Teraz druga sprawa. Bohaterowie tutaj nie są tacy, jak w książce, ponieważ jest to zrobione celowo. Pewnego dnia, gdy wracałam ze Skierniewic, to wymyśliłam sobie Percy'ego, który jest troszkę inny. Annabeth, która często łamie zasady mamusi itp. Chce Wam tutaj pokazać bohaterów z różnych stron osobowości.
Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze (szczególnie tobie Merr ), ale dziękuję także Anonimowemu, który dał komentarz dotyczący bohaterów.
Komentarze są dla mnie bardzo ważne, ponieważ bardzo mnie motywują i dają niezłego kopa do pisania, a to jest mi bardzo potrzebne, a szczególnie teraz, gdy znów nadchodzą zmartwienia spowodowane powrotem drużynowej i potrzebuję oderwać się od rzeczywistości w świat magii, potworów i szaleńczej miłości, która stara się przetrwać wszystko, a także udaję się w świat marzeń i tragedii ( czyt. mój drugi blog ).
Dziękuję Wam, za to, że czytacie i proszę o komentarze.
Pozdrowienia dla mojej kochanej Asii :* i Wieczusi.
Dziękuję mojej kochanej becie - Wieka <3 :*
Miłego czytania
Dżerr
Siedziałem na ganku domu, w którym miałem zamieszkać razem z Annabeth.
- Percy. Chodź tu na chwilę.
- Idę
Wszedłem na górę do pokoju o różowych ścianach. Przy małym łóżeczku dziecięcym siedziała Annabeth. Ubrana była w prostą sukienkę z różową górą i czarnym dołem. Na jej twarzy malował się uśmiech.
- Tak?
- Kocham Cię - podszedłem do niej bliżej i pocałowałem w policzek. - Mamy cudowną córkę.
W małym łóżeczku spała dziewczynka o brązowych włoskach. Miała może z dwa latka góra. Nachyliłem się i delikatnie pocałowałem ją w czółko. Po chwili maleńka obudziła się, a ja ujrzałem zielono - szkarłatne oczy. Zupełnie takie jak moje.
Obudziłem się i zobaczyłem Annabeth przytulającą się do mojej piersi. Uśmiechnąłem się na widok jej uśmiechniętej twarzy.
- Dzień dobry - powiedziałem całując ja w poluczek
- Hej..yh..Japonia. Jak mi się nie chce iść do tej walniętej szkoły.
- Nie wierzę. Córce Atetny nie chce się uczyć. Ja też wolałbym zostać tutaj i zając się czymś innym.
- Czym?
- Tak w sumie to...- nie dokończyłem. Pocałowałem Ann i włożyłem rękę pod jej bluzkę.
- Percy. Proszę Cię przestań.
- Jesteś zła.
- Wcale nie
- Miałem dziś bardzo ładny sen.
- Hmmm?
- Siedziałem sobie na ganku nasze wspólnego domu i wtedy ty mnie zawołałaś. Poszedłem na górę do różowego pokoju i ty tam siedziałaś, przy małym, dziecięcym łóżeczku. W środku leżała śliczna, mała dziewczynka. Ann...to była nasza córka. Ja chcę takiej przyszłości. Chcę jej tylko z tobą.
- Ja też chcę takiej przyszłości i też tylko z tobą.
- Musisz tak siadać na mnie częściej.
Do pokoju ktoś zapukał i drzwi się otworzyły. Weszli Thalia oraz Luke. Widząc Nas w takiej pozie zamarli. Ja i Annabeth spojrzeliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- To nie tak, jak myślicie
- Oczywiście, że nie. Przecież macie ubrania - powiedział Luke ze śmiechem.
- Chcieliśmy Wam tylko przypomnieć o śniadaniu i zajęciach.
- Juz się szykujemy
- Widzimy
- Nie no, na serio
- Widzimy się za dwadzieścia minut.
