piątek, 27 czerwca 2014

Elizabeth Story: Rozdział 2 - "Tajemnica Drake'a..."

Po długich i męczących poprawkach powracam w świat Percy'ego Jacksona wraz z nowym rozdziałem do Elizabeth Story - Nowe Pokolenie.
Na samym początku przepraszam, za długi czas oczekiwania, a powodem tego były moje cztery zagrożenia, ale ostatecznie zdałam.
No więc zapraszam na rozdział, a notka uzupełniająca pod rozdziałem.


               Obudziłam się przerażona i zadyszana. Jak to możliwe? Dlaczego? Co się dzieję? Moja babcia została porwana, a nie znam przyczyny tego, co się stało. Czyżby świat Herosów znów miał być zagrożony, tak jak przed osiemnastoma latami? Czyżby Gaja powróciła z nowym planem i z jeszcze większą siłą?
Atena jet moją babcią, dlatego muszę zrobić wszystko, by wydostała się z rąk porywaczy, czyli jednym słowem muszę ją uratować. 
Otworzyłam niebieski, duży kuferek, który znajdował się zaraz pod moim łóżkiem i wyciągnęłam z niego czarny plecak - kostkę, który rok temu dostałam od kilku obozowiczów. Szybko zaczęłam pakować do niego najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak łuk ze strzałami od Apolla, kilka zielonych pereł od dziadka Posejdona, sztylet, który kilkanaście lat temu odziedziczyłam po mamie, bielizne, czyste spodnie i bluzkę na zmianę, woreczek złotych drahm oraz śpiwór.
Musiałam zastanowić się nad planem działania. Bo przecież nie wparuję do kryjówki pełnej potworów, a wydaję mi się, że będzie się tam od nich roiło i nie powiem "Hej, wpadłam po babcie, możecie się od razu położyć, bym już na samym początku mogła was skopać?". Nie, na pewno by mnie nie posłuchali. Ba, prędzej by próbowali mnie zabić, a znając moje szczęście, szybko by im się to udało.
Także postanowiłam działać bez żadneg planu i iść tak jakby na spontana. A co tam?
Gdy tylko otworzyłam drzwi od swojego domku, przywitał mnie zapach lasu i morza, a razem z nim mój przyjaciel Drake.
- A ty dokąd się wybierasz? - Zapytał, dziwnie mrużąc oczy, jakby podejżewał, co planuję. - Czyżby po babcię?
- A ty skąd to wiesz? - Przyznam, że byłam zaskoczona. Skąd on wie? Co to, druga Rachel?
Rachel jest wyrocznią, która mieszka w Obozie Herosów. Odkąd skączyłą szesnascie lat, wcale się nie starzeje. Podobno była przyjaciółką moich rodziców.
- Miałem sen, podejrzewam, że ty także go miałaś i właśnie się wybierasz uratować Atenę. - Odpowiedział. - A ja zamierzam ci w tym pomóc.
- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? Nawet nie mam planu. - Odpowiedziałam, spuszczając wzrok.
- Ty Elizabeth nie musisz mieć, wystarczy, że ja mam. Na sam początek musimy dostać się nad zatokę, a później taksówką pojedziey na Manhattan, gdzie ukradne Zeuowi samolot i polecimy do San Francisco, gdzie więziona jest twoja babcia.
- Skąd iesz, gdzie ona się znajduję i skąd masz plan? - Zapytałam. To było dziwne. Po pierwsze, wnuk Hadesa nigdy nie posiadał żadnego planu, a po drugie, skąd on wie, gdzie znajdję się Atena, przecież nawet bogowie na Olimpie tego nie wiedzą.
- Już ci mówiłe, ja także miałem sen, a plan wymyśliłem na poczekaniu. - Odpowiedział odwracając oczy.
