Hejka.
Zastanawiam się czemu każdy rozdział zaczynam o słowa "Hejka"
To jest naprawdę jakieś dziwne.
Na samym początku chciałabym Wam serdecznie podziękować za tak wspaniałe komentarze.
Gdy czytałam to na mojej twarzy pojawiał się wielki uśmiech i za to wam naprawdę dziękuję.
Ten rozdział chciałabym dedykować jednej osobie.
Jako pierwsza z czytelników do mnie napisała w styczniu i z czasem stała się jedna z moich kochanym przyjaciółek. Nie wiem, czy jeszcze tutaj zagląda, ale i tak dedykuję rozdział WIECE!
DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚ!
Percy
- Jak to? Jak to możliwe? Jakie poronienie? - zapytałem zdenerwowany. Co to wszystko miało znaczyć? Siedziałem sobie tak jak wszyscy w pawilonie jedząc obiad, gdy przybył Hermes, mówiąc, że wzywają mnie na Olimp, ponieważ Annabeth jest bliska poronienia.
- Obecnie znajdowałem się w salonie w domu Ateny wraz z Chejronem. Clarisse, Rachel, Dannym, Panem D. i pozostałymi bogami.
- Obecnie znajdowałem się w salonie w domu Ateny wraz z Chejronem. Clarisse, Rachel, Dannym, Panem D. i pozostałymi bogami.
- Percy, uspokój się. Zatrzymałem poronienie i udało mi się uratować wasze dziecko.
- Ale jak do tego doszło? - zapytałem patrząc na Clarę, która najwidoczniej była świadkiem całego zdarzenia.
- Była bardzo zdenerwowana, płakała. Gdy miałyśmy już wychodzić wywróciła się i zaczęła krwawić.
- Na co była zdenerwowana? Przez co/kogo płakała?
- Przez Atenę. Dowiedziałyśmy się, że...że...ja i Annabeth jesteśmy bliźniaczkami dwujajowymi. Przez to obydwie zaczęłyśmy się kłócić z matką.
- To twoja wina! To wszystko przez ciebie! Ty śmiesz się nazywać boginią mądrości?! Chyba na głowę upadłaś! Dlaczego nie powiedziałaś dziewczynom całej prawdy? Obiecuję, że jeśli stanie się coś Annabeth lub Elizabeth to pożałujesz! Jesteś żałosna - krzyknąłem patrząc Atenie prosto w oczy.
- Perseuszu nie przeciągaj....
- Nie! - wtrąciła Atena - Posejdonie , on ma rację. Gdybym nie ukrywała prawdy nic by się nie stało. Przepraszam.
- Co rozumiesz za słowem "przepraszam"? Czasem to nie wystarczy. Najczęściej trzeba zapłacić za swoje czyny. Ty zapłacisz w taki sposób, że przez najbliższy czas żadna z dziewczyn nie powie do ciebie
"mamo"!. - Powiedziałem, to jedno, krótkie, ale pełne prawdy zdanie, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Postanowiłem pójść do Annabeth i dowiedzieć się, jak się czuje.
Annabeth leżała w tej samej sali, co kilka tygodni temu. Zapukałem do drzwi i wszedłem do środka. W sali na dużym łóżku leżała moja dziewczyna. Mimo tego, co wydarzyło się zaledwie godzinę
temu, Annabeth była uśmiechnięta.
- Hej Percy - powiedziała spoglądając w moją stronę.
- Hej kochanie, jak się czujesz? - zapytałem siadając obok niej.
- W sumie dobrze. Wiem, że ty i Clara przy mnie będziecie.
- Tak. Już słyszałem. To naprawdę niezwykłe. Tyle lat byłaś sama, a tu nagle dowiadujesz się, że masz siostrę bliźniaczkę.
- Rzeczywiście. Przynajmniej nie jesteśmy do siebie wrogo nastawione.
- Racja
Nagle do pokoju wszedł Apollo. Zanim szły cztery kobiety niosące dziwną maszynę z kabelkami i monitorem.
- Myślę, że czas na USG. Percy, czy zechcesz towarzyszyć Annabeth?
- Nie zapowiada się groźnie, więc tak. - Usiadłem na krześle, podczas, gdy Ann leżała na łóżku, spoglądając prosto w moje oczy. Bóg posmarował brzuch Annbeth dziwnym płynem, po czym zaczął go "masować
dziwnym urządzeniem".
- Spójrzcie teraz oboje na ekran. Popatrzcie tutaj. Mogę stwierdzić, że wasza córka rozwija się tak szybko, że wygląda na siódmy miesiąc. - Na monitorze było widać małego człowieka. Obraz był czarno biały. W
moich oczach pojawiły się małe krople. To był naprawdę cudowny widok.
