. Dlaczego miałbym z tobą zrywać.
- Wiesz. Tak dziwnie to zabrzmiało. Nie strasz mnie.
- Chodź tu do mnie.- Zacząłem ją delikatnie całować, ale Annabeth odchyliła moje wargi językiem, przez co nasz pocałunek stawał się coraz bardziej ponętny.
- Chodźmy do ciebie. Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
Wziąłem Ann za rękę i ruszyliśmy do mnie.
- Muszę ci coś powiedzieć. Gaja do mnie przemówiła.
- Co?
- Szedłem na nasze spotkanie i wtedy ją usłyszałem. "Ciesz się swoją miłością puki jeszcze możesz..."
- Ja słyszałam to samo, dlatego bałam się, że chcesz ze mną zerwać.
- Nie martwmy się teraz o to. Ważne, że cie kocham. To się teraz liczy.

Szliśmy śmiejąc się, tak jakby nic się nie wydarzyło. Kochałem Ann za to, że tak szybko potrafiła zmienić swój i mój humor na lepszy.

Na moim łóżku leżała paczka i dwa listy. Jeden był zaadresowany do mnie, a drugi do Annabeth.
- Od Posejdona. Dziwne
- Czytaj
- "Drogi synu. Jestem c ciebie dumny. Wiem, że zaczynają się dziać dziwne rzeczy, ale musicie to przetrwać. Będziesz szczęśliwy.
Ja wiem, że ty wiesz o moim rozstaniu z Amfitrydą, ale musimy porozmawiać. Liczę, że odwiedzisz mnie wraz z Annabeth.
W paczce znajdziesz pewną rzecz, która ci się przyda. Życzę miłych wieczorów. 
Posejdon" - Mam zboczonego, boskiego rodzica. Teraz ty.
-" Kochana Annabeth. Na początku kilka słów ode mnie. Nie martw się słowami Ateny. Ona jest z ciebie dumna, ale boi się, że Percy kocha cię bardziej od niej. W paczce przesyłam ci cukierki, dzieki którym będziesz mogła oddychać pod wodą. Pozdrawiam.
Posejdon"

Resztę wieczoru siedzieliśmy rozmawiając. Annabeth pocałowała mnie na dobranoc i wybiegła do siebie.












czwartek, 3 stycznia 2013

Przeprosiny

Hej kochani.
Widzicie w moim domu jest chaos. Koomputer zostal odlaczony z powodu remontu. Sciana jest burzona, bo powiekszamy pokoj. Prawdopodobnie w tym tygodniu rozdzial sie nie pojawi. Ewentualnie bede mogla napisac przez tableta, ale nie moge pisac liter polskich. Piszcie w komentarzach, czy chcecie poczekac, czy chcecie teraz, ale zamiast znakow polskich bedzie a, c, n itd.
Kocham Was Dzerr