Zanim zaczniesz rozdział koniecznie przeczytaj tę notkę!
Hejka wszystkim.Po tytule już pewnie wiecie, że przybywam do was z kolejnym rozdziałem - 26.
Dla mnie ten rozdział jest zdecydowanie lepszy niż poprzedni, ale ja nie zawszę muszę się z wami zgadzać.
Opinię pozostawiam w waszych rękach.
Chciałabym, abyście wybrali swojego ulubionego bohatera, z tych: Nico, Charles, Annabeth, Clara, Sandy, Tony, Percy, Thalia i wyobrazili sobie, że właśnie nim jesteście i właśnie wy, macie takie przygody, jak w moim opowiadaniu. To sprawi, że wczujecie się w sytuację i być może rozdział Wam się spodoba.
Notkę 26 dedykuję:
Marcia P, Lucy, Grócha, Paula (bez konta google), Agacia sb, Patka, Ola Brodziak, Kikolka, Tudlodera, Ignis i wszystkim anonimowym, którzy się nie podpisali, ale czytają.
Annabeth
- Dziwnie się czuję. - Powiedziałam, gdy zbliżaliśmy się do małego domku. Trudno mi było uwierzyć w to, że Sandy może być zdrajczynią. Nico był tym faktem bardzo załamany. Nie codziennie dowiadujesz się, że twoja dziewczyna tak naprawdę pracuję dla Gai.
Gdy upewniliśmy się, że w pomieszczeniu jest w miarę bezpiecznie, postanowiliśmy wejść do środka. Z każdym krokiem czuliśmy się bardziej zmęczeni.
Wnętrze budynku nie wyglądało wcale najlepiej. Wszędzie stare meble, zawalony dach i mnóstwo pajęczyn. Jeśli jest pajęczyna, to są i pająki, czyli najgorsze robactwo świata.
Ze środka pokoju wydobywały się kolorowe iskry.
- Co teraz? - zapytał Charles.
- Jak to co? Nic. Schodzimy do środka i zamykamy Wrota Śmierci. Jednak nie będzie to takie proste, na jakie się wydaję. W podziemiach na pewno będzie mnóstwo niebezpieczeństwa. Wrót Śmierci strzeże gromada sługusów Gai. Obawiam się, że może tam wydarzyć się coś naprawdę złego.
- Co masz na myśli? - zapytała córka Zeusa.
- Mam na myśli śmierć. Wszystko może się zdarzyć, miejmy nadzieję, że wszyscy cali i zdrowi wrócimy do obozu.
- Będzie dobrze Annabeth. Jest z nami Percy, Thalia, Nico i ty. Z opowieści herosów wiem, że dokonaliście czegoś naprawdę niezwykłego. Pokonaliście niezliczoną ilość potworów, a nawet samego Kronosa. Nie widziałam tego, ale jestem pewna, że to było naprawdę wielkie przeżycie. Wierzę, że sobie poradzimy.
- W takim razie do dzieła. Dziękuję za te słowa. To naprawdę wielkie wsparcie. Czas w końcu odnaleźć to, czego szukamy! - powiedziałam. Nico uderzył nogą w podłogę, a pod nami ukazał się wielki tunel. Każdy z nas po kolei zszedł w głęboki dół.
Z każdym krokiem coraz bardziej wyczuwaliśmy obecność potworów. Byliśmy zmęczeni, głodni i brudni. Wszędzie śmierdziało wilgocią i było strasznie chłodno. Zdawać by się mogło, że tunel nie ma końca. Musieliśmy odpocząć, bo w razie gdyby ktoś nas zaatakował nie mielibyśmy szans na wygraną.
- Potrzebujemy odpoczynku. Musimy się gdzieś położyć. - powiedziałam.
- Nie mamy gdzie. W każdym momencie ktoś może nas zauważyć.
- Sądzę, że mogę temu zaradzić. - powiedział syn Hadesa. Podszedł do jednej ze ścian, przyłożył rękę i zamknął oczy. Po chwili w skale pojawił się otwór i kolejny tunel. - Zapraszam do środka. - Posłusznie weszliśmy w nowo powstały zaułek. Nico, wejściem do naszej kryjówki zakrył wielkim głazem.
Powoli na ziemi zaczęliśmy rozkładać swoje śpiwory. Z plecaka wyjęłam butelkę wody i kanapkę z serem. Widocznie nie tylko ja uznałam ten moment za właściwy do posilenia się, ponieważ każdy coś jadł.