- Mam dla was pewne propozycję. Obecnie jesteś na tabletkach maskujących ciąże prawda, Annabeth? Skoro już wszystcy wiedzą o dziecku, to może sprawimy, by twój brzuszek się ujawnił. Co ty na to?
- Spojrzałem na swoją narzeczoną. Ten pomysł ewidentnie jej się podobał i przyznam, że mi również.
- Jestem za - powiedziała Ann.
- W takim razie wypij to. Ten lek sprawi, że twoja ciąża nie będzie dużej ukrywana.
- To twoja wina! To wszystko przez ciebie! Ty śmiesz się nazywać boginią mądrości?! Chyba na głowę upadłaś! Dlaczego nie powiedziałaś dziewczynom całej prawdy? Obiecuję, że jeśli stanie się coś Annabeth lub Elizabeth to pożałujesz! Jesteś żałosna - krzyknąłem patrząc Atenie prosto w oczy.
- Perseuszu nie przeciągaj....
- Nie! - wtrąciła Atena - Posejdonie , on ma rację. Gdybym nie ukrywała prawdy nic by się nie stało. Przepraszam.
- Co rozumiesz za słowem "przepraszam"? Czasem to nie wystarczy. Najczęściej trzeba zapłacić za swoje czyny. Ty zapłacisz w taki sposób, że przez najbliższy czas żadna z dziewczyn nie powie do ciebie
"mamo"!. - Powiedziałem, to jedno, krótkie, ale pełne prawdy zdanie, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Postanowiłem pójść do Annabeth i dowiedzieć się, jak się czuje.
Annabeth leżała w tej samej sali, co kilka tygodni temu. Zapukałem do drzwi i wszedłem do środka. W sali na dużym łóżku leżała moja dziewczyna. Mimo tego, co wydarzyło się zaledwie godzinę
temu, Annabeth była uśmiechnięta.
- Hej Percy - powiedziała spoglądając w moją stronę.
- Hej kochanie, jak się czujesz? - zapytałem siadając obok niej.
- W sumie dobrze. Wiem, że ty i Clara przy mnie będziecie.
- Tak. Już słyszałem. To naprawdę niezwykłe. Tyle lat byłaś sama, a tu nagle dowiadujesz się, że masz siostrę bliźniaczkę.
- Rzeczywiście. Przynajmniej nie jesteśmy do siebie wrogo nastawione.
- Racja
Nagle do pokoju wszedł Apollo. Zanim szły cztery kobiety niosące dziwną maszynę z kabelkami i monitorem.
- Myślę, że czas na USG. Percy, czy zechcesz towarzyszyć Annabeth?
- Nie zapowiada się groźnie, więc tak. - Usiadłem na krześle, podczas, gdy Ann leżała na łóżku, spoglądając prosto w moje oczy. Bóg posmarował brzuch Annbeth dziwnym płynem, po czym zaczął go "masować
dziwnym urządzeniem".
- Spójrzcie teraz oboje na ekran. Popatrzcie tutaj. Mogę stwierdzić, że wasza córka rozwija się tak szybko, że wygląda na siódmy miesiąc. - Na monitorze było widać małego człowieka. Obraz był czarno biały. W
moich oczach pojawiły się małe krople. To był naprawdę cudowny widok.
- Mam dla was pewne propozycję. Obecnie jesteś na tabletkach maskujących ciąże prawda, Annabeth? Skoro już wszystcy wiedzą o dziecku, to może sprawimy, by twój brzuszek się ujawnił. Co ty na to?
- Spojrzałem na swoją narzeczoną. Ten pomysł ewidentnie jej się podobał i przyznam, że mi również.
- Jestem za - powiedziała Ann.
- W takim razie wypij to. Ten lek sprawi, że twoja ciąża nie będzie dużej ukrywana.
Annabeth
Razem z Percym postanowiliśmy nie wracać do obozu prosto z Olimpu. Stwierdziłam, że miło by było, gdybyśmy odwiedzili Sally i Paula.
Percy był zachwycony widząc mnie z dużym brzuszkiem, w którym rozwijała się malutka istotka. Ludzie na ulicy patrzyli na nas z uśmiechem, natomiast inni patrzyli z odrazą myśląc "Tak młodzi ludzie, a już się dziecka spodziewają". My jednak nie przejmowaliśmy się ich zdaniem. Byliśmy szczęśliwi.
Weszliśmy do kamienicy, w której mieszkała mama Percy'ego wraz z mężem. Zapukaliśmy do drzwi, po czym weszliśmy do domu.
- Hej mamo! - Krzyknął mój chłopak.
- Percy? Czy to ty? Jak ja się za tobą stęskniłam. - Powiedziała Sally przytulając swojego syna i spoglądając na mnie.
