piątek, 3 kwietnia 2015

Elizabeth Story: Rozdział 10 - "Nie jesteś ani trochę wyjątkowy"

               Wielokrotnie mijałam potwory na ulicy, lecz one wcale nie zwracały na mnie uwagi. Chodziły ulicami miasta, jak gdyby nigdy nic, szukając herosów. Odnosiłam wrażenie, jakby Gaja się bała, dlatego porywała dzieci półkrwi. To było dla mnie jedyne racjonalne wytłumaczenie.
Szkoła, szkołą. Nadrobiłam zaległości i jeśli chodzi o naukę, to byłam najlepsza w klasie. Uwielbiałam naukę. W końcu wnuczce Ateny nie wypadało, by miała złe stopnie. Zresztą, swoją przyszłość wiązałam z mitologią i nauką greki. Może kiedyś założę własną szkołę średnią?
Nauka odstresowała mnie w pewien sposób  dzięki niej zapominałam o problemie wojny i o całej sytuacji w obozie. Miałam nadzieję, że moi przyjaciele dają sobie radę i jest u nich wszystko w jak najlepszym porządku.

Eveilne

- Uciekł? Jak to uciekł? - Zapytałam zaskoczona, podnosząc głos. Nie dawałam już sobie rady. Nie byłam dobrym przywódcą, nie byłam Lizz. Wszyscy oczekiwali, że będę taka, jak ona, że będę dawała sobie rade, ale na Bogów, ja nie jestem Elizabeth! 
- Poszliśmy do podziemia, aby zabrać go do Wielkiego Domu, byś mogła z nim na spokojnie porozmawiać, ale gdy tylko po niego zeszliśmy, po prostu go nie było. Nikt nie widział, jak wychodził. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. - Powiedział do mnie heros od Apolla. Był to siedemnastolatek o krótkich blond włosach z brązowymi pasemkami. Był jednym z herosów, najlepiej strzelających z łuku. 
- Coś się stało? - Usłyszałam za sobą potężny głos. Odwróciłam się i ujrzałam Chejrona. Jego oczy przepełnione były bólem, żalem i zmęczeniem. Chejron mógł zginąć tylko w walce, inaczej był nieśmiertelny. Od zawsze był w obozie i opiekował się herosami.
- Drake zniknął, drogi Chejronie. Bez Elizabeth nie daje sobie rady. Wszystko się wali. Nie mogę być przywódcą. - W moich oczach pojawiły się łzy. Elizabeth nie była tylko moją przyjaciółką, ale także siostrą. Po zdradzie Drake'a tylko ją miałam,a teraz? Teraz nie mam nawet jej. Musiała nas zostawić. Wiem, że to nie był jej wybór, ale mogłaby się po prost odezwać. Chciałabym od niej usłyszeć te głupie słowa "będzie dobrze", ale widocznie prosiłam o zbyt wiele. Byłam od niej młodsza i nikt nie mógł ode mnie oczekiwać, że będę taka jak ona. 
- Eveline, moja droga To nie jest czas, by się tym przejmować. Już wkrótce Gaja się przebudzi i zaatakuje nasz obóz. Rozmawiałem już o tym z przywódcami rzymskiego obozu, to właśnie tam się przeniesiemy i tam będziemy oczekiwać ataku. W liczniejszej grupie, mamy większe szanse na zwycięstwo. - Pomysł Chejrona był naprawdę dobry i mocno podniósł mnie na duchu. Jednak nie wiedzieliśmy najbardziej istotnej rzeczy. 
- Kiedy ona się przebudzi? - Zapytałam. 
- W poniedziałek o świcie. Wieczorem wraz z armią zaatakują nasz obóz, lecz nas nie zastaną. - Słowa te wypowiedział ktoś inny. Percy - tata Elizabeth. Mimo, że był głową własnej rodziny, zawsze znajdował czas na obóz, choć wcale nie musiał. 
- Eveline. Opracuj plan działania i przekaż go grupowym domków. Zrób to ja najszybciej i pod żadnym pozorem nie kontaktuj się z Elizabeth. Ona ma o niczym nie wiedzieć. - Powiedział Chejron i razem z Percym odeszli w stronę Wielkiego Domu. 
Głośno westchnęłam. Znów to samo. Zrób to, zrób tamto, nie kontaktuj się z Lizz. Ble, ble, ble. Eh. Dlaczego właściwie ja jestem nowym przywódcą? 
- Stop! - Pomyślałam. - Koniec użalania się nad sobą. Czas działać. Nie będę się poddawać. Jestem przecież wnuczką Ateny i Hefajstosa. 