Percy rozłożył się obok mnie i mocno przytulił, sprawiając, że robiło nam się cieplej. Powieki zaczęły mi ciążyć i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Na początku widziałam tylko ciemność. Nagle z nicości pojawiła się Sandy. Uśmiechała się do mnie złowieszczo. Następnie zobaczyłam siebie. Leżałam na dużym łóżku w Olimpijskim szpitalu. Na rekach trzymałam malutką postać. To była Elizabeth. Moja kochana córeczka. Była taka śliczna, maleńka i delikatna. Na mojej twarzy królował uśmiech. Po chwili sceneria znów się zmieniła. Znów widziałam szyderczy uśmiech córki Aresa. Było jasne, że to właśnie ona jest zdrajczynią. Obok niej pojawiła się moja córeczka. Wyglądała, jakby miała pięć lat. Oczy miała Percy'ego, natomiast włoski moje. Była naprawdę piękna. Ręce miała związane. Teraz zrozumiałam. Lizzy została uprowadzona. Zdrajczyni porwała moją córkę.
Obudziłam się cała zdyszana. To był naprawdę straszny sen. Zaczęłam się zastanawiać, czy to naprawdę się zdarzy.
Nagle usłyszałam potężny głos dochodzący zza ściany.
- Percy- powiedziałam szturchając go w ramię, by się obudził. - Wstawaj. Ktoś tu idzie.
Syn Posejdona szybko podniósł się na nogi i pobiegł w stronę głazu, które traktowaliśmy jak drzwi.
- Gaja niedługo się obudzi, a Uranos ukrywa się na jednej ze swoich wysp. Pokonamy Olimpijczyków i nareszcie będzie tak jak powinno być. - Razem z Percym uważnie przysłuchiwaliśmy się rozmowie sługusów Gai.
- Czujesz to?
- Herosi. Pewnie są gdzieś w mieście. Sanduella ostrzegała nas, przed nimi. Nie ma czym się przejmować.
- Pewnie masz rację. Chodźmy do kuźni.
Spojrzałam niepewnie na Percy'ego. Mieliśmy rację. Sandy była zdrajczynią.
Wszyscy powoli zaczęli się budzić. Opowiedzieliśmy im o całym zdarzeniu. Nico był wyraźnie zaskoczony, ale i opanowany, co sprawiło, że byłam naprawdę zdumiona.
Wnętrze budynku nie wyglądało wcale najlepiej. Wszędzie stare meble, zawalony dach i mnóstwo pajęczyn. Jeśli jest pajęczyna, to są i pająki, czyli najgorsze robactwo świata.
Ze środka pokoju wydobywały się kolorowe iskry.
- Co teraz? - zapytał Charles.
- Jak to co? Nic. Schodzimy do środka i zamykamy Wrota Śmierci. Jednak nie będzie to takie proste, na jakie się wydaję. W podziemiach na pewno będzie mnóstwo niebezpieczeństwa. Wrót Śmierci strzeże gromada sługusów Gai. Obawiam się, że może tam wydarzyć się coś naprawdę złego.
- Co masz na myśli? - zapytała córka Zeusa.
- Mam na myśli śmierć. Wszystko może się zdarzyć, miejmy nadzieję, że wszyscy cali i zdrowi wrócimy do obozu.
- Będzie dobrze Annabeth. Jest z nami Percy, Thalia, Nico i ty. Z opowieści herosów wiem, że dokonaliście czegoś naprawdę niezwykłego. Pokonaliście niezliczoną ilość potworów, a nawet samego Kronosa. Nie widziałam tego, ale jestem pewna, że to było naprawdę wielkie przeżycie. Wierzę, że sobie poradzimy.
- W takim razie do dzieła. Dziękuję za te słowa. To naprawdę wielkie wsparcie. Czas w końcu odnaleźć to, czego szukamy! - powiedziałam. Nico uderzył nogą w podłogę, a pod nami ukazał się wielki tunel. Każdy z nas po kolei zszedł w głęboki dół.
Z każdym krokiem coraz bardziej wyczuwaliśmy obecność potworów. Byliśmy zmęczeni, głodni i brudni. Wszędzie śmierdziało wilgocią i było strasznie chłodno. Zdawać by się mogło, że tunel nie ma końca. Musieliśmy odpocząć, bo w razie gdyby ktoś nas zaatakował nie mielibyśmy szans na wygraną.
- Potrzebujemy odpoczynku. Musimy się gdzieś położyć. - powiedziałam.
- Nie mamy gdzie. W każdym momencie ktoś może nas zauważyć.
- Sądzę, że mogę temu zaradzić. - powiedział syn Hadesa. Podszedł do jednej ze ścian, przyłożył rękę i zamknął oczy. Po chwili w skale pojawił się otwór i kolejny tunel. - Zapraszam do środka. - Posłusznie weszliśmy w nowo powstały zaułek. Nico, wejściem do naszej kryjówki zakrył wielkim głazem.
Powoli na ziemi zaczęliśmy rozkładać swoje śpiwory. Z plecaka wyjęłam butelkę wody i kanapkę z serem. Widocznie nie tylko ja uznałam ten moment za właściwy do posilenia się, ponieważ każdy coś jadł.