- Ja za tobą też mamo.
- A więc na pewno nie jesteście tutaj przypadkiem, prawda? - Powiedziała patrząc na mój brzuch.
- Zgadza się. Nie wiem, czy wiesz, ale razem z Ann spodziewamy się dziecka. - Sally był bardzo zdziwiona, ale także zadowolona.
- Macie może ochotę na herbatę i ciastka? Myślę, że musimy porozmawiać.
- Z chęcią. - Powiedziałam. Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy wszystko opowiadać.
- Nie zaszłabym w ciążę, gdyby nie magiczne prezenty od Posejdona. Jak się okazało będziemy mieć córkę. Już dość dawno wybraliśmy dla niej imię - Elizabeth. Niestety wobec naszego dziecka są poważne wymagania. Zbliża się wojna z Gają i Uranosem. W ciągu jednego miesiąca byliśmy już na kliku poważnych misjach. Herosi giną lub przechodzą na złą stronę. Istnieje przepowiednia, mówiąca o dziecku dwójki herosów. O dziecku, które ma pokonać Uranosa i pomóc nam uratować świat. To mowa o Elizabeth. Przyznam, że nie koniecznie podoba mi się jej przeznaczenie.
- Dobrze. Wiecie już może, jak będzie wyglądała wasza przyszłość?
- Nie do końca. Znaczy rozmawiałam z Posejdonem i Ateną. Obiecali nam pomóc, ale sądzę, że Atena wycofa się ze swojej obietnicy, ponieważ się pokłóciłyśmy. Jeśli chodzi o mieszkanie. Po drugiej stronie jeziora herosów, przy zatoce Long Island znajduje się dom. Tam będziemy mieszkać. Co do nauki, niestety nie wiem.
- Chyba wiem, jak wam pomóc. W czasie, gdy wy będziecie chodzić na lekcje, bo z tego co wiem, oboje będziecie uczęszczać do tego samego liceum, ja będę do was przychodziła i opiekowała się wnuczką. Później myślę, że sobie poradzicie, jeśli chodzi o pracę. Ty Annabeth chcesz być architektem i jeśli pogodzisz się z matką, to ona ci pomoże. Ty, Percy chcesz pracować tam, gdzie czujesz się najlepiej. Nie bój się prosić ojca o pomoc. - Miły czas spędzony z mamą Percy,ego dobiegł końca, ponieważ Iryfonem zadzwoniła do nas Clarisse informując, że coś się dzieje nie tak w obozie.
- Annabeth, ja wracam do obozu, a ciebie odwiozę na Olimp. Nie ma mowy, abyś w takim stanie i w tym momencie wróciła ze mną do obozu. To zbyt niebezpieczne. - Nie miałam żadnego wyjścia. Musiałam się
zgodzić.
Weszliśmy do kamienicy, w której mieszkała mama Percy'ego wraz z mężem. Zapukaliśmy do drzwi, po czym weszliśmy do domu.
- Hej mamo! - Krzyknął mój chłopak.
- Percy? Czy to ty? Jak ja się za tobą stęskniłam. - Powiedziała Sally przytulając swojego syna i spoglądając na mnie.
- Ja za tobą też mamo.
- A więc na pewno nie jesteście tutaj przypadkiem, prawda? - Powiedziała patrząc na mój brzuch.
- Zgadza się. Nie wiem, czy wiesz, ale razem z Ann spodziewamy się dziecka. - Sally był bardzo zdziwiona, ale także zadowolona.
- Macie może ochotę na herbatę i ciastka? Myślę, że musimy porozmawiać.
- Z chęcią. - Powiedziałam. Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy wszystko opowiadać.
- Nie zaszłabym w ciążę, gdyby nie magiczne prezenty od Posejdona. Jak się okazało będziemy mieć córkę. Już dość dawno wybraliśmy dla niej imię - Elizabeth. Niestety wobec naszego dziecka są poważne wymagania. Zbliża się wojna z Gają i Uranosem. W ciągu jednego miesiąca byliśmy już na kliku poważnych misjach. Herosi giną lub przechodzą na złą stronę. Istnieje przepowiednia, mówiąca o dziecku dwójki herosów. O dziecku, które ma pokonać Uranosa i pomóc nam uratować świat. To mowa o Elizabeth. Przyznam, że nie koniecznie podoba mi się jej przeznaczenie.
- Dobrze. Wiecie już może, jak będzie wyglądała wasza przyszłość?
- Nie do końca. Znaczy rozmawiałam z Posejdonem i Ateną. Obiecali nam pomóc, ale sądzę, że Atena wycofa się ze swojej obietnicy, ponieważ się pokłóciłyśmy. Jeśli chodzi o mieszkanie. Po drugiej stronie jeziora herosów, przy zatoce Long Island znajduje się dom. Tam będziemy mieszkać. Co do nauki, niestety nie wiem.