Annabeth ze mnie zeszła i poszła w stronę łazienki. Wieczorem zdążyliśmy rozpakować wszystkie swoje rzeczy, więc z szafy wyciągnąłem ciemne dżinsy i biały T shirt ze śmiesznym nadrukiem. Usiadłem na łóżku i czekałem na wolną łazienkę. Siedziałem tak około pięciu minut, gdy nagle usłyszałem głos Annabeth dochodzący z łazienki. Szybko się zerwałem na nogi i ruszyłem w stronę pomieszczenia. Moja dziewczyna stała przy ścianie w samym ręczniku, a z ręki sączyła jej się krew. Rozejrzałem się i zobaczyłem setki pająków. Wyciągnąłem swój orkan, który znajdował się zawsze w mojej kieszeni. Gdy robactwo zobaczyło mój miecz to syknęło i uciekło przez kanalizacje.
Annabeth zaczęła robić się cala blada i osunęła się na ziemię. Krew z jej ręki leciała potokiem.
Do naszego pokoju wbiegła Thalia, Silena oraz Sindy.
- Co tu się stało - krzyknęły przerażone.
- Nie wiem. Usłyszałem krzyk. Wbiegłem tutaj i zobaczyłem mnóstwo pająków. Uciekły, ale Annabeth straciła przytomność.
- Musicie dzisiaj tutaj zostać. Annabeth nie może dzisiaj nigdzie iść. Musi odpoczywać, a ty powinieneś się nią zaopiekować. My sobie poradzimy. Zejdziemy w tunele.
- Dobrze. Weźcie przynajmniej bejsbolówkę Ann. Może wam się przydać.
- Dzięki. Opiekuj się nią. Jeśli pająki ją pokąsały to...Percy, ja nie będę cie okłamywać. Nie bez powodu Annabeth boi się pająków. Atena miała na pieńku z jedną laską i zamieniła ją w wielkiego pająka. Teraz wszystkie dzieci bogini boją się tego robactwa. Jeśli jad dostanie się do jej serca, to ona się już nie obudzi.
- Co?
- Bądź dobrej myśli. Ona nadal krwawi czarnym jadem. Jeśli jej krew zrobi się czysta to znaczy, że nie ma zagrożenia i trzeba zatamować ranę.
- Dzięki za pomoc
- Nie ma sprawy. To ja powinnam ci dziękować za to, że zaufałeś Lukowi.
- Spoko.
- Ja lece.
- Uważajcie na siebie
- Pa
- Pa
Z szafki wyjąłem niebieski szlafrok w białe serduszka należący do Ann. Będzie na mnie zła, że ją przebrałem, ale nie mogłem pozwolić, by leżała w przemoczonym ręczniku. Pewnie by się jeszcze rozchorowała.
Krew Annabeth zaczęła robić się czysta. Szybko wyjąłem bandaż nasączony ambrozją i opatrzyłem jej ranę. Gdy tak na nią spoglądałem to moje powieki zaczęły robić się ciężkie. Położyłem się obok swojej dziewczyny i zapadłem w gorgoni sen.
Wszystkie moje myśli złożyły się w jeden sen. Raz widziałem dziewczynę leżącą we własnej krwi, raz swoją przyszłą córkę i życie razem z Annabeth.
Obudziłem się czując czyjś dotyk na swoim policzku. Otworzyłem oczy i ujrzałem śliczne, szare oczy mojej narzeczonej. Gdy tylko ją zobaczyłem, to moje usta rozszerzały się w łobuzerskim uśmiechu. Tak po prostu miałem.
- Jak się czujesz? - zapytałem
- Dobrze, ale nie pamiętam tego co sie stało w łazience
- Byłaś pod prysznicem i zaatakowały cie pająki. Straciłaś przytomność.
- Przebrałeś mnie? - ocho. Bedę miał przerąbane.
- Byłaś w samym przemoczonym ręczniku. Jeszcze byś się rozchorowała.
- Ogólnie byłabym na ciebie wściekła, ale teraz dziękuję.
- Jesteś głodna? Thalia przyniosła nam śniadanie.
- W sumie, to mogłabym coś zjeść. A gdzie reszta?
- Postanowili zejść do tuneli.
- Sami?
- Thalia i dziewczyny powiedziały, że masz odpoczywać. Nic im nie będzie. Czuję to.
- Obyś miał rację.
- Na pewno czujesz się dobrze.
- Tak.
- Martwię się o ciebie.
- Ty zawsze się o mnie martwisz i jesteś strasznie zazdrosny. Wystarczy, że jakiś chłopak na mnie spojrzy i już zabijasz go wzrokiem.