Simon

               Obóz Herosów był naprawdę niesamowitym miejscem. Znajdowało się tutaj kilkanaście sporawych domków, każdy domek innego boga. Na środku obozu znajdowało się pole ogniskowe. Na polanie było także miejsce treningowe, arena do walk i pola truskawek. Wszystkie domki były otwarte. Wszystkie z wyjątkiem dwóch. Domki Hadesa i Posejdona stały zamknięte na klucz. Przez okna zobaczyłem, że w środku nie ma nikogo, lecz pościel na łóżku nie była nawet posłana, co mocno mnie zaskoczyło. 
Gdy znaleźliśmy się w obozie nic nie pamiętaliśmy. Nic, oprócz twarzy dziewczyny, która nas tutaj przyprowadziła. Jej imienia nie pamiętało żadne z nas.
Po obozie oprowadziła nas dziewczyna. Na oko mogła mieć z siedemnaście lat, lecz tak naprawdę była piętnastolatką. Na imię miała Elizabeth i była obecną przywódczynią obozu. Opowiadała nam o wielu rzeczach, ale powiedziała, że historii dowiemy się w innym czasie.
               Godzinę później odbyło się ognisko. Czułem się, jak na wakacjach, koloniach z najlepszymi przyjaciółmi. 
Wszyscy herosi siedzieli na drewnianych ławkach, przy buchających ciepłem płomieniach. Dzieci Apolla grały na lirach, fletach i gitarach przeróżne, wpadające w ucho melodie. Gdy przyszła Eveline wraz z Panem D, Chejronem i dwójką dorosłych ludzi, zapadła całkowita cisza.
- Witajcie herosi! Rozpoczął się rok szkolny i wielu herosów powinno wracać d domu, ale z powodów wojny, wszyscy zostajemy tutaj. Przybyło bardzo dużo nowych półbogów, a to oznacza, że trzeba przedstawić historię naszego obozu. Możecie być pewni, że osoby tutaj, będą gotowi zawsze wam pomóc, dlatego czujcie się jak w domu. - Mówił nie znany mi mężczyzna. - Historia, którą opowie wam Eveline, wydaje się nie mieć końca, ale to dzięki niej, dowiecie się wielu istotnych dla herosów rzeczy. Eveline jest nową przywódczynią obozu. Odnoście się do niej z szacunkiem. Ja nazywam się Percy Jackson i jestem synem Posejdona. Często w obozie pełnie też funkcje nauczyciela szermierki. Z mojej strony to tyle. Eveline, masz wolną rękę. - Mężczyzna skończył swoją wypowiedź i wraz z kobietą usiedli na ławce, gdzie siedzieli inni instruktorzy. 
- Dziękuję wujku. - Powiedziała Eveline. - Przywódczynią nie jestem i nigdy nie byłam. Obecnie zastępuję w obowiązkach Eveline - córkę Percy'ego i Annabeth. - Dziewczyna ręką wskazała na parę siedzącą na ławce instruktorów. - Nie będę już przedłużała, przejdę od razu do rzeczy. - Blondynka wyjęła z kieszenie spodni brązową sakiewkę, w której znajdował się niebieski proszek, który wysypała sobie na rękę i wyrzuciła go do ogniska. Płomienie rozstąpiły się, a na ich miejscu pojawił się jakby ekran, który przedstawiał różne sytuacje. - Ponad dwadzieścia lat temu, wyrocznia Delficka wypowiedziała przepowiednie. Mówiła ona o dziecku jednego z najważniejszych bogów. Miał on zadecydować o losie świata podczas walki z Kronosem - okrutnym tytanem. Kilka lat później do obozu przybył dwunastoletni chłopak, syn Posejdona. Gdy skończył on szesnaście lat, przepowiednia się spełniła i zabił Kronosa. Rok później na świat przyszła jego córka - Elizabeth Jackson - moja kuzynka. Dziewczynka bardzo szybko dojrzewała. Miesiąc po swoich urodzinach wyglądała jak pięciolatka. Nikt się nie spodziewał, że Lizzy może być tak bardzo potężna. W tym czasie herosi i bogowie szykowali się do kolejnej wojny. Tym razem z Uranosem i Gają. Bitwa była okropna, wielu herosów poniosło śmierć, w tym Clarisse - córka boga, który okazał się zdrajcą. Elizabeth zobaczyła, jak ginie jej ciocia i wtedy wpadła w szał. Stworzyła tsunami, zapanowała nad wodą, unosiła się w powietrzu. Pokonała armię wroga, utopiła wszystkich przeciwników. Dziewczynka zabiła Uranosa, a Gaja? Gaja stchórzyła. Uciekła i zapadła w sen. Jednak teraz, gdy Elizabeth osiągnęła pełnoletność, Gaja postanowiła się przebudzić i wziąć odwet na nas wszystkich. Teraz rozpoczyna się trzecia wojna. Miejmy nadzieje, że ta będzie ostatnia.
- To ona! - Krzyknąłem. Musiałem to powiedzieć. Nagle po porostu wszystko sobie przypomniałem. - To na nas uratowała. To Elizabeth przyprowadziła nas tutaj - do obozu. Musicie ją ratować. Na mieście aż roi się od potworów! - Krzyczałem dalej. 
- Uspokój się Simon. - Przerwał mi Percy. - Moja córka jest bezpieczniejsza od nas wszystkich. Elizabeth nic nie grozi. - Percy był bardzo spokojny. Podziwiałem go. Wyglądał na przemęczonego, ale szczęśliwego. Udawał, że się wcale nie martwi, ale jego oczy zdradzały wszystkie uczucia. 
Do Percy'ego podeszła kobieta o długich brązowych włosach i niebieskich oczach. Na rękach trzymała malutkie dziecko. Percy objął ją mocno i przytulił do siebie, po czym gestem ręki, zawołał mnie do siebie.
- Chodź. Porozmawiamy. - Podszedłem do niego, gdy nagle zacząłem się świecić na czarno, a nad moją głową pojawiła się czaszka.
- Właśnie zostałeś uznany. Jesteś synem Hadesa. - Po tych słowach, trzymając Annabeth za rękę odszedł w stronę motorówki, która była przymocowana do molo na jeziorze. Powolnym krokiem szedłem za nimi.