- Chyba wiem, jak wam pomóc. W czasie, gdy wy będziecie chodzić na lekcje, bo z tego co wiem, oboje będziecie uczęszczać do tego samego liceum, ja będę do was przychodziła i opiekowała się wnuczką. Później myślę, że sobie poradzicie, jeśli chodzi o pracę. Ty Annabeth chcesz być architektem i jeśli pogodzisz się z matką, to ona ci pomoże. Ty, Percy chcesz pracować tam, gdzie czujesz się najlepiej. Nie bój się prosić ojca o pomoc. - Miły czas spędzony z mamą Percy,ego dobiegł końca, ponieważ Iryfonem zadzwoniła do nas Clarisse informując, że coś się dzieje nie tak w obozie.
- Annabeth, ja wracam do obozu, a ciebie odwiozę na Olimp. Nie ma mowy, abyś w takim stanie i w tym momencie wróciła ze mną do obozu. To zbyt niebezpieczne. - Nie miałam żadnego wyjścia. Musiałam się
zgodzić.
Percy
To, co działo się w obozie było naprawdę nieprawdopodobne. Nie atakowała nas armia, lecz...Ares. Co on sobie wyobrażał?!
- Tato, co ty wyprawiasz? - Krzyczała Clarisse, leżąc na ziemi i opatrując sobie ranę. Wielu herosów leżało na ziemi, wogóle się nie ruszając. To był naprawdę okropny widok.
- Jesteście żałośni. Pomyślcie. Myślicie, że jesteście tacy silni? Mylicie się. Zobaczcie. Jestem sam, a kilku z was już zginęło próbując się bronić. Pomyślcie, co będzie, gdy dojdzie do wojny? Gaja i Uranos wygrają. Takie jest przeznaczenie.
- Dlaczego nas atakujesz? - spytałem patrząc bogowi w oczy.
- Bo ten świat wcale nie ma sensu. Tylko Zeus, Hades i Posejdon mają władzę. A ja...nic. Jedyne co mam na Olimpie, który tak naprawdę, nic nie znaczy. Gaja mnie odwiedziła. Obiecała prawdziwą władzę.
Pomyślałem "czemu nie". Jest jednak pewien warunek - Muszę was zniszczyć. Przez okres póki ona się do końca nie obudzi, niestety jestem śmiertelny, ale to i tak nie zmieni faktu, że was pozabijam.
- Tato, co ty wyprawiasz? - Krzyczała Clarisse, leżąc na ziemi i opatrując sobie ranę. Wielu herosów leżało na ziemi, wogóle się nie ruszając. To był naprawdę okropny widok.
- Jesteście żałośni. Pomyślcie. Myślicie, że jesteście tacy silni? Mylicie się. Zobaczcie. Jestem sam, a kilku z was już zginęło próbując się bronić. Pomyślcie, co będzie, gdy dojdzie do wojny? Gaja i Uranos wygrają. Takie jest przeznaczenie.
- Dlaczego nas atakujesz? - spytałem patrząc bogowi w oczy.
- Bo ten świat wcale nie ma sensu. Tylko Zeus, Hades i Posejdon mają władzę. A ja...nic. Jedyne co mam na Olimpie, który tak naprawdę, nic nie znaczy. Gaja mnie odwiedziła. Obiecała prawdziwą władzę.
Pomyślałem "czemu nie". Jest jednak pewien warunek - Muszę was zniszczyć. Przez okres póki ona się do końca nie obudzi, niestety jestem śmiertelny, ale to i tak nie zmieni faktu, że was pozabijam.
- Myślisz, że Gaja naprawdę da ci władzę? Mylisz się! Jesteś zdrajcą. Zdradziłeś swoją rodzinę tylko dla władzy. Jesteś naprawdę żałosny.
- Jak śmiesz się do mnie odzywać nędzny, śmiertelny robaku. - Ares chwycił miecz i natarł na mnie z całej siły. Przyznam, że bardzo trudno jest unikać ataków Boga wojny. Chwyciłem swój długopis, który
po chwili zmienił się w Orkan. Najlepszą obroną jest atak. Próbowałem walczyć, ale czułem, że przegrywam. Od śmierci dzieliły mnie zaledwie centymetry. Jednak postanowiłem się nie poddawać. Szybko natarłem na Aresa, co najwidoczniej było dla niego dużym zaskoczeniem. Walczyłem jako jedyny, gdy reszta bandażowała swoje rany i patrzyła się na to, co robię. Powoli zacząłem tracić siły. To okropne uczucie
wiedzieć, że za chwiĺę znajdziesz się w Hadesie przed sądem ostatecznym. Nagle nad głową Boga pojawił się złoty sztylet, który zaczął go atakować. Nikt nie wiedział co się dzieje. Jednak technika, którą nóż atakował wroga wydawała mi się bardzo znajoma. Zamiast sterczeć i patrzeć, postanowiłem pomóc Annabeth, która walczyła w swojej magicznej bejsbolówce, dzięki której była niewidzialna. Byłem
na nią trochę zdenerwowany, ale stwierdziłem, że to nie czas i miejsce, by o tym myśleć.