- Ale i tak mnie kochasz :)
- Racja. Szaleńczo
- Chodź tu. - Przytuliłem ja i zacząłem mocno całować.
- Nie mogę siedzieć bezczynnie, gdy nasi przyjaciele są narażeni na niebezpieczeństwo.
- Jest dobrze.
- Chodźmy do tego muzeum. Trzeba zobaczyć co tam jest. Ciekawośc nie daje mi spokoju.
- Dobrze, ale naprawdę musisz coś zjeść.
- Dobra
**********
Znów staliśmy przed muzeum sztuki japońskiej. W oczach Annabeth dostrzegłem niepokój. Złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia.
Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że miejsce, w którym powinno być tłum zwiedzających, dzieciaków pałętających się po zakątkach i dotykających zabytków było puste. Ani jednej żywej duszy, no może oprócz mnie i Ann.
- Wyczuwam ich - powiedziała - Wyczuwam mnóstwo potworów
- Skąd wiesz, że tutaj są? - zapytałem
- Wiedzą, że tu jesteśmy
- Skąd?
- Odwróć się!
- O Bogowie!
I kogo moje Posejdonowe, zielone oczy ujrzały? Szpetną, koreańską mordę Nakamury.
- Proszę, proszę. Kogo my tutaj mamy? Percy i Annabeth. Najlepsi z obozu herosów. Najwspanialsza para od czasów Parysa i Heleny. Widzę, że moje pajączki nie sprawiły, że umarłaś. A wielka szkoda. Jesteś godną przeciwniczką, córko Ateny.
- Czego ode mnie chcesz?
- Nie ja, lecz Gaja i Uranos. Chcą, by Jackson cierpiał, a nic go tak nie zrani, jak twoja śmierć. Poza tym boją się, że ten bachor z przepowiedni może być wasz.
- Czemu to niby takie straszne?
- Nie rozumiesz prawda? Uranos i Gaja boją się waszego dziecka. Ledwo Was mogą pokonać. Jeśli dziecko się urodzi to siłę będzie miało po ojcu, a mądrość po matce. Dziecko niepokonane. Dlatego właśnie jedno z Was musi zginąć, a Gaja wybrała dziewczynę.
- Nie tkniesz jej! - wykrzyknąłem
- Jesteś pewien? Już raz ja zraniłem. Albo ona zabije mnie, albo ja ją. Ann nie ma w sobie takiej siły. Cierpi, gdy zabija.
- Gdzie jest broń pana czasu? - spytała Ann zmieniając temat.
- Nie powinno cie to interesować. Już zaraz zginiesz.
- Nie zginę!!!
- Dosyć tego!!! - pobiegłem do niego i rozpoczęła się walka. Muszę przyznać, że wiele się nauczył, ale ja byłem lepszy. Szybko go podszedłem i dźgnąłem w miejscu, gdzie znajduję się serce. Ku mojemu zdziwieniu Nakamura tylko zaczął się wstać.
- Na marne się wysilasz. Nie słyszałeś? Tylko ona może mnie zabić. - Zanim zdążyłem w jakikolwiek sposób zareagować, zobaczyłem, że Clarisse stoi za synem Hermesa i zakuwa jego ręce w kajdany.
- Skąd się tu wzięłaś?
- Chejron mnie przysłał. Nie zadawajcie tyle pytań. Ethan będzie czekał na Was w areszcie obozowym pod okiem najlepszych herosów.
Nagle rozległ się hałas, a z ziemi wyskoczyli nasi przyjaciele.
- Tunel nas tutaj przyprowadził.
- To znaczy, że ta broń jest gdzieś w tym muzeum.
Obejrzałem się za siebie, ale Clarisse już zniknęła.
- Musimy zacząć poszukiwania. Nie mam ochoty sterczeć tutaj przez cały dzień, więc ruszamy dupy.
Przeszukaliśmy siedem pomieszczeń i zabiliśmy mnóstwo potworów, ale nigdzie nie zauważyliśmy kilkunastometrowego sierpa.
- Strych! - krzyknął Nico
Wbiegliśmy po schodach na ostatnie piętro. Drzwi były pilnie strzeżone przez dwa cyklopy, ludożerców.
- Czujesz?
- Krew, ciepła krew.