Percy rozłożył się obok mnie i mocno przytulił, sprawiając, że robiło nam się cieplej. Powieki zaczęły mi ciążyć i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Na początku widziałam tylko ciemność. Nagle z nicości pojawiła się Sandy. Uśmiechała się do mnie złowieszczo. Następnie zobaczyłam siebie. Leżałam na dużym łóżku w Olimpijskim szpitalu. Na rekach trzymałam malutką postać. To była Elizabeth. Moja kochana córeczka. Była taka śliczna, maleńka i delikatna. Na mojej twarzy królował uśmiech. Po chwili sceneria znów się zmieniła. Znów widziałam szyderczy uśmiech córki Aresa. Było jasne, że to właśnie ona jest zdrajczynią. Obok niej pojawiła się moja córeczka. Wyglądała, jakby miała pięć lat. Oczy miała Percy'ego, natomiast włoski moje. Była naprawdę piękna. Ręce miała związane. Teraz zrozumiałam. Lizzy została uprowadzona. Zdrajczyni porwała moją córkę.
Obudziłam się cała zdyszana. To był naprawdę straszny sen. Zaczęłam się zastanawiać, czy to naprawdę się zdarzy.
Nagle usłyszałam potężny głos dochodzący zza ściany.
- Percy- powiedziałam szturchając go w ramię, by się obudził. - Wstawaj. Ktoś tu idzie.
Syn Posejdona szybko podniósł się na nogi i pobiegł w stronę głazu, które traktowaliśmy jak drzwi.
- Gaja niedługo się obudzi, a Uranos ukrywa się na jednej ze swoich wysp. Pokonamy Olimpijczyków i nareszcie będzie tak jak powinno być. - Razem z Percym uważnie przysłuchiwaliśmy się rozmowie sługusów Gai.
- Czujesz to?
- Herosi. Pewnie są gdzieś w mieście. Sanduella ostrzegała nas, przed nimi. Nie ma czym się przejmować.
- Pewnie masz rację. Chodźmy do kuźni.
Spojrzałam niepewnie na Percy'ego. Mieliśmy rację. Sandy była zdrajczynią.
Wszyscy powoli zaczęli się budzić. Opowiedzieliśmy im o całym zdarzeniu. Nico był wyraźnie zaskoczony, ale i opanowany, co sprawiło, że byłam naprawdę zdumiona.
Nico
To naprawdę dziwne uczucie, gdy dowiadujesz się, że osoba, którą kochasz, tak naprawdę robi wszystko, by cię zabić. Musiałem spojrzeć w jej piwne oczy. Nie zamierzałem płakać, czy użalać się nad sobą. Sandy na pewno nie jest jedyną dziewczyną, w której się zakocham.
Zebraliśmy wszystkie swoje rzeczy i ruszyliśmy dalej. Czułem się, jak w labiryncie Dedala. Wszędzie ciemność, zero dostępu do światła i świeżego powietrza. Mnie to nie przeszkadzało, ponieważ jestem synem Hadesa, Boga Podziemi.
- Widzicie to? Patrzcie! - krzyknęła Annabeth, pokazując przed siebie palcem. Naprzeciw nas znajdowały się wysokie, złote, mosiężne drzwi. Liczyły około czterech metrów wysokości. Na tysiąc procent, a nawet więcej coś się za nimi znajdowało.
- Musimy tam wejść, nie zważając na konsekwencję. Na tym polega ta misja. Chcemy czy nie, musimy zajrzeć do środka. - powiedziałem, patrząc na pozostałą szóstkę.
- Wchodzimy - odpowiedzieli, popychając wielkie drzwi.
Annabeth
Miliony potworów pracujących nad wytworzeniem nowej broni. Były tutaj minotaury, cyklopy, byki i wiele innych, okropnych stworzeń. Nie widziałam tak dużej armii, nawet podczas bitwy o Olimp na Manhattanie.
Miliony par oczów były zwrócone ku nam. Uczucie, jakie temu towarzyszyło nam w tym momencie, było naprawdę nie do opisania. Siedmioro nastolatków stojących przed ogromną armią kilkumetrowych potworów. Czułam strach, ale i adrenalinę, płynącą w moich żyłach. W każdym momencie ktoś może wyciągnąć łuk i z wielką łatwością nas zabić, ale jednak nikt nie atakował i chyba właśnie to przyprawiło mnie o wielkie zdumienie. Wszyscy w spokoju stali i przyglądali się naszej siódemce.
Nagle przed nami pojawiła się czarnowłosa nastolatka. Na jej twarzy królował szyderczy uśmiech. Spojrzała się na jednego ze swoich sług i w mgnieniu oka pojawiło się wielkie krzesło, które swoim wyglądem przypominało tron. Usiada na nim, uważnie się nam przyglądając.