Walka była masakrycznie trudna. Po dziesięciu minutach kilku herosów postanowiło nam pomóc. W końcu udało nam się powstrzymać Aresa, ale tylko dzięki Zeusowi, który strzelił w swego syna piorunem, zabijając
go na śmierć. Dzieci Aresa nie wiedziały jak mają się zachować. Czy z powodu ojca wszyscy będą spostrzegać ich jako zdrajców?
- Annabeth - powiedziałem chowając orkan do kieszeni spodni. - Prosiłem, żebyś została na Olimpie. Nie możesz walczyć w takim stanie.
- Wiem, Percy. Wybacz. Po prostu mam dość tego, że nic nie mogę robić.
- Wiem kochanie. Musisz jednak dbać o siebie i Elizabeth.
- Dobrze
- Jak śmiesz się do mnie odzywać nędzny, śmiertelny robaku. - Ares chwycił miecz i natarł na mnie z całej siły. Przyznam, że bardzo trudno jest unikać ataków Boga wojny. Chwyciłem swój długopis, który
po chwili zmienił się w Orkan. Najlepszą obroną jest atak. Próbowałem walczyć, ale czułem, że przegrywam. Od śmierci dzieliły mnie zaledwie centymetry. Jednak postanowiłem się nie poddawać. Szybko natarłem na Aresa, co najwidoczniej było dla niego dużym zaskoczeniem. Walczyłem jako jedyny, gdy reszta bandażowała swoje rany i patrzyła się na to, co robię. Powoli zacząłem tracić siły. To okropne uczucie
wiedzieć, że za chwiĺę znajdziesz się w Hadesie przed sądem ostatecznym. Nagle nad głową Boga pojawił się złoty sztylet, który zaczął go atakować. Nikt nie wiedział co się dzieje. Jednak technika, którą nóż atakował wroga wydawała mi się bardzo znajoma. Zamiast sterczeć i patrzeć, postanowiłem pomóc Annabeth, która walczyła w swojej magicznej bejsbolówce, dzięki której była niewidzialna. Byłem
na nią trochę zdenerwowany, ale stwierdziłem, że to nie czas i miejsce, by o tym myśleć.
Walka była masakrycznie trudna. Po dziesięciu minutach kilku herosów postanowiło nam pomóc. W końcu udało nam się powstrzymać Aresa, ale tylko dzięki Zeusowi, który strzelił w swego syna piorunem, zabijając
go na śmierć. Dzieci Aresa nie wiedziały jak mają się zachować. Czy z powodu ojca wszyscy będą spostrzegać ich jako zdrajców?
- Annabeth - powiedziałem chowając orkan do kieszeni spodni. - Prosiłem, żebyś została na Olimpie. Nie możesz walczyć w takim stanie.
- Wiem, Percy. Wybacz. Po prostu mam dość tego, że nic nie mogę robić.
- Wiem kochanie. Musisz jednak dbać o siebie i Elizabeth.
- Dobrze
Dalsza część dnia była równie męcząca co jego początek. Odbył się ostry trening, a zaraz po nim wyścig kajaków. Tak naprawdę marzyłem tylko o jednym. - Gorącym prysznicu, jajecznicy oraz ciepłym
łóżku z Annabeth obok. W dzisiejszy dzień włożyłem mnóstwo wysiłku. Po wygranych wyścigach razem z Annabeth i Clarisse zostaliśmy wezwani do wielkiego domu. W środku czekali na nas instruktorzy oraz Hermes, który miał wszystko przekazać na Olimpie pozostałym Bogom.
- Musimy wiedzieć co dokładnie się stało? Dzieją się dziwne i niewiarygodne rzeczy. Dzisiejszego popołudnia zginęło czterech herosów, a dziewięciu jest w stanie krytycznym. Kto mi powie co się
tutaj wydarzyło? - zapytał Pan D. Od czasu balu, który został dla niego przygotowany, zmienił się. Pamięta nasze imiona i interesuje się obozem. Ten Dionizos jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego. - Clarisse? Może ty mi powiesz co się tutaj wydarzyło? - Córka Aresa wyglądała na wystraszoną.