- Głodny jestem.
- Ty zawsze jesteś głodny
- Wiem. Forever hungry
- Naprawdę czuję krew.
- To heros
- Ośmiu herosów
Jeden cyklop upadł na ziemię i po chwili zmienił się w kupkę pyłu. Spojrzałem się w bok, ale nigdzie nie dostrzegłem Annabeth. Moja dziewczyna walczyła sama z cyklopami, które miały wielką ochotę ją pożreć na kolację. Podziwiałem ją za odwagę.
Po chwili drugi ludożerca znalazł sie na ziemi w postaci złotego pyłu.
- Wow...Jak ty to?...Z chorą ręką?!! Dobrze się czujesz?!!!
- Tak!
- Jakby ci się coś stało? Nie wybaczył bym sobie tego. Jesteś bardzo nie rozważna.
- Wiem, bo spotykam się z tobą.
- Ohoho Percy, ale cię zgasiła.
- To skoro te potwory już zniknęły to może wejdziemy do środka?
- Jestem za.
Sala była cała w złotych rzeźbach i obrazach. Na samym środku pokoju znajdowała się szklana kopuła, a w niej czterometrowy, dobrze mi znany sierp.
- No! To było zbyt łatwe. Tylko dwóch strażników? Podejrzane. - powiedziałem.
- Tak. Przecież wyczuwałam całą armię potworów ale teraz nie wyczuwam ich w ogóle. - wtrąciła Annabeth.
- Nie ważne. Musimy rozbić tą szybę i zabrać sierp do obozu.
- Ciekawe, co ludzie sobie pomyślą? Grupka nastolatków niosąca latarnie z ulicy.
- Coś się wymyśli
Podszedłem bliżej swojej dziewczyny, odetkałem długopis, który z mrugnięciem powieki zmienił się w orkan i z całej siły ciąłem w szybę, która z wielkim hukiem opadła na podłogę i roztrzaskała się na tysiące małych kawałeczków.Annabeth wyciągnęła rękę w stronę broni i ku mojemu zdziwieniu sierp mienił się w pierścień z wielkim, czerwonym szmaragdem.
- To wydaję mi się, że nie będzie problemu z przeniesieniem go. - założyła ozdobe na palec obok pierścionka zaręczynowego, podeszła do mnie i mocno przytuliła.
- To co teraz robimy? Jesteśmy tutaj dopiero 4 dni.
- Na razie wracajmy do hotelu. Zobaczymy co będzie dalej.
Hhohohoh, Dżerr moja droga ;> Co raz lepiej u Ciebie, no i ten sen *.*
OdpowiedzUsuńLuke?! Nie lubię Luke! Po prostu nie cierpię go!
No i te okropne pająki -,-
Rozdział bardzo dobry,jeden z najlepszych ;)
Czekam na kolejny.
Pozdrowionka.
- Jerr ;)
Wciągnęłam cały rozdział. Po 1 padłam po wstępie. Myślałam "ale o co chodzi?!"
OdpowiedzUsuńPóźniej ten fragment o siedzeniu!
Ogólnie świetny rozdział, czekam na dalszą część :D
Szykuj się na dluuuuuugi komentarz :D Czuję się zaszczycona, że wymieniłas mnie na wstępie! ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw zakładki: wow, nie wiedziałam, że masz aż tyle blogów! Znaczy wiedziałam o trzech, ale nie o sześciu *o* W każdym razie już wiem, co będę robić w wolnym czasie. Czytać zaległości :D I poznawać Dżerr <3 Na razie czekam na linki w "polecanych", bo nic nie wstawilas. A nóż (i widelec) i mój blog tam się znajdzie? Sugestia dla autorki ;) Tylko małe wtrącenie: jakbyś chciała pogadać, mogę ci podać skypa, masz? Bo do gg zapomniałam hasła xD Mam też konto na asku, link na moim blogu, jakby co pytaj i się podpisuj :D
A teraz rozdział... Cudo, miodzio i orzeszunie ;) No to po kolei:
Ehh, Percy, ty to myślisz tylko o jednym. Gdzie ta ręka, hę? Rzeczywiście dla Thals/Luka musiało to dziwnie wyglądać... Ale i tak się uśmiałam z dwuznaczności sceny ;) A właśnie: mówiłam, że go nie lubię? Wg mnie (ale to tylko moje zdanie) Thalia powinna być z Nico. Koniec, kropka.