***

               Staliśmy pod ogromną willą, która znajdowała się po drugiej stronie jeziora herosów. Domyśliłem się, że to jest ich dom. 
- Zapraszamy do środka. - Percy zaprowadził mnie do salonu i razem ze swoją żoną rozpoczęli rozmowę. 
- Chce, abyś dowiedział się absolutnie wszystkiego. Elizabeth jest naszą córką. Urodziłam ją, gdy miałam siedemnaście lat. Jestem Annabeth, córka Ateny. Wiesz, dlaczego nasza rodzina jest tak mocno szanowana w obozie? Ponieważ Percy i ja prawie poświęciliśmy życie, by obóz nadal istniał. Poznałeś naszą córkę. Musisz wiedzieć, że bardzo dużo przeżyła. 
- Tom prawda, że Elizabeth posiada te potężne moce? - Zapytałem. To pytanie nurtowało mnie najbardziej. 
- Tak. Z wiekiem się nasiliły. Teraz są cztery razy mocniejsze. Jeśli użyje ich teraz, zmiecie wszystko z powierzchni ziemi w otoczeniu dziesięciu kilometrów. Nie chcieliśmy z tobą rozmawiać o naszej córce, ale o twoim pochodzeniu. Syn Hadesa. Pewnie czujesz się wyjątkowy, jako dziecko boga z wielkiej trójki?
- Tak. To prawda. Można powiedzieć, że poczułem się nieco wyjątkowo. - Odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy. 
- W takim razie muszę cię rozczarować. Nie jesteś ani trochę wyjątkowy. - Percy usiadł na kanapie i uśmiechnął się do mnie.