łóżku z Annabeth obok. W dzisiejszy dzień włożyłem mnóstwo wysiłku. Po wygranych wyścigach razem z Annabeth i Clarisse zostaliśmy wezwani do wielkiego domu. W środku czekali na nas instruktorzy oraz Hermes, który miał wszystko przekazać na Olimpie pozostałym Bogom.
- Musimy wiedzieć co dokładnie się stało? Dzieją się dziwne i niewiarygodne rzeczy. Dzisiejszego popołudnia zginęło czterech herosów, a dziewięciu jest w stanie krytycznym. Kto mi powie co się
tutaj wydarzyło? - zapytał Pan D. Od czasu balu, który został dla niego przygotowany, zmienił się. Pamięta nasze imiona i interesuje się obozem. Ten Dionizos jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego. - Clarisse? Może ty mi powiesz co się tutaj wydarzyło? - Córka Aresa wyglądała na wystraszoną.
- Ja...ja nie mogę. Ares. Zaatakował nas ojciec. On był zdrajcą. Teraz my też jesteśmy. - powiedziała dziewczyna jąkając się.
- Nie, Clarisse. Wy nie jesteście zdrajcami. To, że Ares przeszedł na złą stronę, wcale nie oznacza, że wy też musicie. - Powiedziała Ann przytulając dziewczynę.
- Dzięki Annabeth.
- Kogo straciliśmy? - zapytałem Chejrona.
- Nastazię od Afrodyty, Mie od Hekate, Alexa od Aresa oraz Patt od od Hermesa. - W myślach wyliczałem straty. Nastazia czarowała innych swoją mową, była jedyną córką Afrodyty, która to potrafiła. Mia była
świetną czarodziejką. Jej posługiwanie się magią Hekate było mistrzowskie. Alex umiał zabijać kilku wrogów jednocześnie. Był zastępcą Clarisse. A Patt? Dziewczyna była bardzo szybka i świetnie odwracała uwagę przeciwników.
- Straty są poważne. Każdy z nich był na swój sposób wyjątkowy. Jestem pewny, że nie zginęli, ponieważ się bronili. Atak na obóz był tylko po to, by zabić właśnie ich.
- Wyjąłeś mi to z ust, Percy. - Powiedziała Annabeth z powagą w głosie.
- Nie możemy już nic zrobić. Wojna zbliża się wielkimi krokami. Pozostaje nam tylko czekać na narodziny Elizabeth. Po kolacji odbędzie się spalanie całunów. Następnie przenosicie się do waszego domu. Tutaj nie jesteście bezpieczni.
- A co z tymi rannymi? Oni też prawie zginęli. Też byli ważni, prawda?
- Tak. Obecnie znajdują się w pawilonie szpitalnym.
- U nas jest bezpiecznie. Przeteleportujcie ich do nas. Tam nikt ich nie będzie atakował, a obóz będzie bezpieczny. - Powiedziałem.
- Percy ma rację. To świetny pomysł.
- No dobrze. W takim razie niech tak będzie. Pomieścicie się? - zapytał.
- Myślę, że z tym nie będzie problemu. - Powiedziała Annabeth.
O godzinie dziewiętnastej była kolacja, a zaraz później przyszedł czas na ognisko i spalanie całunów. Wszyscy ze smutnymi minami kierowali się w stronę obozowego teatru. Na samym przodzie, w
miejscu, gdzie wszystko było widoczne znajdowały się cztery stojaki, na których leżały całuny. Na jednym wyszyty był mały obrazek przedstawiający błyszczące nutki i napis "Nastazia". Na drugim, obrazek przedstawiał złote iskry, z których układał się napis "Mia". Na trzecim były wypisane wszystkie wspomnienia związane z Patt, a na czwartym były wychawtowane dwa miecze i napis "Alex". Właśnie teraz nadszedł czas, by pożegnać czwórkę wspaniałych herosów.
- Dzisiejszego popołudnia straciliśmy wspaniałych wojowników. Po naszych policzkach płyną łzy symbolizujące smutek i rozpacz. Jednak czeka ich nowe, być może lepsze życie w Elizjum. Nie ma co się smucić. Ich duchy są z nami i będą nas wspierać podczas wojny. - Powiedział Daniel, po czym spryskał całuny olejem oliwnym i podpalił. Zapadła cisza, a z naszych oczu uwalniały sie ostatnie krople łez.
Znów zebranie w wielkim domu. Chyba tej nocy nie uda mi się zasnąć. Tym razem towarzyszyli mi herosi z wybranej siódemki.