Ten sen... Super :) Tylko mam nadzieję, że nie ziści się tak szybko, bo jeszcze chciałabym poczytać o herosach w Twoim wydaniu :D Kurde, czemu to musi być córka?! Jakby tak w filmie był syn.. Przystojny jak Lerman, mądry jak Ann i z funkcją prysznica - facet dla mnie! :D Haha, z tą funkcją prysznica to mi się udało ;)
Czy mi się wydaje, czy wszyscy uwzielismy się na Ann? Ja ją pogrzebałam żywcem, Jerr zrobiła z niej zdrajczynię (teraz singielke. Ehh, oni muszą być razem! Percabeth!), a Ty ją straszysz pająkami... Biedna :( Ale u Ciebie z tego wyszła. I roztrzaskała cyklopa. Ale spoko, u mnie Percy ją leci zaraz ratować ;)
Gaja i Uranos? To już sama Gaja nie jest wystarczająco straszna?! Mam co do nich złe przeczucia. I do Nakamury. I Luka, chociaż niby jest dobry. Ale ja mu nie wierzę. Przekaż mu, że go obserwuję, ok?
Czuję w powietrzu pojedynek Ann i Nakamury. Niedobrze... Jak ona ma zwyciężyć samym sztyletem? I znowu złe przeczucia.
Rozmowa cyklopow była genialna, zresztą mnie one zawsze rozbrajaly, szczególnie "Mama Uszczelka" w drugiej serii xD Niezapomniane wspomnienia...
Fajnie, że wkroczyła Clarisse, ale czemu tak krótko?! Dosłownie 5 zdań, a córka Aresa wycofała się z bitwy? Nie rzuciła złośliwego komentarza, nie pobiła się z Ethanem? Coś mi tu śmierdzi i to nie jest kanalizacja :D
"Jesteś bardzo NIEROZWAŻNA" (tu powinno być razem. A tak w ogóle to w tym poście tylko to i ze dwie interpunkcje, nie licząc tradycyjnych literówek. Coraz lepiej Ci idzie!) "Wiem, bo spotykam się z tobą" Ten moment wymiata :D Tak się śmiałam, ze nie mogłam przez chwilę czytać, co dalej. Kocham Twoje poczucie humoru :D I jeszcze ten komentarz "ale cię zgasila", po prostu genialne xD I fajnie, ze znaleźli tą broń. Teraz Percy może zatrzymać czas i... Proszę wstawić co się chce :D Tylko najpierw musi go ukraść Ann... A jakby tak we dwoje "zamrozili" innych? ;)
Haha, znowu się rozpisałam. Mam nadzieję, że moje dlugasne komentarze Ci się podobają ;) Z góry przepraszam za literówki, ale piszę z telefonu...
Kocham <3
Merr
Ja cie po.prostu lofciam merr. jestes na liscie polecanych blogow. chociaz bedziesz.bo jeszcze.nie dodalam. xd. czekam. na wiecej twoich komci i mam nadzieje.ze sie rozpisze w nastepnym twoim rozdzialem
Usuńforewer hungry hahah rozwaliłaś mnie tym z wytęsknieniem czekam na następny rozdział :) <3
OdpowiedzUsuńAgata
Ach, kochana. Nareszcie mogę skomentować ten rozdział.
OdpowiedzUsuńMam dziwne poczucie humoru. Niby mało było śmiesznych rzeczy, a ja przeczytałam go całego ze śmiechem:D Na dodatek ta nasza rozmowa (chyba powinnam napisać rozmowy)sprawiły, że nie potrafię zasnąć i wyglądam jak zombie :) Ale już przywykłam do tego rannego widoku.
Forever alone, forever hungry, to może jeszcze forever nap...ny? (to ostatnie dotyczy Percy'ego).
Czekam, pozdrawiam i życzę weny :D
Rasmuska.
Nie skomentuję tego, bo zabrakłoby mi słów :D
OdpowiedzUsuńJedźmy dalej... :D
Po prostu zabrakło mi słów na komentowanie.............
OdpowiedzUsuńCzytam nastepne rozdziały...... =D