- No dobra, to możemy już ruszać? Zależy mi na czasie.
- Jasne.
Na początku w ciszy szliśmy przez las. Co chwilę potykałam się o wystające korzenie drzew. Gwiazdy na niebie świeciły inaczej niż zwykle, nie były tak jaskrawe, jak zawsze. Były przygasłe, zupełnie jakby Artemida była smutna. Jakby przeczuwała, że niedługo ma stać się coś niedobrego.
Gdy wreszcie dotarliśmy do Zatoki Long Island, Drake szybko podszedł do najbliższej, żółtej taksówki i spytał o podwózkę. Znów włączyły mi się dziwne przeczucia.
Byłam strasznie zmęczona, dlatego miałam nadzieję, że w taksówce, będę mogła spokojnie zasnąć, lecz nie. Skończyło się na tym, że po prostu zamknęłam oczy.
Z uwagą  przysłuchiwałam się rozmowie Drake'a z kierowcą.
- Dlaczego Gaja już porwała Atenę? Dlaczego akurat ją? I do czego ja wam jestem potrzebny? - Zapytał syn Nico.
- Naprawdę nie wiesz? Gaja chce zemsty, a właściwie chce zabić twoją Elizabeth, a Atena jest jej babcią. To przynęta na córkę Percabeth. A ty? Dobrze wiesz, co ta mała do ciebie czuje, ufa ci, a ty masz ją przyprowadzić prosto do nas. A jak odmówisz posłuszeństwa, to dobrze wiesz, co się stanie. Zginą wszyscy, na których Ci zależy. Masz dwanaście godzin, by przyprowadzić ją do nas. Inaczej, źle się to skończy.
- Wiem. Przyprowadzę, ale nie zapominaj, że nie służę Gai, lecz robię to dla bezpieczeństwa Lizz.
Co on mówi? Zawozi mnie w pułapkę dla mojego bezpieczeństwa? Zwariował? Co się stało z moim Drake'em? Gdzie jest ten chłopak, którym jestem zauroczona? To na pewno nie jest on.
Taksówka się zatrzymała.Szybko z niej wysiadłam i poczekałam, aż odjedzie.
- Chyba najlepiej będzie, jak od razu mnie zabijesz! No dalej! Co tak stoisz?! Zabij mnie! - Krzyczałam przez łzy. Trudno było mi w to wszystko uwierzyć. Przecież to mój przyjaciel.
- O czym ty mówisz? - Zapytał zaskoczony?
- Za kogo ty mnie uważasz? Nie jestem głucha. Wszystko wiem. Jak mogłeś mi to zrobić? Nienawidzę cię. Szczerze cię nienawidzę.
Z plecaka wyciągnęłam jedną kulkę, której rozgniecenie pozwoli znaleźć mi się, gdzie tylko zechce. Jednak nie użyłam jej od razu. Przez chwilę trzymałam ją w zaciśniętej dłoni.
- Lizzy, o nie tak, jak myślisz! - Krzyknął.
- Nie Drake. Nie będziesz mi niczego tłumaczył. Chcesz mojej śmierci, tak to rozumiem. Ale powiem ci, że nikt mnie nie zabiję. Nikomu się to nie uda. Gaja nadchodzi, a ty w tym momencie jesteś wrogiem wszystkich herosów. Nawet moim. Przysięgam na Styks, że nadejdzie taki moment, że sama cię zabiję. Mimo, że jestem w tobie zakochana, a ty o tym wiesz, jestem gotowa cię zabić. Żegnaj Drake. Przekaże wszystko twojej matce. Od tej pory nie jesteś już moim przyjacielem.
Rzuciłam kulkę na ziemię, po czym szybko ją  rozdeptałam i rozpłynęłam się w powietrzu. Następne, co pamiętam, to obóz herosów i słone łzy.

___________________________
Kochani, także to był rozdział drugi. Na samym wstępie bardzo Was przepraszam, że taki krótki.
Życzę Wam wszystkim ciepłych i wesołych wakacji.
12 lipca zapraszam do Starachowic na zjazd herosów.
Do zobaczenia.
Wasza Dżerr.
O jej jak ja dawno nie pisałam i nie używałam słowa Dżerr, strasznie mi tego brakowało.