- Bogowie doszli do wniosku, że potrzebne są wam wakacje, dlatego wysyłają was na obowiązkowy wypoczynek do...Grecji. Waszym zadaniem jest zagłębienie się w naszą religię i kulturę. Wyruszacie, za
tydzień, a teraz idźcie odpoczywać. Annabeth i Percy, wy wracacie do swojego domu. W obozie meldujecie się dopiero za tydzień.
- Nie, Clarisse. Wy nie jesteście zdrajcami. To, że Ares przeszedł na złą stronę, wcale nie oznacza, że wy też musicie. - Powiedziała Ann przytulając dziewczynę.
- Dzięki Annabeth.
- Kogo straciliśmy? - zapytałem Chejrona.
- Nastazię od Afrodyty, Mie od Hekate, Alexa od Aresa oraz Patt od od Hermesa. - W myślach wyliczałem straty. Nastazia czarowała innych swoją mową, była jedyną córką Afrodyty, która to potrafiła. Mia była
świetną czarodziejką. Jej posługiwanie się magią Hekate było mistrzowskie. Alex umiał zabijać kilku wrogów jednocześnie. Był zastępcą Clarisse. A Patt? Dziewczyna była bardzo szybka i świetnie odwracała uwagę przeciwników.
- Straty są poważne. Każdy z nich był na swój sposób wyjątkowy. Jestem pewny, że nie zginęli, ponieważ się bronili. Atak na obóz był tylko po to, by zabić właśnie ich.
- Wyjąłeś mi to z ust, Percy. - Powiedziała Annabeth z powagą w głosie.
- Nie możemy już nic zrobić. Wojna zbliża się wielkimi krokami. Pozostaje nam tylko czekać na narodziny Elizabeth. Po kolacji odbędzie się spalanie całunów. Następnie przenosicie się do waszego domu. Tutaj nie jesteście bezpieczni.
- A co z tymi rannymi? Oni też prawie zginęli. Też byli ważni, prawda?
- Tak. Obecnie znajdują się w pawilonie szpitalnym.
- U nas jest bezpiecznie. Przeteleportujcie ich do nas. Tam nikt ich nie będzie atakował, a obóz będzie bezpieczny. - Powiedziałem.
- Percy ma rację. To świetny pomysł.
- No dobrze. W takim razie niech tak będzie. Pomieścicie się? - zapytał.
- Myślę, że z tym nie będzie problemu. - Powiedziała Annabeth.
miejscu, gdzie wszystko było widoczne znajdowały się cztery stojaki, na których leżały całuny. Na jednym wyszyty był mały obrazek przedstawiający błyszczące nutki i napis "Nastazia". Na drugim, obrazek przedstawiał złote iskry, z których układał się napis "Mia". Na trzecim były wypisane wszystkie wspomnienia związane z Patt, a na czwartym były wychawtowane dwa miecze i napis "Alex". Właśnie teraz nadszedł czas, by pożegnać czwórkę wspaniałych herosów.
- Dzisiejszego popołudnia straciliśmy wspaniałych wojowników. Po naszych policzkach płyną łzy symbolizujące smutek i rozpacz. Jednak czeka ich nowe, być może lepsze życie w Elizjum. Nie ma co się smucić. Ich duchy są z nami i będą nas wspierać podczas wojny. - Powiedział Daniel, po czym spryskał całuny olejem oliwnym i podpalił. Zapadła cisza, a z naszych oczu uwalniały sie ostatnie krople łez.
Znów zebranie w wielkim domu. Chyba tej nocy nie uda mi się zasnąć. Tym razem towarzyszyli mi herosi z wybranej siódemki.
- Bogowie doszli do wniosku, że potrzebne są wam wakacje, dlatego wysyłają was na obowiązkowy wypoczynek do...Grecji. Waszym zadaniem jest zagłębienie się w naszą religię i kulturę. Wyruszacie, za
tydzień, a teraz idźcie odpoczywać. Annabeth i Percy, wy wracacie do swojego domu. W obozie meldujecie się dopiero za tydzień.
____________________________
Oki. Chciałam napisać dłuższy rozdział, ale niestety nie mogę, ponieważ wyjeżdżam na biwak było mało czasu. Przyznam, że nie czuję tego rozdziału :( Nie podoba mi się :( Jednak to wy decydujecie :D
Liczę na komentarze.