- Czekałam na was. Przyznam, że dotarliście tutaj dość szybko. Zaskoczyliście mnie. Nie sądziłam, że się odważycie tutaj wejść, a szczególnie ty, Annabeth, ponieważ nosisz w swoim łonie najpotężniejszego herosa wszech czasów. Tak, tak, wiem. Zastanawiacie się skąd o tym wiem. Cóż. Bardzo łatwo jest być szpiegiem. Wystarczy stanąć pod drzwiami ze szklanką w ręku i w ciągu kilku minut dowiadujesz się największych tajemnic.
- Czemu, czemu nas zdradziłaś? - zapytał Nico, patrząc dziewczynie prosto w brązowe tęczówki.
- Czemu? To przecież proste. Gdy Ares zapłodnił moją matkę, ciąża była zagrożona. Mama zmarła zaraz po porodzie. Nikt nie wiedział, co ze mną zrobić. Żadnej rodziny nie miałam. Mogłam przecież zamieszkać w obozie, ale cóż, "mój kochany tatuś" nie wyraził na to zgody. Stwierdził, że muszę sobie radzić sama. Znalazły mnie potwory. Pomyślały, że mogę im się przydać. Wychowałam się na wyspie Uranosa i co więcej powiem wam, że walczyłam przeciw Olimpijczykom na Manhattanie, ale byliście na to zbyt głupi, by mnie dostrzec. Gaja mi ufa. Życie tak się potoczyło, że teraz znajduję się tutaj. Posmakowałam miłości oraz władzy. Taka jest moja historia. Tak jakby co, Wrota Śmierci znajdują się w prawym roku sali. Można je zamknąć tylko z drugiej strony czyli ze strony Tartaru. Macie wybór. Albo zabijemy was teraz, albo kilka minut później. Jedno jest pewne. Nie wrócicie do obozu żywi. Przykro mi, Percy, ale nie doczekasz się córeczki.
- Jeszcze się przekonasz! - krzyknął syn Posejdona, rzucając się w kierunku Wrót Śmierci. Nie wiedząc, dlaczego, zrobiliśmy to samo. Z łatwością udało nam się uniknąć wszelkich ataków. Wszyscy złapaliśmy się za ręce i razem wskoczyliśmy w wielki otwór w ścianie, szybko spadając w dół.
______________________________________
Więc jak się Wam podobał. Miał zostać dodany jutro, ale cóż. Dzień wcześniej, może się ucieszycie.
10 komentarzy inaczej w następny piątek nie będzie rozdziału :( To już zależy tylko od Was.
I jeszcze jedno. Wszelkie blogi, gdzie ludzie podszywają się po de mnie, tylko dlatego, by ludzie ich czytali, mają być usunięte w tym momencie! Jeśli nie to zgłaszam to do administratorów bloggera!
Dziękuję za uwagę!
Wasza Dżerrka
Rozdział cudo,czekam na next :D
OdpowiedzUsuńPochwalę się. Wybrałam Annabeth. Rozdział cudowny. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Paulaaa
Super rozdział ! Czekam na nastepny !
OdpowiedzUsuńAlex
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńExtra. Pozdrawiam i czekam na next !
OdpowiedzUsuńAssia
Cudowny rozdział i dziękuję za dedykacje. Jeśli chodzi o wybranego herosa to zastanawiam się pomiędzy Percy'm a Nickiem bąź Ann ale nadal nie wim co wybrać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Luxy
Świetny rozdział <333333
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3 czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam na mojego bloga o Percym :). i tak przy okazji, wybrałam Percy'ego : D .
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <333333 Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :D
super rozdział <3 wybieram Thalie <3 Dżerrko uwielbiam cie
OdpowiedzUsuńSłodki ,szkoda Nica :( Prosze znajdz mu dziewczyne :) Luisa
OdpowiedzUsuńSuper .Ale ja również cię poprosze o dziewczyne dla Nica
OdpowiedzUsuńKate
Hej :) Rozdział jest boski :) Ah, po prostu fantastyczny:) Ale szkoda mi Nicka ... biedny ... Mam nadzieję, że Annabeth i reszcie nic się nie stanie ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Karolina J :)
Ps. A jak byś miała czas, to zapraszam do siebie na www.pozagranicamiwyobrazni.bloog.pl
Fajne FAjne xd
OdpowiedzUsuńSandy zdrajczynią? Nie podejrzewałabym jej o to! Ale jej nie lubię!
OdpowiedzUsuńBiedny Nico, ktoś go musi pocieszyć hehehehehe
Ciekawi mnie co się stanie w dalszych rozdziałach, dlatego szybko się za nie biorę :D