_______________________________________________
A więc dodałam rozdział. I mam do Was parę małych spraw.
Dawno temu wspominałam, że moje opowiadanie jest moją kontynuacją serii "Percy Jackson i Bogowie Olimpijsy", a nie serii "Olimpijscy Herosi". Dlatego czemu mnie pytacie, dlaczego w opowiadaniu nie ma Leo? Cóż...w opowiadaniu nie ma Leo zapewne dlatego, że w pierwszej serii jeszcze go nie było.
Nie piszcie mi też, że mam przeczytać drugą serię, bo znam ją już na pamięć -.- Ja bym nie przeczytała? Ja? No proszę was pfff xd
Następna sprawa....usunęłam aska z powodów, że bardzo wiele ludzi z mojego miasta (Bełchatów) interesowało się moim prywatnym życiem, więc tam się już ze mną nie skontaktujecie.
Postanowiłam dla ułatwienia sprawy i aby uniknąć pod rozdziałami komentarzy typu: "Kiedy kolejny rozdział?" podać wam link, do mojego prywatnego facebooka. Mój face.
Poza tym pamiętajcie, że stronka Dżerr na fb cały czas istnieje i cały czas mam swojego meila, którego sprawdzam co dwa dni.Dzerr98@gmail.com
I teraz inna sprawa!
Podawajcie mi swoje snapy. Miałam nie zakładać tego gówna, ale jednak -.- fuck logic.
LICZĘ NA KOMENTARZE MA BYĆ ICH CONAJMNIEJ 15!
Pozdrawiam, ściskam, całuski i kisski. A teraz przejdźmy do życzeń świątecznych.

Życzę byscie w lany poniedziałek do domów wrócili cali mokrzy. Byście się nażarli jak nigdy dotąd, a jedzenie jest super, a szczególnie ta świadomość, że to jest pyszne i, że to jedzenie należy do was i, że zaraz je zjecie. (tak, kocham jeść) , byście byli w te dni szczęśliwi i wgl WSZYSTKIEGO DOBREGO/
Dżerr

11 komentarzy:

  1. Niezłe na serio, czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy4/04/2015

    Suuuuper rozdział nie mogę sie doczekać kolejnego;)����������

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy4/04/2015

    Wow wreszcie rozdział ! :) fajny jest a ja czekam na nexta ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział ok ale jest kilka bledow. I tak poza tym. Chcialbym powiedziec ze jestem twoim czytelnikiem od ok 2 lat (co dopiero niedawno zalozylem bloga). Wiec powien tyle, ze wielkim wyroznienieniem by było gdybyś wpadla do mnie. Peace!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle zajebisty rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział fajny choć krótki .
    I jeszcze jedno zauważyłam ,że jak Eveline rozmawiała z wujkiem powiedziała ,że zastępuje Eveline.
    ,,Dziękuję wujku. - Powiedziała Eveline. - Przywódczynią nie jestem i nigdy nie byłam. Obecnie zastępuję w obowiązkach Eveline - córkę Percy'ego i Annabeth. - Dziewczyna ręką wskazała na parę siedzącą na ławce instruktorów''

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy4/06/2015

    Supee rodział <3,moj snap,to womencatt
    xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy4/07/2015

    Supi! Moj snap to dziaba09 a twoj?

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Po prostu brak słów O.o

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy4/09/2015

    Bardzo fajny rozdział. Czy tylko ja zastanawiam się nad ostatnim tekstem Percy'ego? Jakiś taki... złowieszczy. xD Od razu wyobraźiłam sobie, jak siada na tej kanapie i wszczęcia się w psychopata czym uśmiechu. :)
    Basiobajka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy4/09/2015

    *wyszczerza
    Sorry, ale piszę na tablecie.
    Basiobajka.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli kliknąłeś w to okienko, oznacza to, że chcesz skomentować rozdział. Dziękuję.
Przyjmuję nawet krytykę, którą staram się później poprawiać. Liczę na szczery komentarz.
Życzę miłego komentowania
Dżerrka