Chciałabym pozdrowić Mroczną i zaprosić was na jej bloga o Percabeth. Mnie się spodobał. Trafiłam na niego przypadkiem. Także serdecznie zapraszam i polecam! Kliknij Tutaj - Blog Mrocznej
No i jeszcze zapraszam tutaj:
Stronka na temat bloga i o mnie na facebooku, gdzie często są nowe wiadomości dotyczące tego bloga KLIK
I serdecznie zapraszam na fanpage o Percym Jacksonie, gdzie jestem razem z Merr właścicielką stronki :D Ja jestem tam już od bardzo dawna. Masz ADHD i dysleksję? Nie martw się nie jesteś debilem tylko herosem
Chciałabym widzieć co najmniej 16 komentarzy :D
Co do wyglądu bloga to.......nadal czekam na szablon :D
Ściskam i całuję
Dżerrka
Czekałam na ten rozdział jak na zbawienie! No i oto on i jest zaje***** i super(jak zwykle). Nie wiem co ci się nie podoba w rozdziale. Masz pozdrowienia i całuski od Całej ekipy łódzkiej Łódź-Górna. Masz tu bloga mojej koleżanki, która ma nadzieję że ci się spodoba :)-Lili
OdpowiedzUsuńwyznania-zoe-parks.blogspot.com
Uff... nic im nie jest.. :)
OdpowiedzUsuńJA TEŻ CHCE Z NIMI DO GRECJI <333
Co ty czemu ci się niepodoba bardzo fajny dużo wątków
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się ucieszyłam dzisiaj w szkole, jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział! :DDD Strasznie się martwiłam o Annabeth, ale wszystko jest dobrze :D I nawet więcej Percy'ego :DDD A zdjęcie, które dodałaś... Przez cały polski śliniłam się do niego :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia, połamania pióra, czy coś takiego i tak trzymać :) / D.
Bardzo fajny ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
GrÓcHa
świetne opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńRozdział zaje*** zresztą jak zawsze :) Życze natchnienia /ola
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Nie rozumiem czemu on ci się nie podoba :) z niecierpliwością czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, zaskoczył mnie nieco wątek z Aresem, ale jak to Ares hehe.
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Ekstra rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńOh Dżerrka, Ty to jak zawsze musisz wszystko pokomplikowac xd.
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM ŻE MI NIC NIE BĘDZIE. W KOŃCU MAM Z PERCY'M ŚLICZNA CÓRECZKĘ <3
A co do rozdziału... widać, że masz strasznie dużo pomysłów i narzucasz duże tempo akcji. może trochę zwolnisz, hmm?
Ale tak ogólne rozdział super i po prostu ajsjkdksosjksisjs ja chcę wiedzieć co się będzie działo w Grecji *.*
I... Ares. Trochę mnie zdziwiło zachowanie Clarisse. Takie mało Clarissowate xd. Powinna walczyć i się obrazić na cały świat a nie dziękować Ann :P
No i PERCY. Punkt dla Glonomóżdżka za wygaśnięcie Atenie co o niej myśli xd. że też go nie zmieniła w wodę czy coś xd.
BARDZO ZAPRASZAMY NA NASZĄ STRONĘ, KTÓRĄ DŻERRKA PODAŁA W OPISIE! :)
Merr
PS u mnie chyba będzie mały poślizg z rozdziałem. Być może nie pojawi się w niedzielę a na tygodniu... W każdym razie zapraszam, bo Percabeth to podstawa, a w rozdziale 22 wiele się wyjaśni :D
Cuuudowny.! Czekam.na next.!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Paulaaa
ojej dziękuję że mnie promujesz ;)
OdpowiedzUsuńMroczna
A rozdział super. kto by pomyślał, że Ares zdradzi chociaż po nim można wszystkiego się spodziewać. Zgadzam sie z Merr o tym, że Percy wygarnną Atenie to co o niej myśli ;) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńMroczna
Rozdział (jak zwykle) fajny :). Było groźnie... Ale najważniejsze, że z dzieckiem wszystko okej. Uff. Dzięki Bogom. Zawiodłam się na Atenie. Nie mogła powiedzieć wcześniej albo później? Ugh, moja matka... A i jeszcze Ares. Dobrze mu tak, zasłużył sobie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńthx za kolejny rozdział... <3 twój blog wciąga więc czekam na kolejny rozdział :D :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Fajnie, że się pojawił. trochę mnie zaskoczył ten Ares, ale cóż, w końcu to bóg wojny. I dobrze, że Percy w końcu powiedział Atenie, co myśli. Dziwne tylko, że się nie wściekła.;) Ogólnie świetne, ale mam jedną uwagę. Nie można zabić na śmierć. Błędy zdarzają się każdemu. Czekam na następny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńTaaak, jak zawsze super i czeeekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Ciekawa koncepcja z puszczeniem herosów na wakacje :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kilkoro musiało odejść :< Mam nadzieję, że z Percym i z Annabeth będzie wszystko dobrze <3 Ale jak mogłoby nie być hehehe
Zostało mi tylko 6 rozdziałów do końca O.O
Rozwaliłaś mnie tym: ,,zabijając go na śmierć'' Hi hi :D
OdpowiedzUsuńShina